Tomasz Kozioł

(Pop)kultura osobista

Najświeższe teksty

Kac Vegas w Bangkoku – "zróbmy więc prywatkę, jakiej nie przeżył nikt"

K

„Kac Vegas” szturmem zdobyło światowe ekrany i serca wielu widzów – według mnie, słusznie. Wielu wróży tej komedii rychłą kultowość, niektórzy już teraz stali się jej wyznawcami i wliczyli w poczet produkcji, które mają to „coś”. Jak jest więc z „Bangkokiem”? Czy reżyser, Todd Philips, zajął się tylko odcinaniem kuponów od popularności jedynki, czy może podjął prawdziwą próbę nakręcenia kolejnego dobrego filmu? W tym wypadku prawda leży gdzieś po środku.

Z jednej strony – podobnie do pierwszego „Kac Vegas”, mamy tu masę zabawnych sytuacji, niezłych dialogów czy żartów, które czasem można wręcz uznać za błyskotliwe. Z drugiej strony, początek i koniec filmu wloką się momentami wręcz niemiłosiernie, każąc czekać na rozpoczęcie prawdziwej akcji. Co więcej, „Bangkok” jest tak naprawdę wierną kopią jedynki, tylko osadzoną w innym miejscu na naszej pięknej planecie. (więcej…)

Ursynalia – czy to jeszcze juwenalia, czy już po prostu kolejny festiwal muzyczny?

U

Tegoroczne Ursynalia zaskakiwały według mnie pod wieloma kątami. Chyba po raz pierwszy w historii tej imprezy na jednej scenie w ciągu trzech dni spotkało się tyle gwiazd naprawdę niemałego formatu – byli między innyjmi Oedipus, Simple Plan, Turboweekend, Korn, Guano Apes czy prosto z Polski tacy wykonawcy, jak Perfect, Jamal czy Carrion. Oczywiście, to tylko niektóre z nazw. Co więcej, za to wszystko przyszło nam zapłacić od 25 zł (dla studentów SGGW) do 90 zł (dla starych dziadów, czyli nie-studentów – wiadomo, że po 25. roku życia to już tylko osteoporoza i łysienie na człowieka czekają). Za taki repertuar cena to po prostu śmieszna, zgodzi się chyba każdy. (więcej…)

Elkonalia – świetnie przygotowany studencki piknik

E

Przyznaję się bez bicia, że wizyty na pikniku zorganizowanym przez WEiTI nie planowałem. Gdy jednak wracałem z mojej ulubionej chińskiej jadłodajni przy ulicy Śniadeckich (this is NOT a product placement), usłyszałem gitary kapeli, która – jak się później okazało – zowie się Followers of Light i naprawdę fajną muzykę wydobywała ze wzmacniaczy. Później poczułem zapach kiełbasy i odgłosy, sugerujące intensywną konsumpcje zupy chmielnej – już wiedziałem, że muszę zajrzeć.
I faktycznie zajrzałem. Byłem tylko trochę, ale nie powstrzymało mnie to przed zebraniem masy pozytywnych wrażeń. (więcej…)

[AKTUALIZACJA] Konkurs #01 – wyniki!

[

Jak pisałem całkiem niedawno, pierwszy konkurs na moim blogu dobiegł końca wtedy, kiedy swego żywotu dokonał również maj 2011. Przyznaję, że nie miałem wątpliwości, kto aktualnie pisze najwięcej najciekawszych komentarzy na stronie i przyznanie pierwszej nagrody przyszło mi łatwo. Znacznie trudniej było z wybraniem drugiego miejsca, ale po namyśle i ten problem udało mi się rozwiązać.

Tym samym sytuacja wygląda następująco…

I miejsce i „Pięcioksiąg Cadderly’ego” leci do Tiszki!

II miejsce i „Trylogia Mrocznego Elfa” leci do Borysa!

Zwycięzcom serdecznie gratuluję i dziś wieczorem lub jutro rano wyślę maile z informacjami, zaś wszystkim komentującym dziękuję za całokształt świetnych postów, które zostawiacie na moim blogu. Mam też cichą nadzieję, że z czasem będzie Was coraz więcej. :]

[AKTUALIZACJA] Borys zrzekł się swojej nagrody ze względu na fakt, że już „Trylogię Mrocznego Elfa” posiada – dziękuję za takie podejście do tematu! Tym samym II miejsce i rzeczone książki otrzymuje Michał Mallek! Zwycięzcy gratuluję. :]

Politechniczne Juwenalia 2011 – rzut okiem i studencka refleksja

P

Jak co roku, na stadionie Syrenki (czyt. na klepisku za Stodołą) przez dwa dni grane były koncerty ku uciesze studenckiej gawiedzi. Również jak co roku, nie brakowało w repertuarze tuzów polskiej muzyki – na scenie dali czadu tacy wykonawcy, jak Dżem, Hey, Kobranocka, StarGuardMuffin znany szerzej jako „zespół Bednarka”, T.Love czy Myslovitz (kolejność kompletnie przypadkowa). Jak było?

Świetnie! A jak mogło być inaczej? Co mi tam – był tak fajnie, że nawet strzelę emotikonę po kropce. :] O, i proszę. Uwierzcie, musiało być ekstremalnie przyjemnie, skoro posunąłem się do czegoś takiego w artykule. (więcej…)

X-Men: Pierwsza klasa – film też pierwsza klasa!

X

Marvel coraz bardziej nas rozpieszcza. Niedawny „Thor” był naprawdę przyzwoity, mi osobiście bardzo się podobał. Stara seria o „Spider-Manie” została zaorana i jest kręcona od nowa ze względu na wyraźną niechęć fanów do niektórych rozwiązań. Wielkimi krokami zbliża się seria „Avengers”, która będzie nas rozpieszczać świetną obsadą i, miejmy nadzieję, nie gorszym scenariuszem. A teraz to… film, na który za bardzo nie czekałem, gdyż kompletnie nie wiedziałem, czego się po nim spodziewać, a który okazał się istnym dziełem komiksowo-adaptacyjnej sztuki. Przed Państwem „X-Men: Pierwsza klasa”!

Fabuła filmu – skonstruowana przez scenarzystę, reżysera i twórcę Kick-Assa w jednej osobie, czyli Matthew Vaughn – traktuje o początkach jednych z najpotężniejszych mutantów znanych z marvelowskiego uniwersum. Mowa o Magneto i profesorze Xavierze, znanym jako Profesor X. Niektórzy mówią też na niego też Wózek. Nawet jeśli nie czytacie komiksów, mogliście mieć okazję ich poznać przy okazji trzech części filmów o X-Menach, które już jakiś czas temu gościły na ekranach kin i cieszyły się naprawdę ciepłym przyjęciem. Tym razem jednak siłą rzeczy cofamy się w czasie, do okresu kryzysu kubańskiego, kiedy ludzie jeszcze nie zdawali sobie sprawy z faktu, że między nimi ukrywają się i mieszkają osoby, która można byłoby nazwać kolejnym ogniwem w łańcuchu ewolucji. (więcej…)

Konkurs #01 zakończony – rozstrzygnięcie wkrótce

K

De facto, wszystkie istotne informacje zostały zawarte w nagłówku. :] Pierwszy konkurs na komentarze dobiegł końca – mam już swoje typy zwycięzców, ale chcę jeszcze dobrze przemyśleć sprawę, zanim dam ostateczną odpowiedź i informację. Może to zająć z tydzień, ponieważ dziś zaczynają się Ursynalia, których odpuścić po prostu nie potrafiłem. Poza tym, w piątek wchodzą do kin „X-Meni: Pierwsza klasa”, których też sobie pewnie nie odmówię w dniu premiery (i mam nadzieję z tej okazji przygotować videorecenzję). Żeby więc móc decyzję podjąć na spokojnie, muszę chwilę odczekać. :]
Tymczasem zapraszam i zachęcam do dalszego komentowania. Mam już pomysły na kolejne konkursy i myślę, że niedługo rozpocznie się kolejny. :]

Pożyczony narzeczony – twardzi inaczej panowie wciąż w modzie

P

„Pożyczony narzeczony” to typowa, średnio udana komedia romantyczna, o której nie za bardzo jest sens się rozpisywać. Jest natomiast sens uprzedzić tych, którzy zastanawiają się nad wizytą w kinie, że może to być zdecydowanie chybiona inwestycja.
Fabuła jest oklepana. Dwie kobiety są zakochane w tym samym facecie. Sęk w tym, że ów lowelas (Colin Egglesfield) dopiero na kilka miesięcy przed powiedzeniem sakramentalnego „tak” jednej z nich (Kate Hudson) dowiaduje się o ukrywanej przez lata miłości od tej drugiej (Ginnifer Goodwin). Co ważne – miłości odwzajemnionej, lecz też ukrywanej (nie pytajcie, czemu – planowane małżeństwo z niekochaną kobietą wcale też nie ma być zawierane z rozsądku; po prostu nie wnikajcie). Oczywiście, dochodzi do zdrady i rozterek nieszczęsnego samca, z którą z pań powinien urządzić sobie resztę życia. (więcej…)

Noc Kina w Multikinie i przemyślenia na temat 3D

N

W miniony piątek (28.05.2011) odbyła się kolejna Noc Kina w Multikinie. Tym razem obyło się bez żadnych liczebników porządkowych przy nazwie imprezy, ponieważ „nie była to kolejna, zwykła Noc Kina”, a „Noc Kina 3D”, czyli maraton z wyraźnie określonym tematycznie repertuarem. Na początek kilka słów wprowadzenia dla osób, które o tej inicjatywie jeszcze nie słyszały. Jeśli zaś ktoś jest z nią obyty, może ominąć następny akapit i przejść od razu do kwestii, którą chciałem w tym wpisie poruszyć, czyli technologii 3D, nagminnie wykorzystywanej od dłuższego czasu w kinie. Zapraszam. (więcej…)

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach – drugiej "Czarnej Perły" już chyba nigdy nie będzie

P

Niesamowite, jak ten czas leci. Ani się obejrzałem, a seria „Piraci z Karaibów” ma już na karku osiem lat. I cztery części, mimo że miała być tylko jedna. Takie dokrętki często kończą się wręcz katastrofalnie. De facto, przy okazji premiery „Na krańcu świata” jakość obsunęła się już tak nisko w stosunku do pierwowzoru, że miałem nadzieję, iż nic więcej się w tym temacie nie pojawi. Niestety dla mnie i innych niezbyt ukontentowanych widzów, a na szczęście dla twórców – trzecia część „Piratów” i tak sprzedała się świetnie. I żeby nie było wątpliwości – kocham jedynkę miłością szczerą i czystą. Tym ciężej oglądało mi się kontynuacje, które nie dorastały jej do pięt. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze