Ostatnio na rynku kinematograficznym można zaobserwować bardzo ciekawą tendencję w dziedzinie horrorów. Kilka znanych w kraju kwitnącej wiśni dreszczowców zostało „zepsutych” na amerykańską modłę i to ponoć bezpretensjonalnie. Co ciekawe, w rzekomej desakracji dzieł mistrzów brali udział… sami mistrzowie. Właśnie dostaliśmy kolejny (po „The Ring 2”) przykład takiego procederu – jest nim najnowsza produkcja Waltera Sallersa (reżyseria) oraz… Hideo Nakaty, który napisał scenariusz, popełniając plagiat na swoim własnym filmie o tym samym tytule, tyle, że sprzed niespełna trzech lat.
Fabuła obydwóch filmów jest bliźniaczo podobna. Rozwódka walczy o prawo do opieki nad swoją sześcioletnią córką. Razem wprowadzają się do starego mieszkania (na ekranie tego w ogóle nie widać – o jego kiepskim stanie możemy się jedynie dowiedzieć z ust dozorcy), w którym już po kilku dniach zaczynają się dziać rzeczy, które mogą uchodzić za paranormalne. Na suficie pojawia się przeciek, a z kranów zaczyna płynąć tytułowa „czarna woda”, wyglądająca na swoisty, wiślany muł. Czego tu się bać – my to mamy na co dzień. Dochodzi nawet do eksplozji paru ubikacji i zalania kilkunastu metrów kwadratowych klepki – jednak to nadal tylko woda. Woda, która nie robi najmniejszego wrażenia. (więcej…)