Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryInternet

Zabawy z WordPressem, część #4 – podobne wpisy, które naprawdę są podobne

Z

Od wieków nie pisałem nic na temat moich zabaw z WordPressem – o jego tuningowaniu, zmienianiu i, ogólnie, dostosowywaniu do swoich potrzeb. Sprawdziłem w archiwum – bodaj od marca 2010 ani słowa na ten temat. A przecież od tamtej pory przeniosłem się ze starego WP na wersję 3.x.x i przetestowałem masę nowych wtyczek, zwanych też pluginami. Tym razem postanowiłem napisać kilka słów o rozszerzeniu Yet Another Related Post Plugin, która pozwoliła mi wreszcie na wyświetlanie podobnych wpisów tak, jak bym sobie tego życzył.

Przypomnę jeszcze starym czytelnikom, a nowych uspokoję – te poradniki są pisane od nie-informatyka dla nie-informatyków. Jeśli macie własnego bloga, ale zupełnie nie potraficie nawiązać konwersacji z tym, co drzemie w jego trzewiach, może właśnie u mnie znajdziecie odpowiednie, proste i przystępne wskazówki. A jeśli zastanawiacie się nad założeniem swojego bloga, nad którym będziecie mieli trochę większą kontrolę niźli sama zmiana tła, to pamiętajcie – WordPress is the way. A teraz przejdźmy do rzeczy. (więcej…)

Społeczeństwo Internetu, Ryszard Tadeusiewicz – wrażenia z lektury

S

Przygotowując się się do obrony pracy dyplomowej, wziąłem się – na wszelki wypadek – za lekturę „Społeczeństwa Internetu”. Powiem wprost, jeśli czytaliście Castellsa, Wallace i Jenkinsa, to Tadeusiewicza możecie spokojnie sobie odpuścić. Czemu?

„Społeczność Internetu” łączy w sobie kwestie poruszane na łamach „Psychologii Internetu” P. Wallace, „Galaktyki Internetu” M. Castellsa i „Kultury konwergencji” H. Jenkinsa. Może to być ciekawa lektura dla osoby, która dopiero rozpoczyna swoją przygodę z literaturą fachową na temat Internetu. Wszystkie trzy zakresy tematyczne są jednak, siłą rzeczy, potraktowane znacznie mniej szczegółowo niż u wymienionych przed chwilą autorów.

Jeśli zaś interesuje Was historia Internetu w Polsce i na świecie, w sieci znajdziecie opracowania równie dobre, jeśli nie lepsze. W tym zakresie polecam szczególnie dwa artykuły T. O’Reilly’ego („What is Web 2.0” i „Web Squared”) oraz, na przykład, polski rys historyczny opublikowany na stronie krakowskiego WSP. (więcej…)

LubimyCzytac.pl – internetowa oaza miłośników literatury wszelakiej?

L

Jakiś czas temu pisałem Wam o portalu Fanstasta.pl, który umożliwia ocenianie i katalogowanie przeczytanych i posiadanych książek, należących do szerokiego nurtu fantastyki. Niedługo po publikacji owego wpisu postanowiłem jednak zarejestrować się na również LubimyCzytac.pl. Skończyło się tym, że znów przez pół nocy odhaczałem przeczytane książki i segregowałem je na wirtualnych półkach.

Zawsze w przypadku tego typu serwisów społecznościowych ciśnie mi się na klawiaturę porównanie do Filmwebu. W przypadku LubimyCzytac.pl jest to zresztą porównanie całkiem trafne. Drugi z portali, będący jeszcze w fazie beta, a dostępny od końca zeszłego roku kalendarzowego, siłą rzeczy nie posiada jeszcze tak potężnej bazy danych, ani puli użytkowników. Jeśli jednak chodzi o wachlarz funkcjonalności – te najważniejsze się pokrywają, a nawet rzekłbym, że LubimyCzytac.pl może się pochwalić kilka swoimi, ciekawymi patentami. (więcej…)

Galaktyka Internetu, Manuel Castells – wrażenia z lektury

G

„Galaktyka Internetu”, to jeden z tekstów, który miał największy wpływ na moja pracę dyplomową (choć gdy teraz o tym myślę, powinien mieć jeszcze większy). To jedna z tych prac – obok „Kultury konwergencji” Jenkinsa i artykułów O’Reilly’ego („What is Web 2.0” oraz „Web squared: Web 2.0 five years on”) – które, według mnie, powinna przeczytać każda zainteresowana Internetem osoba.

Mimo że tekst został wydany w roku 2000, zachował niesamowitą aktualność do dziś (co się na przykład nie udało w przypadku „Społeczności Internetu” Tadeusiewicza). Oczywiście, pewne ustępy zyskały już całkowitą weryfikację historyczną, niektóre przypuszczenia zaś okazały się nietrafne – mowa tu jednak głównie o fragmentach związanych bardziej z aspektem technologicznym, który i tak nie był motywem przewodnim „Galaktyki Internetu”. (więcej…)

Kultura konwergencji, Henry Jenkins – wrażenia z lektury

K

„Kultura konwergencji” Jenkinsa była jedną z pierwszych książek, które przeczytałem na potrzeby pracy dyplomowej, ostatnio zaś odświeżyłem sobie całość ze względu na obronę tejże. Według mnie, to pozycja absolutnie obowiązkowa dla wszystkich osób zainteresowanych Internetem i ogólnie mediami jako takimi. Choćby dlatego, że tematem przewodnim jest właśnie to, co Internet „zrobił” z mediami uznawanymi za tradycyjne oraz jak na przestrzeni ostatnich lat wpłynął na społeczeństwa, kulturę fanów czy nawet samą demokrację.

Wielką siłą książki Jenkinsa jest ilustrowanie tez całą masą trafnych, dobrze opisanych przykładów. Dzięki lekturze „Kultury konwergencji” poznałem nie tylko wiele niespostrzeżonych przeze mnie zjawisk, ale i nazwałem kilka tych, z których zdawałem sobie sprawę. Co więcej, Jenkis często odsyła do przykładów, które nadal można wygrzebać w Internecie dzięki solidnemu google’owaniu, więc jego wypowiedzi i opinie można też weryfikować poniekąd doświadczalnie. Przykład pierwszy z brzegu – rozdział o wpływie Internetu na amerykańską demokrację został oparty między innymi na filmiku z YouTube’a, łączącego w sobie klipy z G.W. Bushem Jr. i z programu The Apprentice (oraz na dokładnej analizie przyczyn jego powstania i skutków emisji). (więcej…)

Fantasta.pl – ciekawy portal dla wielbicieli fantastyki

F

Przeglądając dziś po raz drugi zasoby Internetu traf… OK, tak naprawdę zobaczyłem to na Facebooku Pablosa. Ekhm… spytacie zapewne „co?”, prawda? Wybaczcie lekki chaos wypowiedzi, pora już tak późna, że aż wczesna. Otóż, zachęcam do odwiedzenia tegoż miejsca. Portal nazywa się Fantasta.pl i jest – powiedzmy – takim Filmwebem o literaturze fantasy/S-F.

Szukałem podobnego miejsca od jakiegoś czasu. Jako że mam manię katalogowania najróżniejszych rzeczy (ponownie – casus Filmwebu i, aktualnie, 1333 filmy na liczniku), chciałem też uporządkować przeczytaną przez siebie literaturę fantastyczną. W zakresie innych gatunków nie mam takich zapędów, nie wiedzieć czemu.

Swoją drogą, może ktoś z Was zna jakiś podobny tematycznie i funkcjonalnie serwis? Fantasta.pl zauroczył mnie idealnie pasującym mi zakresem tematycznym, ale trzeba też uczciwie powiedzieć, że ma poważne braki w funkcjonalnościach, a designem wygląda na jakieś Web 1.5 (a biorąc pod uwagę, że coś takiego nie istnieje – na Web 1.0). Brakuje choćby tak idiotycznie oczywistej funkcji, jak „dodaj do znajomych”. Żeby wejść do profilu kumpla – tu: Pablosa – musiałem najpierw wyświetlić jakąś książkę, którą czytał, a dopiero później mogłem przejść do jego wirtualnej biblioteczki, żeby podpatrzyć, jakie tytuły ma na koncie. (więcej…)

Zabawy z WordPressem, część #3 – slider, czyli dynamiczne promowanie materiałów

Z

Minęło ponad półtora miesiąca od ostatniego tekstu z cyklu „Zabawy z Wordpreesem” – postanowiłem przerwać to niezręczne milczenie. Cześć z Was zapewne zauważyła, że moja strona wzbogaciła się on nowy element – tak zwany „slider”, mianowicie. Też chcielibyście w ten sposób promować wybrane przez siebie materiały na swoim WordPressie? Dziś Wam podpowiem, jak to zrobić.

Zanim się dokopałem do „tego jedynego, właściwego” slidera, minęło trochę czasu. Od dwóch miesięcy – z przerwami, rzecz jasna – testowałem rozmaite plug-iny, które miały mi zagwarantować taki efekt. Niestety, część nie posiadała prawie żadnych opcji szybkiego dostosowywania (na przykład, jeden słuszny rozmiar), inne po prostu nie działały, nie chcąc się wyświetlić nawet w panelu admina. W końcu zainstalowałem wtyczkę pod wdzięczną nazwą „Smooth Slider„. I tu się los już do mnie uśmiechnął. (więcej…)

Zabawy z WordPressem, część #2 – gravatary oraz favicony

Z

Dziś w ramach „Zabaw z WordPressem” zajmę się dwiema bardzo prostymi kwestiami, które – akurat w przypadku tej platformy – mogą się poniekąd przenikać. Choć ich ustawienie jest banalnie proste, może przynieść niezłe korzyści w ramach tworzenia „świadomości marki”. Oczywiście, to może być – i zapewne jest – nazbyt rozdmuchane określenie w kontekście prostego bloga. Ale skoro można się czymś wyróżnić, to czemu nie? Przedstawiam gravatary oraz favicony.

Przyznaję, że z gravatarami zapoznałem się dopiero przy okazji własnych przygód z WordPressem. Jak można dojść po samej nazwie, jest to zapewne jakaś odmiana avatara, prawda? Ano, tak – prawda. Sprawa wygląda następująco. Zaglądamy na polską stronę Gravatar.com i w tymże serwisie zakładamy sobie konto. Jeśli ktoś z Was jest już użytkownikiem WordPress.com (nie mylić z WordPress.org), wystarczy, że zaloguje się, korzystając z tamtych danych. Następnym krokiem jest przypisanie wybranego dowolnie obrazka do… swojego adresu e-mail. Czarodziejski „myk” polega na tym, że jeśli zostawiacie gdzieś komentarz, na dowolnym wordpressowym blogu lub na paru innych platformach, musicie podać swojego e-maila w celu uwiarygodnienia zacnych intencji (choć oczywiście spamboty i tak sobie z tym świetnie radzą). Jeśli zaś użyjecie w tym celu adresu e-mail, do którego przypisaliście sobie wcześniej avatara, to Wasz obrazek zostanie wyświetlony przy treści komentarza. (więcej…)

Zabawy z WordPressem, część #1 – pluginy (wtyczki)

Z

„If there is an issue, there is also a WP plugin” nabrało dla mnie prawie takiej samej rangi, jak „If it’s not on the Web, it does not exist”. Jeśli macie jakiś problem ze swoim WordPressem lub po prostu chcecie coś usprawnić czy zmodyfikować, najprawdopodobniej ktoś to już zrobił za Was.

Oczywiście, nie zawsze dostaje się gotowe rozwiązanie – czasem mamy do dyspozycji „jedynie” bardzo szczegółowy, idiotoodporny poradnik, jak coś zrobić. Jednak w tej części „Zabaw z WordPressem” skupię się właśnie na najprzydatniejszych wtyczkach, na jakie udało mi się trafić przez ostatni miesiąc poznawania tej zacnej platformy. Część wtyczek – tych związanych z SEO (Search Engine Optimization) – zostawię na artykuł związany z problematyką lubienia naszej strony przez Google’a, coby teraz nazbyt nie mieszać. (więcej…)

Zabawy z WordPressem, część #0 – wprowadzenie

Z

WordPress jest popularny na całym świecie od dawna. Od jakiegoś czasu zaś staje się również coraz powszechniejszy w naszym rodzimym, internetowym zaścianku. Ba, jak widać, sam też się skusiłem wreszcie, by założyć coś, co de facto można nazwać „blogiem”, a i spora liczba moich znajomych uczyniła podobnie. Czy warto?
Całe szczęście, nie każdy blog musi być od razu „sweetaśny”, może też służyć też do całej gamy innych zastosowań. Na przykład archiwizacji własnych materiałów, które od kilku lat gromadzą się w różnych zakątkach sieci. Albo komentowania filmów, które się niedawno widziało, czy książek, które się niedawno czytało (tutaj akurat Blogger.com). Ba, można na nim również sklep postawić, jak pokazuje przykład Checkpointu z Łodzi. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze