Jestem właśnie – a może: wreszcie – po lekturze „Tabletek z krzyżykiem” Szymona Hołowni. Książkę tę czytałem chyba… a z dobre dwa lata. Leżała przy łóżku i raz na jakiś czas zajmowałem się lekturą jednego czy dwóch felietonów. I zawsze byłem z nich zadowolony.
Nie potrafię pisać o takich książkach – „Tabletki z krzyżykiem” to pierwsza tego typu pozycja, poruszająca tematy wiary, którą w życiu przeczytałem. A i to głównie dlatego, że zachęcił mnie do tego… sam autor – na rekolekcjach, które błyskotliwie poprowadził dwa lata temu w jednej z warszawskich parafii. Podziwiam go za sprawność i lekkość z jaką mówi o nie tak znowu przecież prostych sprawach. Potrafi to robić tak, żeby ludzie go słuchali i poszerzali swoją wiedzę, dobrze się przy tym bawiąc. (więcej…)