Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryPolskie komiksy

Incognito – Kolejny superbohater strzeże rodzimych ulic

I

Komiks duetu Czarnecki-Ciżmowski, „Incognito”, jest dla mnie pozycją szczególną. Przymierzałem się do napisania o nim od chyba roku. Kilka razy siadałem do tematu i kilka razy się od niego odbijałem. Powodów było kilka, a każdy jeden coraz wyżej podnosił mi poprzeczkę. W końcu jednak zebrałem się w sobie – połknąłem wszystkie dostępne aktualnie zeszyty, łącznie pięć, i przysiadłem, by zebrać myśli.

Moim podstawowym problemem było to, o czym pisałem przy okazji recenzji „Nie przebaczaj”: do ludzi, którzy mają w sobie tyle zapału, by napisać i narysować komiks, a później własnym sumptem go wydać i wypromować czuję to samo, co do muzyków, zaczynających przygodę artystyczną od gitary zrobionej z krzesła. Mowa tu oczywiście o bezbrzeżnym podziwie i szacunku do dokładnie takich ludzi. Sytuacja robi na mnie tym większe wrażenie, gdy dotyczy polskiego rynku komiksu, który do najbardziej rozwiniętych na świecie jak na razie nie należy. (więcej…)

Nie przebaczaj – Polski komiks, wschodni klimat

N

Zdarza mi się czasem, że podejmę się recenzowania książki, filmu czy komiksu, co do którego nie czuję się pewnie. Mam wrażenie, że dane dobro (pop)kultury jest – jak się okazuje po seansie czy lekturze – poza zakresem moich zainteresowań. Jeśli jest taka możliwość, rezygnuję wtedy z pisania tekstu, ponieważ nie ma sensu się silić na materiał, kiedy do głowy nie przychodzą żadne szczególnie sensowne słowa. I taka jest poniekąd moja sytuacja po przeczytaniu polskiego komiksu „Nie przebaczaj”. Tyle że w tym wypadku tekst jednak bardzo chciałem napisać.

Piszę „poniekąd”, ponieważ brak – nazwijmy to – komfortu tematycznego, to tylko jeden z moich problemów. Do ludzi, którzy mają w sobie tyle zapału, by napisać i narysować komiks, a później własnym sumptem go wydać i wypromować, czuję to samo, co do muzyków, zaczynających przygodę artystyczną od gitary zrobionej z krzesła*. Mowa tu oczywiście o bezbrzeżnym podziwie i szacunku do dokładnie tychże ludzi. Sytuacja robi na mnie tym większe wrażenie, gdy dotyczy polskiego rynku komiksu, który do najbardziej rozwiniętych na świecie jak na razie nie należy. (więcej…)

Bler – Lepsza wersja bohatera

B

Choć na polskich komiksach znam się, jak koza na konstrukcji instrumentów dętych, to za wszelakie wariacje na tematy superbohaterskie po prostu kocham się łapać. Dlatego też od dłuższego czasu wiedziałem, że koniecznie muszę poznać „Blera” Rafała Szłapy i… w końcu mi się ta sztuka udała. I było warto.

Po zakończeniu lektury pierwszego zeszytu, „Lepszej wersji życia”, miałem wrażenie, że przygody Blera to klasyka, jeśli chodzi o konstrukcję historii superbohaterskiej opartej o amerykańską stylistykę. Oto nasz główny bohater, zajmujący się obwoźną sprzedażą książek, ma wypadek samochodowy, w który zaangażowane są śliska nawierzchnia, ograniczona widoczność i drzewo. Jako że drzewo rozmiarów było całkiem konkretnych, mobil szans wielkich nie miał – jego kierowca zresztą również. Szczęśliwie dla głównego bohatera, pewna organizacja poszukiwała właśnie królika doświadczalnego, którego można byłoby przekształcić w… superkrólika! W przenośni, rzecz jasna. (więcej…)

Rycerz Ciernistego Krzewu – Nadchodzi nowy polski superbohater

R

Odkąd zacząłem czytać „Białego Orła”, trafiam na coraz więcej polskich komiksów, które świetnie wpasowują się w mój gust. Nie licząc przygód Aleksa Poniatowskiego, ostatnio dorwałem się wreszcie do „Blera”, a w tak zwanym międzyczasie czytałem też „Jake’a Collinsa”.  Był też „Konstrukt”, ale zupełnie inna para kaloszy. Teraz zaś na horyzoncie jest kolejny komiks superbohaterski i… cóż mam poradzić na fakt, że po prostu lubię takie klimaty? Wielkimi krokami nadchodzi „Rycerz Ciernistego Krzewu”.
Omawiany komiks jest kooperacją wielu artystów, tak jak to miało miejsce w przypadku wspomnianego wyżej „Jake’a Collinsa”. O ile „Collinsowi” można było bardzo wiele rzeczy, niestety, zarzucić – w tym między innymi zauważalny brak staranności w przypadku niektórych paneli i nadmierny pośpiech w zakresie prowadzenia akcji – tak wygląda na to, że „RCK” będzie projektem znacznie bardziej dopracowanym. Zresztą, świadczy o tym między innymi fakt, iż „Rycerzowi” udało się znaleźć wydawcę i jest nim Wydawnictwo Komiksowe. (więcej…)

Bler, niesamowita paczka i pomoc w walce z chorobą

B

Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się pisać na blogu o tym, jaką paczkę dostałem. Owszem, świetnie jest się podzielić zdjęciem i, przede wszystkim, radochą z nowego komiksu czy filmu. Ale tym razem okazja jest znacznie bardziej wyjątkowa, dlatego do zdjęć postanowiłem dodać kilka akapitów tekstu. Ponieważ naprawdę warto.
Od dłuższego czasu przymierzałem się do nadrobienia „Blera”, czyli jednego z niezbyt licznych polskich komiksów superbohaterskich. Dlatego też obserwowałem fanpage twórcy serii, Rafała Szłapy i dzięki temu dowiedziałem się, że… autor przekazuje cały dochód ze swoich komiksów i związanych z nimi gadżetów na rzecz chorego chłopczyka, Michała Tryki. Ponieważ może i chce pomóc. Na mnie robi to tym większe wrażenie, że artyści w przeważającej większości nie mają łatwo, a komiksiarze w Polsce szczególnie.  (więcej…)

Biały Orzeł #04 – Szybkie zmiany na lepsze

B

Tak jak twórcom „Białego Orła” trochę się zeszło z opublikowaniem czwartego zeszytu przygód wykreowanego przez nich superbohatera, tak mi trochę się zeszło z napisaniem o nim. Ale już się śpieszę, już nadrabiam – gdyż warto, gdyż jest o czym pisać, gdyż „Biały Orzeł” bardzo szybko się zmienia i to na lepsze. Przejdźmy więc do rzeczy!

Pierwsze zmiany widać gołym okiem – między innymi, zmieniła się cena i teraz wynosi niecałą „dyszkę”. Czyli zainwestowanie w polską twórczość stało się jeszcze łatwiejsze. Po drugie, zmieniła się osoba odpowiedzialna za kolory i teraz jest to niejaki Rex Lokus, który jest znany między innymi ze współpracy z DC Comics. Szczerze mówiąc, nie potrafiłem docenić tej zmiany, dopóki nie porównałem sobie starszych numerów z nowszymi i powiem Wam: skok jakościowy jest niesamowity. Choć jak sami twórcy twierdzą, druk numeru wyszedł trochę ciemniejszy, niż miał być w zamyśle, więc to znaczy, że może być jeszcze lepiej (i będzie, jeśli dojdzie do dodruku – a to już w rękach kupujących). (więcej…)

Biały Orzeł #03 – Orzeł wylądował

B

Przy okazji pisania o poprzednich dwóch numerach „Białego Orła” wspominałem, że komiks braci Kmiołków będzie łatwiej jakkolwiek ocenić, gdy – na przykład – zakończy się pierwszy wątek fabularny czy też będziemy mieli okazję przeczytać z pięć zeszytów. Albo jedno i drugie. Stanęło na pierwszej z opcji, czyli mamy już za sobą pierwszy zamknięty wątek – „Pierwszy lot”. I jak wrażenia? Świetne!

Przyznaję, że tak jak pierwszym numerem byłem po prostu zachwycony, tak podczas lektury drugiego wkradły się do mojego serca pewne obawy. Nic nie poradzę, jestem wyczulony na postacie dziecięce i ich udział czy to w filmach, książkach, czy też właśnie w komiksach. Na szczęście, po skończeniu lektury „BO#3” znów czuję się uspokojony. Ba, w moim odczuciu to chyba najbardziej udany zeszyt ze wszystkich trzech. (więcej…)

Jake Collins – Komiksowy Planet Terror

J

Po raz pierwszy miałem okazję czytać komiks, za który wzięło się wielu artystów na raz. Byłem ciekawy, jaki będzie efekt takiego zabiegu – szczerze mówiąc, obawiałem się, że pogubię się w zmieniających się szybko konwencjach graficznych. Jak się jednak okazało, z takim problemem jednak się nie zetknąłem. Miałem za to okazję pooglądać pracę wielu zdolnych ludzi.

Historia w „Jake’u Collinsie” jest mniej więcej tak prosta, jak prosta jest w filmach o zombie przejmujących kontrolę nad światem. Po skończonej lekturze nasunęły mi się skojarzenia z „Planet Terror”, „Martwym złem” łamanym na „Armię ciemności” oraz jedną książką Mastertona, „Krew Manitou”, którą miałem akurat okazję czytać. Jak się później dowiedziałem z lektury strony twórców, faktycznie „Armia ciemności” była jedną z inspiracji – przynajmniej z tym trafiłem. (więcej…)

Konstrukt (#01-04) – Intrygujący komiks, po prostu

K

Przyznaję, że moje dosyć świeże zainteresowanie polskimi komiksami bardzo szybko rzuciło mnie na głęboką wodę. Po łatwym do przyswojenia „Białym Orle”, który zresztą oscylował bardzo blisko wokół klimatów, które znam całkiem przyzwoicie, przyszła pora na opowieść obrazkową, którą przetrawić i przyswoić jest już zdecydowanie trudniej. Co nie zmienia faktu, że po skończonej lekturze pierwszych czterech zeszytów „Konstruktu” autorstwa Jakuba Kijuca czuję się zaintrygowany.

Przez większość czasu będziemy towarzyszyli Erykowi Horowitzowi, genialnemu matematykowi i fizykowi, który, jak się zdaje, swoje niesamowite umiejętności przypłacił po części stabilnością psychiczną. Dla przykładu, regularnie ma wrażenie, że jego żona jest robotem. Oczywiście, nie jest to nic, z czym nie uporałyby się odpowiednie tabletki – na radzenie sobie z halucynacjami wymyślono już sporo sposobów. Ale może te rzekome halucynacje wcale nie są halucynacjami? A psychiatra jest kimś zgoła innymi, niż mogłoby się początkowo wydawać? Jedno jest pewne, wokół Eryka dzieje się znacznie więcej dziwnych rzeczy, niż on sam jest w stanie objąć umysłem. (więcej…)

Biały Orzeł #2 – Pierwszy lot trwa nadal

B

Stanąłem przed trudną decyzją – jak pisać o „Białym Orle”? Czy „recenzować” każdy zeszyt z osobna, pisać o całych, zamkniętych wątkach fabularnych czy też wybrać drogę pośrodku: pisać krótko o każdym numerze, a później dłużej o serii. Wiedziałem jedno – chcę pisać o nim w miarę często z tego prostego powodu, że projektowi bardzo kibicuję. Dlatego też postanowiłem obrać ostatnią ze ścieżek. Dziś będzie raczej krótko, ale po kolejnym odcinku, który – jak się zdaje – zamyka cykl „Pierwszy lot”, trochę bardziej rozwinę skrzydła (ha… ha…).

Podobnie do pierwszego numer, drugi również serwuje wiele informacji, wprowadzając czytelników w uniwersum „Białego Orła”. Dostajemy między innymi zarys odpowiedzi na pytanie, czy komiks będzie nawiązywał szerzej do polskości, do naszej ojczystej historii. Zdaje się, że tak właśnie będzie – pojawiła się postać, która takie rozwiązanie wyraźnie sugeruje. Przedstawiona została również enigmatyczna postać dziecięca – Alicja – względem której mam niestety pewne obawy. Nie jestem fanem postaci dziecięcych – tak w komiksach, jak i filmach czy książkach. Niestety, bardzo często rozwiązania związane z prowadzeniem takiego bohatera czy bohaterki miewają naiwny wydźwięk – zobaczymy, jak sobie z tym poradzą autorzy. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze