Oglądając „Bez śladu”, ciągle miałem przed oczami jedną scenę z „Jay i Cichy Bob kontratakują” Kevina Smitha. Matt Damon i Ben Afleck kręcą właśnie „Good Will Hunting 2: Hunting Season” i rozmawiają o tym, jak to na ogół grają w filmach, na które mają ochotę. Aż przychodzi taki moment, kiedy znajomy reżyser prosi ich, by zagrali w kręconym właśnie przez niego szrocie. W tym momencie Matt i Ben zerkają w kierunku kamery. Tak samo się czuję ja. Na ogół recenzuje filmy, na które mam ochotę. A teraz przyszła pora na zajęcie się produkcją „na życzenie”. Z wyrzutem patrzę w kierunku znajomego portalu filmaster.pl. (więcej…)
Transformers 3 – oszukany po raz drugi
Albo miałem halucynacje, albo pierwszy film o Transformerach był zaskakująco dobry. Ba, wręcz bardzo dobry. Tym większy ból sprawiło mi oglądanie drugiej części, która była ewidentnym dowodem na to, że twórcy brali już zbyt mocne dragi, a Megan Fox nie powinna nosić białych kozaków. Trójka jest lepsza od dwójki tylko z jednego powodu. Mianowicie, zgodnie ze wszystkimi prawami prawdopodobieństwa gorsza po prostu być nie mogła.
Zacznijmy od omówienia podstawowego błędu, który został popełniony nie tylko w poprzedniej odsłonie filmu o wielkich robotach, ale też w piątej części „Szybkich i wściekłych”. Otóż, jeśli idę na rzeczonych szybkich, co się wściekli, chcę dwóch rzeczy – ładnych wozów i szybkich pań (czy jakoś tak). Panie na seansie oczywiście mogą liczyć wtedy na walory Vina Diesela. Kiedy zaś wchodzę do kina i zamiast samochodów mam ciążę jednej z bohaterek, to wiem, że coś się dzieje. Złego się dzieje. Nie chcę dramatu, nie chcę fabuły, chcę Forda Mustanga i driftu! Jak to się ma do najnowszego filmu Michaela Baya? Otóż, idąc na film pod tytułem „Transformers”, co chcę zobaczyć? Przerośnięte roboty, które zamieniają się w Forda Mustanga i driftują. Albo przeistaczają się w wielkiego 18-kołowca i są tak fajne, że adrenalina mnie rozsadza od samego patrzenia na nie. Jak więc myślicie – jak się czułem, kiedy okazało się, że „Transformers 3” skupia się bardziej na tym, czy jakiś tam Sam dostanie pracę, czy jej nie dostanie? I czy sukienka głównej bohaterki się nie ubrudzi? Albo szminka nie rozmaże? Robotów było w tym filmie tak mało, że ze szczęśliwej kozy, zmieniłem się w bardzo, bardzo smutną pandę. (więcej…)
Sniper: Ghost Warrior – nie ma sprawiedliwości na tym świecie
Świat bywa niesprawiedliwy. Nie tak znowu dawno temu pojawił się Bulletstorm, wyprodukowany przez polskie People Can Fly. To kawał naprawdę świetnej gry, o której na pewno w najbliższym czasie będę chciał Wam opowiedzieć. Polacy przygotowali nie tylko świetne, oryginalne akcje marketingowe, ale przede wszystkim sprzedawali produkt, który bronił się sam, i wnosił do skostniałego gatunku shooterów z perspektywy pierwszej osoby spory powiew świeżości. Z drugiej strony mamy zaś tytuł, którzy dziś omówimy – Sniper: Ghost Warrior od naszego rodzimego City Interactive. W tym wypadku mieliśmy wiele górnolotnych zapowiedzi, również spore ilości pieniędzy wpompowane w marketing i produkt… który sam obronić się po prostu nie miał szans. (więcej…)
Wiedźmin 2 – część może druga, ale wrażenia pierwsze
Premiera drugiej części Wiedźmina jest bez wątpienia największym wydarzeniem w polskiej branży gier komputerowych. Tak, wiem, to truizm, ale warto się do niego odnieść, ponieważ… jak bardzo People Can Fly by się nie starało przy okazji Bulletstorma, szum podczas premiery Wiedźmina był po prostu nie do pobicia. Wydaje mi się, że nie przegnę, jeśli po prostu uznam to za fakt. Reklamy wszelkiej maści są po prostu wszędzie – pomijając ulice i internet, znajdziecie też nawet artykuły i sesje zdjęciowe powiązane z łowcą potworów w Przekroju czy Playboyu. Czy jednak całe to zamieszanie jest uzasadnione jakością samej gry? Mam za sobą pierwsze godziny zabawy i postanowiłem się podzielić z Wami swoimi wrażeniami i refleksjami. (więcej…)
Kung Fu Panda 2 – misiek w jeszcze lepszej formie
Przyznaję, że po seansie z drugą częścią „Kac Vegas” miałem lekki lęk przed wybraniem się na nową „Kung Fu Pandę”. Pierwsza część podobała mi się po prostu niezmiernie i obawiałem się, że będzie to kolejna seria, którą dotknie syndrom odcinania kuponów od sławy. Zresztą, w przypadku animacji jest to – albo przynajmniej: była – sytuacja dosyć standardowa. Wystarczy wspomnieć kontynuacje tak epickich filmów, jak chociażby „Król lew”. Na szczęście, nowe przygody Po to również zupełnie nowa jakość.
(więcej…)
Kac Vegas w Bangkoku – "zróbmy więc prywatkę, jakiej nie przeżył nikt"
„Kac Vegas” szturmem zdobyło światowe ekrany i serca wielu widzów – według mnie, słusznie. Wielu wróży tej komedii rychłą kultowość, niektórzy już teraz stali się jej wyznawcami i wliczyli w poczet produkcji, które mają to „coś”. Jak jest więc z „Bangkokiem”? Czy reżyser, Todd Philips, zajął się tylko odcinaniem kuponów od popularności jedynki, czy może podjął prawdziwą próbę nakręcenia kolejnego dobrego filmu? W tym wypadku prawda leży gdzieś po środku.
Z jednej strony – podobnie do pierwszego „Kac Vegas”, mamy tu masę zabawnych sytuacji, niezłych dialogów czy żartów, które czasem można wręcz uznać za błyskotliwe. Z drugiej strony, początek i koniec filmu wloką się momentami wręcz niemiłosiernie, każąc czekać na rozpoczęcie prawdziwej akcji. Co więcej, „Bangkok” jest tak naprawdę wierną kopią jedynki, tylko osadzoną w innym miejscu na naszej pięknej planecie. (więcej…)
X-Men: Pierwsza klasa – film też pierwsza klasa!
Marvel coraz bardziej nas rozpieszcza. Niedawny „Thor” był naprawdę przyzwoity, mi osobiście bardzo się podobał. Stara seria o „Spider-Manie” została zaorana i jest kręcona od nowa ze względu na wyraźną niechęć fanów do niektórych rozwiązań. Wielkimi krokami zbliża się seria „Avengers”, która będzie nas rozpieszczać świetną obsadą i, miejmy nadzieję, nie gorszym scenariuszem. A teraz to… film, na który za bardzo nie czekałem, gdyż kompletnie nie wiedziałem, czego się po nim spodziewać, a który okazał się istnym dziełem komiksowo-adaptacyjnej sztuki. Przed Państwem „X-Men: Pierwsza klasa”!
Fabuła filmu – skonstruowana przez scenarzystę, reżysera i twórcę Kick-Assa w jednej osobie, czyli Matthew Vaughn – traktuje o początkach jednych z najpotężniejszych mutantów znanych z marvelowskiego uniwersum. Mowa o Magneto i profesorze Xavierze, znanym jako Profesor X. Niektórzy mówią też na niego też Wózek. Nawet jeśli nie czytacie komiksów, mogliście mieć okazję ich poznać przy okazji trzech części filmów o X-Menach, które już jakiś czas temu gościły na ekranach kin i cieszyły się naprawdę ciepłym przyjęciem. Tym razem jednak siłą rzeczy cofamy się w czasie, do okresu kryzysu kubańskiego, kiedy ludzie jeszcze nie zdawali sobie sprawy z faktu, że między nimi ukrywają się i mieszkają osoby, która można byłoby nazwać kolejnym ogniwem w łańcuchu ewolucji. (więcej…)
Pożyczony narzeczony – twardzi inaczej panowie wciąż w modzie
„Pożyczony narzeczony” to typowa, średnio udana komedia romantyczna, o której nie za bardzo jest sens się rozpisywać. Jest natomiast sens uprzedzić tych, którzy zastanawiają się nad wizytą w kinie, że może to być zdecydowanie chybiona inwestycja.
Fabuła jest oklepana. Dwie kobiety są zakochane w tym samym facecie. Sęk w tym, że ów lowelas (Colin Egglesfield) dopiero na kilka miesięcy przed powiedzeniem sakramentalnego „tak” jednej z nich (Kate Hudson) dowiaduje się o ukrywanej przez lata miłości od tej drugiej (Ginnifer Goodwin). Co ważne – miłości odwzajemnionej, lecz też ukrywanej (nie pytajcie, czemu – planowane małżeństwo z niekochaną kobietą wcale też nie ma być zawierane z rozsądku; po prostu nie wnikajcie). Oczywiście, dochodzi do zdrady i rozterek nieszczęsnego samca, z którą z pań powinien urządzić sobie resztę życia. (więcej…)
Noc Kina w Multikinie i przemyślenia na temat 3D
W miniony piątek (28.05.2011) odbyła się kolejna Noc Kina w Multikinie. Tym razem obyło się bez żadnych liczebników porządkowych przy nazwie imprezy, ponieważ „nie była to kolejna, zwykła Noc Kina”, a „Noc Kina 3D”, czyli maraton z wyraźnie określonym tematycznie repertuarem. Na początek kilka słów wprowadzenia dla osób, które o tej inicjatywie jeszcze nie słyszały. Jeśli zaś ktoś jest z nią obyty, może ominąć następny akapit i przejść od razu do kwestii, którą chciałem w tym wpisie poruszyć, czyli technologii 3D, nagminnie wykorzystywanej od dłuższego czasu w kinie. Zapraszam. (więcej…)
Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach – drugiej "Czarnej Perły" już chyba nigdy nie będzie
Niesamowite, jak ten czas leci. Ani się obejrzałem, a seria „Piraci z Karaibów” ma już na karku osiem lat. I cztery części, mimo że miała być tylko jedna. Takie dokrętki często kończą się wręcz katastrofalnie. De facto, przy okazji premiery „Na krańcu świata” jakość obsunęła się już tak nisko w stosunku do pierwowzoru, że miałem nadzieję, iż nic więcej się w tym temacie nie pojawi. Niestety dla mnie i innych niezbyt ukontentowanych widzów, a na szczęście dla twórców – trzecia część „Piratów” i tak sprzedała się świetnie. I żeby nie było wątpliwości – kocham jedynkę miłością szczerą i czystą. Tym ciężej oglądało mi się kontynuacje, które nie dorastały jej do pięt. (więcej…)