Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Ród M – O marzeniach i brutalnym przebudzeniu

R

Lubię historie alternatywne. Gdy już poznam lepiej jakąś postać, ciekawie jest poczytać wizje różnych autorów „co by było gdyby”. Czasem jest to po prostu inny przebieg zdarzeń, jak wtedy, gdy to Bruce Wayne został Zieloną Latarnią. A czasem zmienia się praktycznie wszystko poza głównymi bohaterami, jak w „Spider-Man Noir”, gdzie znane nam postaci żyły w kompletnie odmienionym świecie, stawiając czoła nowym sytuacjom. I jest też „House of M”. Historia alternatywna tak gigantyczna, że objęła swoim wpływem większą część głównego uniwersum Marvela. A w finale okazało się, że nie była wcale aż tak alternatywna.

Pamiętacie Wandę Maximoff? Córkę Magneto, znaną jako Scarlett Witch, która w pojedynkę siała śmierć i zniszczenie w Nowym Jorku, skupiając swoje siły przede wszystkim na Avengersach? To ona doprowadziła do rozbicia grupy w „Avengers: Upadek”, który to tom również był częścią Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, tak jak zresztą i „Ród M”, nad którego treścią właśnie dumamy. Cóż, ten spokój zostanie ponownie zburzony wraz z powrotem Wandy, której, jak się okazuje, nawet Charles Xavier i Magneto nie są w stanie pomóc. I nie są też w stanie jej okiełznać.

Scarlett Witch, chcąc dać wszystkim to, o czym zawsze marzyli, wciąga członków Avengers oraz X-Men w wykreowaną przez siebie alternatywną rzeczywistość, znaną odtąd jako tytułowe „House of M”. Wolverine jest szefem lokalnego odpowiednika SHIELD, Tony Stark prowadzi firmę razem ze swoim ojcem, Peter Parker jest celebrytą i mężem pięknej Gwen Stacy etc. Są jednak pewne haczyki. „Ród M” wcale nie jest sielanką. Role się odwróciły i teraz to ludzie są brutalnie prześladowani przez mutantów, jako mniejszość. Co więcej, nikt nie pamięta swojego poprzedniego życia. Nikt poza Wolverinem, którego mózg był już tak często perforowany, że najwyraźniej nie przyjął bez pytania zbyt radykalnych zmian w continuum czasoprzestrzennym. Ale co może zrobić sam Logan w starciu ze światem, który oszalał?

„House of M” czyta się rewelacyjnie. Intryga została odpowiednio rozciągnięta na 8 zeszytów, dzięki czemu nie ma się wrażenia, że scenariusz galopuje (a miałem tak na przykład przy „Secret War”). Choć i mimo tej jakże sensownej długości i tak czasem chciałem, by nie które wydarzenia zostały jeszcze bardziej rozbudowane. Całej historii zdecydowanie dobrze zrobiło postawienie na jednego bohatera, który samodzielnie musiał poznać tajniki nowej rzeczywistości. Logan w tej roli sprawdził się po prostu idealnie, zaś obserwowanie niecodziennych zachowań pozostałych bohaterów wciągało. Historia zaczęła lekko pędzić gdzieś od połowy, ale na szczęście nie osiągnęła bardziej zawrotnego tempa, które ciekawą opowieść przekształciłoby w nieczytelny bełkot.

Wizualnie „House of M” jest jest po prostu przyjemne, a kreska Oliviera Coipela cieszy oko. Raz trafiają się panele, które chwytają za oko, jak na przykład ten z pokiereszowanym Wolverinem, który dopiero co wyskoczył z Helicarriera. A z drugiej strony, były i takie kadry, które robiły wrażenie rysowanych w lekkim pośpiechu – ot, choćby ujęcie przedstawiające grupę wysłaną w pościg za Loganem. Całość zaś oscyluje wokół bezpiecznego, quasirealistycznego stylu, którego w komiksach Marvela nie brakuje. Natomiast zdecydowanie wpadły mi w oko wszelkiej maści alternatywne stroje, pancerze i kombinezony – zdaje się, że każda z postaci otrzymała z okazji „Rodu M” nowy, co najmniej lekko zmodyfikowany kostium. Jest to jeden z tych smaczków, które zawsze mnie niezmiernie cieszą.

Wydaje mi się, że warunkiem koniecznym do spełnienia, jeśli chcecie mieć frajdę z lektury, jest co najmniej przyzwoita znajomość uniwersum wykreowanego przez Dom Pomysłów. Jeśli ktoś z Was był wcześniej w miarę na bieżąco z Wielką Kolekcją Komiksów Marvela, powinien posiadać minimum niezbędnej wiedzy, by i zrozumieć, i docenić „House of M”. Jeśli natomiast czytaliście wcześniej WKKM na wyrywki i nie znacie chociaż „Upadku Avengers” i „New Avengers: Ucieczka”, to radziłbym omawiany tom albo w ogóle ominąć, albo odłożyć na później. Prawdziwa zabawa zaczyna się chyba jednak dopiero wtedy, gdy przynajmniej część bohaterów znacie naprawdę dobrze – Brian Michael Bendis postanowił boleśnie doświadczyć kilka postaci, czego nie da się zauważyć, nie mając odpowiedniego podkładu.

W dalszej części tekstu znajdziecie moje krótkie dywagacje na temat dwóch miniserii, które były publikowane równolegle z głównym wątkiem „Rodu M”. Jako że Spider-Man i Iron Man to jedni z moich ulubionych bohaterów Marvela – a ten pierwszy oberwał szczególnie dotkliwie – postanowiłem się skupić właśnie na nich. Ostrzegam, będą spoilery! Również takie odnoszące się do głównej serii wydanej w ramach WKKM.

Iron Man

Zacznijmy od lżejszego przypadku. Tony Stark dostał na własność łącznie trzy zeszyty, napisane przez Grega Paka i oprawione w lekko mangowym stylu przez Pata Lee. Jak już wcześniej wspomniałem, jego historia kręci się wokół relacji z ojcem, który w „normalnym” uniwersum Marvela zmarł, gdy Tony był bardzo młody. W „House of M” Starkowie są jednymi z nielicznych ludzi, którzy radzą sobie w „zmutowanym” świecie. Ich kompetencje techniczne i sukcesy biznesowe umożliwiły zachowanie wysokiego statusu społecznego. A że mają też zacięcie do bycia celebrytami, poszło im tym lepiej. Gdy akurat nie zajmują się tworzeniem nowych generacji smartfonów, w roli gladiatorów walczą na arenie z lokalną odmianą Sentineli. I są w tym niezrównani.

Jednak pod warstwą błyszczącego lakieru, relacje rodzinne Starków nie wyglądają najlepiej – Tony jest ciągle dominowany przez swojego ojca. Sytuacja zostaje jeszcze bardziej zaogniona, gdy doktor Pym (oryginalnie: Ant Man) znajduje sposób na mapowanie genomu mutantów i zaczyna szukać w nim słabych punktów. Wrażliwa politycznie sytuacja zwiększa napięcie między dwoma pokoleniami Starków, zaś konflikt prowadzi do narodzin… Tak, tak – Iron Mana.

I to naprawdę ciekawie zaprojektowanego Iron Mana, który trochę mi przypominał swoim konceptem roboty znane z Transformerów. To kawał naprawdę solidnego, alternatywnego pancerza.

Spider-Man

Powiedziałbym, że to, co zrobiono Peterowi Parkerowi w „House of M”, zakrawa na jeden z najpodlejszych, komiksowych wątków, jakie czytałem. Założenie jest następujące: wujek Ben żyje, Gwen Stacy i jej ojciec również. Peter jest szczęśliwym mężem pięknej blondynki, a do tego powodzi mu się również w świecie biznesu.

W głównej serii wątek ten zostaje rozwiązany w niezwykle brutalny sposób: Parker zostaje nagle wybudzony ze słodkiej niewiedzy, rozgląda się i widzi ludzi, których kochał, a którzy przez niego stracili życie. I uświadamia sobie, że życie, które – jak mu się jeszcze przed chwilą wydawało – wiedzie, jest tylko iluzją, czarem Wandy Maximoff. Muszę przyznać, scena załamania Petera zrobiła na mnie wrażenie.

Z takim rozwojem sytuacji w wątku głównym o dziwno nie współgra sama miniseria Marka Waida i Toma Peyera, skądinąd też naprawdę przyjemna w odbiorze. Przez pięć komiksów będziemy mogli obserwować schyłek kariery Spider-Mana w świecie „Rodu M”. Podążający autodestruktywnym torem Parker będzie po kolei sabotował życie swoje i swojej rodziny, powoli obracając wszystko w perzynę. Co ciekawe, przy takim przedstawieniu wątku nie ma tu w ogóle miejsca na wprowadzenie sceny mającej miejsce w wątku głównym (tej opisanej w akapicie wyżej). I choć obydwie te wizje losów Spider-Mana bardzo mi się spodobały, zabrakło mi tu pełnej wewnętrznej spójności, która zdecydowanie pozytywnie wpłynęłaby na odbiór całości.

Subscribe
Powiadom o
guest

29 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
9 lat temu

Dawno mnie nie było, czasu mało 😉 Dalej się zabieram za House of M, jakoś nie potrafię się do niego przełamać, ale jak piszesz że Logan gra tam pierwsze skrzypce to się skuszę, zaraz po Hinterkind i Sandmanie. Nie wiem ile zeszytów oryginalnych wchodzi w skład WKKM, ale ja mam dokładnie 53, nie tylko główny House of M, ale też dużo innych osadzonych w tym czasie (Hulk, Exiles, Black Panther, Excalibur, Fantastic Four, X-Man, The Pulse, Cable & Deadpool, New Thunderbolts, Captain America, Mutopia X)

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

U mnie też problemy z czasem – jak patrzę po datach, to widzę, że ostatnio wychodzi mi jeden tekst na 5-6 dni… Chciałbym wrócić do jednego na 3 dni, ale zobaczymy, jak to będzie. :]
Tak, 53 to „full opcja”. :] Na główny wątek składa się 8 i to właśnie one trafiły do WKKM. Do tego przeczytałem jeszcze kolejne 8, bo tyle było łącznie na Spidera i Irona. :]
BTW, czytałeś Inhumanity może? Warto?

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
9 lat temu

Inhumanity nie czytałem, ale czytam Inhuman, co jest dosyć ciekawe, ogólnie teraz czytam dużo komiksów od Gartha Ennisa i Scotta Snydera, ich komiksy można brać w ciemno

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

Fakt, Scotta czyta się świetnie. :] No, może „co najmniej dobrze”, bo w sumie ten aktualnie trwający u Batmana „Zero Year” jakoś tak nie za bardzo do mnie przemówił.
A z Ennisem będę musiał się kiedyś bliżej poznać – dużo słyszałem, a chyba nic nie czytałem.

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
9 lat temu

Ennis ma dużo wojennych, świetnie się czyta Battlefields wydane w 2 tomach po ok 250 stron – The Complete Battlefields

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

OK, dzięki za cynk. :] Choć ostatnio nazbierała mi się masa lektur, więc nie mam pojęcia, kiedy się za to zabiorę… 😛

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
9 lat temu

Ja się zabrałem wreszcie za „Age of Ultron” XD Dużo nowości wychodzi i nie ma czasu na odkładanie ich bo się później zrobi z tego coś jak „Fables” (140 komiksów, nie licząc spin-offów)

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

I jak to Age of Ultron? I warto czytać sam event czy też tie-iny?

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
9 lat temu

Spodziewałem się dużo więcej od tego eventu, nie podszedł mi główny wątek, tie-iny są lepsze XD
Żeby sobie umilić czas podczas czytania głównego eventu tie-iny są potrzebne, przynajmniej się nudzić nie będziesz 😉
A co do House Of M to skończyłem go wczoraj. Odwrotna sytuacja niż AoU, główny wątek ciekawszy, tie iny można sobie odpuścić, nie licząc Wolverine, Iron Man i Spider Man, reszta nie jest warta czytania.

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

Czyli w House of M dobrze sobie dobrałem tie-iny – dobrze wiedzieć, dzięki. :-]
I co do AoU też dzięki – będę miał w razie czego na uwadze to, co napisałeś. :-]

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
9 lat temu

Wracając jeszcze do Tie-inów z HoM(M;)) to natrafiłem jeszcze na Civil War – HoM (2008), HoM Avengers (2008) i HoM Masters of Evil (2009), jak skończę czytać TM-Semic-owe Batmany to się za nie zabiorę i powiem Ci czy warto je czytać

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

OK, dzięki. HoM CW mogłoby w sumie być ciekawe. :] BTW, w końcu mam prawie całe CW przeczytane, jestem z siebie dumny. ;]

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
9 lat temu

Masz też tak, że im dłużej czytasz serię (tzn cały czas jeden story-arc) to zaczynasz się nudzić i modlić o zakończenie?

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

Wiesz co, różnie. Np. Sowy w Batmanie z N52 mogłyby się dla mnie nigdy nie kończyć (zakładając trzymanie ciągle tego samego poziomu), zaś niektóre podserie w Civil War już trochę mnie nudziły…

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
9 lat temu

KnightSaga z batka trzymała poziom cały czas. Stara szkoła komiksu nie może się nudzić 😉

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

KnightSaga to coś, co od dawna mam w planach i jakoś nie mogę się zabrać. ;] Czytałeś wszystkie komiksy wg, nazwijmy to, oficjalnego reading order? Czy tylko wybrane serie?

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
9 lat temu

128 w nieoficjalnym reading order 😉 Ale było warto. Cały czas się przymierzam do Gotham Knights (74 komiksy) i do No Man’s Land (133), ale z racji czytania większości nowości na bieżąco nie mam za bardzo czasu na nie.

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

Damn, dużo. ;] No Man’s Land też mnie interesuje i też… damn, dużo. ;]
A to Gotham Knights aż takie dobre? Mi z kolei chodzą po głowie Legends of the Dark Knight. :]

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
9 lat temu

Słyszałem że dobre, więc się za to zabiorę po Sadze i NML

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

Ja się teraz trochę zastanawiam nad nadrobieniem Guardians of the Galaxy… ;]

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
9 lat temu

No to będziesz miał kupę czytania w takim razie 😉 Sam się za nich nie mam zamiaru brać, bo po za Rocket Raccoon nic tam dla mnie nie ma 😉

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
9 lat temu

Przejrzałem sobie kilka serii/eventów pod kątem wizualnym i powiem Ci, że część jest naprawdę ślicznie narysowana. A o jakości też dobre rzeczy słyszałem, więc możliwe, że łyknę. :]

DD
DD
9 lat temu

Lubisz historie alternatywne? O, to jest nas dwóch!
Co do Rodu M – konkretna, dobrze przemyślana historia. Tak to powinno wyglądać. No i po jej zakończeniu pozostały chociaż jakieś konsekwencje, a nie jak z Civil War i negacją wszystkiego, której nie mogę zdzierżyć.
Aha, jeszcze jedno – dobrze pamiętam że w „Domu M” Doom był mutantem? Czy coś mu prześwitywało może pod kopułą, co jakby nie spojrzeć, miał on swój udział w tym całym bajzlu (ale nie spojleruję, bo moze nie czytałeś „Dziecięcej Krucjaty”)
PS: Czy przy okazji Civil War czytałeś coś z Black Panther? Ostatnio wiele zeszytów z tą postacią wpadło mi w ręce (na co czekałem od dawna) i widzę, że T’Challa chyba jako jedyny ogarniał sytuację ;).

KoZa
Reply to  DD
9 lat temu

Co do negacji – rozumiem, że zaraz później nie wyprali się tak po prostu tego „wyleczenia” mutantów etc.?
Z Black Panther nie czytałem nic, ale coraz częściej myślę, że muszę nadrobić. :]

DD
DD
Reply to  KoZa
9 lat temu

„Who is Black Panther?” świetnie wprowadza w postać. Chyba że wolich motion comic z youtube’a, bazujący na tej serii. Podałem ci kiedyś do niego link na FB

KoZa
Reply to  DD
9 lat temu

Motion comic jakoś kompletnie do mnie nie przemawia, postaram się wziąć na warsztat tradycyjną wersję. Może na urlop z sobą zabiorę. :]

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  DD
9 lat temu

Doom w HoS nie był mutantem, kilka razy to powtarzali, bodajże Magneto też. Doom tam korzystał z magii z czego pamiętam

GRuBshy
GRuBshy
9 lat temu

HoM to jeden z 2. (obok AoA) przypadkow, gdzie nie przeszkadza mi, ze alternatywna historia jest de facto czescia multiversum bo dzieki temu powstala np. historia Pajaka, ktory stracil (po raz kolejny!) Gwen i wujka.
Inna rzecz, ze bez wszystkich serii pobocznych crossover naprawde wiele traci – warto by zapoznac sie jesli nie z samymi historiami, to chociaz ze streszczeniami (na Avalonie, sa niezle napisane, ulozone , chronologicznie)

KoZa
Reply to  GRuBshy
9 lat temu

Może przejrzę. :] Choć w sumie najbardziej intersowały mnie tylko te dwie poboczne, które przeczytałem. :]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

29
0
Would love your thoughts, please comment.x