Idąc do kina na najnowszego „Thora” nie miałem szczególnych oczekiwań. Choć kocham filmowe uniwersum Marvela, akurat pierwsza część przygód gromowładnego steryda nie powalała. Uczciwie jednak rzecz ujmując, nie można było im też odmówić swoistego uroku. Zaś „Mroczny świat”… nadal ma ten sam urok, ale wszystko robi dużo, dużo lepiej.
Tym razem mieszkańcy Asgardu będą musieli się zmierzyć z przedwiecznymi wrogami, którzy grożą ich światu. Po wiekach nieobecności ze snu przebudziły się Mroczne Elfy, które – raz rozgromione przez ojca Odyna – w końcu mają okazję do zemsty. Dziewięć światów pierwszy raz od tysięcy lat będzie w koniunkcji, umożliwiającej masową destrukcję… jeśli tylko posiada się odpowiednie narzędzie. A tym razem jest to Eter, w którego posiadanie weszła… cóż, o tym przekonacie się już na seansie.
Choć co do zasady wolę te filmy, w których tematem przewodnim są narodziny superbohatera, tak w przypadku Thora zdecydowanie lepiej wyszła kontynuacja przygód niźli ich początek. Fabuła została opracowana bardzo zgrabnie, zaś za każdym razem, gdy miałem już wrażenie, że twórcy przegapili jakąś poważną dziurę logiczną, dosyć szybko pojawiało się w miarę sensowne wytłumaczenie. Choć obawiałem się nadmiaru średnio ciekawych bohaterów, wesoła kompania boga piorunów stanowiła raczej tło i zestaw narzędzi fabularnych. Nawet lady Sif, która doczekała się własnego plakatu, została potraktowana raczej po macoszemu. Nie jest to jednak minus, gdyż grający pierwsze skrzypce Chris Hemsworth w roli Thora sprawdza się coraz lepiej. Zaś wszelkie sceny w duecie z Tomem Hiddlestonem – czyli Lokim, rzecz jasna – wyszły wręcz wybornie.
Ba! Gdybym miał coś zmienić, to właśnie z Lokiem stworzyłbym drugiego bohatera pierwszoplanowego. On jest jak Szeryf z Nottingham w „Robin Hoodzie” – tak jak tam Alan Rickman skradł show Kevinowi Costnerowi, tak tutaj Hiddleston przyćmił i tak bardzo dobrego Hemswortha.
Zresztą, jeśli mam do czegoś uwagi w „Mrocznym Świecie”, to właśnie do proporcji. Tak jak czułem niedosyt Lokiego, tak samo miałem problem z długością niektórych segmentów filmu. Piękny, dynamiczny wstęp został niestety przytłumiony nudnawym rozwinięciem, które przez dobre pół godziny nie oferowało ni to akcji, ni to ciekawej ekspozycji bohaterów. Problemu upatruję się w szczególności w „ziemskich” wątkach filmu, z Natalie Portman i jej ekipą radosnych naukowców w rolach głównych. Sama Portman w roli oblubienicy Thora ponownie wypadła trochę blado, zaś jej wierna Drużyna Pierścienia stanowiła, jak dla mnie, element komediowy wprowadzony trochę na siłę. Ani pierwszy „Iron Man”, ani „Avengersi” nie potrzebowali tylu slapstickowych gagów. A jeśli już się te pojawiały, to były genialnie, naturalnie wkomponowane w całość filmu i jego klimat. Tu zaś miałem uczucie, że sceny rozpisane jako zabawne wybijały mnie z rytmu, w szczególności podczas finałowej walki.
Paradoksalnie, mam wrażenie, że „Mroczny Świat” skorzystałby na wycięciu około 10 minut materiału. Zyskałby wtedy na dynamice, nie tracąc fabularnie dosłownie nic. Jest to jednak czepianie się na zasadzie „czego zabrakło do rewelacji”. Nawet z tymi zaburzonymi, według mnie, proporcjami film wyszedł bardzo dobrze. I, jeszcze jedna rzecz, która mi wpadła w oko – filmy Marvela potrzebują więcej takich postaci pomocnicznych/epizodycznych, jak matka Thora. Cóż za charyzmatyczna, waleczna i ciekawa dziewoja!
Koniecznie muszę też wspomnieć o efektach specjalnych i wszystkich innych elementach dekoracyjnych, gdyż… „Mroczny Świat” jest po prostu śliczny. Ślady plastiku, które mi trochę przeszkadzały podczas oglądania pierwszej części „Thora”, znikły prawie bezpowrotnie (tylko lady Sif wyglądała trochę jak Power Ranger po retuszu). Do tego wszystkie koncepty graficzne, krajobrazy i animacje wyszły wręcz cudnie. Szczególnie w tym zakresie podobały mi się elementy związane z technologią i mocami Mrocznych Elfów – „granaty grawitacyjne”, czy cokolwiek to było, wyglądały wyśmienicie.
Co więcej, jest to film, który można bez bólu obejrzeć w 3D. Mimo że seans trwa prawie dwie godziny, zwęglonych neuronów nie stwierdziłem. Muszę też uczciwie przyznać, że trójwymiar faktycznie było widać i nie wyglądał na dodany na szybko w post produkcji. Miejcie też na uwadze, że… jedyne seanse 2D są z dubbingiem. A że w tłumaczeniu pojawią się takie zwroty jak „Zatkało kakao?” (chyba jako równoważnik złowróżbnego „Anyone else?”, albo czegoś podobnego, wypowiadanego przy Thora)… Domyślam się, że nie chcecie tego słyszeć.
Podsumowując, filmy o „Thorze” poszły w zdecydowanie dobrym kierunku! Jeśli o mnie chodzi, potrzeba jeszcze więcej Lokiego. Nawet jeśli twórcy nie planowali takiego rozwoju wypadków, muszą się pogodzić z faktem, że postać wykreowana przez Toma Hiddlestona zaczęła żyć własnym życiem. Trzeba z tego czerpać, w szczególności, że chyba wszyscy fani właśnie tego chcą. Na sam finał zaś uszereguję: choć „Mroczny Świat” zdecydowanie mi się podobał, to pierwszy „Iron Man” i „Avengers” nadal rządzą w moim rankingu.
Fabularne Post Scriptum
Tak jeszcze pomyślałem, że dla pewności dodam. Pamiętajcie, że to jest film solowy. Dlatego, nawet jeśli logika nakazywałaby udział członków Avengers w akcji, to – z przyczyn komiksowo racjonalnych – tak się stać po prostu nie może. Kapitan pewnie zażywa odmładzającej kąpieli kriogenicznej, Hawkeye gra w rzutki, Natasha dba o linię, Banner jest na terapii i uprawia jogę, zaś Tony zajmuje się byciem bogatym w jakimś innym zakątku świata. Tak to po prostu działa.
Swoją drogą, nie uważacie, że po „Mrocznym Świecie” były wyjątkowo miałkie sceny „post napisowe”? I czy ktoś może rzucić światło na ten jakże błyskotliwy pomysł oddania potężnej broni w ręce jakiegoś kolekcjonera? Ja chyba czegoś nie kojarzę… I jeszcze jedna sprawa – co był zawartością tego magicznego puzderka? Eter? Czy on nie został zniszczony podczas finałowej walki?
I na koniec: spacer Thora i Lokiego przez asgardzki pałac był wyśmienity.
UWAGA SPOILERY
Wczoraj przez „chwilę” też zastanawiałem się, dlaczego oddali Eter (którego zniszczyć chyba jako tako nie można – w walce zginął jedynie jego nosiciel, znaczy ten brudny Elf) Kolekcjonerowi… a potem przypomniałem sobie, że Sif i ten z brodą wykonywali rozkazy Odyna… czyli Lokiego. Dlaczego?
Spekulacja: Kolekcjoner współpracuje z Thanosem, który zbiera sobie Kamienie Mocy (czy jak tam się one nazywają) na Infinity Gauntlet (sam Kolekcjoner powiedział, że jeszcze „five to go”, bo jeden mają – Eter – a potrzeba sześć), Loki był winien jeden z Kamieni Thanosowi (w Avengersach dostał armię – w zamian miał zdobyć dla niego Tesseract) – Loki armię stracił, Kamienia nie dał, więc naraził się Thanosowi, zatem teraz oddał mu – przez Kolekcjonera – Eter, żeby być kwita i móc rządzić Asgardem bez dodatkowych komplikacji (Tesseractu oddać nie mógł, bo wtedy zburzyłoby to jego wiarygodność jako Odyna).
KONIEC SPOILERÓW
A film był zajebisty, o 😉
Nie jestem na tyle obyty z międzygalaktycznymi koligacjami w świecie Marvela, ale jak na mój poziom wiedzy to Twoje wytłumaczenie jest dla mnie całkiem logiczne. 🙂
Tak, Eteru nie da się zniszczyć, dlatego zamknęli go w tym pudełeczku.
Zgadzam się, że świetna analiza. :]
Powiem Ci, że bardzo fajnie sobie to poukładałeś. Serio. Dzięki. :-]
Co do Eteru to zabrakło mi jakiejś sceny, w której ów jest „puszkowany”. Stąd miałem wątpliwość, co dokładnie było w puzderku, choć oczywiście obstawiałem Eter. Niby niezniszczalny, ale… wiadomo, jak to z tą niezniszczalnością w komiksach bywa.
Jestem też niezmiernie ciekawy, jak pociągną wątek Lokiego jako władcy.
W KOMENTARZU MOGĄ SIĘ POJAWIĆ MNIEJSZE LUB WIĘKSZE SPOILERY
„I, jeszcze jedna rzecz, która mi wpadła w oko – filmy Marvela potrzebują
więcej takich postaci pomocnicznych/epizodycznych, jak matka Thora. Cóż
za charyzmatyczna, waleczna i ciekawa dziewoja!”
Mamusia w Jedynce pada od jednego hita, a w Dwójce okazuje się być dobrze wytrenowanym wojownikiem… Eh, ta konsekwencja.
„A że w tłumaczeniu pojawią się takie zwroty jak “Zatkało kakao?” (chyba
jako równoważnik złowróżbnego “Anyone else?”, albo czegoś podobnego,
wypowiadanego przy Thora)… Domyślam się, że nie chcecie tego słyszeć.”
Zatkało kakao było dla mnie genialnym tłumaczeniem, które rozbawiło nie tylko mnie ale i resztę sali. To był bardzo fajny, swojski smaczek, który ratował to średnio miejscami udane tłumaczenie.
„Swoją drogą, nie uważacie, że po “Mrocznym Świecie” były wyjątkowo miałkie sceny “post napisowe”?”
Mnie szczególnie zabolał brak Iron Mana w ostatniej scenie, gdy ten potwór goni za ptakami. Genialnie dopełniłoby to całości – maszkara ściga ptaszyska, znika z kadru, a po dwóch sekundach widać ścigającego ją Tony’ego. Ta scena aż się prosiła o takie wykończenie. Szczególnie, że w Iron Manie 3 chętnie sięgnęli po innego bohatera w scenie po napisach.
———————————————
Thora widziałem na maratonie, jaki organizowało Cinema City. Najpierw Thor, potem Avengers, a na koniec premierowo Thor 2. Z całej trójki niestety najnowszy film spodobał mi się najmniej (oczywiście dwa poprzednie widziałem już kiedyś). Do połowy filmu było okej, ale pod koniec miałem wrażenie, że nie wiem co oglądam. Nagle poczułem, że to tylko luźno powiązane ze sobą sceny. Po „śmierci” Lokiego trochę film stracił dla mnie na znaczeniu, choć dotąd nie byłem specjalnym fanem tej postaci. Chyba dopiero jego występ w Thorze 2 sprawił, że naprawdę go polubiłem. Niemniej, choć najnowszy Thor jest filmem niezłym, daleko mu do poziomu świetnych moim zdaniem Avengersów i Iron Mana 3 (tak, najbardziej z tej trylogii lubię Trójkę, wszystkie obelgi przyjmę z godnością).
Swą droga, czy jest ktoś mi w stanie wytłumaczyć czemu dokładnie doktor Selvig musiał gonić na golasa po Stonehenge? Twierdził, że nie zwariował, ale wróżenie końca świata to jedno, a gonienie jak go Bóg stworzył to zupełnie co innego.
PS
Jak ktoś znajdzie gifa z tym, jak Thor odwiesza swój młot w mieszkanku, niech da mi znać. 😀
„Mamusia w Jedynce pada od jednego hita, a w Dwójce okazuje się być dobrze wytrenowanym wojownikiem… Eh, ta konsekwencja.”
O, widzisz, tego kompletnie nie pamiętam. Ale w dwójce bardzo dobrze poprowadzili jej postać, charakterna była.
„Zatkało kakao było dla mnie genialnym tłumaczeniem, które rozbawiło nie tylko mnie ale i resztę sali. To był bardzo fajny, swojski smaczek, który ratował to średnio miejscami udane tłumaczenie.”
Ja akurat nie kupuję takiej szkoły tłumaczenia na zasadzie „żeby było zabawnie za wszelką cenę”. Bohaterowie Thora mówią do siebie tak trochę po staroangielsku, a tu takie tłumaczenie…
„Mnie szczególnie zabolał brak Iron Mana w ostatniej scenie, gdy ten potwór goni za ptakami.:
Mógłby być. :] Choć ja też bym chętnie zobaczył w tej scenie, w której statek Malakitha miał spaść na rannego Thora. Jakby tak w ostatniej chwili podleciał Tony z tekstem „Keep calm and continue kissing, I got this”. Oczywiście, to tylko takie tam wyobrażenie fana, film solowy, to film solowy i to żaden zarzut. ;]
„Niemniej, choć najnowszy Thor jest filmem niezłym, daleko mu do poziomu świetnych moim zdaniem Avengersów i Iron Mana 3 (tak, najbardziej z tej trylogii lubię Trójkę, wszystkie obelgi przyjmę z godnością)”
Zastanawiałem się, gdzie sam bym ustawił Iron Mana 3 wśród tych wszystkich filmów i mam problem. Ale raczej też nad Thorem 2.
A co do: „(tak, najbardziej z tej trylogii lubię Trójkę, wszystkie obelgi przyjmę z godnością)”
Nie jestem pewien – czytałeś moją ścianę tekstu o IM3? Pytam, bo też broniłem tej produkcji, co, jak się okazało, takie popularne nie było, gdyż masie ludzi ten film się strasznie nie podobał. 😀 W razie czego: http://koziol.info.pl/2013/06/iron-man-3-extremis-mandaryn-iron-man-ty-ja-i-wszyscy-ktorzy-czytali-komiksy/
„Jak ktoś znajdzie gifa z tym, jak Thor odwiesza swój młot w mieszkanku, niech da mi znać.”
Świetna scena. :]
„Ja akurat nie kupuję takiej szkoły tłumaczenia na zasadzie „żeby było zabawnie za wszelką cenę”. Bohaterowie Thora mówią do siebie tak trochę po staroangielsku, a tu takie tłumaczenie…”
Burzy to trochę kanwę, ale w tym przypadku to zupełnie nie jest dla mnie problem. Do tej pory się śmieję, gdy przypomnę sobie tę scenę.
„[…] Choć ja też bym chętnie zobaczył w tej scenie, w której statek Malakitha miał spaść na rannego Thora. Jakby tak w ostatniej chwili podleciał Tony z tekstem „Keep calm and continue kissing, I got this”. Oczywiście, to tylko takie tam wyobrażenie fana, film solowy, to film solowy i to żaden zarzut. ;]”
To byłby akurat sam koniec filmu, więc nic by się specjalnego nie stało. Skoro Rogers się „pojawia” na 3 sekundy, Tony też by mógł. 😉
„Nie jestem pewien – czytałeś moją ścianę tekstu o IM3? Pytam, bo też broniłem tej produkcji, co, jak się okazało, takie popularne nie było, gdyż masie ludzi ten film się strasznie nie podobał. :D”
A wiesz, nie czytałem! Do tej pory przynajmniej. Bardzo Ci dziękuję za link, łakomie pożarłem Twój tekst, był niezwykle ciekawy. 🙂
Cieszę się, ze tekst o Iron Manie się podobał! :]
Co do sceny na końcu, ktoś lepiej zorientowany niż ja podrzucił linki wyjaśniające o co chodzi, cytuje poniżej jego wiadomość:
„http://en.wikipedia.org/wiki/Infinity_Gems/
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Infinity_Gauntlet /
http://en.wikipedia.org/wiki/Thanos
Czyli prawdopodobny final III universe phase. Swoją drogą dwa już poznaliśmy, Aether oraz Tesseract” – chodzi o elementy większej broni.
O, dzięki za linki, poczytam sobie. :-]
Też mi się własnie coś wydawało, że może chodzić o „Rękawicę Nieskończoności”.
Teraz też leci jakiś event (?), który nazywa się po prostu „Infinity” i też ma Thanosa w obsadzie. Z tego, co widziałem, kolejne zeszyty wyglądają po prostu pięknie, ale coś nie mogę się za to zabrać, ponieważ liczba zaangażowanych postaci mnie przeraża.
jak większość eventów z ostatnich lat 🙂 dziesiątki mniej lub bardzij powiązanych z główną fabułą tie-inów. Najlepiej jest zapoznać się z główną serią, a potem powybierać ciekawsze numery z innych serii.
Chyba „Age of Ultron” był ostatecznie takim eventem, który nawet nie do końca miał wpływ na uniwersum, prawda? Czytam akurat w miarę na bieżąco Superior Spider-Mana i tie-iny z nim do AoU miały w ogóle oddzielną numerację. Chyba że w kontekście innych postaci wygląda to inaczej. :] Przyznaję, że ja często nie nadążam za logiką tych eventów. :]
Ciekawe eventy z Marvela z ostatnich lat
Anihilacja – ok. 25 komiksów
Fear Itself – 137 XD (Przeczytane wszystkie:P)
House of M – 53
Civil War – 105
DC
Batman : Death of the Family (new 52) – 33
Batman : KnightSaga -129
Batman : R.I.P Saga – 64
Blackest Night – 79
Brighest Day – 37
Huhu, całe Fear Itself przeczytałeś? Szacun, ja tylko tie-iny Iron Mana, ponieważ cały vol.5 czytałem. :] Dobry jest ten event? Po samym Iron Manie ciężko było mi coś powiedzieć.
Do House of M się zabieram – ale tylko główny wątek plus Spider-Man i kilka innych tie-inów. Civil War podobnie, w końcu przeczytam. :]
A z DC – czytałeś Trybunał Sów? Zacna rzecz. :] A Death of the Family czytałem, ale tylko z tie-inami z Batmana (czyli bez Nightwinga, Batgirl etc.)
Dzięki za cynk co do pozostałych. :]
Jak dla mnie Fear był lepszy niż Civil War, na którym zatrzymałem się w połowie XD Wydaje mi się że Trybunał czytałem, ale tych komiksów mam tak dużo że masakra 😛 Z tych tam wypisanych najbardziej polecam Ci KnightSaga, jest genialna 😀
Co do obsady, drugorzędne role są zawsze w cenie. Podane przez Ciebie przykłady tylko to potwierdzają. Przykład kolejny Bale aka Batman, Leadger aka Joker, wiadomo kto wypadł lepiej. Wychodzi na to, że chyba najlepiej grać tą mroczniejszą stroną mocy:D
Tak, obsada pomocnicza jest bardzo ważna. Tutaj trochę słabowała momentami, ale, jako się rzekło, duet z Lokim bez problemu ratował sytuację. :]
Jeszcze kilka materiałów odnośnie Thanos-a:
http://www.youtube.com/watch?v=VOhCPyoJMbc
http://www.youtube.com/watch?v=ePI0AUcVfjA
Już sobie obejrzałem część, bardzo fajne opracowania, dzięki! Swoją drogą, podziwiam ludzi, którzy mają energię, by robić takie rzeczy.
Ja akurat byłem pozytywnie zaskoczony Thorem jedynką. Wiele się nie spodziewałem, po obejrzeniu Kapitana Ameryki jeszcze mniej, a był całkiem spoko. Tym bardziej zachęcająco brzmi jak piszesz, że dwójka jest lepsza.
Mi akurat Kapitan Ameryka podobał się chyba jednak bardziej od Thora. Nie zmienia to jednak faktu, że Thor 2 jest lepszy od jedynki i myślę, że po seansie też będziesz miał takie zdanie. Wszystko poprawiono: stronę wizualną, fabułę, ekspozycję postaci, Hemsworth lepiej gra, Lokiego jest więcej.
O! Pierwsza opinia o „Thorze 2” wydana przez samca 😀 Cenna rzecz. Dotychczas spotykałam się z kwikami zachwytu, no ale to były wszystko dziewoje fangirlujące klacie Thora albo Lokiemu. xD
Trochę mnie przekonujesz do filmu. Tak troszkę. 😉 W sumie jestem ciekawa bogów, nawet jeśli od jakiegoś już czasu Sif kojarzy mi się tylko z laską, która w WoWie uciszyła Thorima, nim ten dokończył myśl „I remember you… in the mountains”. ^^
Enyłej, cenna opinia. Zobaczy się. 🙂
„O! Pierwsza opinia o „Thorze 2″ wydana przez samca :D”
Hahahah 😀 No tak, wyjątkowo jestem chyba bardziej „obiektywny” od pań. Ciekawe jest to, że w komiksach tradycyjnych to na ogół panowie mają się na co napatrzyć (jakkolwiek karykaturalne by to nie było). A w filmach? Hiddleston, Hemsworth, Downey Jr., Evans… normalnie ekranizacja fantazji. :] Dla panów sytuację ratuje tylko piękna Scarlett.
Co do samego filmu, myślę, że możesz spokojnie obejrzeć – jak już sama zauważyłaś, dla pań jest jeszcze więcej w nim walorów. :]
BTW, dziewczyna grająca w WoWa… to są zalety prowadzenia bloga, poznaje się najróżniejszych ludzi. :] Przygotowujesz się na najnowszy dodatek? ;]
No to obejrzę. 😉 Ale w sumie nie wiem, czy w kinie… ;| Z drugiej strony, to pewnie zbyt efekciarskie widowisko, żeby ograniczać się do małego ekranu, nie?
Ostatnio grywam nieco mniej, ale raczej, że się przygotowuję. 🙂 Po Pandarii, do której nie byłam i nadal nie jestem do końca przekonana, wreszcie jest coś, co może będzie chociaż tak fajne jak Cataclysm (choć nic nie przebije WotLK). 🙂 Prawdę mówiąc właśnie powinnam dobijać Garrosha (którego tak bardzo hejtuję 😛 ), ale NaNoWriMo troszeczkę krzyżuje mi plany i mam przerwę. xD
Tak, radziłbym raczej w kinie obejrzeć. Choć na TV też będzie OK, to nie jest aż tak widowiskowy film, jak Avengers czy Pacific Rim. :]
No proszę, widzę, że w WoWie orientujesz się chyba dużo lepiej ode mnie. ;] Przyznaję, że ja tylko wylevelowałem jedną postać na 90 poziom, po drodze starając się zobaczyć jak najwięcej raidów i dungeonów. :] Ograłem wszystkie lochy poza Cataclysmem (nie byłem w stanie ich zrobić solo na 90 lvl), wszystkie scenariusze z Pandarii, wszystkie Panda-raidy i masę starych raidów też. :]
Już pojawiają się filmy wyjaśniające sceny po zakończeniu, o których tutaj rozprawialiśmy:
http://uk.ign.com/videos/2013/11/08/thor-2s-after-credits-easter-egg-explained?utm_campaign=fbposts&utm_source=facebook
O, super! Tradycyjnie dzięki. :] Po powrocie z pracy sobie obejrzę. :]
I mnie udało się obejrzeć „Thora 2″…niestety z dubbungiem, bo na 3D do mojego kina więcej nie pójdę, a napisy dawali, jak sam wspomniałeś, tylko w wersji 3D. I muszę przyznać, że dubbing osłabia odbiór filmu gdzieś o około 2 oczka :/ Jest tak żałosny, że w pewnym momencie już chciałem wyjść z kina. A najgorsze były te idiotyczne „humorystyczne” wstawki w tym okropnym tłumaczeniu. Może w oryginale dałoby się je jakoś znieść, ale „po naszemu” miażdżyły umysł:/ I zgadzam się z Tobą względem, tego, że niepotrzebnie rozwalały spójność całego obrazu.
„Thor 2” był niezły, ale nie rewelacyjny. Czegoś zabrakło. Tylko ciężko mi powiedzieć czego…wszystko przez ten dubbing 😉
Właśnie sobie wyobraziłem te wszystkie slapstickowe gagi z polskim podkładem – o zgrozo! 😀
Mi się wydaje, że do rewelacji brakowało właśnie tej spójności, żartów bardziej kontekstowych, jak w Avengers. Świetnym przykładem doskonale udanego gagu była scena z Lokim zmieniającym się w Kapitana. :] A w Avengers to już w ogóle było doprowadzone do perfekcji, jak choćby rozmowa Tony’ego z Lokim, kiedy ten pierwszy czekał na zmianę pancerza. Tamten film cały się składał z takich cudownych scen. A Thor 2 przez brak właśnie takich smaczków, jednak tym poziomem odstaje.
Dobry tekst, dla mnie to trzeci najlepszy Marvel (po pierwszym Iron Manie i Avengersach), doskonale się bawiłem, gagi mi jakoś nie przeszkadzały, a jedynie uatrakcyjniły odbiór. Zabieram się do napisania recenzji, więc zapraszam koło piątku do mnie i zapoznania się z moimi odczuciami 😉
Cieszę się, że tekst się podobał. :-]
Co do takiego dokładniejszego uszeregowania, to musiałbym kiedyś do tego bardziej przysiąść. Aktualnie chyba na trzecie miejsce IM3 bym wrzucił. I jestem ciekawy nowego Kapitana, mam wrażenie, że może wysoko wskoczyć.
Jak wrzucisz swój tekst, to możesz się tu śmiało linkiem podzielić, chętnie przeczytam. :-]
Linkowałem już raz, ale chyba coś poszło nie tak.
Zapraszam więc raz jeszcze:
http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/11/377-krotko-o-ostatnio-widzianych.html
Nie tylko o Thorze, ale też m.in. o Iron Manie 3. A Kapitan, rzeczywiście, może namieszać 🙂
Byłem, obejrzałem, czas opisać wrażenia. Muszę jednak zacząć od powrotu do części pierwszej. Wśród recenzentów jest odbierana jako najgorszy z filmów Marvela. jednak ja uważam odwrotnie. Bardzo mi się podobała. Być może dlatego, że jestem wielkim fanem Kennetha Branagha oraz jego adaptacji Szekspira. A szekspirowski klimat moim zdaniem bardzo pasuje do pierwszej części Thora.
W drugiej jest już zupełnie inaczej. Zmiana reżysera wyszła filmowi na dobre. Świetnie pogłębione główne postacie. Poprawione efekty specjalne, wreszcie w filmie Marvela działa 3D ( w pewnym momencie prawie uchyliłem się przed Mjolnirem 😀 ), a obsada w większości już nie gra, tylko po prostu są swoimi postaciami. Tom Hiddleston jednak kradnie cały film. Wykreował tak genialną postać, że trudno to opisać słowami. Scena przechadzki po pałacu po prostu zapada w pamięć. Świetne cameo Chrisa Evansa 🙂
Teraz przejdziemy do rzeczy negatywnych. Ponownie Natalie Portman nie przekonuje. Wydaje mi się, że to po prostu nie jest gatunek filmowy dla niej. Jej kompani ponownie robią za element komediowy, ale to mi akurat nie przeszkadzało. Brakowało mi trochę Warriors Three i Lady Sif. I nie pasuje mi Zachary Levi w roli Fandrala. O wiele bardziej pasował mi jego poprzednik. Muszę się zgodzić, że mimo, że to najkrótszy z filmów Marvela, też miałem wrażenie, że niektóre sceny można było sobie darować. Film w niektórych momentach po prostu dłużył się niemiłosiernie.
No i sceny końcowe… Nie powalały, choć pierwsza z Kolekcjonerem zapowiada nam Thanosa i Infinity Gauntlet. Zapewne w Guardians of Galaxy powróci ten wątek.
Dla mnie film dobry chociaż ma wady, (podobnie jak The Wolverine),
lepszy od IM3 i 2 ale gorszy od MOS, Avengers, IM1, CATFA czy Thora 1.
Na plus Thor, Loki, ich relacje, Mroczne Elfy. Sif
Na minus goły Erik Selvig i kilka innych rzeczy.
Thor w tym filmie staje się bardziej inteligentny i sprytny w przeciwieństwie do Starka z IM3.
Moja ocena mocne 6/10 a nawet 7.
Trochę byś rozwinął, na minusie goły Erik Selvig i kilka innych rzeczy? Poza tym Erik był zabawny jako crazy astrofizyk:D
Dla mnie nagi Selvig to też minus i jedna z tych scen, które po prostu bym wyciął, gdyż nic do filmu nie wnosiły… Dużo lepsza była ta scena, w której wyrzucał leki do kosza. :]
Tak, Thor, jako postać, bardzo fajnie ewoluowała. Nigdy nie myślałem, że go polubię, ale w filmowym uniwersum został świetnie poprowadzony w kolejnych filmach.
Sceny Lokiego i Thora rządzą.
Evans dostał najlepsze cameo (jest jakiś polski odpowiednik tego słowa?), jakie kiedykolwiek widziałem. To było niezwykle komiksowe (w sensie trzymania się jednego uniwersum) i absolutnie niewymuszone. Coś pięknego.
Mnie z kolei urzekł ześwirowany profesor Selvig. Jakbyś się dowiedział, że o teorii światów równoległych wiedzieli już wikingowie, a potem jeszcze bóg intryg wyjąłby Ci na jakiś czas mózg, to też byś się zachowywał dziwnie.
Jeśli masz ochotę zapoznać się z moją szerszą opinią, to wieczorem będzie u mnie dłuższy tekst na temat tego filmu, więc czuj się zaproszony do przeczytania. 😉
Do samej koncepcji świrniętego Selviga nic nie mam – ba, podobała mi się scena, w której wyrzucał wszystkie lekarstwa. Była świetna. Przeszkadzały mi te tanie slapstickowe wstawki z bieganiem nago etc.
Co do najlepszych cameo – ja bym powiedział, że Evans ma bardzo mocną konkurencję w postaci Wolverine’a z „Pierwszej klasy”. Ale nie potrafiłbym powiedzieć, które było lepsze, obydwa były genialne. 😀
Aha, i jeszcze słowo „cameo” – u nas chyba można byłoby tylko tak opisowo to potraktować na zasadzie „występu gościnnego”, ale to nie do końca wg mnie oddaje ideę tego określenia.
O ile pojawienie się Jackmana przyjęło kapitalną formę, to jednocześnie nie do końca jest sensowne. Dlaczego niby poddali się i nie przekonali go do dołączenia?
Dlatego, moim zdaniem naturalnie, Evans go minimalnie wyprzedza.
Myślę,że Wolverine’a trzeba bardziej tak właśnie humorystycznie traktować, ponieważ fabularnie faktycznie sens był… ograniczony. ;]
Ja bym właśnie chciał by film miał choć te pół godziny więcej, i przeznaczył ten czas na spokojniejsze momenty i rozbudowanie charakterów postaci (zwłaszcza Malekitha)
Spodobało mi się większe wyważenie humoru (jest go mniej i w lepszej jakości niż w Iron Man 3)
PS: A co myślisz o nadchodzącym Zimowym Żołnierzu? Bo mnie zwiastun z Super Bowl rozbił na łopatki. Czekam na to (Ale i tak muszę mocno obniżyć oczekiwania, bo tak samo było ze zwiastunem IM3)
To może byc doskonałe, zwłaszcza że mają podany na tacy świetny materiał źródłowy (A nawet dwa – film bazuje zarówno na „Winter Soldier” jak i na „Nick Fury vs. SHIELD”)
Ja miałem tak z pierwszym Thorem – też uważałem, że był o pół godziny zbyt krótki, więc rozumiem, o co Ci chodzi. W przypadku dwójki jednak mi prywatnie wystarczyłby trochę inny montaż.
A Winter Soldier… Powiem tak – nie myślałem, że będę kiedyś tak czekał na film z Kapitanem Ameryką! Według mnie, wypowiada się wybornie. Jeśli tylko zostanie utrzymany poziom i klimat trailerów, to ja jestem sprzedany. Może z tego wyjść wyborne połączenie kina akcji, szpiegowskiego i superbohaterskiego (zresztą, angaż Robert Redforda jest bardzo miłym ukłonem w tym kierunku), Czekam z niecierpliwością.
Co do „Nick Fury vs. Shield” – zaciekawiłeś mnie, nie znam tego. Czy to może się rozgrywa po komiksowym Winter Soldier? Pytam, ponieważ wróciłem ostatnio do Capa. W WS był jeszcze Nick, a zaraz po WS (od, bodaj, 15 numeru) Nicka już nie ma. I trochę się pogubiłem, ten komiks może by mi rozjaśnił sprawę.
http://marvel.wikia.com/Nick_Fury_vs._S.H.I.E.L.D._Vol_1_1
Komiks z lat 80, więc wątpię 🙂
Nope, to faktycznie nie to. Ale dzięki za linki. :-]
Jestem po wczorajszym seansie. Jedynka dla mnie była zdecydowanie lepsza. Mroczny Świat strasznie się dłużył i był nudnawy, a Natalie Portman powinna przestać grać w filmach XD Gdyby wyciąć sceny „miłosne” i włożyć w nie monologi Lokiego, film by dużo zyskał.
P.S. 1 – Scena z pudełkiem była w czasie napisów 😉 Malekith mówił że etheru się nie da zniszczyć więc to chyba było to
P.S. 2 – Była też scena po napisach, z Thorem i jego wybranką, nie polecam xD
P.S. 3 – Jest komiks, Loki Agent of Asgard, co byś powiedział jakby z robili z tego serial z Tomem?
Natalie Portman ostatnio podobała mi się tylko w „Czarnym łabędziu”. A tak poza tym, to faktycznie słabo.
Co do serialu o Lokim – komiksu nie znam, ale wiesz… wszystko, co jest z Tomem, jest dobre. 😀