Tomasz Kozioł

(Pop)kultura osobista

Najświeższe teksty

Czerń, Maja Lidia Kossakowska – czyli jak sprzedać strumień własnych myśli

C

Mam za sobą pierwszą część tetralogii „Upiór południa”. Powiem tak, gdybym po Teście Jednej Strony nie dowiedział się, że kolejne odsłony są napisane innym językiem, na pewno bym się za nie nie zabrał.

„Czerń” to… to… to… Ekhm. Nie wiem, co to. Gdybym miał się pokusić o jakieś określenie tego, co wyszło spod palców (tudzież: spod pióra) Mai Lidii Kosakowskiej, powiedziałbym, że to zapis w skali jeden do jednego jej strumienia myśli. Gdzieś w tle przewija życiorys reportera wojennego, pracującego na terenie Afryki, którego ścigają jego prywatne demony przeszłości. Dosłownie i w przenośni. (więcej…)

StarCraft: W cieniu Xel’Nagi, czyli o tym, co Protossi robili z Terranami

S

„Shadow of the Xel’Naga” – tak, jak opisywane przeze mnie wcześniej „Uprising”„Liberty’s Crusade” – należy do cyklu StarCraft Archive. Jak się jednak przy okazji tej powieści okazuje, ów cykl nie składa się na jedną historię. „W cieniu Xel’Nagi” jest opowieścią zupełnie niezależną od pozostałych i, co więcej, nie jest oparte na żadnej z kampanii, lecz wypełnia lukę między podstawką, a dodatkiem „Brood War”.
Tym razem akcja przenosi się na planetę Bhekar Ro, do miasta Free Haven. Od razu zaznaczę, to nie jest to to samo Haven, które znamy z drugiej części gry. Początkowo miałem nadzieję na taki „smaczek” dla fanów, lecz niestety – są to miejscówki zupełnie od siebie niezależne. Życie na wspomnianym Bhekar Ro nie jest tak proste, jak koloniści początkowo sądzili. Postanowili uciec spod jarzma Konfederacji, skuszeni dobrami naturalnymi planety. Okazało się jednak, że w parze z wysokim nasyceniem złóż minerałów idzie również duża ilość burz i huraganów. (więcej…)

Noc Kina w Multikinie (i kwestia maratonów)

N

Multikino ma aktualnie zdecydowane pierwszeństwo, jeśli chodzi o wymyślanie ciekawych inicjatyw kinematograficznych czy też akcji w pomysłowy sposób wykorzystujących wielki, srebrny ekran. Było można już obejrzeć koncert Queen z Montrealu, posłuchać U2 i wielu innych zespołów. Było można pograć w Halo – bodaj – Reach i kilka innych tytułów. Była masa zwykłych maratonów filmowych, były bilety po 10 złotych. I jest też coroczna Noc Kina.

Dzięki tej inicjatywie możecie w ciągu jednej nocy nadrobić wiele filmów, które z jakichś powodów ominęliście w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Kupujecie karnet i wraz z nim możecie wybrać się na dowolną konfigurację seansów. Dla przykładu, w tym roku było 11 różnych tytułów i tylko od widza zależało, na których salach ową noc chce spędzić. (więcej…)

Crackdown 2 – Agent z Agencji: Powrót

C

Pierwsza część Crackdowna zawsze dla mnie była – i nadal zresztą jest – jednym z najlepszych exclusive’ów na konsolę Microsoftu. Tytuł „pozornie niepozorny” stał się dla mnie wzorem gry z prawdziwym superbohaterem w roli głównej. Ponieważ super nie jest ten, kto ma majtki naciągnięte na kalesony, ale ten, kto przeskakuje dwa blokowiska jednym skokiem, trzymając nad głową – niczym Atlas nieboskłon – osiemnastokołową ciężarówkę. Dlatego też na kontynuację czekałem… a raczej czekałbym, gdybym wcześniej nie widział prezentacji na targach i wypuszczonych do sieci filmików.

Problem polega na tym, że twórcy zapędzili się w swoich fantazjach i po prostu przegięli. Pierwsza część była zupełnie pozbawiona prawdziwej fabuły i skupiała się po prostu na wybijaniu kolejnych szefów mafii. Przy czym było to zajęcie naprawdę ciekawie urozmaicone – była odrobina infiltracji, były zależności między poszczególnymi grubymi rybami. I była ta superbohaterskość, która tak mnie urzekła. Nikt nie był wyzwaniem dla Agenta i tylko znaczna przewaga liczebna oponentów była mu w stanie zagrozić. A co zaserwowano nam w drugiej części? (więcej…)

Dżem w Stodole (04.12.2010)

D

Dżem to jeden z tych zespołów, których nie trzeba nikomu przedstawiać. Na polskiej scenie muzycznej występuje już od 30 lat i to mimo bardzo bogatej, a przy tym trudnej historii. Muzycy nie tylko grają stare szlagiery, ale również ciągle tworzą nowe utwory, czego doskonałym dowodem były dwa koncerty w Stodole, które odbyły się odpowiednio 3. i 4. grudnia. Sam byłem na drugim z wymienionych.

Można powiedzieć, że przygotowana lista utworów była naprawdę niezłym kompromisem między najstarszymi z najstarszych hitów, kompozycjami z płyty „2004” oraz kawałkami z najnowszego albumu, który, siłą rzeczy, muzycy chcą promować. Początkowo królowały głównie utwory z grupy drugiej i trzeciej – z repertuaru riedlowskiego z pierwszej części koncertu zapadło mi w pamięci jedynie „Powiał boczny wiatr”. Zresztą, z obecności tego kawałka bardzo się cieszyłem, gdyż darzę go dużym sentymentem. Oczywiście, nie mogło zabraknąć „Do kołyski” z „2004”, które zostało poprawione „Gorszym dniem” z tożsamego albumu. (więcej…)

Maczeta – tylko doskonały?

M

„Maczeta” to chyba jedyny film, na który w tym roku czekałem. OK, był jeszcze „Iron Man 2”, który niestety w mojej opinii był „jedynie” dobry. Kiedy trzy lata temu oglądałem trailer z Dannym Trejo w roli głównej, emitowany przed pokazami „Planet Terror”, nie myślałem, że ten film powstanie. Obstawiałem, że Rodriugez wraz ze swoją ekipą zrobili świetny, klimatyczny żart i tyle. A później się okazało, że to nie był żart, zaś moje oczekiwania względem tej produkcji wywindowały się w okolice nieboskłonu.
(więcej…)

Wspomnienia z Hawajów #07: „Podsumowująco”

W

Jak zapewne mogliście zauważyć w poprzednich moich wpisach, trochę tych wspomnień się nazbierało… Choć tak naprawdę jest ich jeszcze znacznie więcej, lecz do upamiętnienia wielu z nich wystarczą same zdjęcia. Tak jest chociażby w przypadku plantacji ananasów, gaju z orzechami macademia czy etnicznych tańców, których część miałem okazję nakręcić aparatem podczas wizyty w Centrum Kultury Polinezyjskiej.
Mam nadzieje, że wszystkie teksty, które napisałem po powrocie, umożliwią mi łatwiejsza zapamiętanie wszystkiego, co się wydarzyło i co widziałem na Hawajach (oraz podczas krótkiego pobytu w Chicago). Przede wszystkim jednak ten wyjazd przekonał mnie, że naprawdę warto podróżować. Najlepszą – przynajmniej dla mnie – opcją jest dobre przygotowanie i samodzielny wypad, który akurat w tym konkretnym przypadku nie wchodził w grę. (więcej…)

Dla niej wszystko – właśnie tyle dał z siebie Russell Crowe

D

Russell Crowe zajmuje w moim osobistym rankingu aktorów bardzo specyficzną pozycję. Z jednej strony nie lubię go w ten najbardziej ludzki ze sposobów – po prostu nie wzbudza mojej sympatii. Z drugiej zaś strony, podziwiam go jako aktora i jestem fanem jego talentu. Poza tym, gdy odejdzie już stara gwardia na czele ze Stallonem, poza Crowem nie zostanie wielu prawdziwych mężczyzn w Hollywood. Oczywiście, to aktorzy zupełnie różni gatunkowo, ale postawności, charakteru i błysku szaleństwa w oku nie sposób im odmówić. Zaś „Dla niej wszystko” to kolejny dowód na to, że Crowe jest po prostu geniuszem. (więcej…)

Saga o Ludziach Lodu: Zauroczenie, Margrit Sandermo – magia tej serii gdzieś mi umknęła

S

Zachęcony licznymi pozytywnymi opiniami, postanowiłem w końcu spróbować swoich sił z – poniekąd – legendarną sagą o Ludziach Lodu. O potencjalnej jakości świadczą już same oceny na LubimyCzytac.pl – kilkaset ocen, średnia w okolicach 4.0, autorka najwyraźniej ma się czym pochwalić. W tym kontekście fascynowało mnie jednak samo wydanie sagi – swego czasu zajął się tym bodaj Fakt, oferując oprawę prawdziwie… harlequinową. Siłą rzeczy, nie widziałem, czego się spodziewać, ale mimo wszystko miałem wielką nadzieję na fantastykę, gdyż romans (i to w takim ujęciu) zupełnie nie jest czymś, co by mnie interesowało. (więcej…)

Harry Potter 7/1 – może chociaż fanom się spodoba

H

Fanem Harry’ego Pottera zdecydowanie nie jestem, ale – jeśli pamięć mnie nie myli – filmy widziałem chyba wszystkie. W szczególności te mroczniejsze części stanowiły całkiem przyzwoitą rozrywkę. Bez szału, ale zdecydowanie dało się na seansie miło spędzić czas. Były czary, efekty specjalne, granie w rugby na miotłach, skrzaty podobne do Putina etc. Trochę brakowało seksu, dragów i rock’n’rolla, ale to miała być bajka dla dzieci – nie można mieć wszystkiego. Liczyłem, że HP7/1 – w rzeczywistości pierwszy odcinek siódmej części przygód młodego czarodzieja, a nie nowy laptop od Hewletta Packarda – będzie podobny. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze