Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Więzy krwi, Maja Lidia, Kossakowska – sprawdźcie sami, jak ewoluował styl Kossakowskiej

W

Tak się jakoś wszystko ułożyło, że podczas wyjazdu na działkę padła mi bateria w czytniku, a – jak się okazało – nie miałem przy sobie kabla od ładowarki (to pierwszy przypadek, w którym rozładowała mi się bateria w książce – ciekawe wrażenie). Zabrałem się więc za zbiór opowiadań Mai Lidii Kossakowskiej, „Więzy krwi”. Kiedyś, ze względu na „Siewcę wiatru” między innymi, naprawdę lubiłem twórczość owej autorki. Z czasem jednak zaczęły się pojawiać powieści, które zdecydowanie nie trafiły w mój gust – jak na przykład „Ruda sfora” – co ostatecznie spowodowało, że narobiły mi się straszne zaległości. Teraz zaś była okazja, by je choć trochę nadrobić.

Ów zbiór nie został stworzony według żadnego klucza – to po prostu kilka niepowiązanych ze sobą opowiadań (z jednym wyjątkiem). Choć ciekawe w ich przypadku jest to, że są ułożone chronologicznie, więc możemy zobaczyć, jak ewoluował styl Kossakowskiej (a według mnie faktycznie ewoluował). Co więcej, zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu właśnie teksty napisane później.
Po skończonej lekturze miałem bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony większość opowiadań czytało się wartko, ale na przykład najdłuższe z nich, nazwane zresztą „mikropowieścią” – „Zwierciadło” – zrobiło na mnie wrażenie cokolwiek dziurawego i niespójnego. Owszem, jako czytadło sprawdziło się nieźle, ale fabuła i konsekwencja momentami bardzo poważnie kulały. Najbardziej zaś zadowolony czułem się po przeczytaniu tytułowych „Więzów krwi”, które nawiązywały do twórczości Lovecrafta. Dobre wrażenie zrobił również „Smutek”. Ogólnie więc – było na czym wzrok i myśli skupić, ale bez większego zachwytu po dotarciu do ostatniej strony.

Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Niecny
14 lat temu

Szczerze mówiąc jak czytało się Siewcę Wiatru to czytało się każde opowiadanie i książkę Kossakowskiej poświęcone angelologi. Więzy Krwi zlewają mi się z Żarnami Niebios, chyba nawet niektóre opowiadania się po prostu powtarzały.
Mnie osobiście bardzo podobał się i zaintrygował Zakon Krańca Świata – ciekawy, według mnie oryginalny pomysł łączący w sobie całkiem sporo z starożytnych wierzeń, jak to u Kossakowskiej.

Stary Zgred
Reply to  Niecny
13 lat temu

Myślę, że Kossakowska do mnie nie przemówiła, bo jej książki czytałam już jako stara baba. Gdybym miała okazję poznać je w wieku młodzieńczym to prawdopodobnie i dzisiejszy ich odbiór byłby inny.
Wspomnieliście w rozmowie Sapkowskiego, którego „Sagę” bardzo sobie cenię, pomimo, że poziom kolejnych tomów nie jest równy. Pomimo tego ogólna ocena opowieści o Wiedźminie jest bardzo wysoka. Podobnie patrzę na cykl o „Mrocznej wieży” Stephena Kinga – gdzie tomy świetne, zachwycające i wciągające jak pralka skarpetki łączą się z tomami gdzie akcja jest przewidywalna a narracyjne dłużyzny zmuszają do ziewania.
I jeszcze krótko o „Zakonie krańca…” – myślę, ze to dobra książka. Problem w tym, ze „dobra” nie zawsze bywa oceną wystarczającą, tak samo jak w szkole – cztery z plusem zawsze będzie niżej od szóstki.

KoZa
Reply to  Stary Zgred
13 lat temu

„Myślę, że Kossakowska do mnie nie przemówiła, bo jej książki czytałam już jako stara baba.”
Kurcze, a ja się chyba gdzieś powyżej zwróciłem „po męsku”. Wybacz, nick trochę na to wskazywał. ;-]
„”Mrocznej wieży” Stephena Kinga – gdzie tomy świetne, zachwycające i wciągające jak pralka skarpetki łączą się z tomami gdzie akcja jest przewidywalna a narracyjne dłużyzny zmuszają do ziewania.”
Z jednej strony „Mroczną Wieżę” bardzo bym chciał przeczytać, a z drugiej – przeraża mnie jednak trochę objętościowo. ;]
„I jeszcze krótko o „Zakonie krańca…” – myślę, ze to dobra książka. Problem w tym, ze „dobra” nie zawsze bywa oceną wystarczającą, tak samo jak w szkole – cztery z plusem zawsze będzie niżej od szóstki.”
Z „Zakonem” miałem tak, że natężenie akcji w drugim tomie zaczęło – w moim odczuciu – zabijać wiarygodność całości. A zaznaczę, że pierwszy tom niezwykle mi się podobał. 

Stary Zgred
13 lat temu

„Więzy krwi”czytałam po przebrnięciu przez „Siewcę wiatru”, który straszliwie mnie umęczył swoją hiper-romantycznością oraz nadmierną egzaltacją, i miałam nadzieje, że „Więzy krwi” będą pod tym względem lekturą mniej nasyconą pierwiastkiem emocjonalnym. Niestety wczesne dokonania Kossakowskiej wydają się być bardzo mocno osadzone w świecie pensjonarskiego romantyzmu, przez co dla mnie są nie do przejścia. Podziwiam cię za to, że dałeś radę je „zmóc”

KoZa
Reply to  Stary Zgred
13 lat temu

Przede wszystkim, witam na blogu. Mam nadzieję, że będziesz częściej zaglądał. :]
Jeśli chodzi o „Siewcę”, to sam się nim zachwycałem swego czasu. Sęk w tym, że czytałem go w pierwszej klasie liceum, więc nie wiem, czy bym go tak postrzegał teraz, po… cholera, jak ten czas leci, siedmiu-ośmiu latach. Upływ czasu to też jeden z powodów, dla których nie wracam do „Sagi o Wiedźminie”. 
Co zaś się tyczy „Więzów” – mam tak, że jak już zacznę czytać książkę, to na ogół ją kończę. Rzadko trafiam na tak uporczywy tytuł, żeby się poddać gdzieś w trakcie. 

Oceansoul
Reply to  KoZa
13 lat temu

Akurat „Saga o Wiedźminie” dzielnie wytrzymuje upływ lat, moim zdaniem. Wróciłam do niej po jakichś 7 latach od pierwszego czytania i pod pewnymi aspektami doceniłam bardziej niż wcześniej (a pod innymi mniej mnie szokowała, ale nie umniejsza to oceny :D).
Tak więc powiedziałabym, że warto wracać, nawet jeśli tylko po to, by pozbawić się złudzeń co do jakości jakiejś pozycji.

KoZa
Reply to  Oceansoul
13 lat temu

A powiedz, czy ostatni tom nie wydawał Ci się taki… trochę na siłę pisany? Pamiętam, że już wtedy wzbudzał jakieś moje wewnętrzne wątpliwości, ale moja miłość do całej serii nie pozwalała im wypłynąć na wierzch. :]
Swoją drogą, ponoć Sapek sam się przyznał, że saga miała mieć cztery części, ale tak dobrze się sprzedała, że postanowił napisać jednak pięć (nie wiem, na ile to prawda). 

Oceansoul
Reply to  KoZa
13 lat temu

Moja miłość do serii w dalszym ciągu nie pozwala im wypłynąć na wierzch. ^^
Na pewno moje wątpliwości wzbudziło nagłe pojawienie się znikąd motywów arturiańskich, jak i to, że nagle autor postanowił pozbyć się wszystkich postaci (czyżby tylko po to, by nie naciskano na kolejny tom?). Ale kiedy czytam Sagę jednym tchem, to mknę przez ostatni tom z tym samym zapałem, co przez wcześniejsze. 😀

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

9
0
Would love your thoughts, please comment.x