Tomasz Kozioł

(Pop)kultura osobista

Najświeższe teksty

Paroksyzm numer minus jeden, Ryszard Głowacki

P

Ten tekst jest częścią cyklu „Archiwa Polskiej Fantastyki”.

Ciężko się pisze o rzeczach przeciętnych. Zawsze najgorzej siedziało mi się nad tekstami o nijakich grach, filmach czy książkach. Dużo łatwiej jest pochwalić coś dobrego, a już zdecydowanie najłatwiej przychodzi gnębienie złego – wtedy można często puścić wodze fantazji, pokusić się o jakieś nietuzinkowe porównania etc. „Paroksyzm numer minus jeden” Ryszarda Głowackiego jest właśnie taki – nijaki. I pisanie o nim przypomina pisanie o wielu innych rzeczach, które nie posiadały jednej z najważniejszych cech w kontekście dowolnych mediów – nie zapadały w pamięci.
Czemu więc o nim w ogóle piszę? Ponieważ, jak wspominałem przy okazji „Raportu z rezerwatu” – tego samego autora zresztą – interesuje mnie to, jak wyglądała kiedyś polska fantastyka. Po drugie, lubię skrobnąć te kilka zdań o przeczytanej książce i wrzucić do swojego internetowego archiwum – wtedy wszystko, co się widziało czy czytało, lepiej zapada w pamięci, a i jakiś dodatkowy ślad po poznanych utworach zostaje. Taka lista przeczytanych książek, ale w wersji rozszerzonej. Lubię to. (więcej…)

Batman: Under the Red Hood – Wysypuje flamastry z tornistra

B

Wielokrotnie przy okazji pisania o animacjach na podstawie komiksów narzekałem na bardzo prostą kreskę, która na ogół nie różniła się niczym od tej, którą znaliśmy z seriali z czasów dzieciństwa. Cóż, przyszła pora napisać o filmie, który zrywa z tą konwencją. Przy okazji zrywa też czapki z głów. Przed Wami „Batman: Under the Red Hood”.
To pierwsza animacja z Batmanem, o której mogę powiedzieć, że już raczej nie jest dla dzieci. A na pewno nie dla tych najmłodszych. Mamy tu płonących żywcem ludzi, katowanie nastolatka łomem, zaś trup ściele się naprawdę zaskakująco gęsto. Już sam początek opowieści jest mocnym kopnięciem w cojones, gdyż zaczyna się od śmierci drugiego Robina z ręki Jokera. A później jest tylko coraz ostrzej. W główną intrygę zaplątane są trzy stronnictwa. Pierwszym jest niejaki Black Mask, który kontroluje sporą część narkotyków w Gotham. Po drugiej stronie staje Red Hood, nowy chłopak w mieście, który bardzo szybko zgarnia sporą część nielegalnego terytorium i wydaje się przeciwnikiem równym Batmanowi. Oczywiście, naprzeciw wszystkich staje właśnie Mroczny Rycerz, wspierany przez Nightwinga (który był kiedyś pierwszym Robinem). Szczerze mówiąc, kilku z tych postaci nie kojarzyłem, ale na szczęście scenariusz przychodzi w sukurs takim widzom, jak ja, i subtelnie podpowiada, kto jest kim. (więcej…)

Zapraszam na forum i… zapraszam też na konkurs :]

Z

Moi drodzy, mam przyjemność zaprosić Was na forum, które od dziś będzie już oficjalnie funkcjonowało przy moim blogu. :] Postawił je i przygotował dla mnie stary, dobry znajomy – OsaX – którego w razie potrzeby polecam.

A po cóż forum? Ot, do luźnych pogaduch o filmach, książkach, komiksach, grach i tak dalej. Nie do wszystkiego blog nadaje się idealnie i na pewno jedną z tych rzeczy są właśnie trwające dłużej dyskusje, które na blogu siłą rzeczy są dosyć szybko spychane w – często – słabo widoczne miejsca. Jest to też miejsce, gdzie można zagadnąć – póki co głównie mnie, z czasem mam nadzieję, że znacznie więcej osób – o to, jaki film byłby dobry na dany nastrój etc.

Mam nadzieję, że się zarejestrujecie i że będzie to miejsce, które będziecie chętnie odwiedzać. Przy okazji też mam kolejny – jak sugeruje tytuł wpisu – konkurs. Otóż, nie mam za bardzo pomysłu na krótki i trafny opis forum o książkach i pomyślałem, że Wy pewnie najlepiej mi w tym pomożecie. Informację o nagrodzie i regulamin znajdziecie we właściwym temacie na forum.

Zapraszam i zachęcam do rejestrowania się!

Amazing Spider-Man – roczniki 1964, 1965 oraz 1966

A

Trochę czasu minęło, odkąd pierwszy raz pisałem o starych rocznikach Spider-Mana. Od tamtej pory udało mi się pójść z tematem mocno do przodu, dzięki fascynującym wykładom doczytałem w czasie trwania semestru do 120. komiksu „The Amazing Spider-Man”. I przy okazji przeczytałem też kilka tak zwanych „limited series”, jak na przykład „Reign”, „With Great Power…” czy „Venom vs. Carnage”. Teraz przyszła jednak pora, by wrócić do tematu początków Spider-Mana.

W tym artykule postanowiłem omówić do końca pewną epokę w historii komiksów o Człowieku Pająku. Mowa, że tak to ujmę, o epoce wizualnej – do połowy roku 1966 za oprawę graficzną Spider-Mana odpowiadał ciągle jeden i ten sam człowiek, czyli Steve Ditko. Został on zmieniony w sierpniu rzeczonego roku przez Johnny’ego Romitę (w XXI wieku warto dodać, że chodzi o seniora – junior też jest aktualnie bardzo wziętym artystą komiksowym) – ale jego dokonaniami zajmę się w następnym artykule, na razie trzymajmy się pana Ditko. (więcej…)

Batman: Year One – Gacek i epickie DVD

B

Z edycjami DVD – a raczej ich recenzowaniem – styczność mam dopiero od niedawna. Jasne, od wieków z nich korzystam, ale wcześniej się niezbyt często zastanawiałem, co sprawia, iż jedno wydanie jest dobre, a drugie już nie. „Batman: Rok Pierwszy” w swojej edycji płytowej zdecydowanie jest dla mnie przykładem pozytywnym, który najwyraźniej stanie się też przykładem wskaźnikowym.

Wiem, że pisałem już de facto o wszystkich składowych tego wydania, ale przypadło mi ono do gustu do tego stopnia, że postanowiłem jeszcze na deser dorzucić kilka ciepłych słów. Chciałbym, żeby więcej superbohaterskich animacji zostało tak wydanych w Polsce, w szczególności, że wiele z nich na to naprawdę zasługuje (niestety, jeszcze nie o wszystkich wspominałem na swoim blogu, ale mam na myśli między innymi „Public Enemies” z Batmanem i Supermanem czy „Batman: Under the Red Hood”). (więcej…)

Dziewczyna w czerwonej pelerynie – rozwiązanie konkursu

D

Najwyższa pora na ogłoszenie wyników w konkursie z filmem na DVD „Dziewczyna w czerwonej pelerynie”. Dla przypomnienia – do zgarnięcia były dwa zestawy wspomnianego filmu wraz z książką.

Szczerze mówiąc, tym razem miałem jeszcze większy problem z wyłonieniem zwycięzców. Pojawiły się dwa ciekaw wierszyki, Dżołana Krupa i wiele innych ciekawych pomysłów. Ale ostatecznie stanęło na następujących wypowiedziach konkursowych:
Pierwszy zestaw zgarnia Adrian za… maczety. Nic nie poradzę. Maczety. To mój słaby punkt. Zdecydowanie preferowane narzędzie mordu.

Drugi zestaw zgarnia Knight_of_Ni za… NFZ. To wiarygodny pomysł, tez się przeraziłem.

Zwycięzcom gratuluję serdecznie, a wszystkim pozostałym uczestnikom życzę powodzenia przy okazji kolejnych konkursów, które na pewno się niedługo pojawią. :] Laureatów proszę o przesłanie mi swoich adresów na adres tomasz[at]koziol.info.pl.

Rytuał DVD – Rzecz o scenach wyciętych

R

Niestety, relatywnie rzadko zdarza mi się oglądać wersje reżyserskie. Nawet częściej o nich czytam, niż osobiście widuję. Powodem jest głównie niska dostępność. Jak się dowiedziałem po zrecenzowaniu DVD „Sucker Punch”, istnieje reżyserka wersja tego filmu. Gdzie ją dostać? Nie wiem. Znajomy dał mi również cynk, że kochany przeze mnie obraz „Watchmen” również posiada wersję reżyserską, siłą rzeczy – jeszcze bardziej rozbudowaną. Gdzie ją dostać? Nie wiem. Oczywiście, mówimy o źródłach legalnych. To są filmy, które chciałbym mieć w możliwie pełnej (jakby istniały stopnie pełności) edycji na swoje półce. (więcej…)

Batman: Rok Pierwszy – Mroczny Rycerz oczami komisarza Gordona

B

Trzeba to powiedzieć na głos – Frank Miller ma szczęście do dobrych ekranizacji komiksów, do których powstania przykładał rękę. Niegdyś po obejrzeniu sławetnych, niemal kultowych już „300” dowiedziałem się, iż część scen została przeniesiona kadr w kadr z obrazkowej historii. Sprawdziłem z ciekawości, była to prawda. Teraz, gdy wielkimi krokami nadchodziła premiera animowanej ekranizacji komiksu „Batman: Year One”, przygotowałem się zawczasu i z komiksem zapoznałem. Ponownie mamy do czynienia z adaptacją niesamowicie wierną. A przy tym, co się rzadko zdarza, na swój sposób piękną.

Na wstępie zaznaczę jedną kwestię – mówiąc o scenariuszu, równie dobrze mogę się wypowiadać o filmie, jak i o wspomnianym komiksie Franka Millera, na jedno wyjdzie. Jako się rzekło, animacja jest naprawdę wierną adaptacją obrazkowego oryginału i niemalże całość została odwzorowana dokładnie kadr po kadrze. (więcej…)

Raport z rezerwatu, Ryszard Głowacki

R

Ten tekst jest częścią cyklu „Archiwa Polskiej Fantastyki”.

Bodaj rok temu wziąłem się zaczytanie starszej polskiej fantastyki, którą tanio kupiłem w jednym z warszawskich antykwariatów. Ostatecznie, z pewnej czarnej serii przeczytałem wtedy tylko jedną powieść – „Bogów naszej planety”. Postanowiłem wrócić do tego jakże szczytnego celu zapoznania się z zapomnianym dorobkiem rodzimej literatury fantastycznej i aktualnie mam za sobą kilka kolejnych lektur z tego zakresu. Zacznijmy od „Raportu z rezerwatu” autorstwa Ryszarda Głowackiego.

Wspomniane wydawnictwo jest krótkim zbiorem opowiadań, z których wszystkie utrzymane są w klimatach mniej lub bardziej futurystycznego science fiction. Muszę przyznać, że – choć lektura była sympatyczna – była też na tyle nijaka, że ciężko jest o „Raporcie z rezerwatu” napisać coś więcej, coś konstruktywnego. Wszystkie opowiadania czyta się szybko i miło, ale ciężko się opędzić od ciągłego wrażenia lekkiej infantylności tak dialogów, jak i narracji. Problemem praktycznie wszystkich opowiadań jest fakt, że pointa jest bardzo prosta do przewidzenia. Nie byłoby to problemem, gdyby nie to, że teksty są napisane w taki sposób, jakby owa pointa miała być dla czytelnika zaskoczeniem. Autor stara się budować jakieś napięcie i zmusić czytelnika do zadawania sobie pytanie „ciekawe, o co może chodzić?”. Sęk w tym, że po kilka akapitach dobrze wiadomo, jaka jest odpowiedź na to pytanie. (więcej…)

Cztery pokoje – Cztery potwory

C

Fakt, że filmy Tarantino nie są takie, jak średnia krajowa kinematografii w Ameryce chyba już nikogo nie dziwi. Quentin potrafi się śmiać ze wszystkiego – ze śmiercią na czele. W „Czterech pokojach” nie posunął się aż tak daleko, skromnie pozostając przy seksie, narkotykach i obsłudze hotelowej. Nie przeszkodziło mu to jednak w stworzeniu obrazu jak najbardziej kontrowersyjnego. A raczej jednej kwarty obrazu, gdyż za pozostałe trzy części są odpowiedzialni jego znajomi po fachu: Alexandre Rockwell, Robert Rodriguez oraz Allison Anders. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze