Postanowiłem ostatnio poszerzyć trochę swoją widzę na temat… piwa. :] Jak się szybko dowiedziałem, wbrew popularnym przekonaniom, wcale nie jest to zupa chmielna, ale… jęczmienna. Zaś chmiel jest tylko przyprawą. Zbiorem właśnie takich podstawowych informacji i ciekawostek jest „Tyskie vademecum piwa” autorstwa Michaela Jacksona – pana, który wcale nie ma związku z moon walkiem i pewnie nie potrafi go wykonać (jak 99,9% zwykłych śmiertelników).
Niestety, książka ta jako taka jest mocno przeciętna i dlatego postanowiłem o niej wspomnieć tylko na miniblogu. To w miarę sensowna pozycja, jeśli nie ma się zielonego pojęcia o procesie warzenia piwa i lubi się rozmaite ciekawostki, na przykład historyczne. Niestety, wiele informacji nie jest ułożonych w ciągi logiczne, przez co po skończonej lekturze miałem więcej pytań na niektóre tematy niż odpowiedzi. I tak, jest to między innymi broszurka reklamująca Tyskie browary, ale jako że przy okazji przemyca naprawdę sporo ciekawych historyjek związanych z nimi, nie robiłbym z tego zarzutu. W szczególności, że sam tytuł publikacji ostrzega nas przed zawartością.
Do piwnych tematów jeszcze na pewno wrócę, gdyż trochę literatury na ten temat udało mi się zebrać.
Dobra książka na początek, to prawda 🙂 I dość przystępnie, a na pewno łatwiej zrozumieć niż niuanse „łychowe” 😉 A przy okazji to doskonała okazja do podszkolenia się w temacie flejmów pt. „czy wolimy piwa słodkie czy nie, z jakimi szyszkami, wodą i jęczmieniem” 😀
ps
warzenia 😉
„warzenia ;)”
Goddamit, zawsze ten sam błąd, dzięki. ;]
„I dość przystępnie, a na pewno łatwiej zrozumieć niż niuanse „łychowe”
Tak, niuanse dotyczące whisky i whiskey (to już pierwszy niuans) są po prostu kosmiczne. Ale w tym zakresie zawsze byłem fanem różnych opowieści pt. „skąd się wzięła nazwa Old No. 7”.
„A przy okazji to doskonała okazja do podszkolenia się w temacie flejmów pt. „czy wolimy piwa słodkie czy nie, z jakimi szyszkami, wodą i jęczmieniem””
Tak, ale same różnice między gatunkami są umiarkowanie sensownie i przystępnie przedstawione – to właśnie najsłabszy, według mnie, element tej książki.
To na pewno nie dlatego, ale mógłbym zażartować że z powodu występowania w Polsce głównie jasnych lagerów 😉 Bo mimo wszystko portery, czy pszeniczne że o ale (piłem postmodern ale 😀 w Szkocji – wykręca łeb na lewą stronę) czy stoutach nie wspomnę, to margines… Najprościej kupić siki św. Weroniki i walić jedno za drugim. Ew. takie koszmary jak „Harnaś”, który jest na spirycie (uch) a z piwem ma wspólną chyba tylko nazwę.
Swoją drogą, najlepsze piwko jakie ostatnio piję (właściwie tylko to) to Łomża Eksport… W życiu bym nie podejrzewał że piwo w cenie około harnasiowo-żubrowej tak wymiata. Cóż, to najlepszy przykład na to, że nie zawsze niska cena oznacza niską jakość (zwłaszcza w sklepie przy Wspólnej Drodze ;P ).
„To na pewno nie dlatego, ale mógłbym zażartować że z powodu występowania w Polsce głównie jasnych lagerów”
Tak, to nawet nie żart, a fakt – tym bardziej w wydawanej w Polsce książce temat ten powinien być lepiej nakreślony. Przypuszczam, że nawet w sklepach, gdzie wybór piw jest większy, ok. 90%, może nawet 95%, to jasne lagery.
„Najprościej kupić siki św. Weroniki i walić jedno za drugim. Ew. takie koszmary jak „Harnaś”, który jest na spirycie (uch) a z piwem ma wspólną chyba tylko nazwę.”
Harnaś jest na spirytusie? To potwierdzone? Pytam, ponieważ jak go piłem, to dokładnie takie wrażenie miałem.
Co do piw, bardzo podchodzą mi właśnie stouty, ale w Polsce – poza Guinnessem, rzecz jasna – można chyba tylko Belfasta ustrzelić. Porter zaś akurat mi nie leży.
„Swoją drogą, najlepsze piwko jakie ostatnio piję (właściwie tylko to) to Łomża Eksport…”
Owszem, jest świetna. Z tego zakresu cen polecam też Kasztelana niepasteryzowana oraz Ambera niepasteryzowanego. Z droższych – ok. 5 zł – wybór jest już spory. Poza wspomnianym Belfastem, jest chociażby cała gama Ciechanów.
„Harnaś jest na spirytusie? To potwierdzone? Pytam, ponieważ jak go piłem, to dokładnie takie wrażenie miałem. ”
Aż sprawdziłem – na forum browarkowym generalnie jest jakiś wielki (surprise! :D) o to, czy dodają spirytusu, czy to z powodu obecności syropów cukrowych zamiast czystego słodu (i wtedy wytrąca się etanol), czy coś tam innego. Efekt jest taki, że nawet jak nie sprawdzimy tego na papierze, każdy poczuje na języku – wali bimbrem, a i polewania kiełbasek nie polecam, bo koledze się piwo zapaliło O_O (więc coś jest na rzeczy z tym etanolem)
„Co do piw, bardzo podchodzą mi właśnie stouty, ale w Polsce – poza Guinnessem, rzecz jasna – można chyba tylko Belfasta ustrzelić. Porter zaś akurat mi nie leży. ”
Piłem kilka razy Guinnessa i niestety, ten lany w Polsce ma się nijak do zwiezionego przez znajomych, nawet w puszce (z kulką :D). 🙁 A w Wawie kosztuje nieprzyzwoite pieniądze…
„Owszem, jest świetna. Z tego zakresu cen polecam też Kasztelana niepasteryzowana oraz Ambera niepasteryzowanego. Z droższych – ok. 5 zł – wybór jest już spory. Poza wspomnianym Belfastem, jest chociażby cała gama Ciechanów.”
Ja właśnie Ciechana już zarzuciłem – jednak mi się kubki zbuntowały, za słodki mimo wszystko, zwłaszcza po tym, jak odkryłem że Łomża :D, ma w ofercie i niepasteryzowane i miodowe. Co nie zmienia faktu, że ta Export jest najlepsza (działa tu też fakt, że to było pierwsze zimne piwo po upalnym dniu i atrakcjach w stylu oglądania rozrachunków po wypadku na Poniatowskim).
Ambera nie piłem, skoro polecasz to spróbuję. ;>
I mam jeszcze słabość do „Desperados”. Takie niby piwo-nie-piwo, ale bardzo orzeźwiające i nie kacuje zbyt mocno. 😉
Przepraszam, że się tak wtrącę między wódkę, a zakąskę, ale a propo Ciechana, w szczegolności miodowego – polecam właśnie się popularyzujące Trybunalskie Miodowe. Bardzo fajny smak piwa z nutką miodu pod spodem – mniam! 🙂
Z innych miodowych mogę też polecić Piwo na Miodzie Gryczanym (tak, to nazwa własna tej marki ;] ).
A Trybunalskiego Miodowego jeszcze nie próbowałem, będę musiał się rozejrzeć.
BTW, chyba po raz pierwszy w historii bloga dyskusja wykorzystała tyle zakotwiczeń w Disqusie. ;]
Ja proponuję zrobić wpis o ulubionych piwach 🙂
Szczerze mówiąc, myślałem o czymś takim. Ale zanim do tego dojdzie, poczytam jeszcze trochę – na razie nie za bardzo potrafię pisać o smaku. ;]