Tomasz Kozioł

(Pop)kultura osobista

Najświeższe teksty

Zrozumieć Czarny Ciągnik #2: Farmy, pociągi i autobusy

Z

Planowałem początkowo zrobić cztery wpisy w tym mini-cyklu – każdy poświęcony jednej grze. Niestety, rzeczywistość zweryfikowała te plany. Kolejne trzy gry z serii Niesamowite Maszyny nie zmieniły moich wrażeń z Symulatora Demolki. To nie dla mnie. Miałem więc do wyboru – albo jeździć bez litości po czymś, czego kompletnie nie rozumiem, albo po prostu napisać pokrótce z czym to się je i dopełnić obietnicy, że o Niesamowitych Maszynach napiszę. Zdecydowałem się na drugą z możliwości, ponieważ tym grom ewidentnie towarzyszy jakiś fenomen, którego nie jestem w stanie pojąć. (więcej…)

Czarne Sny, Paweł Kornew – Sopel zaczyna gonić własny ogon?

C

Długo zastanawiałem się, czy napisać o „Czarnych snach” dwa teksty – każdy o jednej z wydanych w Polsce części – czy może jednak tym razem zamknąć się w jednym. Jako że książki przeczytałem jedna po drugiej i nie miałem pod ręką laptopa, żeby w między czasie spisać swoje wrażenia, postanowiłem tym razem jednak skomponować jeden materiał. Prawda jest taka, że i tak by mi się pewnie wszystko pokręciło, więc musiałbym robić dobrą minę do złej gry. Wróćmy się do Sopla, który z kolei… tak, tak – wrócił do Przygranicza.

Przyznaję, że wstęp do trzeciego tomu (tudzież piątej części, ta numeracja mnie kiedyś zabije) przygód Śliskiego trochę mnie zawiódł. Liczyłem na jakiś bardziej rozbudowany opis życia naszego dobrego kolegi w Rosji, po brawurowej ucieczce z magicznego „międzyświata”. A tu jak zwykle wszystko potoczyło się bardzo szybko. Dosłownie po 20 stronach Sopel miał już bardzo silną motywację, żeby jednak ponownie przejść przez portal i wrócić do krainy spowitej mrozem. Przy okazji miał też przeprowadzić mały oddział szturmowy na drugą stronę, ale – jak to zwykle w tej serii bywa – nie wszystko potoczyło się zgodnie z planem. (więcej…)

Zrozumieć Czarny Ciągnik #1: Symulator Demolki

Z

Pisałem niedawno, przy okazji konkursu z Niesamowitymi Maszynami w roli nagród, że stanąłem przed wyzwaniem zrozumienia pewnego fenomenu. Otóż, nie do końca potrafię pojąć umysłem fakt, że symulatory farm, autobusów i pociągów stały się tak popularne w naszym kraju-raju. Jeszcze rozumiem samoloty, czołgi i inne narzędzia destrukcji mniej lub bardziej masowej. Ale traktory? Szczęśliwe, z czterech gier, które dostałem, jedna była obietnicą łatwego startu i bezbolesnego zapoznania się z serią: Symulator Demolki. Nie od dziś wiadomo, że koparka, to takie połączenie traktora z czołgiem. Świadomość obecności ładunków wybuchowych w grze dodatkowo napełniała mnie otuchą.

Niestety, okazało się, że choć temat faktycznie ciekawy, z wykonaniem jest już dużo, dużo gorzej. I nie zrozumcie mnie źle – rozumiem, że to gra z kategorii budżetowych, więc nie oczekiwałem fajerwerków. Liczyłem na przyzwoitą fizykę, dobrą symulację wybuchów i walenia się budynków. Do tego mile byłyby widziane różnorodne misje z dużą dozą dowolności w zakresie ich rozwiązywania. Albo jakiś tryb „piaskownicy” umożliwiający niczym nieskrępowaną demolkę. (więcej…)

Niesamowite Maszyny – wyniki konkursu!

N

Przyznaję, że wyłonienie zwycięzców w ostatnim konkursie poszło mi zaskakująco łatwo. Normalnie muszę się trochę nagimnastykować, a tu – jakoś tak podeszły mi akurat trzy odpowiedzi, więc dokładnie tyle, ile mam przygotowanych zestawów nagród. Laureatami zostali: Parappa the rapper, szmergiel oraz pinezka. Ze wszystkimi zwycięzcami skontaktuję się drogą mailową, żeby poinformować, „co dalej”.
A sam biorę się za jeżdżenie pociągami i demolowanie budynków!

Munchkin Quest – Przygodę z planszówkami czas zacząć

M

Moje doświadczenia z planszówkami są – delikatnie mówiąc – bardzo ubogie. Młodość (ta bardziej młoda od aktualnej) upłynęła mi bardziej na eRPeGach oraz intensywnym graniu w Magic: The Gathering. Może z raz miałem okazję spróbować Magii i Miecza. Oczywiście, były jeszcze jakieś drobne skoki w bok, poza tym chyba każdy grał w takie tytuły, jak Monopol (sam grywam do dziś z wielką przyjemnością). Z nowości miałem okazję spróbować tylko Keltisa, który miał premierę bodaj na przestrzeni ostatnich trzech lat. Teraz zaś spędziłem kilka miłych wieczorów siekając z rodziną i znajomymi w Munchkin Quest i, co tu wiele mówić, naprawdę się wciągnąłem.

Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości – piszę ten tekst z perspektywy osoby, która z grami miała bardzo dużo do czynienia i wiele artykułów o nich spłodziła, ale akurat na planszówkach się po prostu nie zna. Nie znam też podkładu historycznego, stojącego za Munchkin Quest – kiedy piszę ten tekst, jestem kompletnie odcięty od internetu, więc nie mogę błysnąć wiedzą zaczerpniętą przed chwilą z wikipedii. Nie wiem, czy jest to gra ciepło przyjęta, czy też nie. Orientuję się tylko na tyle, żeby wiedzieć, że polska edycja jest – jak się zdaje – nowością na rynku. Potraktujcie więc, proszę, ten tekst, jak mój poligon doświadczalny. I wiedzcie, że będę podwójnie wdzięczny za jakiekolwiek uwagi. (więcej…)

Niesamowite Maszyny – konkurs!

N

O ile wymyślanie wpisów konkursowych na ogół wychodzi mi dosyć lekko, o tyle z zadaniem, które zaraz Wam przedstawię, miałem spory problem. Czemu? Sęk w tym, że całość dotyczy serii Niezwykłe Maszyny – tak, to ta seria, dzięki której możecie jeździć pociągiem, traktorem i autobusem. Seria, co by tu wiele nie mówić, całkiem popularna w Polsce. Nie tylko popularna, ale też ciesząca się rzeszą bardzo wiernych fanów.
I, widzicie, ja po prostu nie rozumiem tego fenomenu. Bez żadnej złośliwości mogę napisać, że nie wiem, czemu ktoś chciałby korzystać z symulatora autobusu, w którym nie ma systemu naliczania punktów rodem ze starego, dobrego Carmageddonu. Dlatego też postanowiłem wreszcie się przekonać, na czym rzecz polega – dostałem do testów Symulator Pociągu 2012, Symulator Demolki (dobra, akurat tutaj rozumiem fascynację), Agrar Symulator 2012 oraz OMSI Symulator Autobusu. (więcej…)

Civil War – Rzecz o eventach, crossoverach, amerykańskiej logice komiksowej i komiksach w ogóle

C

Tak jak obiecałem, przyszła pora, by napisać w końcu o tym, czego chyba nigdy nie zrozumiem w amerykańskich komiksach i do czego nigdy nie będę miał tak naprawdę siły. Temat ten został już lekko tknięty przy okazji serii „Spider-Island”, która zresztą skutecznie mnie zniechęciła do współczesnego tasiemca o Spider-Manie. „Civil War” to jednak zupełnie inna klasa. To fabularny moloch, który dla mnie był praktycznie nieprzyswajalny, a – z tego co się orientuję – dla wielu fanów Marvela był po prostu trudny do zaakceptowania. Mogę też dodać, że w trakcie pisania tego tekstu, wyszło mi poniekąd przez przypadek takie rozliczenie mojej dotychczasowej przygody z amerykańskimi powieściami obrazkowymi o superbohaterach.

To, co najbardziej lubię w komiksach, to dobre, zamknięte historie, które można czytać bez skakania po siedemnastu różnych seriach. I właśnie taka formuła skończyła się na jakiś czas w przypadku Iron Mana dokładnie na „Execute Program”, o którym ostatnio pisałem. Omawiany wątek fabularny był rozbiegówką do wielkiego – tak zwanego – „eventu”*, jakim jest „Civil War”. Rzecz rozchodziła się o to, że część superbohaterów, pod wodzą Tony’ego Starka zresztą, uważała, że ludzie o nadprzyrodzonych mocach powinni być rejestrowani przez rząd. Chcieli stworzyć taki Urząd Stanu Superbohaterskiego. Oczywiście, nie wszystkim się to spodobało. Rzecz jasna, to drugie stronnictwo też się zorganizowało, tylko że pod wodzą Kapitana Ameryki, i zeszło do podziemia. Właśnie tak się zaczęła superbohaterska wojna domowa. (więcej…)

Potępieni, Chuck Palahniuk – Piekło, którego nie znacie, piekło, którego możecie porządać

P

Prawda jest taka, że moja przygoda z twórczością Chucka Palahniuka zaczęła się bardzo łagodnie – od „Fight Clubu”. I nie, nie łagodnie dlatego, że „Fight Club” jest łagodną książką dla niewinnych panienek. Chodzi o to, że najpierw widziałem film, który mnie wgniótł w fotel. Tym samym, książka nie miała już na to większych szans, z zaskoczenia nici. Inaczej sprawa ma się z „Potępionymi” – tych już nikt nie ekranizował (i nie wyobrażam sobie nawet, jak ktoś mógłby się do tego zabrać), więc nie miałem szans przygotować się na to, co czekało mnie po otworzeniu okładki.

Przez cały czas spędzony z książką siedziałem w głowie trzynastoletniej Madison Spencer, która… właśnie smaży się w piekle. Tak, „Potępieni” nie są o osobach przenośnie potępionych czy nawet potępionych oficjalnie przez kościelnych dostojników. Bohaterka potępionych i wszyscy „współbohaterowie” są potępieni tak bardzo, jak to tylko możliwe. Akurat nasz główny obiekt zainteresowania trafił za piekielne kratki (znów: nie bierzcie tego za żadną metaforę, OK?), ponieważ zmarł z przedawkowania gandzi. Jak się z czasem okazuje, powód do spędzenia reszty wieczności w piekle to całkiem dobry – niektórzy trafiają tu ze znacznie bardziej błahych powodów. (więcej…)

Iron Man: Execute Program – Świetna kontynuacja genialnego Extremis

I

Cykl „Extremis” będący częścią „Iron Man vol. 4” pokazał mi, że nawet tasiemiec może porywać fabułą i zachwycać dopracowanymi rysunkami. Byłem ciekawy, czy wątek rozpoczynający się zaraz po nim będzie choć w połowie tak dobry, czy może jednak znacznie bardziej przybliży się do tego, co znam chociażby z cyklicznych przygód Spider-Mana. Jak się okazało, „Execute Program” może nie podnosił poprzeczki, ale też nie oddalał się za bardzo od jej wysokiego poziomu.

Tym razem za historię odpowiedzialny jest duet Daniela i Charlesa Knaufów, zaś rysunki w obroty wzięli Patrick Zircher oraz Scott Hanna. Historia rozpoczyna się niedługo po zakończeniu wydarzeń znanych z „Extremis”. Tony Stark jest już praktycznie jednością nie tylko ze swoim pancerzem, ale też ze wszystkimi innymi swoimi wynalazkami – chociażby siecią satelitów. Pozwala mu to między innymi na równoczesne prowadzenie spotkania rady nadzorczej oraz prowadzenie walki na trzech frontach. Niestety, w międzyczasie na światło dzienne zaczęły wychodzić dowody, świadczące o tym, że „po godzinach” Iron Man zajmował się polowaniem na terrorystów, odpowiedzialnych za śmierć jego przyjaciela. Problem w tym, że równocześnie Tony Stark zaczął cierpieć na zaniki pamięci… (więcej…)

Śliski, cz. II, Paweł Kornew – Na Przygraniczu robi się coraz dziwniej

Ś

Przez pierwsze trzy teksty o książkach z perypetiami Sopla (dla przypomnienia: pierwszy, drugi i trzeci) wspominałem o tym, że ciągle mi mało informacji o samym uniwersum, w którym całość się rozgrywa, czyli o Przygraniczu. Gdy teraz, w drugiej części „Śliskiego” Pawła Kornewa, w końcu się dowiedziałem co i jak, w sumie nie czuję się do końca usatysfakcjonowany. I to z dwóch względów.

W poprzedniej części opowieści wszytko tradycyjnie poszło nie tak, jak powinno. Ostatecznie Soplowi udało się ujść z życiem, ale można powiedzieć, że trafił z deszczu pod rynnę (jeśli ktoś nie czytał poprzednich części, niech w tym miejscu zakończy lekturę tego tekstu, spoiler iceberg ahead). Musiał sprzymierzyć się z dwiema istotami, na których towarzystwo na pewno nie miał ochoty. Jedną jest siła nie z tego świata. Dosłownie. Nazywa siebie Opiekunem i prosi Śliskiego o uratowanie świata. To tak w skrócie, żeby za dużo Wam nie streszczać. Drugą istotą jest… wampirzyca, która została wybrana przez Opiekuna na idealnego kompana dla Sopla na jego drodze do zbawienia i siebie, i wspomnianego świata. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze