Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Amazing Spider-Man – Gra, na którą zasługiwaliśmy, czy której potrzebowaliśmy?

A

Temat gier o Człowieku Pająku jest długi jak rzeka. Taka bardziej mulista, niezbyt narowista, mało urozmaicona, przez co w dużej mierze po prostu nudna. Z jednej strony wyraźnie widać, iż jest to postać, z której można wycisnąć więcej kasy niż z typowego bohatera. Taki Thor czy Iron Man doczekali się „egranizacji” tylko w sytuacji, gdy wersja multimedialna wychodziła razem z filmem. Na ogół były to nieprzyjazne graczom i całej reszcie otoczenia gnioty. Oczywiście, Spider-Man też zaliczył kilka takich tytułów – świadczy o tym chociażby ten wpis, w którym omawiamy produkcję wydaną z okazji premiery ostatniego obrazu kinowego. Wcześniej zaś były jeszcze trzy gry, wydane w identycznych okolicznościach. Z drugiej jednak strony, to jeden z nielicznych bohaterów, który doczekał się multimedialnych przygód „tak po prostu”. Były to takie tytuły, jak Web of Shadows, Shattered Dimensions, Edge of Time czy Friend or Foe. I dużo starsze Ultimate. Chyba tylko Batman potrafi się pochwalić równie długą listą gier niezwiązanych z filmami (i, oczywiście, zjada je bez popijania). Czy w takim razie, w związku z ewidentną popularnością tematu, możemy liczyć na to, że ktoś w końcu będzie chciał dostarczyć wysokiej jakości produkt, czy jednak dalej będziemy po prostu dojeni ze względu na nasz sentyment do postaci?

Związana z filmem najnowsza gra o Pajęczaku niestety nie odpowiada do końca na to pytanie. Z jednej strony, jest to tytuł, które trochę potrzebowaliśmy, żeby sobie przypomnieć, że można zrobić całkiem przyzwoitą produkcję ze Spider-Manem w roli głównej. Z drugiej zaś – na pewno nie jest to gra, na którą zasługiwali czy to gracze, czy sam Peter Parker. Wszyscy zasługiwali na coś lepszego.

Fabuła produkcji bezpośrednio nawiązuje do filmu Marca Webba, kontynuując znane z niego wydarzenia. Akcja rozpoczyna się podczas niewinnego spaceru po Oscorp. Jak na to wskazuje historia całego uniwersum, nic, co jest związane z Normanem Osbornem, nie może mieć szczęśliwego finału. Tak też jest i w tym wypadku. Już po kilku minutach od zobaczeniu napisów rozpoczynających zabawę, wielki kompleks laboratoryjny zostaje opanowany przez nieudane eksperymenty naukowe, z reguły mające w sobie wyraźny. widoczny pierwiastek zwierzęcy. Żeby nie było zbyt lekko, uwolniona zostaje również zaraza, która przemienia zwykłych nowojorczyków w – również całkiem zwykłe – zombie. Zgadnijcie, kto jest jedyną osobą, mogącą uratować miasto wraz z milionami ludzkich istnień?

Peter, wiedząc, że sam nie poradzi sobie ze wszystkimi wyzwaniami, szuka pomocy u osoby, która brała udział w stworzeniu wirusa i też swego czasu przekształciła się w swoje zwierzęce (a konkretniej – gadzie) alter ego. Mowa oczywiście o doktorze Connorsie. W całą kabałę jest też bezpośrednio zamieszana Gwen Stacy, której życie, rzecz jasna wisi na włosku. Zaś po drugiej stronie barykady spotkamy między innymi Rhino, Scorpiona, Black Cat czy Spider Slayery. Fabułę z ręką na sercu mogę uznać za jedną z najmocniejszych stron „growego” Amazing Spider-Man. Opowiedziana historia jest na wskroś komiksowa, zaś dialogi świetnie oddają charakter postaci, w szczególności w przypadku głównego bohatera. Kilka razy się szczerze uśmiechnąłem, gdy Peter w błyskotliwy, radośnie zrzędzący sposób komentował otaczającą go rzeczywistość.

Jak to często w przypadku gier o Spider-Manie bywa, problemy zaczynają się, gdy przechodzimy do kwestii technicznej. Każdy element produkcji krzyczał do mnie, że na jego doszlifowanie po prostu brakowało budżetu. Bujanie się po mieście wymaga dokładnie jednego przycisku – wciskamy prawy trigger i… już, całą reszta gra robi za nas. Niestety, jest to jeden z tych tytułów, w którym Spider-Man może się złapać powietrza, chmury albo bytu eterycznego. Choć w ogólnym rozrachunku Spider-Man 3 był kiepską grą, to mimo wszystko chciałbym zobaczyć system huśtania wzięty właśnie z niego. Tu brakuje jakiejkolwiek złożoności i kontroli nad całym procesem, przez co nie ma też choćby najmniejszej satysfakcji z poruszania się po Manhattanie.

Troszkę lepiej ma się sprawa z walką – ta przypomina bardzo uproszczony system z Arkham Asylum. Mamy do wyboru zwykłe ciosy, kontry i – po naładowaniu licznika combo – uderzenia specjalne, na ogół angażujące hurtowe ilości pajęczyny. Całość jest dosyć przyjemna w obyciu i lekka, choć ponownie czuje się tu brak złożoności. Kuleje też trochę precyzja, przez co zabawa na wyższych poziomach trudności potrafi być po prostu frustrująca. Naprawdę podobały mi się za to animacje, które nie cierpiały na syndrom znany między innymi z Shattered Dimensions, gdzie Parker przy każdym ciosie musiał uformować z pajęczyny pięść czy zrobić coś podobnie bzdurnego. Dla odmiany, Pająk walczy tak, jak Pająk walczyć powinien – robi salta, szpagaty, skacze nad wrogami i, przy okazji, okłada ich z łokcia.

Tu do gry wchodzi przyjemnie rozwiązany system Web Rush, który – po wciśnięciu prawego bumpera – zmienia widok na ten z perspektywy Pająka i prawie zatrzymuje czas. W takiej sytuacji mamy do wyboru kilka opcji – możemy wystrzelić się w powietrze, skierować się w konkretny punkt na ścianie albo skoczyć w kierunku wroga lub uciec z pola walki. Ten, w sumie prosty, pomysł został naprawdę nieźle zaimplementowany, dając nie tylko ciekawe możliwości, ale też ułatwiając orientację w przestrzeni, podczas łażenia po ścianach i sufitach.

Na pochwałę zasługuje też całkiem przyzwoity kompromis w zakresie proporcji miejsca akcji. Z podobną częstotliwością bujamy się po ulicach Manhattanu, co po zamkniętych lokacjach. Szczęśliwie, te etapy, które ograniczają naszą wolność działania, zostały zaprojektowane w taki sposób, by nie frustrować zbyt mocno graczy. Jasne, czasem pojawia się irytacja związana z dzikimi kątami generowanymi przez dziwaczne ustawienie kamery w zamkniętych pomieszczeniach, ale w stosunku do poprzednich produkcji ze Spider-Manem, jest to raczej sporadyczna sytuacja.

Graficznie szału nie ma, ale nie mogę też powiedzieć, by oczy mi się wykrwawiły podczas tych kilku posiedzeń przed telewizorem. Wszystko, co jest związane z samą postacią głównego bohatera, wygląda naprawdę przyzwoicie, zaś sam strój regularnie ulega zniszczeniu godnemu przygód Wolverine’a. Zdecydowanie słabiej ma się sprawa i z otoczeniem, i wszystkimi pozostałymi postaciami. Było to szczególnie odczuwalne podczas cutscenek z Gwen Stacy, która podobieństwo do lalki było wręcz niepokojące.

Trzeba tu jednak zwrócić uwagę, że całość nie wygląda na produkcję Beenox (odpowiedzialnego za większość tytułów o Pajęczaku, w tym np. Shattered Dimensions), mimo że… jest to produkcja Beenox. Nie wiem, z czego wynika taka nagła zmiana filozofii w tworzeniu gier o Człowieku Pajęku, możliwe że z wymagań licencyjnych. Grunt, że jest to krok w bardzo dobrym kierunku. Obawiam się jednak, że dopóki za kolejnym takim projektem nie staną sensowne pieniądze (i, może jednak, jakieś sensowniejsze studio), to Spider-Mana godnego Arkham Asylum raczej nie dostaniemy.

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Hiddenlord
Hiddenlord
11 lat temu

Ho, ho, widzę, że po pół roku w końcu ograłeś ASM. 🙂 I nadal jak widzę mierzi Cię uproszczone bujanie się na pajęczynie. A przecież animacja Pajączka powinna Ci wszystko rekompensować! 😀
Model Gwen w tej grze jest po prostu paskudny. Sceny z jej udziałem sprawiały, że odwracało się wzrok. Szczególnie raziło to w drugiej części gry, nie jestem nawet pewien dlaczego.
Btw, bardzo podobał mi się zabieg z początku, przez który ani razu nie widzieliśmy twarzy Petera – widok z perspektywy pierwszej osoby bardzo pomógł w immersji. 🙂
No, Koz, tak w ogóle to dawno mnie tu nie było. Praca inżynierska, egzaminy, te sprawy. Muszę tu trochę ponadrabiać. Coś poczytać, pokomentować. 😉

KoZa
Reply to  Hiddenlord
11 lat temu

Animacje są naprawdę OK w tej grze, ale… damn, takiego bujania się na pajęczynie nigdy nie przełknę i nie uznam za zaletę. ;]
I tak, dawno Cię nie było – wracaj do komentowania! Już prawie 4.000 komentarze strzeliły, a mam coś przygotowane z okazji tej liczby ;] Choć jeśli tak się ułoży, to to „coś” będzie opublikowane przed rzeczonym jubileuszem. :]

DD
DD
11 lat temu

Jeżeli chodzi o bujanie się na sieci – Tak trudno zrobić system, że celujemy w dane miejsce, i zgodnie z fizyką puktu przyczepienia bujamy się w danym kierunku? Dobra, dość fizyki.
Nie wypowiem się o samej grze, bo nie grałem, ale marzy mi się gra z Avengers w otwartym świecie, z widokiem zza pleców. Coś jak Just Cause, czy inne San Andreas.
Miała kiedyś być (jak zwykle – na fali filmu) taka gra z widokiem z oczu postaci, ale ją skasowali.
A concept arty miała obłędne.

KoZa
Reply to  DD
11 lat temu

Z tym bujaniem się na pajęczynie „najzabawniejsze” jest to, że to już było dobrze zrobione i to w dużo gorszych (ogólnie) grach. W SM3 na podstawie filmu Raimiego to była jedyna ciekawa rzeczy i to wykonana naprawdę solidnie. Jeśli dobrze pamiętam, to nawet było można sobie prędkość mierzyć, która oczywiście zależała od momentu puszczenia sieci etc.
A taka grach o Avengersach… Cóż, to mogłoby być genialne. Ale biorąc pod uwagę, że Marvel nie potrafi na razie zrobić dobrze gry o jednym bohaterze, to chyba musimy trochę ograniczyć nasze fantazje. ;]

DD
DD
Reply to  KoZa
11 lat temu

Pamiętam jeszcze jak w grze na podstawie pierwszego filmu Raimiego podczas walki z Goblinem latałem pajęczyną przyczepioną do stratosfery ponad poziomem najwyższych wieżowców…WTF?

KoZa
Reply to  DD
11 lat temu

Widzisz… oni wrócili w tej grze do tego rozwiązania. 😀 Sporadycznie nie uda się złapać chmury, kiedy akurat przelatuje się nad parkiem. Ale i to jest oszukane, bo efekt nie jest wcale taki, że musimy się przyczepić np. do drzewa, tylko chyba do jakichś nisko latający ptaków, bo i tak dalej bujamy się dużo za wysoko.

DD
DD
Reply to  KoZa
11 lat temu

W Nowym Yorku Marvela, gołębie mają bardzo silny udźwig.
Robota Celestiali, jak nic.

KoZa
Reply to  DD
11 lat temu

Pewnie wyjadają sterydy z pobliskich siłowni.
Inna sprawa, że mimo wszystko będę chciał spróbować sił z tą grą, która powstanie teraz po drugim filmie. Jeśli by wyszlifowali to, co było źle w pierwszej części, mogłoby być nieźle. :]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

8
0
Would love your thoughts, please comment.x