Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Spider-Man: Web of Shadows – Grywalny Pajęczak!

S

Spider-man to naprawdę fajny superbohater. Jak sama nazwa wskazuje – jest super. Proste, nie? Fakt, nosi niebieskie rajtuzy i narysował sobie markerem pajęczynę na torsie, ale żyjemy w czasach, kiedy hasło „tolerancja” praktycznie nie schodzi z ust gawiedzi. Dlatego możemy spokojnie ominąć kwestię stroju i trzymać się wyjściowej tezy – Spider-man jest i super, i fajny. Tylko czemu jak dotąd gry o nim nie były ni to super, ni to fajne, ja się pytam?!

A drugie pytanie, już w spokojniejszym tonie… Czy Web of Shadows to zmieni?

W poszukiwaniu odpowiedzi

Za WoS – nie mylić ze szkolną Wiedzą o Społeczeństwie – ponownie odpowiada ekipa Treyarch. Tak, ta sama, która zrobiła bardzo przeciętną „trójkę” i ogólnie specjalizuje się w koszących kasę dokrętkach do wiodących serii. W egranizacji ostatniej kinowej części przygód Człowieka Pająka udało się jej jednak wcisnąć kilka naprawdę brawurowo przemyślanych rozwiązań. Przede wszystkim, bujanie się na pajęczynie po prostu wgniatało w fotel i sprawiało, że siłą rozpędu przechodziło się grę, nawet mimo jej ogólnej miałkości. Cała reszta jednak była już porażką i to bolesną. Zastanawiałem się, jaką drogę Treyarch obierze przy Web of Shadows. Czy może zapomni o przyjemnym rozpuszczaniu sieci nad miastem i spartaczy tym razem i ten element, żeby zebrać dużego streeta w rubryce minusów? Czy też zostawi to co dobre i poprawi to co złe? Panie i panowie, drodzy fani Człowieka w Niebieskich Rajtuzach, do prawdy prowadzi… bramka numer dwa! Prosimy o owacje na stojąco!

Tak, bujanie się na pajęczynie, choć zmodyfikowane od czasów poprzedniczki, nadal daje nielichą satysfakcję z przemierzania ulic Manhattanu ruchem wahadłowym. W końcu jednak do gry trafił też naprawdę dobry system walki. Ba, on nie jest dobry – on jest wręcz rewelacyjny! Zamiast poprawnie zrealizowanego przeciętniaka, dostaliśmy coś naprawdę finezyjnego, w pełni korzystającego z możliwości postaci Spider-mana. Do tego doszedł całkiem znośny zestaw zadań pobocznych, zadziwiająco miły w kompletowaniu pakiet „znajdziek”, dobry pomysł na fabułę i… epicko skopany scenariusz. Cóż, nie można przecież od razu wszystkiego zrobić dobrze, prawda? Przyjrzymy się tym elementom jednak trochę dokładniej.

Venom i jego wierne klony

W końcu ktoś wpadł na należyty pomysł na fabułę dla gry ze Spider-manem w roli głównej. Ekipa z Treyarch miała szansę naprawić grzechy Sama Raimiego, wymyślić historię opartą na najbardziej lubianych przez fanach elementach i… poniekąd to zrobiła. Wszystko kręci się wokół czarnego, symbiotycznego kostiumu Petera Parkera, walki z Venomem i armią bezmózgich pomagierów, którą zaczął sobie produkować, mając za punkt wyjściowy mieszkańców Nowego Jorku. Niestety, o ile sama idea była rewelacyjna, o tyle już realizacja i prowadzenie scenariusza wołają o pomstę do nieba. Dialogów prawie nie ma, cut-scenki są chaotyczne, a część postaci – w tym szczególnie Mary Jane, oblubienica pajęczaka – nie ma zbyt wiele wspólnego z kanonem znanym z komiksów. Co prawda, i tak jest lepsza od okaleczonej, wirtualnej inkarnacji Kirsten Dunst, ale… o to nie było ciężko, umówmy się. Jedynymi solidnymi stronami tej warstwy Web of Shadows są świetnie dobrane, charakterystyczne głosy postaci. W Wolverina nie wcielił się co prawda Hugh Jackman, ale zatrudniony aktor i tak dał sobie radę po prostu koncertowo. To samo tyczy się wszystkich pojawiających się w grze bohaterów.

Z „meandrów” fabuły (cudzysłów niestety uzasadniony) wypływa bardzo ciekawa opcja – mianowicie, przejście między kostiumem czarnym i czerwonym jest całkowicie płynne i zależy wyłącznie od naszej woli. Co wręcz genialne, możemy się przebrać nawet w trakcie trwania combosa. Ma to wielkie znacznie, gdyż w zależności od aktualnie noszonego koloru całkowicie zmienia się nam zakres ruchów. Symbiot jest znacznie silniejszy i brutalny, lecz przy tym i wolniejszy. Natomiast klasyczny przyodziewek zmusza Parkera do korzystania ze swojej zwinności i wyprowadzania serii szybkich ciosów połączonych z akrobacjami. Za plus trzeba też poczytać fakt, że nawet animacje bujania się na pajęczynie są odmienne w obu przypadkach.

Z kostiumami jest też połączone całkiem szerokie spektrum tego, co niektórzy wręcz kochają nazywać „elementami cRPG”. Wraz z postępami w grze zdobywamy doświadczenie i możemy dzięki niemu „kupować” nowe umiejętności, które na ogół przedłużają już poznane combosy o kolejne kombinacje. Warto też zauważyć, że podczas zabawy przyjdzie nam dokonać kilku wyborów między umownym dobrem i złem. W zależności od obranej drogi można dojść do jednego z czterech zakończeń. To się chwali. Prawda jest jednak taka, że wpływ na rozgrywkę ma to dosłownie znikomy, dylematy moralne praktycznie nie istnieją i jedynym bonusem jest możliwość zobaczenia różnych wersji outro, które i tak nie trwają dłużej niż dwie minuty każda.

Wracając jeszcze na chwilę do tematu combosów, który ciągle gdzieś się w tle przewija – kilka rzeczy warto dopowiedzieć, za kilka rzeczy warto pochwalić. Obietnice twórców były bardzo odważne. Mieliśmy dostać system, który pozwoli nam na płynne przejścia między trzema środowiskami – tradycyjną glebą, ścianą i radosnym fruwaniem. I… cholera, udało się! Faktycznie przeskakiwanie to tu, to tam i łojenie tyłków na kilkadziesiąt różnych sposobów wyszło dokładnie tak, jak było nam obiecane! Przyznam, że jestem w szoku, ponieważ dawno nie miałem styczności z nawalanką aż do tego stopnia satysfakcjonującą. I to w wykonaniu ludzi, którzy tak koncertowo spartaczyli swoje poprzednie podejście.

Jeszcze jeden port z PSX-a i zastrzelę…

Wszystko fajnie, wszystko pięknie, ale czy w procesie ulepszania przygód The Niesamowitego Człowieka Pająka twórcy nie mogli sobie w końcu przypomnieć, że od czasów PSX-a były jeszcze dwie generacje konsol zwane „next-genami”? Web of Shadows jest tak niemiłosiernie brzydki, że odpalenie tytułów pokroju Crackdowna, nie mówiąc już o Assassin’s Creed, wypala oczy i robi wrażenie, jakby człowiek nagle zaliczył przesiadkę na Xboxa 720. W całym tym obrazie nędzy i rozpaczy są tylko dwa pozytywne aspekty. Naprawdę solidna animacja większości postaci, ze szczególnym uwzględnieniem Spider-mana, i częściowa zniszczalność otoczenia. Widok rozsypującej się witryny sklepowej i sypiącego się tynku po nieoczekiwanym lądowaniu weń ciężko opancerzonego przeciwnika jest naprawdę satysfakcjonujący.

Znacznie silniejszą stroną oprawy jest warstwa audio. Jako się rzekło, voice-acting to kawał naprawdę solidnej gry aktorskiej. Do tego dochodzi jeszcze wpadający w ucho soundtrack, będący miłym podkładem do beztroskich, pajęczych wojaży nad miastem. Kolejny krok do przodu względem poprzednich odsłon.

With great power comes… aw, you know the drill

Przed przejściem do podsumowania warto napisać jeszcze kilka słów o żywotności gry. Paradoksalnie, jest ona i długa, i krótka jednocześnie. Jeśli zajmiecie się sumiennie zadaniami pobocznymi, czeka na was około 20 godzin niezłej zabawy. Problem w tym, że owe misje są potwornie powtarzalne, wymagają tłuczenia w kółko tych samych przeciwników i część graczy może ulec potwornemu znudzeniu już po kilku pierwszych. Jeśli więc pominie się te zadania, Web of Shadows da się ukończy w… 5 godzin. Tak, jeśli zajmiecie się tylko głównym wątkiem, pomijając znajdźki, rozwój postaci i całą resztę, macie zabawy na jeden wieczór. Niestety.

Wystawienie końcowej oceny jest dla mnie dosyć trudne. Web of Shadows jest kolosalnym krokiem do przodu i to wcale nie w przepaść. Genialne bujanie się na pajęczynach, szukanie ukrytych znajdziek, rewelacyjna walka i… z drugiej strony – skopany scenariusz, potraktowane niejako kosmetycznie wybory moralne i potworna oprawa graficzna, która z rozrzewnieniem wspomina czasy pierwszej konsoli spod bandery Sony. Dla przeciętnego gracza najnowszy Spider-man będzie po prostu całkiem sympatyczną nawalanką, przy której można miło spędzić kilka wieczorów. Takie solidne 7/10. Natomiast fani pajęczaka… Cóż, docenią chyba fakt, że w końcu dostali produkcję, w którą granie nie jest już uznawane za jedną z preferowanych form egzekucji w Azji. I dopiszą sobie jedno oczko.

Artykuł został niegdyś napisany dla portalu Gaminator.pl.

Subscribe
Powiadom o
guest

17 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Jaskier
Jaskier
11 lat temu

Kurde, z „Ultimate Spider-Man” jest coś nie tak? Grałem dawno i obecnie leży na półce, od grudnia nie mogę znaleźć pretekstu, żeby zainstalować i zagrać. Czy po prostu nie znasz? (W co wątpię.)
Ludzie chwalili też tego Pająka z czterema wcieleniami, coś z podróżami między światami.

KoZa
Reply to  Jaskier
11 lat temu

Niestety trafiłeś, nie znam. Od dłuższego czasu chcę nadrobić, ponieważ masę dobrych rzeczy słyszałem, ale jakoś tak mi się nie składa…
Ten z czterema wcieleniami, to właśnie Shattered Dimensions – jest tam normalny, Noir, 2099 i… nie pamiętam, jaki jeszcze. Pewnie Ultimate.

Jaskier
Jaskier
Reply to  KoZa
11 lat temu

Heh, to mamy tak samo. Piąteczka. 😉
A nie było tam czarnego kostiumu?
Miałem rację. Prócz wymienionych przez Ciebie czwartą wersją Pająka jest ta zasymbiontowana.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/b/b1/Spider-Man_Shattered_Dimensions_cover.jpg

KoZa
Reply to  Jaskier
11 lat temu

Obydwaj mieliśmy rację! Też rzuciłem teraz okiem na wiki – ten w czarnym kostiumie to Ultimate. :-] Swoją drogą, chodzi mi ostatnio po głowie lektura Ultimate Spider-Mana od początku. Słyszałem, że niezła, spójna lektura.

Jaskier
Jaskier
Reply to  KoZa
11 lat temu

😉
No tak, to musiał być Ultimate, bo przecież Amazing nie mógły być zdublowany.]
Zamierzam kupić początek tej historii, siedem pierwszych zeszytów ma być w listopadzie w WKKM.

KoZa
Reply to  Jaskier
11 lat temu

Ja własnie czytam Ultimate’a – jestem zaskoczony, jak bardzo jest dobry. Chyba łyknąłem z 15 zeszytów w prawie pod rząd. Origin stroy jest po prostu re-we-la-cyj-ne!

KoZa
Reply to  Jaskier
11 lat temu

Aha, i szkoda, że tylko 7 pierwszych zeszytów będzie w WKKM. Przydałby się jeszcze ósmy.

rags
rags
11 lat temu

Shattered Dimensions jest bardzo spoko ale nie ma takiej swobody w huśtaniu się na pajęczynie. Web of Shadows po godzinie gry robi się tak wtórne i nudne, że głowa mała.

KoZa
Reply to  rags
11 lat temu

Właśnie chciałbym ograć Shattered Dimensions, Edge of Time i tego najnowszego Amazinga, który na podstawie filmu powstał.
A Web of Shadows nabiłem bodaj 26 godzin i calaka zrobiłem – bardzo mi się podobał.

Bati
Bati
11 lat temu

WoS ma tak straszna optymalizacje na PC ze szkoda gadac :/. Nie moglem ukonczyc, wylaczylem po 30 minutach bo sie praktycznie nie da grać.

KoZa
Reply to  Bati
11 lat temu

O, to nie wiedziałem, a zastanawiałem się nad zakupem. Z kolei na PS3 nie ma trofeów, więc też trochę głupio. ;]

Hiddenlord
Hiddenlord
11 lat temu

Web of Shadows długo był najlepszym Spider-manem w jakiego grałem. Gra naprawdę mi się spodobała, pewna możliwość wyboru w czasie gry, różne zakończenia, gdzieś tam czmychająca Felicia w obcisłym ciuszku… Grafika nie robiła wrażenia, ale nie przeszkadzała mi też specjalnie. Gry niestety nie przeszedłem parokrotnie, a miałem taki zamiar, bo potrzebny był szybki zastrzyk gotówki. 🙁
Dopiero Amazing Spider-man był kolejnym Spider-manem, który tak bardzo mi się spodobał. 🙂 Koz, polecam!

KoZa
Reply to  Hiddenlord
11 lat temu

Grafika była w sumie jedynym większym mankamentem tej gry. Nawet za znajdźkami chętnie w niej biegałem i ostatecznie calaka wbiłem. A różne zakończenia (bodaj 4) były miłym dodatkiem. :]
Zaś Amazinga powoli zacząłem ogrywać i na razie wrażenia mam mieszane. Gdyby model bujania się na pajęczynie był przeniesiony ze Spider-Mana 3 albo Web of Shadows, to byłoby super. A tak… sekwencje w budynkach są całkiem OK, tylko latanie po mieście na razie mnie nie porwało.

Hiddenlord
Hiddenlord
Reply to  KoZa
11 lat temu

No co Ty, serio? Gonienie po mieście jest moim zdaniem najlepsze. Jasne, że uderza to, że Peter łapie się powietrza i jest to dość bez sensu, szczególnie w sekwencjach „podbijania” się do góry, by np. złapać goniący po niebie komiks. Jednak animacja postaci jest PRZEWSPANIAŁA. Obserwowanie wijącego się Pajęczaka, skaczącego tak gibko i płynnie – poezja. Po prostu fajnie goniło się po mieście. Szkoda tylko, że nieraz przeszkadzają nam losowe ataki kryminalistów i trzeba obijać im pyski, zamiast śmigać po najwyższych budynkach Manhattanu. Serio, moim ulubionym zajęciem było wdrapywanie się na najwyższe budynki i zeskakiwanie z nich. Proste, a cieszy.
Spider-man 3, rozumiem że mówimy o tym opartym o film pod tym samym tytułem? Pamiętam go jak przez mgłę, ogrywałem go jeszcze na Ps2. Zakładam, że niewiele różnił się pod względem mechaniki bujania od Spider-mana 2 wydanym do poprzedniej części filmu, a którego kojarzę o dziwo trochę lepiej. Tam skakanie po mieście było na niższym poziomie – dosłownie. Peter częściej śmigał z nogami niemal przy tabliczkach taksówek. W Web of Shadow – jako że nowa generacja – było trochę „wyżej”, ale też bez cudów. W Amazing mechanika jest inna, bardzo akrobatyczna, bo i Pająk jest bardziej cyrkowy. Dla mnie jednak to bardzo duży atut, bo świetnie się to ogląda. Lubiłem też czasem puścić sobie główny motyw muzyczny z pajęczej trylogii i do niej obijać się o wieżowce. Robiło klimat. Bo co jak co, ale trylogia muzykę miała świetną.

KoZa
Reply to  Hiddenlord
11 lat temu

Zgadzam się, że animacja jest rewelacyjna (ogólnie, ta gra nie jest brzydka, jak na tytuł oparty na licencji), ale mechanika jest zbytnio uproszczona, jak dla mnie. W Web of Shadows też już była trochę uproszczona w stosunku do Spider-Mana 3 (tak, on był na licencji filmu). A właśnie w owym SM3 było super. Z tego, co pamiętam, oddzielnie sterowało się podczas bujania lewą i prawą ręką, więc żeby nabrać prędkości, ważne było wyczucie czasu. Do tego też można było się bawić, huśtając się dwuręcznie etc. Tak jak cała gra była fatalna, tak właśnie ten element był genialny. :-]
Aha, może ten tekst o SM3 Cię zainteresuje: http://koziol.info.pl/2013/08/spider-man-3-recenzja-xbox-360/ :-]

Hiddenlord
Hiddenlord
Reply to  KoZa
11 lat temu

Naprawdę nie pamiętam już SM3 i trudno mi się do niego odnieść. Nowy Spider-man z kolei to przeniesienie nowych gier o Batmanie na pajęczy styl, wraz z systemem walki jak i eksploracją terenu. Ciekawi mnie, czy miałeś podobne odczucia przy Arkham Asylum/City, o ile w nie grałeś oczywiście.
Chyba konsole obniżyły moje standardy, dla mnie ASM jest przepiękną grą. Mimo, że zmuszony byłem do gry na dość średnich ustawieniach graficznych (więc grałem na PC), to w pełni zaspokoił moje potrzeby estetyczne, jak na grę z otwartym światem. Wiadomo, że Heavy Rain to nie jest. 🙂

KoZa
Reply to  Hiddenlord
11 lat temu

Och, serię Arkham to ja kocham! O jedynce niedawno wrzucałem tekst archiwalny: http://koziol.info.pl/2013/07/batman-arkham-asylum-recenzja-xbox-360/ a tekst o dwójce powinien wejść niedługo. :-] Przy czym od razu mogę napisać, że to dla mnie gry nieporównywalnie ładniejsze od Amazing Spider-Mana.

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

17
0
Would love your thoughts, please comment.x