Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryFilmy

Batman: Year One – Gacek i epickie DVD

B

Z edycjami DVD – a raczej ich recenzowaniem – styczność mam dopiero od niedawna. Jasne, od wieków z nich korzystam, ale wcześniej się niezbyt często zastanawiałem, co sprawia, iż jedno wydanie jest dobre, a drugie już nie. „Batman: Rok Pierwszy” w swojej edycji płytowej zdecydowanie jest dla mnie przykładem pozytywnym, który najwyraźniej stanie się też przykładem wskaźnikowym.

Wiem, że pisałem już de facto o wszystkich składowych tego wydania, ale przypadło mi ono do gustu do tego stopnia, że postanowiłem jeszcze na deser dorzucić kilka ciepłych słów. Chciałbym, żeby więcej superbohaterskich animacji zostało tak wydanych w Polsce, w szczególności, że wiele z nich na to naprawdę zasługuje (niestety, jeszcze nie o wszystkich wspominałem na swoim blogu, ale mam na myśli między innymi „Public Enemies” z Batmanem i Supermanem czy „Batman: Under the Red Hood”). (więcej…)

Rytuał DVD – Rzecz o scenach wyciętych

R

Niestety, relatywnie rzadko zdarza mi się oglądać wersje reżyserskie. Nawet częściej o nich czytam, niż osobiście widuję. Powodem jest głównie niska dostępność. Jak się dowiedziałem po zrecenzowaniu DVD „Sucker Punch”, istnieje reżyserka wersja tego filmu. Gdzie ją dostać? Nie wiem. Znajomy dał mi również cynk, że kochany przeze mnie obraz „Watchmen” również posiada wersję reżyserską, siłą rzeczy – jeszcze bardziej rozbudowaną. Gdzie ją dostać? Nie wiem. Oczywiście, mówimy o źródłach legalnych. To są filmy, które chciałbym mieć w możliwie pełnej (jakby istniały stopnie pełności) edycji na swoje półce. (więcej…)

Batman: Rok Pierwszy – Mroczny Rycerz oczami komisarza Gordona

B

Trzeba to powiedzieć na głos – Frank Miller ma szczęście do dobrych ekranizacji komiksów, do których powstania przykładał rękę. Niegdyś po obejrzeniu sławetnych, niemal kultowych już „300” dowiedziałem się, iż część scen została przeniesiona kadr w kadr z obrazkowej historii. Sprawdziłem z ciekawości, była to prawda. Teraz, gdy wielkimi krokami nadchodziła premiera animowanej ekranizacji komiksu „Batman: Year One”, przygotowałem się zawczasu i z komiksem zapoznałem. Ponownie mamy do czynienia z adaptacją niesamowicie wierną. A przy tym, co się rzadko zdarza, na swój sposób piękną.

Na wstępie zaznaczę jedną kwestię – mówiąc o scenariuszu, równie dobrze mogę się wypowiadać o filmie, jak i o wspomnianym komiksie Franka Millera, na jedno wyjdzie. Jako się rzekło, animacja jest naprawdę wierną adaptacją obrazkowego oryginału i niemalże całość została odwzorowana dokładnie kadr po kadrze. (więcej…)

Cztery pokoje – Cztery potwory

C

Fakt, że filmy Tarantino nie są takie, jak średnia krajowa kinematografii w Ameryce chyba już nikogo nie dziwi. Quentin potrafi się śmiać ze wszystkiego – ze śmiercią na czele. W „Czterech pokojach” nie posunął się aż tak daleko, skromnie pozostając przy seksie, narkotykach i obsłudze hotelowej. Nie przeszkodziło mu to jednak w stworzeniu obrazu jak najbardziej kontrowersyjnego. A raczej jednej kwarty obrazu, gdyż za pozostałe trzy części są odpowiedzialni jego znajomi po fachu: Alexandre Rockwell, Robert Rodriguez oraz Allison Anders. (więcej…)

Contagion: Epidemia strachu – To naprawdę piękna katastrofa

C

Zanim zasiadłem do tej recenzji, próbowałem sobie przypomnieć przykład jakiegoś naprawdę dobrego filmu katastroficznego. Nie z gatunku „głupich a fajnych”, jak na przykład „Dzień niepodległości”, ale takiego, o którym można powiedzieć, że to po prostu solidne kino. Kino, które wciąga, wzbudza całą gamę emocji i pokazuje coś ciekawego. Szczerze mówiąc, nie przyszło mi nic do głowy. Wiem natomiast, że gdybym jeszcze kiedyś miał mówić o kinie katastroficznym, nie będę miał już tego problemu. Za przykład świetnego filmu będę miał „Contagion”.

Zastanawiałem się, jak może wyglądać film o epidemii, jeśli obsadzono w nim tyle znanych nazwisk. Właśnie, nazwiska! Zanim przejdziemy do dalszych rozważań, porozmawiajmy o tym, kto stanął przed kamerą. Trzymajcie się siedzeń, jeśli wcześniej nie słyszeliście o liście płac tej produkcji. Mamy tu obok siebie Marrion Cotillard, Kate Winslet, Gwyneth Paltrow, zaś dla pań wystąpili Jude Law, Laurence Fishburne i Matt Damon. Dawno nie widziałem na jednym palnie tylu nie tyle gwiazd co znamienitych, utalentowanych aktorów. Sama ta mieszanka sław jest wystarczającym powodem, żeby iść do kina. (więcej…)

Dziewczyna w czerwonej pelerynie – Czerwony Kapturek: Historia seksowna

D

Zrobienie dorosłej wersji historii o Czerwonym Kapturku, bez dodawania do tytułu trzech liter X, proste według mnie nie jest. Może dlatego też co jakiś czas ktoś podejmuje ten temat, najwyraźniej lubiąc wyzwania. Była już gra „The Path” ze studia Tale of Tales, teraz zaś przyszła pora na film od twórców… cóż, „Zmierzchu”.
Obiecałem sobie, że nie będę oceniał „Dziewczyny w czerwonej pelerynie” przez pryzmat faktu, iż reżyser realizował wcześniej wspomnianą sagę o – hm – połyskliwych wampirach-licealistach. Takie uprzedzenie nie jest fair. Co prawda, bronienie się przed nim też nie jest proste, w szczególności, gdy jeden z bohaterów ma fryzurę „na Pattisona” (zwanego też „Panem Dynią”). Co więcej, scenariusz po prostu ocieka wątkami romansowymi. Innymi słowy, widać, że „Dziewczyna” miała być czymś w miarę świeżym, ale twórcy chcieli mieć zapewnioną większą szansę na solidny dochód, więc postanowili zaczerpnąć z tego, co już się świetnie sprzedało. (więcej…)

DC Showcase: Catwoman – Kobieta kot w świetnej formie

D

Wszedłem ostatnio szczęśliwie w posiadanie wydania DVD „Batman Year One” (podziękowania dla Galapagos). Jako że płytka zawiera nie tylko sam film o wiadomym tytule, ale też całą masę innych, naprawdę ciekawych materiałów, postanowiłem rozbić jej recenzję na kilka części, wieńcząc całość videorecenzją (czyli już wiecie, jaki film będzie następny).

Na pierwszy ogień idzie przystawka, czyli kolejna produkcja z serii DC Showcase. Tym razem padło na „Catwoman”, co jest pomysłem wręcz świetnym, gdyż jest to jedna z postaci wspierających fabularnie „Batman Year One”. Te dwie produkcje co prawda nie przenikają się w pełni, ale mimo wszystko ma się uczucie pewnej spójności dzięki takiemu zabiegowi. (więcej…)

Benny i Joon – Ciepłe kino na zimne dni

B

Johnny Depp to, na chwilę obecną [początek roku 2006 😉 – przyp. KoZa], żywa legenda aktorstwa. Wiele kobiet uważa go za najprzystojniejszego mężczyznę na Ziemi, a większość widzów widzi w nim klasę samą w sobie, gdyż każda jego kreacja jest unikalna. Po latach występów powstał nawet nieoficjalny gatunek, noszący wiele mówiącą nazwę: „filmy z Johnnym Deppem”. Osobiście, uważam, że jednym z najwybitniejszych obrazów tej kategorii jest dość mało znany w Polsce „Benny i Joon”, wyreżyserowany w 1993 przez Jeremiaha Chechika.

Tytułowa para to rodzeństwo, osierocone w dzieciństwie przez rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Od tamtej pory Joon (Mary Stuart Masterson) nigdy się nie pozbierała i, w pewnym stopniu, zamknęła się we własnym świecie. Benny’emu (Aidan Quinn) nie pozostało nic innego, jak zaopiekować się domem i młodszą siostrą. Największym problemem dla niego jest pogodzenie pracy z życiem osobistym. Co najgorsze, Joon nie chce się zgodzić na żadną gosposie – te z reguły nie wytrzymują z nią dłużej, niż kilka dni. Wszystko ulega zmianie, gdy na planie pojawia się Sam (Johnny Depp) – człowiek o niebywałej wręcz zręczności i poczuciu humoru, lecz również ze zwichrowaną osobowością. Nic więc dziwnego, że od razu tak polubił młodą właścicielką domu, u której zatrzymał się na kilka nocy. (więcej…)

Giganci ze stali – dubbingowy gwałt

G

Pytanie na dobry początek – jaki macie odruch, gdy widzicie, że zaraz na ekrany wejdzie film z Wolverinem i wielkimi robotami, które walczą na ringu do ostatniej kropli smaru? Osobiście, mimowolnie wyciągam kasę z portfela i kupuję bilet na seans. Myślałem, że „Real Steel” – czy też po naszemu „Giganci ze stali” – nie może być złym filmem w swoim gatunku. Ta produkcja miała wszystko. Hugh Jackman i wspomniane roboty to dla mnie recepta na epicką rozwałkę w najlepszym wydaniu.

A teraz pomyślcie, że po kupieniu biletu okazuje się, iż produkcja jest przeznaczona dla 7-latków. Tak, dla osób, które urodziły się w okolicach 2004 roku. Ale to nie koniec atrakcji – gdy tylko Hugh Jackman otworzył usta, okazało się, iż w najlepsze… korzysta z dorobku nie Shakespeara a Mickiewicza. Tak „Giganci ze stali” są zdubbingowani. Dramat, horror, koszmar, tragedia – to pierwsze słowa, jakie przyszły mi do głowy, gdy zdałem sobie sprawę z tego, co słyszę. (więcej…)

Batman & Superman – World's Finest – pierwsze spotkanie Człowieka ze Stali z Mrocznym Rycerzem

B

Zanim zajmiemy się samą animacją, omówmy najpierw jeden termin związany z komiksami. Jest nim „crossover”. To ten typ obrazkowej opowieści, w którym spotykają się postacie z dwóch różnych serii, na ogół od jednego wydawcy, ale jak każda zasada, ma to swoje wyjątki. Czasem wychodzą z tego ciekawe i łatwe do przetrawienia dla szarych zjadaczy chleba historie. Czasem zaś wychodzą z tego takie potworki, że tylko komiksowy geek jest w stanie ogarnąć umysłem i chronologię samych komiksów, i sens wydarzeń w nich zawartych (coś takiego miało miejsce, według mnie, na przykład przy okazji marvelowskiego cyklu „Civil War”, który się ciągnął bodaj przez 100 komiksów w prawie wszystkich seriach tego wydawcy). Na szczęście, animowane przygody Batmana i Supermena zaliczają się do tej pierwszej kategorii, z którą można obcować bez spędzenia uprzednio tygodnia z nosem zanurzonym w wikipedii. Ale jeśli starczy mi nerwów i siły, może kiedyś przybliżę Wam również taki właśnie mega-crossover na łamach mojego bloga. Na razie zajmijmy się „World’s Finest”. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze