Przyznaję się bez bicia, że wizyty na pikniku zorganizowanym przez WEiTI nie planowałem. Gdy jednak wracałem z mojej ulubionej chińskiej jadłodajni przy ulicy Śniadeckich (this is NOT a product placement), usłyszałem gitary kapeli, która – jak się później okazało – zowie się Followers of Light i naprawdę fajną muzykę wydobywała ze wzmacniaczy. Później poczułem zapach kiełbasy i odgłosy, sugerujące intensywną konsumpcje zupy chmielnej – już wiedziałem, że muszę zajrzeć.
I faktycznie zajrzałem. Byłem tylko trochę, ale nie powstrzymało mnie to przed zebraniem masy pozytywnych wrażeń.
Odniosłem wrażenie, że Elkonalia są takim sztandarowym przykładem tego, czym powinny być prawdziwe juwenalia. Świetna, radosna atmosfera, strawa w studenckich cenach, miejsce do posiedzenia i poskakania pod sceną. A jeśli wszystkie zespoły grały na poziomie wspomnianego we wstępie Followers of Light, to bardzo żałuję, że nie przyszedłem na sam początek imprezy. Jeśli macie ochotę zobaczyć chociaż ułamek tego, jak było, zapraszam do przejrzenia zdjęć zrobionych przez naszego redaktora naczelnego, Kamila.
Z ciekawości zwróciłem też uwagę właśnie na ową strawę, nad której ceną tak się rozwodziłem przy okazji pisania o Juwenaliach PW/SGH/UŁ. Porównajmy – tam kiełbasa 10 zł, tu 4. Karkówka – 10 kontra 6. Przyznaję się, że w końcu nie rzuciłem okiem na piwo, za co przepraszam (może Wy mi podpowiecie, za ile można było się napić?). Ale i tak jest to dowód na to, że na studenckiej imprezie mogą być studenckie ceny, jeśli tylko ktoś jest w stanie zrezygnować z wysokiej marży na rzecz marży mniejszej.
Po wizycie na elkonaliach mam do powiedzenia tylko jedno – chylę czoła przed organizatorami. Zapewniliście wszystko, co potrzebne, fundując mi (a mam nadzieję, że wszystkim innym również) atmosferę prawdziwie studenckiego święta.
Zdjęcia ilustrujące tekst zostały wykonane przez Kamila Kozę.
Piwa po 4 zł były 🙂 więc pro-studencko.
Dzięki za przypomnienie. Chciałbym, że na wszystkich juwenaliach tylko kosztowało. :]