Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryFilmy

Harry Potter 7/1 – może chociaż fanom się spodoba

H

Fanem Harry’ego Pottera zdecydowanie nie jestem, ale – jeśli pamięć mnie nie myli – filmy widziałem chyba wszystkie. W szczególności te mroczniejsze części stanowiły całkiem przyzwoitą rozrywkę. Bez szału, ale zdecydowanie dało się na seansie miło spędzić czas. Były czary, efekty specjalne, granie w rugby na miotłach, skrzaty podobne do Putina etc. Trochę brakowało seksu, dragów i rock’n’rolla, ale to miała być bajka dla dzieci – nie można mieć wszystkiego. Liczyłem, że HP7/1 – w rzeczywistości pierwszy odcinek siódmej części przygód młodego czarodzieja, a nie nowy laptop od Hewletta Packarda – będzie podobny. (więcej…)

Piła 3D – Finał bez ikry

P

Serię „Piła” lubiłem od początku. Oczywiście, najbardziej podobała mi się pierwsza część, która dla mnie – wtedy, kiedy miała premierę – była czymś naprawdę świeżym. Kolejne części zmieniły trochę formułę protoplasty i zaczęły wić coraz gęstszą sieć intryg, ale utrzymywały dosyć równy poziom. Co ciekawe, mimo wyprodukowania łącznie aż siedmiu części, nie powstała z tego seria równie absurdalna, co – dajmy na to – „Piątek trzynastego”. Czy jednak ostania część, z nazwą przyozdobioną nie „siódemką” lecz dopiskiem „3D”, jest takim zakończeniem serii, które zaspokoi fanów?

Według mnie, niestety nie. Scenariusz toczy się według dobrze znanego już schematu. Do krwawego domku dla lalek trafia kolejny Ken (Bobby Dagen), któremu w najbliższym czasie przydarzy się wiele naprawdę przykrych rzeczy. Oczywiście, jest to kara za jego grzechy, zaś dotarcie do końca labiryntu ma być symbolem jego oczyszczenia i odrodzenia – w tym zakresie: nihil novi. W tle zaś przewija się intryga, która ciągnie się bodaj od części trzeciej (oczywiście, z odwołaniami nawet do „jedynki”). Tu w głównych rolach ponownie występuje żona Jigsawa (Betsy Russell) i jego następca, Mark (Costas Mandylor). Liczyłem, szczerze mówiąc, że zawiązanie tego wątku będzie trochę bardziej… imponujące? Intrygujące? Zaskakujące? Ciężko mi jednoznacznie określić – grunt, że miałem nadzieję na coś „bardziej”. Zaś po seansie jedyne, co miałem do powiedzenia, to: „Aha”. W tym zakresie nawet poprzednie epizody lepiej sobie poradziły. (więcej…)

Policja zastępcza – Uczta dla fanów absurdu

P

Są takie filmy, które dzielą widownię na dwie spolaryzowane grupy. Pierwsza, znacznie większa, ma problemy, by wysiedzieć do końca seansu, a pieniądze wydane na bilet uważa za jedne z najgorzej ulokowanych w swoim życiu. I jest ta druga grupa, pozostali goście, którzy co i rusz śmieją się niemalże do utraty przytomności, radując się, że w końcu do kin trafiło coś świeżego i ożywczego. Szczęśliwe, podczas seansu „The Other Guys” (u nas – „Policja zastępcza”) byłem w tej drugiej grupie.

Filmy Adama McKaya nie są szczególnie popularne w Polsce. Osobiście, bardzo nad tym ubolewam, gdyż takie produkcje, jak „The Ballad of Ricky Bobby” czy „Anchorman: The Legend of Ron Burgundy” powodowały u mnie histeryczne ataki śmiechu, wywołane naprawdę oryginalnym, absurdalnym poczuciem humory. Ba, nawet na arenie międzynarodowej, sądząc po ocenach na IMDB, nie są one szczególnie cenione. Zaś „The Other Guys” to kolejny owoc jego współpracy z Willem Ferrellem. Osobiście, jestem zachwycony. (więcej…)

Call of Duty: Black Ops – czy taki zawód naprawdę można czymś usprawiedliwić?

C

Wczoraj miała premierę jedna z najbardziej wyczekiwanych gier tego roku. Tak jak zwykle nie interesują mnie nowe tytuły i nigdy nie śpieszy mi się z ich zakupem, tak w przypadku Black Ops nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu wbiję się na jeden z dedykowanych serwerów i pozwiedzam nowe mapy dla wielu graczy. W Call of Duty zakochałem się wraz z premierą pierwszego Modern Warfare i, tak jak nigdy nie grałem w sieciowe shootery, tak ta seria pochłonęła mnie na naprawdę wiele godzin. Nic więc dziwnego, że oczekiwania były wysokie. Żal jedynie, że póki co… są zupełnie niespełnione.

Od razu zaznaczam – poniższy tekst nie jest recenzją! Ba, ciężko wręcz byłoby mi zrecenzować grę, która… nie działa. Gdybym miał wystawiać ocenę na podstawie aktualnego stanu rozrywki i rozgrywki, oscylowałaby ona w okolicach dołu skali. Czemu?

Nie ma co ukrywać, że seria Call of Duty od dawna nastawiona jest przede wszystkim na tryb multi. Owszem, warto też odnotować, że takie na przykład Modern Warfare wsławiło się również rewelacyjną kampanią dla jednego gracza. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie wieloosobowe opcje rozgrywki przykuwały graczy na kolejne setki godzin do ekranu, dawno po poznaniu całej fabuły. Black Ops ma zaś jeszcze więcej trybów rozgrywki, nowy system zdobywania broni, możliwość zmiany wyglądu postaci, grę o wirtualną walutę i… można byłoby wymieniać jeszcze długo. Sęk w tym, że nic nie działa tak, jak powinno. (więcej…)

StarCraft II NBG Team FTW!

S

Poniższy artykuł – jak się zapewne domyśliliście już po tytule – miał być przeznaczony na NBG. Z przyczyn technicznych nie został jednak na nim nigdy opublikowany. Postanowiłem go wrzucić na bloga, na pamiątkę. :] Już się zdążył trochę przeterminować, co prawda – Nomis wrócił do ligi platynowej, a ja jestem w goldzie 1v1, zaś szeregi drużyny zaczął czynnie wspierać Moloknaar. Niemniej jednak, życzę miłej lektury. :]

Nie ma co ukrywać, dla kilku osób, należących do redakcji NBG, StarCraft II jest tematem numer jeden od dobrych kilku miesięcy. Zakochaliśmy się w tej grze do tego stopnia, że zaczęliśmy regularnie spotykać się wieczorem na ulicach Internetu i próbować swoich sił czy to przeciw sztucznej inteligencji, czy to przeciw innym graczom z krwi i kości. Jakie są tego efekty? (więcej…)

Jedz, módl się, kochaj – Jedz, módl się, koś kasę

J

„Jedz, módl się, kochaj” jest chyba jedną z najlepszych decyzji inwestycyjnych, o jakich słyszałem. Wydawca książek Elizabeth Gilbert zaryzykował i opłacił jej rok ekspensywnych i ekstrawaganckich wojaży po świecie w zamian za prawa do wydania jej książki. Książki, którą była zobowiązana napisać po powrocie. Dla wydawcy – jak i autorki – był to strzał w dziesiątkę. Książka została przetłumaczona na, bodaj, kilkadziesiąt języków, a teraz doczekała się nawet ekranizacji. Przyznaję się, że z tekstem nie miałem styczności, ale jak poinformowało mnie wiele osób – na pewno nie był materiałem na film. Po seansie mogę powiedzieć jedno – owi sceptycy mieli rację. (więcej…)

A Ty? Czy też jesteś n00bem?

A

Podczas licznych partii rozegranych ze znajomymi z grupy dziekańskiej (i Kirqiem) w Modern Warfare 2 naszło mnie pytanie. Co to znaczy być “n00bem”? Szczególnie w kontekście tego właśnie tytułu. Teoretycznie “n00bem” – czy też bardziej poprawnie “newbe” – jest osoba nowa w danym temacie, ewentualnie o bardzo ograniczonych umiejętnościach (powiedzmy sobie wprost – bez skilla). Natomiast w największym przeboju Infinity Ward, mam wrażenie, sytuacja jest dokładnie odwrotna. N00bami zostają Ci, którzy najbardziej efektywnie potrafią wykorzystać dostępne wyposażenie.
O co mi chodzi? Pewnie każdy z Was, kto miał okazję zetknąć się z MW2 (czy też niemalże każdym innym sieciowym shooterem), został przynajmniej raz nazwany “n00bem”. I to zapewne nie przez to, że drużyna straciła jeden z punktów kontrolnych w trybie dominacji przez jakieś wyjątkowo skiepszczone zagranie. Obstawiałbym, że zapewne mieliście “czelność” zabić kogoś z użyciem granatnika. Albo pistoletu maszynowego G18. Albo, o zgrozo, nożem. Ba, zdarzyło mi się kiedyś otrzymać tytuł “shotgun n00ba” ze względu na sam fakt, iż wyciąłem w pień trzech przeciwników kilkoma celnymi salwami z automatycznej strzelby. (więcej…)

Guitar Hero: Queen – zapowiedź

G

Ostatnie wieści ze świata gier muzycznych spod znaku Guitar Hero czy Rock Band sprawiły, że wyłem na całe mieszkanie „HELL YEEEAH!!!”. Ba, nawet myśl o sprzedaniu plastikowego wiosła poszła w odstawkę! Od jakiegoś czasu mówiło się, że Rock Band: Queen jest wielce prawdopodobny, gdyż Brian May – gitarzysta solowy legendarnej kapeli – prowadził na ten temat ponoć dosyć intensywne rozmowy z Harmonix. Teraz jednak, niby przypadkiem, podał trochę więcej informacji na ten temat. Czyżby Guitar Hero: Queen stało się faktem?

Podczas wywiadu dla szwedzkiego portalu informacyjnego DN, związanego z musicalem We Will Rock You, który wyruszył ostatnio w trasę koncertową, Brian May zdradził pewną informację na temat najbliższych planów. Otóż, powiedział ponoć: Wymyśliliśmy metodę, dzięki której użytkownicy będą mogli wziąć udział w graniu naszych koncertów. Więcej zdradzić nie mogę. To tajemnica. (tłum. muzyka.wp.pl) (więcej…)

cRPG – długie czy krótkie?

c

Przygotowując materiały dla Niezależnego Blogu Graczy, trafiłem na kolejny ze swoich starych tekstów, który uznałem za względnie warty odświeżenia. Kiedyś większość czasu spędzałem wyłącznie nad eRPeGami i – na przestrzeni ponad dekady – miałem raczej przekrojowe spojrzenie na ten gatunek, znałem wszystkie ważniejsze produkcje. Z tego też względu – patrząc na rozwój nurtu – zacząłem dostrzegać pewne tendencje, szczególnie związane ze stosunkiem długości gry do jej jakości. Wydaje mi się, że pytanie postawione w tytule jest aktualne do dziś (o ile da się jeszcze znaleźć jakiegoś eRPeGa, który mógłby zostać uznany za „długiego” w rozumieniu „starych norm”). Jako że tekst ma bodaj trzy lata, o Dragon Age’u nie ma najmniejszej wzmianki. O Mass Effectach też. (więcej…)

Afrosamurai – wrażenia z gry (X360)

A

Przez naprawdę długi czas polowałem na Afro Samuraja. Anime obejrzałem i, na swój sposób, zachwyciłem się nim – głównie za sprawą genialnego głosu Samuela L. Jacksona. Niestety, przygody z wersją interaktywną od początku były napiętnowane pechem – dwie pierwsze kopie, do których się dorwałem, nie chciały się odpalić. Za trzecim razem już się udało, ale wtedy, niestety, pożałowałem, że nie zatrzymałem się na drugiej próbie. Okazało się, że wadliwe płytki po prostu chciały mnie uchronić przed niechybnym zawodem, spowodowanym odpaleniem gry.

Afro Samurai w wersji „The Game” ma dwie zalety – oprawę graficzną i głos Samuela. Ta pierwsza, choć może się „pochwalić” licznymi niedociągnięciami, w ogólnym rozrachunku świetnie oddaje klimat anime. Zaś Samuel… cóż, to klasa sama dla siebie – tłumaczyć chyba nie trzeba. Niestety, cała reszta zawodzi już na całej linii. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze