Wielka Kolekcja Komiksów Marvela miała ostatnio hojną rękę, jeśli chodzi o serwowanie czytelnikom historii mniej lub bardziej alternatywnych. Najpierw były dwa tomy bardzo dobrego „Ultimates”, a teraz przyszła pora na prawdziwą jazdę bez trzymanki, czyli „1602” ze scenariuszem Neila Gaimana. To jeden z tych tomów, które można pokochać dzięki ich niesztampowości, albo od których można się boleśnie odbić przez zbyt intensywne igranie z nerwami czytelnika.
A, uwierzcie mi, Neil Gaiman w swoim komiksie wodzi czytelnika za nos iście wybornie. Przez kilka godzin autor „Amerykańskich bogów” i „Chłopaków Anansiego” droczył się ze mną, obsadzając dobrze znanych mi bohaterów w najróżniejszych rolach. Jedni ulegli zmianom bardziej powierzchownym, wynikającym ze zmiany czasu i miejsca akcji. Dla przykładu – Nick Fury wystąpił w roli szefa służb specjalnych, służących Jej Królewskiej Mości, zaś Magneto dalej bawił się w budowanie swoich bractw mutantów, lecz tym razem robił to jako inkwizytor. Są też jednak bohaterowie, którzy zachowali jedynie swoje podstawowe cechy charakteru, ale dostali zupełnie niespotykane dotąd role. Taki Peter Parker (tu: Peter Parquagh) zamiast łazić po ścianach, był bohaterem znacznie bardziej przyziemnym, zajmującym się przede wszystkim spełnianiem poleceń swojego przełożonego, sir Fury’ego. Nadal jednak w głębi serca drzemał w nim naukowiec. I pewnie jesteście ciekawi, czy posiadał moce Człowieka Pająka? Cóż, sam też byłem ciekawy, ale odpowiedzi szybko nie dostałem. A może w ogóle nie dostałem? Ha, będziecie musięli się przekonać sami! Na podobnej zasadzie – mniej lub bardziej – przetworzeni zostali również inni klasyczni bohaterowie Marvela, zachowując różne stopnie podobieństwa do swoich protoplastów. Poza wymienionymi wyżej postaciami, na kartach komiksu spotkacie również DareDevila, Profesora „Wózka” X wraz z kilkoma X-Ludźmi czy Fantastyczną Czwórkę. (więcej…)