Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryGry

Not Just KoZ #8: StarCraft II – Heart of the Swarm

N

Autorem tekstu jest OsaX Nymloth.

Kiedy piętnaście lat temu na świat przyszło nowe ówczas dziecko Blizzard Entertainment, chyba nikt nie spodziewał się, że StarCraft odniesie aż tak olbrzymi sukces. Tytuł ten nie tylko zdefiniował na nowo gatunek strategii czasu rzeczywistego, ustanawiając standardy obowiązujące przez długie lata. Nie tylko stał się kasowym hitem, gromadząc wokół siebie wielką społeczność graczy zafascynowanych chociażby oryginalnym lore wykreowanego świata. Tym, czego zupełnie nikt się nie spodziewał było jednak przede wszystkim to, że StarCraft stał się w niektórych krajach wręcz religią, kreując profesjonalne zespoły i ligi. Mówiąc krótko: starcie trzech ras zapoczątkowało nową erę w esporcie. (więcej…)

Fallout – Nostalgiczny rzut okiem na niedokończoną solucję

F

Nigdy nie byłem typem człowieka, który pisałby solucje do gier. Choć pamiętam dobrze czasy, kiedy… kupowało się je w kiosku. I ratowały tyłek. Nie raz, oj nie raz. Wyjątkiem był tylko i wyłącznie Fallout, do którego solucję pisać zacząłem i nigdy nie skończyłem. Kiedy odkopałem ją przez przypadek z jakiegoś głębokiego dołu na swoim dysku, łezka jednak w oku się zakręciła i pomyślałem, że jest to jedna z rzeczy, które chciałbym sobie zarchiwizować na blogu. I tak tego nikt nie przeczyta, ale… co tam, mam z tego przyjemność i tyle. :-]

Niestety, nie ostały się żadne screeny, więc całość ozdobiona jest albo losowymi obrazkami, albo grafikami z watermarkiem Gaminatora, gdyż to jedyna kopia, jaką posiadam. Aha, jeszcze tak gwoli ścisłości – tekst obejmuje wejście do Vault 13, Shady Sands, Vault 15, obóz Raiderów i Junktown. Hub nigdy nie ogarnąłem tekstowo, za duża to była lokacja, jak na moją głowę… (więcej…)

Zrozumieć Czarny Ciągnik #1: Symulator Demolki

Z

Pisałem niedawno, przy okazji konkursu z Niesamowitymi Maszynami w roli nagród, że stanąłem przed wyzwaniem zrozumienia pewnego fenomenu. Otóż, nie do końca potrafię pojąć umysłem fakt, że symulatory farm, autobusów i pociągów stały się tak popularne w naszym kraju-raju. Jeszcze rozumiem samoloty, czołgi i inne narzędzia destrukcji mniej lub bardziej masowej. Ale traktory? Szczęśliwe, z czterech gier, które dostałem, jedna była obietnicą łatwego startu i bezbolesnego zapoznania się z serią: Symulator Demolki. Nie od dziś wiadomo, że koparka, to takie połączenie traktora z czołgiem. Świadomość obecności ładunków wybuchowych w grze dodatkowo napełniała mnie otuchą.

Niestety, okazało się, że choć temat faktycznie ciekawy, z wykonaniem jest już dużo, dużo gorzej. I nie zrozumcie mnie źle – rozumiem, że to gra z kategorii budżetowych, więc nie oczekiwałem fajerwerków. Liczyłem na przyzwoitą fizykę, dobrą symulację wybuchów i walenia się budynków. Do tego mile byłyby widziane różnorodne misje z dużą dozą dowolności w zakresie ich rozwiązywania. Albo jakiś tryb „piaskownicy” umożliwiający niczym nieskrępowaną demolkę. (więcej…)

Zombie Driver – Dobry polski odmózg

Z

Zawsze byłem fanem niemalże wszystkiego, co związane z zombie. Filmy o żywych trupach to obowiązkowy punkt każdego szanującego się maratonu z horrorami, a gry o osobach umarłych, ale ciągle na chodzie na ogół gwarantowały masę niezłej rozwałki, niekoniecznie na wysokim poziomie. Z wiekiem zaś coraz bardziej polubiłem tytuły, które pozwalają na półgodzinną odskocznię od akurat wykonywanej pracy. Na styku tych dwóch zakresów znajduje się gra, którą dziś się zajmiemy. Zombie Driver.

Mimo iż gra studia EXOR Studios została wydana tylko po angielsku, jest to nasz rodzimy produkt. Szczerze mówiąc, przez długi czas nie miałem o tym pojęcia i dowiedziałem się tylko przypadkiem. Nie jest to może, co prawda, produkcja, która zapisała się złotymi zgłoskami w annałach komputerowej rozrywki, ale po licznych aktualizacjach stała się odmózgiem wartym rozważenia, w szczególności, jeśli akurat trafi się na promocję na Steamie. (więcej…)

Fallout 2 – Uniwersalny Żołnierz, czyli jak stworzyć prawdziwego zabijakę

F

Po skończeniu zabawy z pierwszą częścią Fallouta, każdemu przychodzi wreszcie chęć na przejście „dwójki”. Mogłoby się wydawać, że te dwie gry są zasadniczo identyczne pod względem mechaniki i różnią się tylko przedstawioną w nich historią. Jak się jednak okazuje – nie wszystkie sztuczki czy taktyki z jedynki sprawdzają się tak dobrze w kontynuacji. I dobrze, gdyż o ile więcej przyjemności jest w wymyślaniu nowej wersji Uniwersalnego Żołnierza niż stosowaniu starej, prawda? Przedstawiam państwu build dla postaci Universal Soldier MK II.
(więcej…)

Gears of War 3 – O grze inaczej, czyli porozmawiajmy o fabule

G

Mimo że sprzedałem Xboxa 360, pozostały pewne gry, które miałem nadzieję jeszcze kiedyś mieć okazję przejść. Najważniejszym z takich tytułów było zdecydowanie „Gears of War 3”. W jedynce się zakochałem, w dwójkę grałem z miłą chęcią, a biorąc pod uwagę tendencję do ciekawego poszerzania fabuły w kolejnych odsłonach, liczyłem, że trójka wyrwie mnie z butów. I wyrwała prawie tak dobrze, jak się tego spodziewałem.
Zanim przejdziemy do dania głównego, zaznaczę, iż będzie to dosyć specyficzna recenzja gry. Czemu? Ponieważ skupimy się głównie na fabule. Ponownie: czemu? Ponieważ formuła rozgrywki się nie zmieniła. A co się dzieje, jeśli kiedyś owa formuła była idealna i się zmienia? Tak jest, nadal pozostaje idealna. (więcej…)

Dark Void – Nie lubię, gdy potencjał leci do kosza…

D

Dark Void zapowiadał się sztampowo i marnie. Samotny pilot Will, kosmici, Trójkąt Bermudzki, litości… Pierwsze odpalenie sprawiło jednak, że nabrałem nadziei na coś całkiem strawnego. Przyzwoita warstwa strzelankowa, ciekawy pomysł z plecakiem odrzutowym – mogło z tego być coś ciekawego. Niestety, w ogólnym rozrachunku twórcy postawili jednak na sztampę i miernotę. (więcej…)

Dawn of War – idziemy na wojnę

D

Mimo że w życiu nigdy nie dopadło mnie jakieś szczególnie silne uzależnienie od kompa, zaliczyłem jeden epizod (trwający kilka dobrych lat), kiedy można było mnie nazwać strasznym ortodoksem. Lubisz grać na kompie? StarCraft. O, to chyba pykasz w RTS-y? StarCraft. Co jadłeś dziś na obiad? StarCraft. No, może trochę podkoloryzowałem, ale w zakresie strategii czasu rzeczywistego, była to dla mnie rzeczywiście jedyna odpowiedź na każde pytanie. Wyobraźcie sobie teraz, jakie wyzwanie ma przed sobą jakakolwiek gra, by takiego ortodoksa do siebie zachęcić i na dłużej przytrzymać. Dawn of War – tej grze się udało. (więcej…)

Daxter – Platformówka idealna

D

Konsolowa seria Jax & Daxter była mi jak dotąd zupełnie obca. Po zapoznaniu się z przygodami pomagiera głównego bohatera wspomnianej przed chwilą gry doszedłem do wniosku, że… chyba naprawdę sporo mnie ominęło!

Daxter – gdyż tak nazywa się ów pomagier – jest łasico-podobnym osobnikiem, który od kilku lat próbuje uratować Jaka. Niestety, nic nie idzie po jego myśli, gdyż przyjaciel trafił do pilnie strzeżonego więzienia i przez ostatnie dwa lata Daxterowi nie udało się nawet pchnąć sprawy do przodu. Sytuacja zmienia się w dość zaskakujący dla niego samego sposób, gdy podejmuje się pracy jako… spec ds. dezynsekcji. Pozornie niezwiązane ze sobą sprawy zaczynają z czasem się wyraźnie zazębiać, gdyż plaga insektów w Haven City okazuje się bardzo dobrze przemyślaną akcją dywersyjną Kogoś Bardzo Złego z Samej Góry. (więcej…)

Loco Roco – Ostra jazda na trawie

L

Gdy pierwszy raz zetknąłem się z Loco Roco – czy raczej wypadałoby napisać: z materiałami o Loco Roco – zacząłem się bardzo intensywnie zastanawiać, co palą Japończycy i gdzie można byłoby to dostać. Pomijam fakt, że ktoś był w stanie wymyślić grę o małej, wiecznie uśmiechniętej gumie do żucia, która rośnie w siłę, gdy spotyka swoją elastyczną rodzinkę podczas podróży przez jaskrawo-różowo-pomarańczowe piekło dla lalek Barbie. Bardziej martwiło mnie to, że znalazły się po prostu tłumy ludzi, zachwyconych czymś tak słodkim, cukierkowym i do bólu wręcz infantylnym… I nie potrzebowały do osiągnięcia tego stanu żadnych „dopalaczy nastroju”. Czy wspominałem już o tym, że w dużej mierze byli to ludzie dorośli?

I wtedy ja wsiąkłem. Odpaliłem Loco Roco, przypatrzyłem się tym wszystkim uśmiechniętym mordkom, śpiewającym uśmiechnięte piosenki w uśmiechniętym świecie i – jakże sceptycznie – wziąłem się za pierwszy etap. Uśmiechnąłem się. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze