Przez długi, długi czas broniłem się przed wzięciem za lekturę komiksów ze świata Ultimate, oczywiście od Marvela. Wytłumaczenia dla swojego oporu tak naprawdę nie mam. Przez kolejne lata napływało jednak do mnie coraz więcej opinii, że lektura jest to naprawdę ciekawa, a przede wszystkim – przynajmniej do pewnego momentu – naprawdę spójna. Pomyślałem więc, że jednak się złamię, tak jak powoli łamię się z przeczytaniem Civil War. Chwyciłem za zeszyty z bohaterem, którego znam najlepiej, czyli, rzecz jasna, ze Spider-Manem.
Otwarcie tej historii – która miała swój początek w roku 2000 – można było ostatnio poznać dzięki Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, do której trafiło pierwszych siedem zeszytów. Podobnie do tego, co działo się w Amazing Fantasy #15, tak i tutaj wszystko zaczyna się od nieprzyjemnego wypadku Petera Parkera ze zmodyfikowanym pająkiem. Różnice widać jednak gołym okiem natychmiast – to, co kiedyś zmieściło się na 20 stronach, teraz ma siedem razy więcej. I, szczerze mówiąc, jest to fakt, który bardzo dobrze charakteryzuje podejście twórców do uniwersum Ultimate.
Doczytałem do końca zeszytu z numer #64 i pomyślałem, że jest to dobre miejsce, by zrobić przerwę i omówić to, co się do tej pory wydarzyło. Akurat swój żywot zakończył Carnage i… Gwen Stacy. Pomyślałem więc, że – ze względu na istotną symbolikę dla fanów ścianołaza – jest to właściwy przystanek.
Nowy Spider-Man czerpie z garściami od starego, nie odcinając się od jego spuścizny, ale pisząc ją na nowo. Brian Michael Bendis nie zmienił tego, jak narodził się biegający po ścianach superbohater. Rozszerzył to, dodał detali, uwspółcześnił i postarał się, by wydarzeniom towarzyszyły emocje i przemyślenia postaci, o których można by było powiedzieć, że to osoby z krwi i kości. Kusi mnie też, żeby powiedzieć, iż wszystko w tej serii zostało urealnione na tyle, na ile pozwala komiksowa konwencja. I to podejście niezwykle mi się spodobało.
Żeby lepiej wytłumaczyć, o co mi chodzi: ciągłym zmartwieniem Petera jest to, że ktoś zauważy, jak zakłada swój strój. Albo że któryś z kolegów, na podstawie oczywistych przesłanek, w końcu dojdzie do po nitce do kłębka i odgadnie jego tajemnicę. Dlatego też czasem a to przebiegnie parę bloków, by się dobrze ukryć, a to usilnie myli trop, ignorując swój pajęczy zmysł, gdy ktoś chce mu spuścić stary dobry łomot w szkole. Zresztą, mimo tych wszystkich starań i tak idzie mu niezbyt dobrze w tym zakresie, zaś wieczorami dopisuje do listy kolejne osoby, które poznały jego sekret. Elementy absolutnie niezbędne w klasycznej opowieści o Spider-Manie zostały zaś tak przetworzone, by naturalnie wpasować się w XXI wiek. Peter nadal pracuje dla Bugle’a, ale jest adminem ich strony WWW. Pająk, który go ugryzł, nie był radioaktywny, a genetycznie zmodyfikowany etc. Cudownie został też przemyślany wątek postrzegania Spider-Mana w mediach, nie zrywając na szczęście z genialną kreacją J.Jonah Jamesona.
I tu pojawia się jedna z największych zalet tej serii – jest spójna. Wydarzenia z pierwszych zeszytów często mają wpływ na to, co dzieje się dużo, dużo później. Owa spójność dotyczy praktycznie wszystkiego – ciągów przyczynowo skutkowych oraz zachowań postaci i relacji między nimi.
Ciągle rozpływam się w zachwytach, powołując się na straszne ogólniki. Jakie więc – konkretnie – wątki fabularne porusza Ultimate Spider-Man? Jako się rzekło, czerpie z klasyki, przepisując stare historie na nowo. W ciągu tych 64 zeszytów, które przeczytałem, pojawiły się praktycznie wszystkie tradycyjne dla tej postaci historie. Oczywiście, mamy tu narodziny bohatera, które, jako się rzekło, zostały wydane w Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. W następnej kolejności scenarzysta – Brian Michael Bendis – wziął się za kultowych przeciwników, przybliżając nam po kolei prawie całe Sinister Six. Czemu „prawie całe”? A tego Wam akurat nie zdradzę, gdyż jest to pomysł naprawdę ciekawy i rozwinięty w miniserii „Ultimate Six”. Nie mogło oczywiście zabraknąć Zielonego Goblina, który jest jednocześnie pierwszym arcyprzeciwnikiem nowego Pająka, jak i szybko zajmuje pozycję jego – ogólnie – największego wroga. Na fanów symbiontów też czeka dużo radości – jako się rzekło, ostatni wątek, który przeczytałem, traktował o Carnage’u. Zaś przed nim był… tak, tak: Venom.
Każdy z tych wątków ma dla siebie po cztery, pięć, sześć a czasem i siedem zeszytów, zaś struktura jest taka, że każda z historii stara się kłaść równy nacisk zarówno na akcję, jak i na rozwój bohaterów i relacji. Co więcej, wydarzenia są ze sobą znacznie bardziej powiązane niż w większości tasiemców. Na ogół, gdy zmienia się ekipa kreatywna, na tapet wchodzą też trochę inne tematy. Jako zaś, że za całego Ultimate Spider-Mana odpowiedzialny jest Brian Michael Bendis, a przez większość czasu towarzyszy mu Mark Bagley w roli rysownika, całość nabiera niesamowitej spójności. Ma to swój urok i to wielki, choć czasem można też odnieść wrażenie, że niektóre rzeczy są ze sobą powiązane aż za bardzo. Co mam na myśli? Ot, choćby fakt, że Venom jest… bardzo silnie związany z ojcem Parkera. Ten zaś był powiązany z rodziną Eddiego Brocka. Z tego zaś później ewoluuje wątek z Carnagem etc. Mi to nie przeszkadza, ale rozumiem też, że czasem czytelnik może mieć potrzebę, by całe uniwersum nie kręciło wokół jednej postaci. Zaś w tym wypadku ma się silne wrażenie, że gwiazdy ułożyły się dokładnie tak, by jak najbardziej dokopać Parkerowi.
Wspomniałem o ojcu Petera – w Ultimate możecie oczekiwać, że niektóre wątki zostaną trochę szybciej i bardziej wyeksponowane, niż to miało miejsce w tradycyjny Amazingu. I, muszę tu przyznać, wszystkie te pomysły są wprowadzane naprawdę świetnie. Często zmieniają tradycyjne podejście do wielu wątków, ale nigdy nie zrywają w pełni z kanonem i nie wywracają postaci Parkera do góry nogami. Miałem takie uczucie, że właśnie w ten sposób może wyglądać tasiemcowy komiks, gdy ktoś ma pomysł na coś więcej, niż tylko 5 pierwszych zeszytów, „a później się zobaczy”.
Nie mogę niestety powiedzieć, że cały Ultimate Spider-Man podoba mi się bezkrytycznie. Mimo faktu, że każdy z wątków ma dla siebie po kilka zeszytów, to czasem miałem uczucie, że niektóre rzeczy nie zostały do końca wyeksponowane albo za szybko się skończyły. Jeśli o mnie chodzi, takie wrażenie towarzyszyło przede wszystkim śmierci kapitana Stacy’ego, Venomowi i Carnage’owi. Jako się zeszło, twórcy poświęcają tyle samo miejsca na rozwój bohaterów, co na akcję. Cóż, czasem skutkuje to niestety właśnie takim wrażeniem, jakby akcji było za mało, a niektóre starcia kończą się zbyt szybko i są za mało dramatyczne. Nie tyczy się to bynajmniej wszystkich historii, ale przy moich symbiontach nie mogłem pozbyć się uczucia, że poszło po prostu „za łatwo”. Drugi efekt jest zaś taki, że niektórzy mogą ogólnie uznać te komiksy za za bardzo przegadane i niepotrzebnie skupiające się np. na przyjaźni Petera i Mary Jane aż w takim stopniu. Sam się do tej grupy nie zaliczam, ale ostrzec potencjalnych czytelników zdecydowanie mi wypada.
W kontekście spójności całej historii trzeba koniecznie zwrócić uwagę na jeszcze jeden zabieg. Peter się uczy. Jak sobie radzić ze swoimi mocami, jak połączyć to z „normalnym” życiem, jak się zachowywać względem bliskich i, wreszcie, jak mądrze walczyć. To tak, jak czytanie komiksów z Batmanem, w których Człowiek Nietoperz faktycznie jest detektywem, a nie tylko mistrzem obijania ludzi bat-łokciem po nerkach. Parker to inteligentny chłopak, który załamuje nad sobą ręce, gdy zaczyna myśleć bicepsem. Wycofuje się, analizuje i powraca na drugą rundę starcia, gdy już ma pomysł, jak podejść przeciwnika. Według mnie, Brian Michael Bendis po prostu zrozumiał tę postać i wiedział, jak o niej pisać.
Z fabułą świetnie koresponduje oprawa wizualna, o której najchętniej bym chyba po prostu napisał, że jest taka, jaka być powinna. Widać, że Mark Bagley nie musiał rysować swoich paneli na szybko, na kolanie, a plan wydawniczy sprzyjał dbaniu o detale – na wszystkie kadry po prostu miło się patrzy. Kreska Bagleya idealnie wpasowuje się w nowoczesną historię o Spider-Manie, kreując bohatera w ciele, de facto, dziecka. I, choć na ogół śledzimy przygody i perypetie młodzików, bynajmniej nie brakuje tu mroku wtedy, gdy jest potrzebny. Pojawia się tu również element, który mnie – ponownie – urzekł, ale przez niektórych może być uważany za wadę Ultimate Spider-Mana. Otóż, rysownik bardzo, ale to bardzo, skupił się na mimice postaci i, wraz z Bendisem, uczestniczył w budowaniu relacji między nimi. Tak jak i w przypadku konstrukcji narracji, tak i ten zabieg spowalnia akcję części zeszytów, co nie znaczy, że zabiera im całą dynamikę.
Pozostaje pytanie – do jakich czytelników jest skierowana ta wersja Spider-Mana? Szczerze mówiąc… może się za nią chwycić każdy, kto lubi superbohaterów. Jakiekolwiek pojęcie o postaciach z uniwersum Marvela nie jest potrzebne, gdyż Ultimate jest tak skonstruowane, by zachęcić do lektury komiksów nowych czytelników. Z drugiej strony – starzy wyjadacze znajdą tu dla siebie worki pełne dobra. Według mnie, to jedna z najlepszych, najspójniejszych historii o Peterze Parkerze.
Choć Ultimate’a czyta mi się rewelacyjnie… muszę zrobić od niego przerwę. Za bardzo szarżowałem i te 60-parę zeszytów pochłonąłem w kilka dni, tak bardzo się wciągnąłem. W tym jednak wypadku przedawkowanie skończyło się wykolejeniem i zdecydowałem, że od postaci Spider-Mana muszę chwilę odpocząć. Szczęśliwie się złożyło, że akurat skończył się wątek Carnage’a – to był dobry moment, by podzielić się wrażeniami. Do serii, oczywiście, wrócę, gdyż chcę zobaczyć, jaki pomysł ma Bendis na Ultimate Spider Mana, jako na całość. Ale w między czasie nadrobię kilka innych historii, kilku innych superbohaterów.
Post Scriptum z Wielką Kolekcją Komiksów Marvela
Na deser jedna myśl związana z tym wydaniem Ultimate Spider-Mana, które ukazało się w Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Choć, według mnie, jest to świetna historia, to… żałuję, że nie była dosłownie o jeden zeszyt dłuższa. Czytając historię napisaną przez Bendisa, faktycznie ma się wrażenie, że na siódmym zeszycie kończy się jakiś wątek. Jednak jego prawdziwe podsumowanie – skupiające się przede wszystkim na emocjach postaci – pojawia się dopiero w komiksie numer osiem. Jeśli będziecie kiedyś mieli okazję, proponuję doczytać… w szczególności, że wtedy pewnie zostaniecie przy tej serii na dużo, dużo dłużej.
Normalnie bym się za tego Spidera zabrał, ale mam taką kupę komiksów do ogarnięcia że nie wcisnę go nigdzie XD Jak będziesz miał okazje, poczytaj Ultimate Comics Spider-Man, polecam 😉
Masz na myśli tego, który jest teraz Milesem Moralesem? :] Pytam, bo finał vol.1 Ultimate Spider-Mana też miał już po rebrandingu na Ultimate Comics Spider-Man. :]
Yup, z Milesem. Dosyć ciekawy jak dla mnie, inny niż reszta Spiderów które czytałem. A co najlepsze, prawdopodobnie po evencie Cataclysm Miles trafi do głównego świata marvela XD
OK, to teraz powiedz mi, co to za event xP Bo ja myślałem, że teraz jest Infinity. A co do krzyżowania się tych światów, to ten motyw teraz się chyba w Age of Ultron pojawił, prawda?
A co do samego Milesa – jak najbardziej mam to w planach.
Co teraz leży na Twoje stercie komiksów? :]
Event który kasuje serię Ultimate Comics XD
Age of Ultron nie czytałem, jakoś nie mam planów co do tego
Sterta:
Batman : Zero Year – Akurat teraz wychodzi, czekam aż się event skończy, czyli gdzieś w 2014 XD
Winter Soldier
Batman – Dark Moon Rising
Batman – Judas Coin
Batman Gotham Knights
Forever Evil – Jako że wychodzi to czekam aż wszystko się ukaże
Red Robin
Avengers vs. X-Men
Superior Carnage – Czekam na ostatni odcinek
Cały Event Cataclysm
Teraźniejszy Deadpool
Starusieńkie Gargoyles
World War Hulk
Wszystko z Spider-Girl
Ultimate Comics Ultimates
Transformers z TM-Semic
Scarlet Spider
Clive Barker’s Hellraiser
Clive Barker’s Next Testament
RoboCop Road Trip
The Last Zombie
Army of Darkness vs. Hack n Slash
God of War
Godzilla – różne komiksy
Haunt
Red
The Walking Dead
Trolle z Troy
Sam widzisz, trochę tego jest 😀
Zakładam że na 100% coś pominąłem
O, kilka rzeczy pewnie podkradnę z Twojej listy, a część sam też czytam lub mam w najbliższych planach. :]
A wracając do tego eventu… to mówisz, że kończą z Ultimate? Damn, to mnie zaskoczyłeś.
Marvel ogólnie kończy z Marvel NEW! na rzecz…. czekaj…
All-New Marvel NOW!
Edit : Jakbyś chciał to mogę ci dosyć obszerną listę moich komiksów kiedyś podesłać 😉
…wait, wait… muszę sobie to uporządkować.
Bo teraz jest równolegle Ultimate Comics i Marvel NOW. I zamiast tego będzie All-New Marvel Now?
…:D Komiksowa logika, kocham ją.
A Superior Spider-Mana teraz czytasz?
Yup, Ultimate Comics przestaje istnieć, kilka postaci przechodzi to All-New.
Superior SM nie czytam, jakoś w tych crossach z Kainem i Morbiusem nie polubiłem postaci Otto Parkera, jedynie jak będzie Venom to przeczytam z nim te zeszyty, ponieważ tam zostaje wyjaśnione czemu Flash stracił symbiot.
W sumie to myślę że Marvel się pogubił, robi rebooty rebootów i kończy ciekawe serie, zastępując je miernymi. Jak się cieszę że DC jeszcze nie oszalało 😀
Ja też mam wrażenie, że oni poszaleli. Próbowałem czytać tego aktualnego Iron Mana i jakoś mi nie idzie. Superior Spider-Man czytam tylko siłą rozpędu, a i tak miałem już ze dwa miesiące przerwy. I ten cały restart „NOW”… który w sumie nie był restartem. DC genialnie zrobiło swoje New52, a Marvel, jak dla mnie, kompletnie poległ, to się po prost przysłowiowej kupy nie trzyma. I jeszcze te eventy, które niby mają wpływa na świat, ale jednak nie mają… ech.
Swoją drogą, jeszcze co do tej listy komiksów wymienionych w jednym z poprzednich postów – próbowałeś może czytać solowego Nightwinga albo Batgirl (oczywiście, z New52)?
Gdzieś tam w jakimś evencie z Batkiem były ich solowe komiksy, ale jakoś tak nigdy nie miałem okazji
Ja się właśnie powoli do tych dwóch postaci przymierzam. Pomyślałem, że skoro prawie wszystko z Batmanem w New52 jest aż tak dobre, to może to też będzie. :]
Z tego co wiem to Nightwing trzyma poziom, w sumie z New 52 najbardziej ciekawi mnie solowy Damian
A jest? Myślałem, że Damian pojawiał się tylko w Batman&Robin oraz Batman Inc. Swoją drogą, pierwszy story arc z Batman&Robin był wyborny!
z Batman&Robin to czytałem tylko adaptację filmową i jak gdzieś w jakiejś serii sie przewinął. Damian był w sumie w kilku seriach, np. Zmartwychwstanie Ra’s Al Ghula, jak się nie mylę to wtedy Bruce dowiedział się że to jego syn, ale głowy sobie nie dam uciąć
Ale to jeszcze sprzed New 52, nie? W razie czego, szczerze polecam te pierwszy zeszyty Batman&Robin. :]
yup, 2007-2008r. Z czego tak szczerze New 52 aż takim rebootem nie jest, dużo wątków ze starych serii pozostało
Z jednej strony pozostało, a z drugiej… naprawdę można się za to chwycić, nie wiedząc o Batmanie kompletnie nic. Z Marvelem tak dobrze nie jest po reboocie.
przy marvelu nie można mówić o reboocie XD Teraz np. Wychodzi story-arc Batman : Zero Year, więc dla kogoś kto od New 52 zaczynał, i nie za bardzo łapał jak to się stało że Bruce to Batman, okaże się błogosławieństwem 😀
Właśnie teraz go czytam (ten story arc w sensie) i… mocno taki sobie, szczerze mówiąc. W stosunku do Trybunału Sów albo Death of the Family, to jakoś tak kompletnie bez polotu.
a czytasz czysty czy z Tie-in’ami?
Na razie czysty, ten, który pojawia się w ramach serii „Batman”, jestem przy drugim albo trzecim zeszycie. :] A tie-iny są w Dark Knight, Detective Comics etc.?
Action Comics, Batgirl, BATWOMAN, BIRDS OF PREY, Detective Comics, Green Arrow, Green Lantern Corps, Nightwing, RED HOOD AND THE OUTLAWS, Batwing, The Flash, Catwoman.
Ogólnie kończy się gdzieś tak w styczniu lub lutym
Damn, to aż tak się ciągnie? Wiem też, że w przerwie między zeszytami 23 i 24 było przybliżanie pojedynczych łotrów (z numerami 23.1, 23.2 i 23.3). I teraz jest chyba jakiś event z nimi, który nazywa się „War” czy jakoś tak.
Czasem mam uczucie, że za dużo tego, jak na przeciętny, europejski umysł…
bodajże Batman 23.3 z Riddlerem też należy do Zero Year XD
28 kończą się tie-iny, i Zero Year leci dalej w batku, do 28 komiksu (no chyba że jednak coś dodadzą)
A ten event nazywa się Forever Evil, i sam ma kilka mini eventów w sobie XD
To właśnie były chyba te z numerem 23.X. :] Poczytałem trochę o tym Forever Evil… Damn, nie nadążam, po prostu. Mam wrażenie, że żeby być na bieżąco z samym DC, to tak naprawdę byłoby trzeba czytać wszystko, co wychodzi – wszędzie się jakieś większe i mniejsze eventy zaczynają. Ostatnio też było jakieś Trinity War, które zaczynało się bodaj w 5. numerze Constantine’a i ciągnęło przez kilka serii. xP
Też coś o Trinity War słyszałem, ale za nią to już się nie zabieram xD
Ja też odpuściłem. ;]
Tak na marginesie nie jest wiadome jeszcze czy Cataclism zakończy linię Ultimate, a Miles ma się pojawić na chwilę w 616 w celu znalezienia informacji dotyczących Galactusa (i by najmniej to nie spoiler, po prostu zapowiedź numeru).
A jeśli jednak by tak się stało czyli Ultimate do kosza, a Miles przeszedłby do 616 na stałe to już lepiej żeby go załatwili wraz z resztą.
Ultimate Comics Spider-man vol. 2 jest świetnym komiksem nie tylko z jego powodu, ale świetnie powiązanej fabuły i postaciami drugoplanowymi jak np. Ganke, Spider-Woman, ojciec Milesa. Gdyby to ucięli i wcisnęli do 616 to dużo na tym by stracił.
Z resztą Bendis zapewniał, że Cataclism to nie koniec Ultimate.
Teraz sobie tak szperałem po necie, szukałem czy się na 100% zakończy na Cataclysm, zdania są niby podzielone, ale tak jak napisałeś, Bendis zapewnia że się nie skończy. Ale co z tego zrobią? Nawet mowa jest o crossoverze „Avengers vs. Ultimates”
Co z tego zrobią? Coż, mogą wszystko 🙂 A na poważnie była już mowa o tym, że ma to być „porządne naruszenie statusu quo”, więc pewnie ktoś zginie, coś się zmieni w relacjach postaci.
Szczerze to nie wiem co będzie. Musimy poczekać do końca eventu. Mam nadzieje, że po tym Ultimate odbije się od tzw. dna po Ultimatum.
A po tym Ultimatum nadal się nie odbiło? Bo, jeśli dobrze kojarzę, ten event był już parę lat temu, prawda?
Prawda, był parę lat temu, ale Ultimate ma wciąż faze spadkową.
Obecnie jedynie Ultimate Spider-man daję sobie radę
w przeciwieństwie do X-men i Ultimates
(chociaż co do Ultimates to ostatnio jest zachwalany nowy scenarzysta, który przejął serio kilka numerów przed Cataclysmem, ale nie miałem okazji sprawdzić w praktycę).
Fantastic Four w Ultimate się skończyło jakoś po 60 zeszytach, nie? Tak swoją drogą, co z całego Ultimate masz już przeczytane? :]
Co z tego mam przeczytane, hmm… Ultimate comics Spider-man vol 2 na bieżąco, Spider-men (crossover, ale powiedzmy, że się zalicza :), Ultimates i Ultimate Spider-man WKKM
(ale co do pajęczaka to mam jeszcze kilka numerów z poza WKKM), trochę liźnięte Ultimate X-men polskie wydanie,
jeden numer Ultimate FF od kuzyna z Londynu i jeszcze Ultimatum (pięć numerów) również od kuzyna.
Szczerze to dopiero od niedawna wróciłem do amerykańskich komiksów (dzięki właśnie WKKM ) i Ultimate zainteresowałem się ponownie niedawno (więc też nie jestem żadnym super
ekspertem ;P )
Co do Ultimate X-menów i FF to chce się wreszcie do nich dorwać (szczególnie do tego pierwszego),
a Ultimates zazwyczaj mnie odstraszało, bo nigdy specjalnie nie trawiłem Avengers (chociaż chce przeczytać New Avegers, ale to zupełnie inna historia :), ale ich ultimate wersja bardzo przypadła mi do gustu.
New Avengers jest naprawdę dobre – mam za sobą 15 pierwszych zeszytów volume 1 i bawię się świetnie. Musiałem tylko zrobić przerwę, ponieważ w tym momencie ponoć najlepiej jest przeczytać „The House of M” i coś nie mogę się do tego zabrać. :-] Ale jak w końcu to zrobię, to na bank będzie tekst o tym. :-]
Chętnie przeczytam 🙂 Na New Avengers czekam aż pojawi się w WKKM (a przynajmniej w wersjach zagranicznych się pojawiła).
Powinno być – bodaj pierwszych 5 zeszytów z „volume 1”, historia o odbudowaniu drużyny. Naprawdę świetnie się ją czyta. :-] I niejako jest to kontynuacja „Upadku Avengers”, który był wcześniej w WKKM, więc też fajnie.
Witam po dłuższej przerwie, dawno Cię nie widziałem w komentarzach. :]
Za Cataclysm będę chciał się wziąć, ale… chyba jak dojdę do niego podczas naturalnego progresu przez Ultimate. Poza Spiderem, będę chciał też X-Menów spróbować i, po raz pierwszy, może też Fantastic Four (w szczególności, że to najkrótsza seria i jakoś łączy się z Zombie).
Co do przeniesienia Milesa do 616 – zgadzam się. Miało w ogóle zresztą nie być takich crossoverów w tej serii, ale widać twórcy nie wytrzymali (vide „Spider-Men”, „Age of Ultron”).
A, dziękować, muszę nadrobić duże zaległości 🙂
Ja też Cataclysm’em wezmę się po fakcie. Sam co nieco mam do nadrobienia w komiksach np. FF
Jakiś czas temu czytałem na Avalonie, że po dobrze przyjętym „Spider-Men” mają zamiar zrobić więcej crossover’ów, które w większości mają przybliżyć czytelnikom Ultimate głowne uniwersum.
Zresztą jest to pokazane w prologu do Cataclismu jak Ultimate Vision porównuję 1610 do 616 na korzyść tego drugiego
http://www.marvelcomics.pl/comics/index/id/19221/from/fl/sort//type//Cataclysm-0.1-
„Spider-Men” też mam w kolejce do lektury. :] Ale chyba było lepiej jednak najpierw dojść do komiksów z Milesem, żeby mieć jak największą frajdę z tej lektury.
Kiedyś lubiłem Ultimate universe. Ale potem wszyscy się
znienawidzili, wysypali się zombie, Hulk, Blob i co najgorsze Hank Pym zostali
kanibalami, SHIELD to właściwie totalitaryzm, Stark jest niebieskim mutantem, a
Kapitan Ameryka to dupek nie przepadający za Francją. Nie wspominając o kazirodztwie
Scarlet Witch z jej bratem….
Marvel, WTF.
Zainteresowało mnie to dziecko Wandy i Pietra – skąd taka informacja? Ma marvel wiki nic nie znalazłem, Google głównie zaś pokazują „AAA SCARLET WITCH I QUICKSILVER W AVENGERS DWAAAA”. 😉
O dziecku nic nie pisałem, tylko o ich kazirodczym związku (brat z siostrą, ble)
Oczywiście, znadinterpretowałem słowo „kazirodztwo”, jakbym, kurcze, miał dwanaście lat i własnego języka nie znał. 😀
Schodząc z poprowadzonego przez Was wywodu… strasznie miło mi się patrzy, kiedy dyskusja zaczyna żyć własnym życiem pod tekstem… Dzięki! :]
Marvel Zombies było fajne 😉
Jako spin-off – TAK. Ale w Ultimate jest takie natężenie żywych trupów, aż boli.
aż tak bardzo w tym uniwersum nie siedzę, więc się nie znam 😉
Zombies było w ramach Ultimate? A może inaczej: zombies było w ogóle w ramach jakiegoś konkretnego uniwersum, na które miało stały wpływ, czy to był kompletnie niezależny spin-off?
A co do dzieciaków Magneto – to, co opisałeś, ma jakiś związek z Ultimatum? Coś kojarzę, że to był event, który zraził wiele osób do całego Ultimate.
Marvel Zombies to co innego. Ale w Ultimate Universe zombiaków i wampirów jest więcej niż w horrorach dla nastolatków.
Co do rodzeństwa – nie wiem. Wiem ze Ultimate miało świetny start, a potem…aż trudno określić.
Teraz sobie poczytałem trochę, ponieważ w Zombies też chciałbym się kiedyś całościowo wgryźć – jest jakiś crossover z Ultimate FF, od którego się chyba większość wydarzeń związanych z Zombie zaczyna. Nie będę się okłamywał, że łapię się w pełni w tym wszystkim.
na 100% jest crossover z Army of Darkness 😀
Potwierdzam, jest crossover z AoD. :]
„ponieważ w Zombies też chciałbym się kiedyś całościowo wgryźć”
– hahaha, WGRYŹĆ – dobre, hahahahahaha.
Ej, to był kompletnie niecelowy suchar! xP
Koza, ogólnie dla kogoś, kto zna Pająka 5/10 (the animated series, filmy) poleciłbyś na początku przeczytać Amazing czy Ultimate? I jesli mozesz, czy tyczy sie to kazdej serii:>?
Zdecydowanie bardziej bym polecił Ultimate w przypadku Spider-Mana. :-] Amazing czytany od zera jest… ciężki. Sam wymiękłem na 142. zeszycie. O kilkudziesięciu pierwszych zeszytach zdążyłem napisać w tych dwóch tekstach, może Cię zainteresuje:
http://koziol.info.pl/2011/03/the-amazing-spider-man-%E2%80%93-roczniki-1962-1963/
http://koziol.info.pl/2011/11/amazing-spider-man-roczniki-1964-1965-oraz-1966/
Co do pozostałych serii, to sam jeszcze nie czytałem, ale słyszałem, że Ultimate X-Men jest super.
Korzystając z okazji – witam na mojej stronie! :-]
Koza, przy okazji, o co chodzi z tym : http://bi.gazeta.pl/im/29/02/e7/z15139369O.jpg
To bedzie calkowity reboot uniwersum marvela? Czy moze poboczne uniwersum tak jak Ultimate. Czy w takim razie te stare komiksy przestana obowiazywac bo to bedzie historia od nowa;p? Tyle pytan, tak malo odpowiedzi:/. Przydalby sie kiedys gdzies jakis poradnik dla kogos kto chce wkroczyc w swiat komiksu a nie rozumie tych wszystkich dziwnych rzeczy jak rozbijanie jednej serii na miljart, rozne cross eventy i takie tam. A poza tym nie chce zaczynac w latach ’60;p
Szperając sobie po necie, szukając dokładnej odpowiedzi na twoje pytanie, znalazłem tylko to, że kilka z tej listy będzie rebootem, kilka nowymi historiami a reszta zostanie tak jak była. Marvel ma trochę nasrane w tych komiksach, z DC możesz spokojnie zaczynać od New 52, i jak się wczujesz w klimat czytać starsze 😉
„Przydalby sie kiedys gdzies jakis poradnik dla kogos kto chce wkroczyc w swiat komiksu(…)” Wiesz, ten poradnik co roku musiałby się zmieniać XD
OMG :/. Nie wiem, mam problem z DC taki, że poza Batmanem nie lubię nikogo :(. Ach ten Marvel.
Z DC polecam ci : Lobo, Constantine i Injustice
Wiesz, w zasadzie czytam jeszcze 'Fables’, to chyba z DC jest i Sandmana (a ten nie pamietam z jakiego swiata), Naprawde warto przeczytac te komiksy? Nie wiem czemu, ale swiat DC zawsze mnie 'przeraza’ takim przesadzeniem, ze kosmici, super superbhaterowie polbogowie (jak superman), ale co jak co, animacje maja swietne :D.
Chcialbym zaczepic sie w Marvelu, ale jak czasem czytam na : http://www.marvelcomics.pl/bios/list co sie z niektorymi dzieje (akcje z pieklami, z niebem, e mozna zyc, umrzec i znowu zyc) to mam akie oO.
za Fables kiedyś się wezmę, Sandman czeka w kolejce.
Lobo – Kosmici itp ale z dużą dawką flaków i czarnego humoru, jak dla mnie nr.2, zaraz po Batmanie.
Constantine – Magia przede wszystkim, ogólnie postać świetnie pokazana, jedyny minus to to, że teraz trwa jakiś event – Trinity War, i bodajże nr.8 i nr.9 komiksu jest z nim związany, i psuje wszystko.
Injustice – A tu już sobie sam poczytaj 😛 Chyba że grałeś w grę, bo komiksy są prequelem, dosyć ciekawie pokazują tych „Półbogów”
ps. „super superbhaterowie polbogowie” a marvel? Thor, Hercules, Loki XD
Muszę kiedyś sięgnąć po Lobo. A to całe Trinity War to już się chyba skończyło, ale tak – było właśnie w Constantine między innymi.
Zaś Injustice… To jest tak doskonałe guilty pleasure! 😀
I tak, i nie :). Sa mniej przesadzeni niz w DC, tak po prostu czuję. No i mniej kosmitów i innych rzeczy (choc tu moge wykazac sie ignorancja, bo wnioskuje tak po kreskowkach/ogolnie znanych historiach/szczatkach komiksu/filmu).
Spróbuj tego Supermana, naprawdę rewelacja: http://koziol.info.pl/2013/06/superman-earth-one-harcerzyk-stal-sie-wiarygodnym-bohaterem/ :] Zresztą, Batman Earth One też jest po prostu genialny: http://koziol.info.pl/2013/01/batman-earth-one-stary-bohater-dla-nowych-czytelnikow/
z tego Supermana wyszedł Part Two 😉
Czytałem – niestety trochę słabszy od jedynki :] (w tym tekście akurat było o obydwu częściach na raz, nie chciałem się już rozdrabniać na dwa teksty)
Koza, to ja Ci polecam Fables :). Naprawdę warte przeczytania :D. I DMZ 🙂 oraz Sandmana.
Dzięki. :]
Fajnie się patrzy, jak dyskusja między czytelnikami sama się rozkręca. Dzięki! :]
Jeśli chodzi o poradnik, to… mam w planach zrobienie czegoś takiego. :] Taki przewodnik od czego można łatwo zacząć, żeby się nie zrazić (niekoniecznie najnowsze komiksy). Całą resztę ładnie Grzybson opisał.
z Marvelem będziesz miał ciężko 😉
Już mam mniej więcej pomysł, jak podejść do tematu. :]
Z DC mogę ci trochu pomóc jakbyś chciał
O, bardzo możliwe, że skorzystam z propozycji, dzięki! :]
W sumie ciesz się ze za komiksy z Soniciem (Niebieski jeż od SEGI) się nie bierzesz XD
Koza, a co sadzisz o Wielkiej Kolekcji Komiksow Marvela? Oplaca sie kupowac? Pod choinke jutro od brata dostane 'niebezpieczni x-men’, takze zastanawiam sie czy warto inwestowac w ta serie:>.
Mam z nią zgryz. Było sporo świetnych komiksów – Iron Man Extremis, właśnie Astonishin X-Men, Spider-Man od Straczynskiego, Marvels i jeszcze parę innych. Ale też trafiają się takie „oldies”, o których ciężko mi powiedzieć, że są „goldies”. Mimo całej doniosłości „Sagi Feniksa”, chyba ostatecznie przez nią nie przebrnąłem. Tak samo przez komiks z Hulkiem (tytułu nie pamiętam, niestety). A teraz mam problem z „Tajnymi wojnami”, których są aż dwie części. Po roku obecności tej serii na rynku mam wrażenie, że mogła być dużo lepsza. Choć cena jest naprawdę atrakcyjna – podobnej objętości komiks w polskim wydaniu kosztuje na ogół 60-80 zł. Może jednak lepiej zamiast dwóch WKKM kupić jeden, ale naprawdę dobry i sprawdzony.
Kupilem na alledrogo na aukcji sage feniksa i Boze, jakie to jest nudne, nie rozumiem doniosłości tej sagi, jest zarąbistości i Bóg wie czego (chyba jest oceniana jako jeden z najlepszych watkow w komiksach). Po prostu nie leży mi :(. Już nie mowiac, ze calkiem ok została zekranizowana w X-Men animated series (bez paru rzeczy) i leciało to kiedys na fox kids;d. Polecilbys jakies inne serie/wydawnictwa komiksowe? I czym sie rozni Astonishin X-men od zwyklych x-menow
(poza tym, ze colossus zyje, xaviera nie ma, jakies kosmity, jakies agentki ktore chca zniszczyc x-menow i fabula wyglada jakby była osadzona gdzies daleko w fabule x-menów).
tak btw., jest jeszcze jedna rzecz, która mnie nurtuje w sadze x-menow, czy jean grey przezyla? w jednej scenie jest, ze oddycha i zyje, a potem w nastepnym rozdziale jest jej pogrzeb i tak jakos ciezkie wtf:()
Z tymi X-Men, New X-Men, Astonishing X-Men (a później też Uncany, Amazing etc.), to jest ciężka sprawa. ;] Na ogół tytuły serii zmieniały się z biegiem lat – niektóre były stricte głównymi seriami, inne trochę bardziej pobocznymi. Potrafiłbym bardziej ze Spider-Manem pomóc, dokładna chronologia X-Menów to dla mnie czarna magia. ;]
Jest to kanoniczne czy nie:(? To mnie najbardziej interesuje:). Wiem, ze na poczatku bylo Uncany x-men ( tam byla saga phoenixa) ale o co chodzi z astonishing x-men (poza tym watkiem z kosmita) to nie wiem:(
Tak, to wszystko jest kanon i tak, wiem, ciężko się w tym połapać. ;-]
Aha, przepraszam, że tak długo nie odpisywałem, przerwa świąteczna mi się zrobiła. :]
Fajnie się czytało tego pająka. Takie powinny być komiksy – zabawne i wciągające. I nie zawsze muszą być wielkimi, przełomowymi dziełami.
Witam z powrotem Anno, dawno Cię tu nie było. :-]
Tak, takie komiksy zdecydowanie są potrzebne – Ultimate Spider-Man to dla mnie idealny przykład solidnie wykonanego, komiksowego czytadełka. Miło się patrzy, jeszcze milej się czyta, a czas spędzony z tym komiksem to czysta przyjemność. Jednak osiągnięcie takiego poziomu, to wbrew pozorom nie taka łatwa sprawa. :-]