Długo się głowiłem, jakby tu zacząć ten tekst od zgrabnego żartu, przeinaczającego kultową wypowiedź Batmana z „Dark Knight”. Coś w stylu: „Arkham Origins to gra, na którą Batman nie zasłużył, ale której potrzebuje”. Czy jakoś tak. Niestety, wszelkie próby spaliły na panewce, ponieważ… to gra, której ani gracze nie potrzebowali, ani na którą Batman sobie nie zasłużył.
I nie zrozumcie mnie źle. To nie jest zły tytuł. Wręcz przeciwnie, jest bardzo przyzwoity, momentami dobry czy bardzo dobry. Ale… to za mało, po prostu. „Dobry” wystarczyłoby mi w kontekście gry o Iron Manie – to by wtedy znaczyło, że podnieśliśmy się z poziomu kompletnego szrotu do czegoś, co w ogóle można nazwać rozrywką. Ale „dobry” w kontekście serii Arkham? To tak jak napisać pod adresem którejś części GTA, że to „sympatyczna gra gangsterska, z którą się całkiem przyjemnie spędza czas”. Ponownie: to po prostu za mało, żeby usatysfakcjonować miłośnika serii. Arkham Asylum był perfekcyjne. Arkham City już podzieliło trochę graczy, ale nadal zasługiwało na co najmniej 9/10.
Zaś Arkham Origins jest „tylko” dobre. (więcej…)