Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryKomiksy

Ród M – O marzeniach i brutalnym przebudzeniu

R

Lubię historie alternatywne. Gdy już poznam lepiej jakąś postać, ciekawie jest poczytać wizje różnych autorów „co by było gdyby”. Czasem jest to po prostu inny przebieg zdarzeń, jak wtedy, gdy to Bruce Wayne został Zieloną Latarnią. A czasem zmienia się praktycznie wszystko poza głównymi bohaterami, jak w „Spider-Man Noir”, gdzie znane nam postaci żyły w kompletnie odmienionym świecie, stawiając czoła nowym sytuacjom. I jest też „House of M”. Historia alternatywna tak gigantyczna, że objęła swoim wpływem większą część głównego uniwersum Marvela. A w finale okazało się, że nie była wcale aż tak alternatywna.

Pamiętacie Wandę Maximoff? Córkę Magneto, znaną jako Scarlett Witch, która w pojedynkę siała śmierć i zniszczenie w Nowym Jorku, skupiając swoje siły przede wszystkim na Avengersach? To ona doprowadziła do rozbicia grupy w „Avengers: Upadek”, który to tom również był częścią Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, tak jak zresztą i „Ród M”, nad którego treścią właśnie dumamy. Cóż, ten spokój zostanie ponownie zburzony wraz z powrotem Wandy, której, jak się okazuje, nawet Charles Xavier i Magneto nie są w stanie pomóc. I nie są też w stanie jej okiełznać. (więcej…)

She-Hulk: Samotna zielona kobieta – Dana Slotta nie polubię chyba nigdy

S

Komiksy kręcące się wokół Hulka i jego krewnych nieszczególnie leżą w Kręgu moich zainteresowań. Choć muszę też przyznać, iż „Planet Hulk” w ostatecznym rozrachunku przeczytałem mimo wszystko z przyjemnością. Za „Samotną zieloną kobietę” wziąłem się zaś z dwóch powodów. Po pierwsze, była w składzie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, dzięki czemu miałem do niej ułatwiony dostęp. Więc czemu by nie poznać? Po drugie zaś, zaciekawił mnie fakt, iż autorem scenariusza jest Dan Slott. Czyli, jak twierdzą niektórzy, w tym i ja, jeden z największych nemezis Spider-Mana. Intrygowało mnie, czy jakaś inna jego praca będzie w stanie mi się spodobać, czy też odbiję się podobnie, jak od, niestety, większości przygód Człowieka Pająka z ostatnich lat. (więcej…)

Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz – Świetny film, rewelacyjna ekranizacja

K

Kapitan Ameryka jest bohaterem, którego ciężko jest lubić. Biega ubrany we flagę i jest obrzydliwie praworządny. Jego wizerunkowi, jak na mój gust, znacznie pomógł odtwórca głównej roli, który przygarnął jego postać już od pierwszego filmu. Chrisa Evansa lubi się bardzo łatwo – jest sympatyczny i nie przejmuje się, że jeszcze chwile wcześniej wcielał się w Ludzką Pochodnię z Fantastycznej Czwórki. Jest samobieżnym stereotypem blond przystojniaka i… zupełnie się tym nie przejmuje, wcielając się w kolejnych superbohaterów. Do tego, wizualnie pasuje wręcz idealnie i ma w oku ten lekki błysk szaleństwa połączonej z nonszalancją. Następnym krokiem, który pomógł ocieplić wizerunek Kapitana wśród polski widzów, było rodzime wydanie komiksu „Zimowy Żołnierz” w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Okazało się wtedy, że nawet jeśli Steve Rogers jest diamentem, to i tak ma przysłowiowe skazy. Można go rozwścieczyć, można go zranić, można sprawić, że będzie kwestionował rozkazy swoich przełożonych. Kiedy okazało się, że właśnie ta historia będzie stanowiła podstawę do nakręcenia drugiego filmu o Kapitanie, miałem takie przeczucie, że czeka mnie naprawdę genialna rozrywka. (więcej…)

Spider-Man: Blue – Wehikuł czasu

S

Wracanie do starych, komiksowych historii jest trudną sprawą. Trzeba mieć na uwadze, że fanom łatwo nadepnąć na odcisk. A i samo wejście w starszą konwencję i stylistykę do najłatwiejszych nie należy – jeśli się nie uda, kończy się z potworem Frankensteina, który nie przypomina ani niczego współczesnego, ani klasycznego. Przykładem wybornie udanego eksperymentu jest tom „Marvels”, który spacerem przechodził przez wiele lat kontinuum czasoprzestrzennego głównego uniwersum Domu Cudów. I robił to z niesamowitą klasą. Teraz do mojej puli dobrych przykładów na takie historie dołączył też „Spider-Man: Blue”, w którym twórcy – Jeph Loeb oraz Tim Sale – wzięli na warsztat bardzo ryzykowny temat. Fani nie lubią, kiedy ktoś majstruje przy klasycznym związku Petera Parkera i Gwen Stacy. (więcej…)

Superior Spider-Man – Droga do zbawienia

S

Niedawno minął rok, odkąd Peter Parker przestał pojawiać się jako Spider-Man w… jakiejkolwiek serii o przygodach Człowieka Pająka. Najpierw został uśmiercony w uniwersum Ultimate i zastąpiony przez Milesa Moralesa, później zaś padł ofiarą podstępnego ataku Doctora Octopusa w kontinuum czasoprzestrzennym znanym jako Earth 616. Innymi słowy, w tym najbardziej klasycznym świecie wykreowanym przez Marvela, zaś sam Peter Parker poległ na łamach kultowej serii „Amazing Spider-Man” w jubileuszowym zeszycie z numerem 700. Od tamtego momentu zdążyło się sporo wydarzyć, zaś ja miałem okazję śledzić tę historię na łamach łącznie 26 zeszytów poświęconych ścianołazowi, tym razem z przedrostkiem „Superior”. (więcej…)

Bler – Lepsza wersja bohatera

B

Choć na polskich komiksach znam się, jak koza na konstrukcji instrumentów dętych, to za wszelakie wariacje na tematy superbohaterskie po prostu kocham się łapać. Dlatego też od dłuższego czasu wiedziałem, że koniecznie muszę poznać „Blera” Rafała Szłapy i… w końcu mi się ta sztuka udała. I było warto.

Po zakończeniu lektury pierwszego zeszytu, „Lepszej wersji życia”, miałem wrażenie, że przygody Blera to klasyka, jeśli chodzi o konstrukcję historii superbohaterskiej opartej o amerykańską stylistykę. Oto nasz główny bohater, zajmujący się obwoźną sprzedażą książek, ma wypadek samochodowy, w który zaangażowane są śliska nawierzchnia, ograniczona widoczność i drzewo. Jako że drzewo rozmiarów było całkiem konkretnych, mobil szans wielkich nie miał – jego kierowca zresztą również. Szczęśliwie dla głównego bohatera, pewna organizacja poszukiwała właśnie królika doświadczalnego, którego można byłoby przekształcić w… superkrólika! W przenośni, rzecz jasna. (więcej…)

Planet Hulk – Niszczyciel zbuntowany

P

Mijają miesiące, a mi przybywa na koncie kolejnych tytułów, których bym najprawdopodobniej nie poznał, gdyby nie Wielka Kolekcja Komiksów Marvela. Tym razem jest to „Planet Hulk”, za które postanowiłem się wziąć dopiero wtedy, gdy pojawią się w kioskach obydwa tomy. Biorąc pod uwagę politykę wydawnictwa Hachette, które zajmuje się WKKM, oznaczało to bodaj kilka miesięcy przerwy w opowieści. Do tego wystarczy jeszcze dodać moje standardowe opóźnienie i już wiadomo, czemu dopiero teraz piszę o tej części przygód Zielonego Olbrzyma.

Historia zaczyna się od hitchcockowskich ruchów płyt tektonicznych. Bruce Banner – aktualnie w, zdawałoby się, permanentnym stanie rozdrażnienia emocjonalnego – właśnie został wystrzelony w kosmos. I to bynajmniej nie dlatego, że nie chciał już żyć na tej planecie po przeczytaniu jakiejś wyjątkowo głupiej informacji w internecie. Hulk został wykiwany przez grupę Illuminati, w skład w której wchodzą ci bardziej rozgarnięci intelektualnie superbohaterowie – między innymi Iron Man czy Dr Strange. Kolegium uznało, że Bruce w swej zdenerwowanej postaci jest zdecydowanie zbyt groźny i stanowi niebezpieczeństwo dla całej Ziemi. Dlatego wysyłają go na niezamieszkaną planetę, na której będzie mógł się w końcu zmienić w Różowego Hulka, znanego jako Oaza Spokoju. (więcej…)

Justice League: War – Tak się tworzy drużynę

J

Premiery nowych animacji od DC Comics stały się dla mnie na tyle ważnymi datami w kalendarzu, że wykształcił mi się już nawet pewien system. Otóż, gdy tylko pojawia się nowy film, do drzwi puka Miły Pan z Pizzą. Nie wiem, jak to działa, ale działa – z faktami nie zamierzam się kłócić. Po zakończonym seansie połączonym z ucztą muszę sobie tylko odpowiedzieć na pytanie, co było lepsze – pizza czy film? Jak było w przypadku „Justice League: War”?

„Wojna” z Ligą Sprawiedliwych w roli głównej jest zdecydowanie ciekawą produkcją, jeśli chodzi o pewne związane z nią kwestie. To pierwsza ekranizacja komiksów, które od roku 2011 pojawiają się w ramach odświeżonego uniwersum DC Comics, czyli „New 52”. Po drugie zaś, „War” przybliża widzom kulisy powstania legendarnej drużyny superbohaterów – drużyny złożonej z naprawdę pokaźnej liczby nadludzi. I robi to w 80 minut. Przypomnijmy, że Marvel do stworzenia „Avengers” potrzebował najpierw dobrych kilku filmów na rozruszanie tematu. Taka sytuacja sugerowałaby, że DC nie miało szans na sukces ze swoim animowanym przedsięwzięciem. Cóż, szczęśliwie dla widzów nie jest to prawda. (więcej…)

Thor: W poszukiwaniu bogów – Daleka droga do Asgardu

T

Mijają kolejne miesiąc, a wraz z nimi gaśnie też trochę mój zapał do Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Choć nie mogę powiedzieć, by ostatnie tomy były złe, to duża część przygotowanych przez Hachette propozycji trafia w mój gust z umiarkowaną skutecznością. Tak jest właśnie z ostatnimi przygodami Thora, które zostały zatytułowane „W poszukiwaniu bogów”. Z jednej strony cieszyłem się, że poznałem kolejny rozdział w twórczości Marvela, a z drugiej – nie mogłem się opędzić od wrażenia, że czytam jeszcze jeden wstęp do tasiemca. Wstęp, który, niestety, nie skończy się niczym konkretnym, a jego kontynuacji próżno będzie wypatrywać.

Na dzień dobry warto rozwiać wszelkie wątpliwości. Wydarzenia w tym tomie przygód Thora miały miejsce na wiele lat przed tymi, które wziął na warsztat J.M. Straczynski. Gwoli komiksowej ścisłości – tutaj mamy do czynienia z samym początkiem drugiego woluminu (vol. 2), kiedy tam mieliśmy styczność z rozbiegówką woluminu trzeciego (vol. 3). Dlatego też podczas lektury musimy do całości podejść, jak do zupełnej nowości, gdyż żadne wydarzenia nie będą łączyły tych dwóch historii. (więcej…)

All New Amazing Spider-Man – Peter Parker powraca…?

A

Wygląda na to, że… Peter Parker powróci jako Spider-Man! Nie jest to może największe zaskoczenie na świecie, gdyż większość zgonów w uniwersum Marvela kończy się z reguły cudownym zmartwychwstaniem. Ale… trzeba przyznać, że trwający ponad rok wątek Otto Octaviusa w roli Człowieka Pająka zaczynał budzić obawy, jakoby ten stan rzeczy miał się utrzymać dłużej.

Cóż, aktualnie wygląda na to, że na przełomie marca i kwietnia może powrócić seria Amazing Spider-Man (tym razem z dodatkowym prefiksem „All New”). Czy coś mnie w tym zakresie martwi? Niestety tak. Mam uczucie, że Dan Slott powinien sobie już zrobić przerwę od przygód Pajęczaka. Siedzi w tym temacie już po prostu trochę zbyt długo. Co więcej, najwyraźniej głównym rysownikiem znów będzie Humberto Ramos, za którego kreską nigdy nie przepadałem. A już szczególnie nie lubię jego wizji Spider-Mana właśnie… Cóż, pożyjemy, zobaczymy – może nadal będzie regularnie zmieniany przez Ryana Stegmana i Giuseppe Camuncoliego, którzy to panowie z kolei mają naprawdę dobrą rękę do tej postaci. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze