Ten tekst jest częścią cyklu „Archiwa Polskiej Fantastyki”.
Ciężko się pisze o rzeczach przeciętnych. Zawsze najgorzej siedziało mi się nad tekstami o nijakich grach, filmach czy książkach. Dużo łatwiej jest pochwalić coś dobrego, a już zdecydowanie najłatwiej przychodzi gnębienie złego – wtedy można często puścić wodze fantazji, pokusić się o jakieś nietuzinkowe porównania etc. „Paroksyzm numer minus jeden” Ryszarda Głowackiego jest właśnie taki – nijaki. I pisanie o nim przypomina pisanie o wielu innych rzeczach, które nie posiadały jednej z najważniejszych cech w kontekście dowolnych mediów – nie zapadały w pamięci.
Czemu więc o nim w ogóle piszę? Ponieważ, jak wspominałem przy okazji „Raportu z rezerwatu” – tego samego autora zresztą – interesuje mnie to, jak wyglądała kiedyś polska fantastyka. Po drugie, lubię skrobnąć te kilka zdań o przeczytanej książce i wrzucić do swojego internetowego archiwum – wtedy wszystko, co się widziało czy czytało, lepiej zapada w pamięci, a i jakiś dodatkowy ślad po poznanych utworach zostaje. Taka lista przeczytanych książek, ale w wersji rozszerzonej. Lubię to. (więcej…)