Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryKomiksy

Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn) – Gdy w końcu jest dobrze, ale człowiek marzy, żeby było jeszcze lepiej

P

Bałagan w filmowym uniwersum DC przybrał w pewnym momencie niesamowite rozmiary. Ciągłe informacje o zmianach kadrowych na wszelkich możliwych stanowiskach – reżyserów, scenarzystów, producentów – zaowocowały kilkoma filmami, na których czasem było ciężko choćby wysiedzieć. Najbardziej jaskrawym przykładem tej sytuacji było pierwsze „Suicide Squad”, które ciężko było rozróżnić od płonącego śmietnika.

Szczęśliwie dla nas, widzów, kto miał pójść po rozum do głowy, ten – najwyraźniej – poszedł. Kolejne solowe filmy poszczególnych postaci nie tylko dało się oglądać, ale można było to robić z niekłamaną przyjemnością. Jak tylko nadarzy się okazja, może uda mi się szerzej napisać o „Aquamanie” oraz „Shazamie” – w skrócie: w ramach relaksu naprawdę można po te filmy bez strachu sięgnąć. Dziś jednak wezmę na warsztat „Ptaki Nocy (i fantastyczną emancypację pewnej Harley Quinn)”.

(więcej…)

Wszyscy moi Spider-Mani – część 2: Tobey Maguire i Sam Raimi albo rzecz o wielkiej odpowiedzialności

W

Wprowadzenie do cyklu “Wszyscy moi Spider-Mani” zakończyłem nie lada cliff-hangerem. Otóż, rzuciłem pytanie, czy coś może pójść nie tak z premierą takiego filmu, jak „Spider-Man” Sama Raimiego. Ogólna odpowiedź brzmi: jasne, że tak! Źle może pójść między innymi, cóż, wszystko. Ale…

Jak się okazało – na szczęście dla małego mnie – wszystko poszło właśnie tak, jak miało pójść. Pewnie po budowaniu „napięcia” w poprzednim tekście, spodziewaliście się, że zacznę od narzekania na Spider-Mana w wydaniu Raimiego, ale w przypadku pierwszej części po prostu nie potrafię tego zrobić. To jeden z tych filmów, w którym można – i to dosyć łatwo – przyczepić się do sporych rozmiarów listy szczegółów. Jest jednak ona równoważona przez bardzo długą listę szczegółów, które zostały dopieszczone z niesamowitą wręcz pieczołowitością. Równocześnie, jest to film, który wszystkie najważniejsze rzeczy robi dobrze.

(więcej…)

Wszyscy moi Spider-Mani – część 1: Wstęp albo rzecz o narodzinach komiksowej miłości

W

Chciałem napisać w miarę prosty przegląd wszystkich serii filmów o Spider-Manie. Jest to postać, której losy śledziłem przez całe życie, wcieliło się w nią na srebrnym ekranie trzech różnych aktorów… Czułem, że chętnie postawię te wszystkie wersje obok siebie i przyjrzę się, co w której zagrało. Jest to temat bardzo standardowy, w internecie przewałkowany chyba w każdą stronę. Ale że jest to równocześnie temat bardzo subiektywny, to i tak miałem ochotę wziąć go na warsztat.

(więcej…)

Injustice: Gods Among Us – Perfekcja została osiągnięta

I

Domyślam się, że odważny tytuł tego artykułu może wzbudzić poruszenie (zakładając równie odważnie, że w tym kraju jest ktoś poza mną, kto czyta growe komiksy…). Śpieszę wręcz z wyjaśnieniem. Opowieść graficzna wprowadzająca fabularnie do bijatyki Injustice faktycznie osiągnęła perfekcję, swego rodzaju absolut. Trzeba tu jednak uściślić, że chodzi o bardzo specyficzne kategorie. Czytając tę serię komiksów, wiedziałem, że w kategorii „tak złe, że aż dobre” tudzież „guilty pleasure” trafiłem na czyste złoto. Czegoś tak cudownie, idealnie fatalnego chyba jak żyję, jeszcze nie widziałem. Nie pamiętam też, kiedy coś tak doszczętnie złego dało mi tak dużo czystej, nieskalanej niczym przyjemności.

(więcej…)

Diablo: Sword of Justice – W krainie demonów sprawiedliwy jest królem

D

Wzięcie się za lekturę „Sword of Justice” osadzonego w uniwersum Diablo wymaga pewnej odwagi. Może nie wypada oceniać czy to książek, czy komiksów po okładkach, ale z drugiej strony… ciężko się nie uprzedzić, kiedy grafika na owej okładce chce ci wydłubać oczy, zjeść je, przetrawić, wypluć i wstawić z powrotem na miejsce. A tak właśnie jest w tym wypadku. I podkreślmy tu, że na ogół grafiki witające czytelników są bardziej dopracowane od reszty zawartości. W końcu mają zachęcać do lektury i przyciągać wzrok – muszą, a przynajmniej powinny być, ładne. Co więc myśleć o powieści obrazkowej, która nawet ten aspekt ma w głębokim poważaniu?

(więcej…)

StarCraft – Komiksowy eksperyment w gwiezdnym uniwersum Blizzarda

S

Tak jak nie lubię tego robić, tak muszę zacząć tę recenzję od ustalenia pewnych faktów natury bardziej technicznej niż merytorycznej. Otóż, ów komiks z uniwersum StarCrafta nazywa się po prostu… „StarCraft”. Co oznacza, że możemy mieć problem w jasnym rozgraniczeniu tych dwóch mediów – gry i komiksu. Dlatego też umówmy się, że dodanie cudzysłowu zmienia nam uniwersum gry w omawiany komiks. Jest cudzysłów – komiks; nie ma cudzysłowu – uniwersum. Nie martwcie się, będzie dobrze, damy radę.

(więcej…)

Mirror’s Edge komiksowo – Frogger, Rhiana i zaginiona głębia

M

Mirror’s Edge zapadło mi w pamięci jako świetne tech-demo nowatorskiego systemu poruszania się, dodatkowo przyozdobione historyjką o zamordowaniu dobrego polityka, co samo w sobie umieszczało grę w kategorii S-F. Byłem ciekawy, czy przeczytanie komiksu stanowiącego preludium do fabuły gry, rzuci trochę światła na intencje autorki, czy też opowieść nadal nie będzie miała, w moim odczuciu, większego sensu. Temat był też o tyle ciekawy, że scenariusz zarówno do gry, jak i powieści obrazkowej, pisała Rhianna Pratchett (tak, z tych Pratchettów).

(więcej…)

Diablo: Tales of Sanctuary – Tak dobrze, a tak krótko

D

Ostatnio miałem okazję przybliżyć Wam komiks z uniwersum StarCrafta, który nosił tytuł… cóż, “StarCraft”. Praktycznie wszystko było “nie tak” z tym wydawnictwem – fabuła wlekła się, skakała i rwała, postaci były niejakie, a i oprawa graficzna w żadnym stopniu nie cieszyła oczu. Teraz zaś wziąłem się za inną propozycję od Blizzarda, z innego uniwersum. Jako że nie jest to StarCraft (ani nie WarCraft), zostaje nam już tylko Diablo, czyli teoretycznie świat o najmniejszym potencjale fabularnym. Jak powszechnie wiadomo, wydawać może się wiele i często nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością.

(więcej…)

God of War komiksowo – Komiks, który zaskakuje

G

Postawcie się w mojej sytuacji – jestem gościem, który z jakiegoś dziwnego powodu lubi czytać growe komiksy. I jakość tychże wątpliwych dzieł doprowadziła mnie do stanu, w którym chciałem zacząć tekst od „nie uwierzycie, ale przeczytałem dobrą opowieść graficzną powstałą na kanwie gry”. No, może trochę sztywne zdanie – ale tak było! Tak, mimo że lubię obcować z tymi obrazkowymi opowieściami, to z każdą kolejną lekturą tracę wiarę w to, że mogą one w ogóle prezentować jakiś sensowny pomysł. Jasne, czasem coś mi się nawet spodoba, tak jak to było w wypadku pierwszego „Prototype’a”, ale nie mógłbym z ręką na sercu powiedzieć, że to był dobrze spędzony czas. I oto wziąłem się za „God of War”, który naprawdę mnie zaskoczył. Nie uwierzycie, ale przeczytałem dobrą opowieść graficzną powstałą na kanwie gry.

(więcej…)

Modern Warfare: Ghost – To nie opowieść, to encyklopedia anatomii

M

Komiksy wydawane pod szyldem Wildstorm mają to do siebie, że często historie w nich opisane krążą dookoła gry, której dotyczą, ale w ostatecznym rozrachunku nigdy nie zbliżają się meritum sprawy na tyle blisko, by faktycznie pokazać graczom coś ciekawego. Było to widać między innymi w Mirror’s Edge, gdzie historia przytoczona w powieści obrazkowej tak na dobrą sprawę nie miała większego wpływu na wydarzenia z gry, prawie się z nimi nie zazębiała. I, niestety, podobną sytuację mamy w przypadku komiksu Ghost osadzonego w uniwersum Call of Duty: Modern Warfare.

(więcej…)
Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze