Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Spider-Man: With Great Power… – trudne początki bohatera

S

Ktoś z Was miał może okazję czytać komiks „Tha Amazing Fantasy #15”? Tak, to właśnie ten numer periodyku Marvela, w którym po raz pierwszy pojawił się nasz ulubiony superbohater, Spider-Man. To również ten numer, który sprzedał się na tyle dobrze, by pozwolić Pajęczakowi na regularne pojawianie się w kioskach. Co ciekawe… nie jest to opowieść wybitnie napisana i, co mnie osobiście zaskoczyło, mieści całą historię początków Petera Parkera na zaledwie 20 stronach. Tak jak o tym kiedyś pisałem w przeglądzie pierwszych dwóch roczników Człowieka Pająka, jego narodziny zostały opowiedziane skrótowo, nieskładnie i – delikatnie mówiąc – chaotycznie. Tym dziwniejsze było dla mnie, że przez następną dekadę nikt nie postanowił opowiedzieć tej historii na nowo. Owszem, nieudany eksperyment naukowy powracał we wspomnieniach postaci, ale nikt nie pokusił się o rozszerzenie tematu i pogłębienie psychologii nastolatka, który przez przypadek zyskał nadludzkie moce. Taką próbę podjął dopiero David Lapham w roku 2008 i, według mnie, wyszło mu to całkiem zgrabnie.

Przede wszystkim trzeba rozpracować chronologię. „With Great Power…” rozgrywa się między wypadkiem podczas eksperymentu naukowego a śmiercią wuja Bena. Co więcej, o samym wypadku również wspomina w bardziej rozbudowany sposób niż to miało miejsce w oryginale. Fabuła skupia się na historii Petera, który przestał być zastraszonym nastolatkiem, a stał się zawodowym wrestlerem, który mógł sobie pozwolić na sportowy samochód i zaproszenie dziewczyny na wystawną randkę. Tak, to nie jest opowieść o Parkerze, którego dotąd znaliśmy.

Kiedy zaczęła się seria „The Amazing Spider-Man”, młodzian był już po przemianie. Zrozumiał, że nie może ignorować mocy, którą posiada – rodzina wychowała go na osobę, która nie może wyprzeć się swojej odpowiedzialności, a śmierć wuja Bena była tego brutalnym potwierdzeniem. Natomiast w „With Great Power…” Parker jest tak naprawdę rozwydrzonym dzieciakiem. Tylko że większość takich – ujmijmy to dosadnie – bachorów na ogół nie wie, co ma robić z pieniędzmi rodziców. On natomiast nie wie, co ma zrobić ze swoją mocą – zachłystuje się nią i jedzie szybkim wozem po drodze do autodestrukcji. Zakochuje się w łatwych pieniądzach i pustych panienkach, którym podoba się obcisły kostium. Brak odpowiedzialności prowadzi do wielu wydarzeń, które zaważą na jego całym późniejszym życiu.

Przy okazji „With Great Power…” jest również opowieścią o pierwszym poważniejszym romansie Petera. Romansie, który został poprowadzony naprawdę sprytnie, idealnie wpasowując się – tak jak i reszta historii – w kanoniczną chronologię przygód Spider-Mana. Cieszy mnie, gdy scenarzyści starają się w takich sytuacjach uszanować długą tradycję serii (w szczególności, że w przeciwieństwie do mini-serii „Venom vs. Carnage” nie było potrzeby do tworzenia nawet lekkich nieścisłości).

Co się tyczy rysunków Tony’ego Harrisa, moje odczucia są mieszane. Z jednej strony, mazgajowata wersja Petera, choć drażniąca, została naprawdę nieźle przemyślana. Spider-Man również prezentuje się świetnie, tak jak zresztą i postacie ciotki May czy wuja Bena. Mam natomiast problem z postaciami kobiecymi, które – zgodnie ze scenariuszem i kanonem – powinny być piękne. Jak na przykład Liz Allen, która w tym komiksie wyszła… cokolwiek mało atrakcyjnie. Podobny problem zauważyłem w „Venom vs. Carnage”, w którym to z kolei Black Cat wyglądała momentami wręcz odpychająco. Z czego wynika ten „trend”? Nie mam pojęcia.

„With Great Power” to naprawdę solidny komiks o początkach Petera Parkera – ciekawie skonstruowany pod kątem psychologicznym, dobrze poprowadzony i, de facto, idealnie wpasowany w kanoniczną chronologię. Nie jest idealny, kreska niektórych postaci potrafi czasem spowodować zgrzyt, ale na miano bardzo dobrego zasługuje. Cieszy mnie, że ta ciekawa i trudna zarazem historia została opowiedziana właśnie w takim z stylu i z taką klasą. Spider-Man na to zasłużył.

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Paweł Partyka
Paweł Partyka
13 lat temu

Kobiety nie są atrakcyjne, bo jesteś spaczony ulubionym wyglądem spoza ram komiksu.

KoZa
Reply to  Paweł Partyka
13 lat temu

Kompletnie nietrafiona diagnoza – tak jak pisałem, nie podoba mi się sposób, w jaki są narysowane. Gdyby mi się podobał, nie miałoby dla mnie znaczenia, jak dana postać była portretowana w innych seriach.

Anulka2607_18
Anulka2607_18
13 lat temu

Nigdy nie czytałam tego komiksu, tym bardziej jestem zdziwiona jak mile czytało mi się ten artykuł. Podobał mi się jego język – prosty, żywy, dopasowany do tematu i okoliczności. Lubie, gdy ktoś wie, o czym pisze, a w dodatku robi to fajnie, składnie i dokładnie. Tak trzymać! Szkoda, ze ten wpis był taki krótki, bo zainteresował mnie jego temat, nie miałabym nic przeciwko kilku kolejnym zdaniom. Taki mały minusik 😉

KoZa
Reply to  Anulka2607_18
13 lat temu

Aniu – dziękuję bardzo za miłe słowo i witam na blogu, mam nadzieję, że będziesz częściej zaglądała i zostawiała komentarze. :] 
Jeśli chodzi o długość tekstu – odkąd nie robię tego zawodowo, ergo nie mam wytycznych, piszę tyle, ile „czuję”. Nie piszę na siłę, po wyczerpaniu, z mojego punktu widzenia tematu. Ale! Jeśli uważasz, że czegoś konkretnego w tym tekście brakuje, daj znać, postaram się, żeby w kolejnych nie brakowało. :]
Skoro zainteresował Cię Spider-Man, może jeszcze któryś z tych tekstów Ci podejście:
Amazing Spider-Man roczniki ’62 oraz ’63 (ten jest mocno rozbudowany i długi)
Amazing Spider-Man #666 oraz #667
Spider-Man Noir (też z tych dłuższych)
Spider-Man Reign
Vanom / Carnage

Anulka2607_18
Anulka2607_18
13 lat temu

Postaram zapoznać się z tymi artykułami już niedługo, dziękuję 🙂

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

5
0
Would love your thoughts, please comment.x