Peter Parker – gość, którego pech, bieda i ogóle problemy z kobietami (z niechcianą mutacją genetyczną w tle) były wytykane palcem i dokładnie dokumentowane od blisko 40 lat. Jak byście się czuli, gdyby to Wasze fotki pojawiały się w prasie i wszyscy by wiedzieli, że jesteście czyimś klonem? Mimo że Peter od zawsze był gościem latającym po mieście w czerwono-niebieskim lateksie, wszyscy go uwielbiali. Jakby nie patrzeć – był jednym z najbardziej charyzmatycznych bohaterów komiksowych wszechczasów (przynajmniej według niektórych, a w tej liczbie i mnie). Hollywood postanowiło zrobić mu jednak krzywdę. Nakręciło film. A nawet trzy – po trzykroć przeklęte przez fanów. I tak jak komiks był absolutnie kultowy, tak filmy były poniżej poziomu krytyki. Czy gra – na podstawie filmu, nawiasem mówiąc – będzie kolejnym kopnięciem Spider-mana w krocze? (więcej…)
Spider-Man: Web of Shadows – Grywalny Pajęczak!
Spider-man to naprawdę fajny superbohater. Jak sama nazwa wskazuje – jest super. Proste, nie? Fakt, nosi niebieskie rajtuzy i narysował sobie markerem pajęczynę na torsie, ale żyjemy w czasach, kiedy hasło „tolerancja” praktycznie nie schodzi z ust gawiedzi. Dlatego możemy spokojnie ominąć kwestię stroju i trzymać się wyjściowej tezy – Spider-man jest i super, i fajny. Tylko czemu jak dotąd gry o nim nie były ni to super, ni to fajne, ja się pytam?!
A drugie pytanie, już w spokojniejszym tonie… Czy Web of Shadows to zmieni? (więcej…)
Superior Spider-Man #2 oraz #3 – To nie jest świat dla klasycznych superbohaterów
Tak jak byłem kompletnie przerażony zeszytem „Amazing Spider-Man #700” – komiksem tak złym, że śnił mi się po nocach – tak też… pierwszy „Superior Spider-Man” był zaskakująco zjadliwy. Jasne, to nadal gwałt na klasycznej postaci ścianołaza i, według mnie, przeraźliwie źle napisana historia o zmianie, nazwijmy to, twarzy pod maską, ale… muszę też przyznać, że ów zeszyt miał swoje momenty. Na pewno musiałem uczciwie przyznać – zainteresowałem się. Może w ten ciekawsko-masochistyczny sposób, ale jednak: Marvel przykuł moją uwagę. Niestety, jeśli miałem jakieś nadzieje, to zostały one brutalnie zaszlachtowane i rozczłonkowane, zaś ich resztki Dan Slott porozrzucał niedbale po zakątkach mojej wyobraźni…
Zanim przejdziemy dalej, tradycyjne ostrzeżenie dla osób, które może po raz pierwszy trafiły na moją serię tekstów o współczesnych komiksach o Spider-Manie. To spoiler na spoilerze, spoilerem poganiany. I naprawdę przy innych tekstach nie jestem taki jednostronnie bezlitosny… (więcej…)
Superior Spider-Man #1 – Nowy kierunek Człowieka Pająka
Aktualnym twórcom Spider-Mana – w szczególności Danowi Slottowi – trzeba jedno przyznać. To, co zrobili z Peterem Parkerem w „Amazing Spider-Man #700” sprawiło, że chwyciłem za pierwszy numer Lepszego Człowieka Pająka, znanego też jako „Superior”. Dla przypomnienia… Nie, przed właściwym przypomnieniem, inne przypomnienie. Ten tekst jest jednym wielkim spoilerem. I jeśli będę częściej pisał o najnowszych przygodach ścianołaza, to zawsze musicie na nie uważać, gdyż na ogół będę pewnie streszczał cały zeszyt. Żeby też od razu rozwiać inne wątpliwości, powyższe tyczy się tylko serii „Superior Spider-Man”.
OK, wróćmy do przypomnienia właściwego. Peter Parker w pewnym sensie nie żyje. Jego ciało owszem – nadal przechadza się po tym nie najlepszym ze światów, ale teraz jego zasobami gospodaruje nie kto inny, jak Otto Octavius, znany też jako Doctor Octopus. Jeśli o tym jeszcze nie słyszeliście i właśnie zatrzymała się Wam akcja serca, myślę, że powinniście najpierw zajrzeć do tego tekstu, zanim ruszycie dalej. Oczywiście, zakładając udaną reanimację. (więcej…)
Amazing Spider-Man – Tak blisko spełnienia marzeń
Przez cały czas żywiłem wielką nadzieję, że nowa wersja Spider-Man będzie jednocześnie tą, która spełni marzenia fanów komiksu. Czyli przy okazji też moje. Z jednej strony nadzieję budziły trailery, które sugerowały, że twórcy poczuli klimat postaci, nad którą pracują. Do tego też dokładał się ogólnie coraz wyższy poziom komiksowych ekranizacji. Z drugiej strony, do zachowania dystansu zmuszał fakt, że nie robi tego osobiście Marvel, tylko Sony. To samo Sony, które robiło też z Raimim starą trylogię.
Historia jest klasyczna, niektóre rozwiązania fabularne już mniej. Poznajemy Petera Parkera, który nie ma najłatwiej w szkole. Jest mało popularnym kujonem, który ma problem z nawiązywaniem relacji międzyludzkich. W wyniku wypadku w laboratorium zostaje ukąszony przez pająka – jak łatwo się domyślić, to zdarzenie zmienia całe jego życie. Szybko dowiaduje się w bolesny sposób, że wraz z siłą przychodzi również odpowiedzialność. De facto poradzenie sobie ze znaczeniem tej prostej formułki jest w dużej mierze treścią całego filmu. Do tego dochodzi jeszcze nieużywany dotąd w filmach motyw tajemniczego zaginięcia rodziców Petera. (więcej…)
Zagrałbym w dobrego Spider-Mana…
Od zawsze miałem ochotę na dobrą grę ze Spider-Manem. Pamiętam, że gdy zaczęły się pojawiać pierwsze tytuły na licencji filmu, posiadały tak astronomiczne wymagania, że musiałem obejść się smakiem. A przynajmniej tak mi się wydawało wtedy, że możemy mówić o jakimkolwiek smaku.
Po paru latach, kiedy stałem się szczęśliwym posiadaczem Xboxa 360 (teraz jestem nie mniej szczęśliwym ex-posiadaczem Xboxa), miałem (nie)szczęście pograć w „Spider-Man 3”, bazującego na filmie Raimiego. To był dramat. Ale najwyraźniej byłem w nastroju na samookaleczenie, gdyż grę skończyłem, wytarłem pada z krwi, a pudełko wyrzuciłem za okno, celując w gołębia (napisałbym „Bogu ducha winnego gołębia”, ale jak wiadomo to, dosłownie, gówno prawda, za przeproszeniem). (więcej…)
Carnage – Takiego Spider-Mana chce się czytać
Już po raz drugi mam przyjemność czytać i oglądać historię ze Spider-Manem, za której wizualizację odpowiedzialny jest Clayton Crain – jeden z nielicznych artystów komiksowych, dobrze przeze mnie już kojarzonych z imienia i nazwiska. Pierwszy raz miałem z nim styczność przy okazji rewelacyjnej mini-serii „Venom/Carnage”, teraz zaś padło na tytuł z samym „Carnage”. I ze scenariuszem Zeba Wellsa, którego też postaram się już zapamiętać, ponieważ historia wciągnęła mnie do tego stopnia, że straciłem poczucie czasu, a od lektury oderwałem się dopiero po dobrnięciu do końca piątego, ostatniego zeszytu.
Ponownie opowieść skupia się na jednym z symbiontów. Jako się rzekło, ostatnio byli to Venom i Carnage (nawet z niejakim Toxinem na dokładkę), tym razem jest zaś sam Carnage. Choć… nie, dobrze, nie powiem. Sami się przekonacie. Sęk w tym, że czerwony symbiont ponownie sieje chaos i destrukcję na Ziemi, a co więcej – ktoś chce na tym zbić fortunę. Do gry wchodzą jednak Spider-Man i Iron Man, żeby szybko zrobić porządek. Czy im się udaje? Sięgnijcie po komiks, żeby się przekonać – fani superbohaterstwa w dobrym stylu powinni być naprawdę ukontentowani po zakończonej lekturze. (więcej…)
Amazing Spider-Man – roczniki 1964, 1965 oraz 1966
Trochę czasu minęło, odkąd pierwszy raz pisałem o starych rocznikach Spider-Mana. Od tamtej pory udało mi się pójść z tematem mocno do przodu, dzięki fascynującym wykładom doczytałem w czasie trwania semestru do 120. komiksu „The Amazing Spider-Man”. I przy okazji przeczytałem też kilka tak zwanych „limited series”, jak na przykład „Reign”, „With Great Power…” czy „Venom vs. Carnage”. Teraz przyszła jednak pora, by wrócić do tematu początków Spider-Mana.
W tym artykule postanowiłem omówić do końca pewną epokę w historii komiksów o Człowieku Pająku. Mowa, że tak to ujmę, o epoce wizualnej – do połowy roku 1966 za oprawę graficzną Spider-Mana odpowiadał ciągle jeden i ten sam człowiek, czyli Steve Ditko. Został on zmieniony w sierpniu rzeczonego roku przez Johnny’ego Romitę (w XXI wieku warto dodać, że chodzi o seniora – junior też jest aktualnie bardzo wziętym artystą komiksowym) – ale jego dokonaniami zajmę się w następnym artykule, na razie trzymajmy się pana Ditko. (więcej…)
Spider-Man – Chronologia komiksów
Jak wspominałem kiedyś przy okazji mojego pierwszego tekstu o Spider-Manie, chronologia w komiksach typu „tasiemiec” jest bardzo skomplikowaną sprawą. Nie mówię już nawet o chronologii wydarzeń, gdyż ta jest pewnie czasem wręcz niemożliwa do ustalenia. Chodzi mi o tak prostą teoretycznie rzecz, jak kolejność pojawiania się komiksów. Niestety, jest to znacznie bardziej złożona sprawa niż się wydaje, w szczególności, że historia takiego Człowieka Pająka liczy sobie już… blisko pół wieku. I przez te 50 lat co miesiąc pojawiało się od jednego do kilku komiksów z jego udziałem miesięcznie.
Postanowiłem podejść do sprawy metodycznie. Bardzo w tym pomogła mi anglojęzyczna strona spiderfan.org, która jest po prostu ziemią obiecaną osób spragnionych encyklopedycznych wiadomości na temat komiksów z Parkerem. Uznałem, że wszystkiego i tak się nie przeczyta, więc chcę się skupić na jednym, że tak to ujmę, kontinuum czasoprzestrzennym. Jak się okazało, główne są dwa. Jedno zostało zapoczątkowane w serii „The Amazing Spider-Man” w roku 1962, a drugie powstało na początku XXI wieku i nazywa się „Ultimate” (tyczy się nie tylko Spider-Mana, ale też wszystkich innych postaci Marvela). Trzeba dodać, że są to dwa zupełnie odrębne światy i wydarzenia między nimi się nigdy nie przeplatają. Do tego dochodzą jeszcze liczne spin-offy, które jednak miały tylko od kilku do kilkudziesięciu komiksów. Sam zawsze byłem fanem najbardziej klasycznego Spider-Mana, dlatego zabrałem się za serię „Amazing”. (więcej…)
The Amazing Spider-Man #668/669 – Wyspa Pająka trwa w najlepsze
Przyznaję, że po przeczytaniu pierwszej części cyklu „Spider Island” (czyli komiksu z numerem 667; numer 666 był częścią „zero”), nie miałem szczególnego ciśnienia na poznanie kolejnych wydarzeń. Z jednej strony zarysowany na początku pomysł mi się podobał, z drugiej – rozwinięcie, które nastąpiło w #667, studziło zapał. Dziś postanowiłem nadrobić zaległości i wziąłem na warsztat od razu odcinki 668. oraz 669. I, niestety, szału nie ma.
To, co mnie boli, to zmiana artysty odpowiedzialnego za rysunki. W części „zero” był to pan Stefano Caselli – przyznaję, że naprawdę było na czym zawiesić oko. Natomiast od numeru 667. szefem oprawy graficznej był już Humberto Ramos, który odwala kolejne panele chyba na kolanie. Siłą rzeczy, w „Spider Island” pojawia się czasem cała masa postaci w kostiumach Pająka. Ramos najwyraźniej uznał, że skoro jest ich tak wiele, nie ma sensu się skupiać na szczegółach – czasem niektóre osoby składają się z kilku prostych kresek na krzyż. Szkoda, miałem nadzieję, że graficzna jakość nie będzie odstawała od części „zero”. Aktualnie jest, według mnie, sporo gorzej niż na początku lat 70-tych. (więcej…)