Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryFelietony

Restoration Project 2.0, czyli nowe wcielenie Fallouta 2

R

Słyszeliście kiedyś o Restoration Project? To ambitne zadanie, które postawili przed sobą fani Fallouta 2. Nie od dziś wiadomo, że nasz ulubiony rolplej trafił na sklepowe półki wybrakowany. Chyba najlepszym przykładem były wszelkie próby odnalezienia legendarnej wręcz siostry Sulika – niestety, na płytkę nie trafił obóz łowców niewolników, w którym była przetrzymywana. Restoration Project uzupełnia ten i masę innych braków.

Skoro już zacząłem z siostrą Sulika, warto ten motyw pociągnąć dalej. Nie dość, że dostaliśmy do zwiedzenia dodatkowy obóz Slaverów (odłam z The Den), na dodatek pojawiła się na mapie również lokacja o wdzięcznej nazwie „Primitive Tribe”. Tam właśnie mamy odeskortować bidulę, zaś z samych odwiedzin i Sulik będzie niezwykle rad. Ponadto, do wykonania dostaniemy jeszcze z osiem innych zadań, które może nie zajmą jakoś szczególnie dużo czasu, ale są naprawdę miłym dodatkiem. (więcej…)

Call of Duty: Black Ops – czy taki zawód naprawdę można czymś usprawiedliwić?

C

Wczoraj miała premierę jedna z najbardziej wyczekiwanych gier tego roku. Tak jak zwykle nie interesują mnie nowe tytuły i nigdy nie śpieszy mi się z ich zakupem, tak w przypadku Black Ops nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu wbiję się na jeden z dedykowanych serwerów i pozwiedzam nowe mapy dla wielu graczy. W Call of Duty zakochałem się wraz z premierą pierwszego Modern Warfare i, tak jak nigdy nie grałem w sieciowe shootery, tak ta seria pochłonęła mnie na naprawdę wiele godzin. Nic więc dziwnego, że oczekiwania były wysokie. Żal jedynie, że póki co… są zupełnie niespełnione.

Od razu zaznaczam – poniższy tekst nie jest recenzją! Ba, ciężko wręcz byłoby mi zrecenzować grę, która… nie działa. Gdybym miał wystawiać ocenę na podstawie aktualnego stanu rozrywki i rozgrywki, oscylowałaby ona w okolicach dołu skali. Czemu?

Nie ma co ukrywać, że seria Call of Duty od dawna nastawiona jest przede wszystkim na tryb multi. Owszem, warto też odnotować, że takie na przykład Modern Warfare wsławiło się również rewelacyjną kampanią dla jednego gracza. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie wieloosobowe opcje rozgrywki przykuwały graczy na kolejne setki godzin do ekranu, dawno po poznaniu całej fabuły. Black Ops ma zaś jeszcze więcej trybów rozgrywki, nowy system zdobywania broni, możliwość zmiany wyglądu postaci, grę o wirtualną walutę i… można byłoby wymieniać jeszcze długo. Sęk w tym, że nic nie działa tak, jak powinno. (więcej…)

StarCraft II NBG Team FTW!

S

Poniższy artykuł – jak się zapewne domyśliliście już po tytule – miał być przeznaczony na NBG. Z przyczyn technicznych nie został jednak na nim nigdy opublikowany. Postanowiłem go wrzucić na bloga, na pamiątkę. :] Już się zdążył trochę przeterminować, co prawda – Nomis wrócił do ligi platynowej, a ja jestem w goldzie 1v1, zaś szeregi drużyny zaczął czynnie wspierać Moloknaar. Niemniej jednak, życzę miłej lektury. :]

Nie ma co ukrywać, dla kilku osób, należących do redakcji NBG, StarCraft II jest tematem numer jeden od dobrych kilku miesięcy. Zakochaliśmy się w tej grze do tego stopnia, że zaczęliśmy regularnie spotykać się wieczorem na ulicach Internetu i próbować swoich sił czy to przeciw sztucznej inteligencji, czy to przeciw innym graczom z krwi i kości. Jakie są tego efekty? (więcej…)

A Ty? Czy też jesteś n00bem?

A

Podczas licznych partii rozegranych ze znajomymi z grupy dziekańskiej (i Kirqiem) w Modern Warfare 2 naszło mnie pytanie. Co to znaczy być “n00bem”? Szczególnie w kontekście tego właśnie tytułu. Teoretycznie “n00bem” – czy też bardziej poprawnie “newbe” – jest osoba nowa w danym temacie, ewentualnie o bardzo ograniczonych umiejętnościach (powiedzmy sobie wprost – bez skilla). Natomiast w największym przeboju Infinity Ward, mam wrażenie, sytuacja jest dokładnie odwrotna. N00bami zostają Ci, którzy najbardziej efektywnie potrafią wykorzystać dostępne wyposażenie.
O co mi chodzi? Pewnie każdy z Was, kto miał okazję zetknąć się z MW2 (czy też niemalże każdym innym sieciowym shooterem), został przynajmniej raz nazwany “n00bem”. I to zapewne nie przez to, że drużyna straciła jeden z punktów kontrolnych w trybie dominacji przez jakieś wyjątkowo skiepszczone zagranie. Obstawiałbym, że zapewne mieliście “czelność” zabić kogoś z użyciem granatnika. Albo pistoletu maszynowego G18. Albo, o zgrozo, nożem. Ba, zdarzyło mi się kiedyś otrzymać tytuł “shotgun n00ba” ze względu na sam fakt, iż wyciąłem w pień trzech przeciwników kilkoma celnymi salwami z automatycznej strzelby. (więcej…)

Guitar Hero: Queen – zapowiedź

G

Ostatnie wieści ze świata gier muzycznych spod znaku Guitar Hero czy Rock Band sprawiły, że wyłem na całe mieszkanie „HELL YEEEAH!!!”. Ba, nawet myśl o sprzedaniu plastikowego wiosła poszła w odstawkę! Od jakiegoś czasu mówiło się, że Rock Band: Queen jest wielce prawdopodobny, gdyż Brian May – gitarzysta solowy legendarnej kapeli – prowadził na ten temat ponoć dosyć intensywne rozmowy z Harmonix. Teraz jednak, niby przypadkiem, podał trochę więcej informacji na ten temat. Czyżby Guitar Hero: Queen stało się faktem?

Podczas wywiadu dla szwedzkiego portalu informacyjnego DN, związanego z musicalem We Will Rock You, który wyruszył ostatnio w trasę koncertową, Brian May zdradził pewną informację na temat najbliższych planów. Otóż, powiedział ponoć: Wymyśliliśmy metodę, dzięki której użytkownicy będą mogli wziąć udział w graniu naszych koncertów. Więcej zdradzić nie mogę. To tajemnica. (tłum. muzyka.wp.pl) (więcej…)

cRPG – długie czy krótkie?

c

Przygotowując materiały dla Niezależnego Blogu Graczy, trafiłem na kolejny ze swoich starych tekstów, który uznałem za względnie warty odświeżenia. Kiedyś większość czasu spędzałem wyłącznie nad eRPeGami i – na przestrzeni ponad dekady – miałem raczej przekrojowe spojrzenie na ten gatunek, znałem wszystkie ważniejsze produkcje. Z tego też względu – patrząc na rozwój nurtu – zacząłem dostrzegać pewne tendencje, szczególnie związane ze stosunkiem długości gry do jej jakości. Wydaje mi się, że pytanie postawione w tytule jest aktualne do dziś (o ile da się jeszcze znaleźć jakiegoś eRPeGa, który mógłby zostać uznany za „długiego” w rozumieniu „starych norm”). Jako że tekst ma bodaj trzy lata, o Dragon Age’u nie ma najmniejszej wzmianki. O Mass Effectach też. (więcej…)

Afrosamurai – wrażenia z gry (X360)

A

Przez naprawdę długi czas polowałem na Afro Samuraja. Anime obejrzałem i, na swój sposób, zachwyciłem się nim – głównie za sprawą genialnego głosu Samuela L. Jacksona. Niestety, przygody z wersją interaktywną od początku były napiętnowane pechem – dwie pierwsze kopie, do których się dorwałem, nie chciały się odpalić. Za trzecim razem już się udało, ale wtedy, niestety, pożałowałem, że nie zatrzymałem się na drugiej próbie. Okazało się, że wadliwe płytki po prostu chciały mnie uchronić przed niechybnym zawodem, spowodowanym odpaleniem gry.

Afro Samurai w wersji „The Game” ma dwie zalety – oprawę graficzną i głos Samuela. Ta pierwsza, choć może się „pochwalić” licznymi niedociągnięciami, w ogólnym rozrachunku świetnie oddaje klimat anime. Zaś Samuel… cóż, to klasa sama dla siebie – tłumaczyć chyba nie trzeba. Niestety, cała reszta zawodzi już na całej linii. (więcej…)

Borderlands – wrażenia z gry (X360)

B

Niedawno miałem okazję spędzić kilka miłych godzin z Borderlands. Niestety, nie udało mi się dokończyć, gdyż płytkę musiałem oddać, ale wrażeń i refleksji związanych z rozgrywką nazbierało się całkiem sporo. Wystarczająco dużo, by zebrać je w postaci niniejszego tekstu.

Borderlands jest kolejną próbę połączenia mechaniki hack’n’slashy z widokiem z perspektywy postaci. Kiedyś było jeszcze Hellgate London, które zostało zabite przez wysokie opłaty abonamentowe i kilka wiader poważnych błędów programistycznych, jeśli pamięć mnie nie myli. Pomyli się jednak ten, kto pomyśli, że Borderlands to „takie Diablo FPP”, gdyż jednak różnice w światach przedstawionych są na tyle duże, by ciężko było mówić o jakichś podobieństwach koncepcyjnych. (więcej…)

Drugi Fallout po latach

D

Niedawno dzieliłem się z Wami moimi przemyśleniami na temat ponownego spotkania z pierwszym Falloutem. Dziś zaś postanowiłem nakreślić kilka słów o jego – w mojej opinii – arcygenialnej kontynuacji. Zaznaczę, że do F2 usiadłem od razu z zainstalowanym Restoration Project 2.0, o którym jednak na razie nie będę się zbyt wiele rozpisywał, gdyż tę przyjemność zostawiam na kolejny tekst z cyklu „Falloutowych przemyśleń”. Na wszelki wypadek również nadmienię, iż granie z RP 2.0 na pokładzie oznacza obecność dzieci w grze, więc nie ominąłem żadnego z ważnych wątków (jak na przykład Ghost Farm). Zresztą, żadnego nieistotnego wątku też raczej nie pominąłem. W tej grze po prostu nie wypada…

Przy okazji ostatniego artykułu zdarzyło mi się, jak może zresztą pamiętacie, narzekać na pewne braki pierwszego Fallouta. Że w sumie trochę krótki, że zabrakło mi trochę „złych rzeczy” do zrobienia, że za łatwo rozwinąć wszechpotężną postać etc. Cóż, to wszystko przeminęło. Dla mnie F2 to gra idealna. Owszem, jakieś naprawdę pomniejsze drobnostki może by się znalazły. Może dałoby się do czegoś przyczepić. Ja jednak nie potrafię. Do dziś jestem pod wielkim wrażeniem tego, co zrobili twórcy. A wiele rzeczy zaczyna się doceniać dopiero przy którymś z rzędu podejściu. (więcej…)

Pierwszy Fallout po latach

P

Moja ostatnia przygoda z Falloutem była datowana jakoś na okolice roku 2007, jeśli się nie mylę. Wiele razy miałem ochotę do niego wrócić i jeszcze raz przespacerować się po Pustkowiach. Jak jednak pewnie część z Was się orientuje, pracowałem wówczas w portalu o grach i czas mi schodził na mieleniu nowości. Teraz, gdy miałem wreszcie czas, by ponownie zasiąść do pierwszego Fallouta, pewne wnioski nasunęły się od razu…
Faktycznie tęskniłem.

Syndrom legendy jest tu zupełnie nieobecny – nadal mnie ten tytuł fascynuje.
To jedna z najlepszych gier, z jakimi miałem styczność przez ostatnie lata. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze