Tomasz Kozioł

(Pop)kultura osobista

Najświeższe teksty

Biały Orzeł #04 – Szybkie zmiany na lepsze

B

Tak jak twórcom „Białego Orła” trochę się zeszło z opublikowaniem czwartego zeszytu przygód wykreowanego przez nich superbohatera, tak mi trochę się zeszło z napisaniem o nim. Ale już się śpieszę, już nadrabiam – gdyż warto, gdyż jest o czym pisać, gdyż „Biały Orzeł” bardzo szybko się zmienia i to na lepsze. Przejdźmy więc do rzeczy!

Pierwsze zmiany widać gołym okiem – między innymi, zmieniła się cena i teraz wynosi niecałą „dyszkę”. Czyli zainwestowanie w polską twórczość stało się jeszcze łatwiejsze. Po drugie, zmieniła się osoba odpowiedzialna za kolory i teraz jest to niejaki Rex Lokus, który jest znany między innymi ze współpracy z DC Comics. Szczerze mówiąc, nie potrafiłem docenić tej zmiany, dopóki nie porównałem sobie starszych numerów z nowszymi i powiem Wam: skok jakościowy jest niesamowity. Choć jak sami twórcy twierdzą, druk numeru wyszedł trochę ciemniejszy, niż miał być w zamyśle, więc to znaczy, że może być jeszcze lepiej (i będzie, jeśli dojdzie do dodruku – a to już w rękach kupujących). (więcej…)

Fallout – Nostalgiczny rzut okiem na niedokończoną solucję

F

Nigdy nie byłem typem człowieka, który pisałby solucje do gier. Choć pamiętam dobrze czasy, kiedy… kupowało się je w kiosku. I ratowały tyłek. Nie raz, oj nie raz. Wyjątkiem był tylko i wyłącznie Fallout, do którego solucję pisać zacząłem i nigdy nie skończyłem. Kiedy odkopałem ją przez przypadek z jakiegoś głębokiego dołu na swoim dysku, łezka jednak w oku się zakręciła i pomyślałem, że jest to jedna z rzeczy, które chciałbym sobie zarchiwizować na blogu. I tak tego nikt nie przeczyta, ale… co tam, mam z tego przyjemność i tyle. :-]

Niestety, nie ostały się żadne screeny, więc całość ozdobiona jest albo losowymi obrazkami, albo grafikami z watermarkiem Gaminatora, gdyż to jedyna kopia, jaką posiadam. Aha, jeszcze tak gwoli ścisłości – tekst obejmuje wejście do Vault 13, Shady Sands, Vault 15, obóz Raiderów i Junktown. Hub nigdy nie ogarnąłem tekstowo, za duża to była lokacja, jak na moją głowę… (więcej…)

Wszystko zostaje w rodzinie – Killer Lady

W

Angielski humor od zawsze uchodzi w Polsce za bardzo wysublimowany i ciężki do zrozumienia dla przeciętnego obywatela, który nie wyróżnia się inklinacjami do jeżdżenia lewą stroną ulicy. Mogłoby się wydawać, że film „Wszystko zostaje w rodzinie” jest całkowicie typowym przykładem tego, co śmieszy Brytyjczyków. Jak się jednak okazuje – to nie do końca prawda. Przede wszystkim, nie dajcie się zwieść etykiecie, głoszącej, iż jest to stricte komedia – w produkcji Nialla Johnsona  można odnaleźć odniesienia do wielu innych gatunków.

Historia zaczyna się bardzo mrocznie – odnosi się wrażenie, że nie trafiło się do dobrej sali i pomyliło seanse. Młoda, będąca przy nadziei, Rosie właśnie podróżuje pociągiem. Jedyne, co ze sobą wiezie, to gigantyczny kufer z dość nietypową zawartością – poćwiartowanymi ciałami swojego męża i jego kochanki. Na jej nieszczęście, obsługa kolei szybko orientuje się w sytuacji i wzywa policję. W tym momencie przenosimy się ponad 40 lat w przyszłość, czyli do czasów nam współczesnych. Poznajemy rodzinę pastora Goodfellow (Rowan Atkinson) i jego żony – Glorii (Kristin Scott Thomas), osieroconej w dzieciństwie. Nie można powiedzieć, by im się dobrze wiodło – małżeństwo jest w stanie rozpadu, młodszy syn, Petey (Toby Parkes) jest ciągle bity w szkole, a starsza córka, Holly (Tamsin Egerton) uprawia seks z kim popadnie. Pewnego dnia, przybywa do nich nowa gosposia, Grace Hawkins (Maggie Smith), mająca ze sobą jedynie gigantyczny kufer z nietypową zawartością… Życie rodziny ulega drastycznej zmianie. (więcej…)

Batman: Trybunał Sów – Batman, którego zawsze chciałem przeczytać

B

Kawał czasu temu wziąłem się za czytanie restartu uniwersum od DC Comics – innymi słowy, zabrałem się za serię „New 52”. Ze szczególnym naciskiem położonym na Batmana – próbowałem co prawda zainteresować się innymi bohaterami, ale nie za bardzo mi to wyszło. Natomiast opowieści o Mrocznym Rycerzu porwały mnie bez reszty. Niesamowicie podobały mi się pierwsze zeszyty „Detective Comics” i zaskakująco wczułem się w historię przedstawioną w serii „Batman & Robin”, mimo iż myślałem, że nigdy nie będę w stanie strawić tego duetu. Ale to inna seria pochłonęła mnie bez reszty. Ta, która nazywa się po prostu… „Batman”.
Pisałem już kiedyś o pierwszych trzech zeszytach pierwszego wątku fabularnego, który ostatecznie znany jest pod zbiorczą nazwą „Court of Owls”, a u nas, jako „Trybunał Sów”. Już wtedy niesamowicie podobało mi się to, jak duży nacisk został położony na fakt, iż Batman jest między innymi – a może przede wszystkim – najlepszym detektywem świata. Tak, potrafi spuścić łomot, nosi(ł) majtki na rajtuzach i ma fajne gadżety, ale, co najważniejsze, jest mistrzem dedukcji, takim zamaskowanym i lepiej dofinansowanym Sherlockiem Holmesem (z tak zabezpieczonym budżetem, że gdyby był opiumistą, nigdy nie byłby na głodzie). I to czuć przez cały wątek fabularny. Bruce Wayne, zastanawia się, analizuje i rozwikłuje intrygę, na którą się natknął, czy raczej: na którą „został natknięty”. (więcej…)

Not Just KoZ #6: Jak tam w Polsce Batmanie? "Bardzo dobrze, dziękuję".

N

Autorem tekstu jest Rafał Kawulak.

Włączasz telewizor i oglądasz wiadomości. Sytuacja ekonomiczna przypomina tą z lat 1929-1933. Denerwujesz się tym, więc wyłączasz odbiornik i zaczynasz buszować w internecie, gdzie dowiadujesz się o przedłużającej się budowie metra. Zirytowany sięgasz po gazetę. Temat numeru: “CZEMU WAŚNIEWSKA SIĘ UŚMIECHA?!”. Wściekły niczym diabeł tasmański po kolonoskopii zastanawiasz się, czy w kraju między Odrą a Bugiem może zdarzyć się w końcu coś dobrego… w ten sposób dochodzimy płynnie do tematu mojego wywodu, którym jest popularyzacja komiksu w Polsce.
Nie ukrywam, że żaden ze mnie spec od sztuki jaką są nowele graficzne. Słowa te piszę z pozycji zwyczajnego fana komiksów, który przeczytał trochę Marvela i DC, liznął Thorgala oraz przebrnął przez kilka mangowych tasiemców. Nie jeżdżę na każdy konwent, nie wyłapuję z wypiekami na twarzy newsów o nowych rebootach Spidermana, a moja reakcja na premiery gier mmo sygnowanych przez wcześniej wymienionych tytanów rynku ograniczyła się do “fajnie, daję im 6 miesięcy zanim wyłączą 90% serwerów i przejdą na model free2play”. Czemu tak mocno to zaznaczam? Bo świetnie obrazuje to fakt, że obecnie komiks i wszystko co z nim związane przeżywa w Polsce prawdziwy renesans. (więcej…)

Superior Spider-Man #2 oraz #3 – To nie jest świat dla klasycznych superbohaterów

S

Tak jak byłem kompletnie przerażony zeszytem „Amazing Spider-Man #700” – komiksem tak złym, że śnił mi się po nocach – tak też… pierwszy „Superior Spider-Man” był zaskakująco zjadliwy. Jasne, to nadal gwałt na klasycznej postaci ścianołaza i, według mnie, przeraźliwie źle napisana historia o zmianie, nazwijmy to, twarzy pod maską, ale… muszę też przyznać, że ów zeszyt miał swoje momenty. Na pewno musiałem uczciwie przyznać – zainteresowałem się. Może w ten ciekawsko-masochistyczny sposób, ale jednak: Marvel przykuł moją uwagę. Niestety, jeśli miałem jakieś nadzieje, to zostały one brutalnie zaszlachtowane i rozczłonkowane, zaś ich resztki Dan Slott porozrzucał niedbale po zakątkach mojej wyobraźni…

Zanim przejdziemy dalej, tradycyjne ostrzeżenie dla osób, które może po raz pierwszy trafiły na moją serię tekstów o współczesnych komiksach o Spider-Manie. To spoiler na spoilerze, spoilerem poganiany. I naprawdę przy innych tekstach nie jestem taki jednostronnie bezlitosny… (więcej…)

Szklana Pułapka 5 – Bruce Willis na tropie uranu

S

Tak się jakoś dziwnie złożyło, że byłem na najnowszej odsłownie „Umieraj Twardo” – znanej u nas jako „Szklana Pułapka” z jakiegoś dziwnego powodu – w kinie od razu w dniu premiery, ale… nie miałem kiedy o tym napisać czy zrobić materiału. A uznałem, że o kim, jak o kim, ale o Bruce’ie Willisie zawsze miło się pisze, więc trzeba do tego tematu siąść. Co ciekawe, choć nie obiecywałem sobie zbyt wiele po najnowszych przygodach Johna McClane’a, to to, co zobaczyłem na srebrnym ekranie, zaskoczyło mnie bardzo miło.

Bruce „Fuckin'” Willis postanawia wybrać się do Moskwy, ponieważ – jak dowiedział się od znajomego z w wydziału – właśnie tam można znaleźć jego syna. Syna, co trzeba zaznaczyć, z którym od dłuższego czasu nie miał kontaktu. Jak się okazuje, jabłko od jabłoni nie spadło zbyt daleko, gdyż potomek, tak jak i rodziciel, lubi się pakować w kłopoty. Niestety, najwyraźniej przeszedł na mroczną stronę owych tarapatów, gdyż za swoje wybryki trafił do więzienia. Młody McClane jest uwikłany w międzynarodową intrygę szpiegowsko-terrorystyczną, a co za tym idzie – świeżo przybyły do Rosji John również pakuje się w tę samą zawieruchę.
(więcej…)

StarCraft II: Punkt Krytyczny – Tu zaczyna się walka o Serce Roju

S

Zastanawiam się ostatnio, czy to powieści na podstawie gier tudzież do tych gier nawiązujące robią się coraz lepsze, czy to mi się zmienia perspektywa. Pomijam już fakt, że z czysto „fanowskiego” punktu widzenia, powieści takie, jak „Heaven’s Devils” czy „Devil’s Due” były bardzo przyjemne. Ale już takie „Pola Aspho” osadzone w uniwersum Gears of War były, według mnie, po prostu dobre jako powieść, nawet w oderwaniu od gry. I teraz pytanie – czy to Christie Golden pisze coraz lepiej, czy po prostu mi się jej powieści coraz bardziej podobają, ot tak. Ponieważ „StarCraft: Flashpoint” podobał mi się wręcz niesamowicie.

Fabuła startuje dokładnie w tej samej sekundzie, w której urywa się outro w „Wings of Liberty”, czyli pierwszej z trzech części opowieści składającej się na StarCrafta II. Jim Raynor musi ewakuować Sarę Kerrigan z ciągle opanowanej przez Zergów planety Char. Choć Sarah częściowo wróciła do swojej ludzkiej postaci, nadal posiada w sobie geny Zergów, co widać nawet na pierwszy rzut oka. Nic też nie wskazuje na to, by miała szybko wrócić do zdrowia. Po opuszczeniu Char w trybie ekspresowym, Jim i jego załoga stają przed trudnymi pytaniami. Jak bardzo mogą zaufać Valerianowi Mengskowi? I ile są w stanie poświęć, by ratować Sarę Keriigan, osobę, która pod postacią Queen of Blades unicestwiła miliony, jeśli nie miliardy istnień? (więcej…)

Rusza akcja "Cała Polska pisze o komiksach!"

R

Przed Wami jeden z powodów, dla których – dla przykładu – w tym tygodniu nie pojawiło się u mnie na blogu nic nowego. Przez ostatnie dwa tygodnie siedziałem, dłubałem, mailowałem i organizowałem akcję, która, w moim zamyśle, ma pomóc choć trochę popularności komiksów w Polsce. I tak powstało „Cała Polska pisze o komiksach”. Jak bardzo pomoże? To już tak naprawdę nie zależy tak bardzo ode mnie, jak… od Was. Każda jedna osoba biorąca udział w Akcji dokłada swoją cegiełkę do jej zasięgu i popularności, a tym samym – mam nadzieję – do pozytywniejszego postrzegania komiksów w Polsce.

O co chodzi dokładnie? Wszystkiego dowiecie się z tej strony, która jest oficjalną, nazwijmy to, stroną główną całej Akcji.

Na dobry start są z nami (w kolejności alfabetycznej): ATOM ComicsGalapagosHeroesMoviesKapryfoliumKomikslandiaW Otchłani KomiksuWizuale, czyli twórcy Białego Orła. Może Wy będziecie następni? :-]

Zachęcam do brania udziału, udostępniania, pokazywania znajomym. Niech będzie głośno!

Batman: Earth One – Stary bohater dla nowych czytelników

B

Świat komiksów pełny jest restartów – czy to całkowitych, czy to częściowych, czy też wreszcie częściowych, które miały być całkowite. Wystarczy rzucić choćby okiem na takie „New 52” od DC Comics czy serię „NOW” od Marvela. Te zabiegi mają przede wszystkim jeden cel – uporządkowanie lub zwyczajne, brutalne usunięcie bałaganu, który nawarstwił się przez lata w kontinuum czasoprzestrzennym mnogich serii, a tym samym ułatwienie rozpoczęcia lektury nowym czytelnikom. Choć i dla starych wyjadaczy bywa to zbawienne.

Sęk w tym, że nie wszystkie takie próby są udane. Dla przykładu: DC ma serię o dwóch flagowych bohaterach – Batmanie i Supermanie – która nazywa się „All-Stars”. Miała być ona przystępna dla nowych, potencjalnych fanów, a – jak dla mnie – była bardzo specyficzna i nie najłatwiejsza do strawienia. Byłem ciekawy, czy tak samo będzie z cyklem „Earth One”, któremu przyświecały podobne cele. Powiem szczerze – nie wiem, jak udało się z innymi bohaterami, ale jeśli idzie o Batmana… Jeśli ktoś chciał mnie zainteresować, to mu się to udało – komiks pochłonąłem tak pazernie, jak to tylko było możliwe. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze