Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryFilmy

Dragon Age: The Wayback Machine

D

Jako że ostatnie dni spędzam w domu, powalony zwolnieniem lekarskim, na które skusiłem się pierwszy raz od pięciu lat, postanowiłem zainwestować trochę grosza w medycynę alternatywną. Starcie stoczyło się między Dragon Age i Risenem, przy czym decyzja de facto okazała się prosta. Risena odłożyłem na bliżej nieokreśloną przyszłość, a Dragon Age wylądował w czytniku konsoli. Niech błogosławione będą zwolnienia lekarskie… Poczułem się jak “za dawnych lat”, kiedy naprawdę zdarzało mi się zarwać nockę nad jakimś tytułem, przy czym zawsze było to cRPG. W inne gatunki też grywałem, ale nigdy nie potrafiły mnie one tak przykuć do fotela i monitora jednocześnie. Ostatni raz chyba przy okazji Nocy Kruka zdarzyło mi się, bym wyłączał komputer dopiero wtedy, gdy równocześnie miałem wschód słońca za oknem i na ekranie. A to było blisko pięć lat temu (nie, nie brałem wtedy zwolnienia lekarskiego).
(więcej…)

Gdyby tak recenzja mogła sobie odleżeć… I Batman też.

G

Przy okazji recenzowania ostatnich przygód Człowieka-Gacka, naszła mnie pewna myśl. Fajnie by było, gdyby czasem recenzja mogła się odleżeć. Tak z rok najlepiej. Nie chodzi mi tu nawet o tak prozaiczną kwestię, jak na przykład fakt, że po dobie odpoczynku łatwiej wykryć błędy we własnym tekście. Do tego starczy kilka godzin przerwy, a nie od razu 365 dni. Chodzi tu o kwestię ponadczasowości. Batmanowi postawiłem okrągłą dychę i, nie ukrywam, od razu chciałbym się przekonać, czy nie przegiąłem.

Gdyby ów tekst poleżał sobie przez kilka miesięcy – dajmy na to: dwadzieścia cztery – mógłbym zweryfikować swój ogląd. Jakby nie patrzeć, najwyższa nota należy się tytułom, które się nie dezaktualizują. OK, grafika może już nie powalać, ale cała reszta, razem z oprawą muzyczną, powinna zachwycać nadal tak samo. (więcej…)

O problemach z recenzowaniem gier i rosnącym szacunkiem na ulicach Internetu

O

Wystawienie końcowej noty grze może nie wydawać się trudnym zadaniem. Po prostu, tytuł się podoba bądź też nie. Uwzględniamy odcienie szarości między dwiema skrajnymi pozycjami na skali i voila – efekt wieloletniej pracy developera został ewaluowany. Szybko i sprawnie. Ale… jak się sam przekonałem po kilku latach pisania recenzji, jest to dobra metoda, gdy pisze się do szuflady lub na prywatnym blogu, który z opiniotwórczością nie ma zbyt wiele wspólnego. Gdy jednak ktoś zaczyna się liczyć z Waszym zdaniem, zasady się zmieniają. A przynajmniej powinny.

Sęk w tym, że dzięki Waszej wytrwałości i ciężkiej pracy ktoś w końcu może zacząć brać Wasze słowa pod rozwagę zanim postanowi zostawić swoje pieniądze w sklepie i wyjść ze świeżo zakupioną grą. W takiej sytuacji rzucanie nożem do tarczy z odcieniami szarości, które reprezentują nasze subiektywne odczucia i oceny, przestaje, według mnie, wystarczać. Albo, jak już napisałem powyżej, powinno przestać wystarczać. W pewnym momencie recenzja powinna stać się czymś więcej niż subiektywnym zapisem grania własnej duszy. „To mi się podobało, to mi się nie podobało, 5/10, następny”. Czasem się okazuje, że trzeba wyjść ponad własny gust i zwrócić uwagę na to, co zostało dobrze zrobione, a co skopane permanentnie. I choćby nawet nam się podobało, mimo zawierania oczywistej usterki, powinno zostać uwzględnione. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze