Tomasz Kozioł

(Pop)kultura osobista

Najświeższe teksty

Contagion: Epidemia strachu – To naprawdę piękna katastrofa

C

Zanim zasiadłem do tej recenzji, próbowałem sobie przypomnieć przykład jakiegoś naprawdę dobrego filmu katastroficznego. Nie z gatunku „głupich a fajnych”, jak na przykład „Dzień niepodległości”, ale takiego, o którym można powiedzieć, że to po prostu solidne kino. Kino, które wciąga, wzbudza całą gamę emocji i pokazuje coś ciekawego. Szczerze mówiąc, nie przyszło mi nic do głowy. Wiem natomiast, że gdybym jeszcze kiedyś miał mówić o kinie katastroficznym, nie będę miał już tego problemu. Za przykład świetnego filmu będę miał „Contagion”.

Zastanawiałem się, jak może wyglądać film o epidemii, jeśli obsadzono w nim tyle znanych nazwisk. Właśnie, nazwiska! Zanim przejdziemy do dalszych rozważań, porozmawiajmy o tym, kto stanął przed kamerą. Trzymajcie się siedzeń, jeśli wcześniej nie słyszeliście o liście płac tej produkcji. Mamy tu obok siebie Marrion Cotillard, Kate Winslet, Gwyneth Paltrow, zaś dla pań wystąpili Jude Law, Laurence Fishburne i Matt Damon. Dawno nie widziałem na jednym palnie tylu nie tyle gwiazd co znamienitych, utalentowanych aktorów. Sama ta mieszanka sław jest wystarczającym powodem, żeby iść do kina. (więcej…)

Dziewczyna w czerwonej pelerynie – Czerwony Kapturek: Historia seksowna

D

Zrobienie dorosłej wersji historii o Czerwonym Kapturku, bez dodawania do tytułu trzech liter X, proste według mnie nie jest. Może dlatego też co jakiś czas ktoś podejmuje ten temat, najwyraźniej lubiąc wyzwania. Była już gra „The Path” ze studia Tale of Tales, teraz zaś przyszła pora na film od twórców… cóż, „Zmierzchu”.
Obiecałem sobie, że nie będę oceniał „Dziewczyny w czerwonej pelerynie” przez pryzmat faktu, iż reżyser realizował wcześniej wspomnianą sagę o – hm – połyskliwych wampirach-licealistach. Takie uprzedzenie nie jest fair. Co prawda, bronienie się przed nim też nie jest proste, w szczególności, gdy jeden z bohaterów ma fryzurę „na Pattisona” (zwanego też „Panem Dynią”). Co więcej, scenariusz po prostu ocieka wątkami romansowymi. Innymi słowy, widać, że „Dziewczyna” miała być czymś w miarę świeżym, ale twórcy chcieli mieć zapewnioną większą szansę na solidny dochód, więc postanowili zaczerpnąć z tego, co już się świetnie sprzedało. (więcej…)

DC Showcase: Catwoman – Kobieta kot w świetnej formie

D

Wszedłem ostatnio szczęśliwie w posiadanie wydania DVD „Batman Year One” (podziękowania dla Galapagos). Jako że płytka zawiera nie tylko sam film o wiadomym tytule, ale też całą masę innych, naprawdę ciekawych materiałów, postanowiłem rozbić jej recenzję na kilka części, wieńcząc całość videorecenzją (czyli już wiecie, jaki film będzie następny).

Na pierwszy ogień idzie przystawka, czyli kolejna produkcja z serii DC Showcase. Tym razem padło na „Catwoman”, co jest pomysłem wręcz świetnym, gdyż jest to jedna z postaci wspierających fabularnie „Batman Year One”. Te dwie produkcje co prawda nie przenikają się w pełni, ale mimo wszystko ma się uczucie pewnej spójności dzięki takiemu zabiegowi. (więcej…)

Dziewczyna w czerwonej pelerynie – konkurs

D

Po kilku tygodniach przerwy przyszła pora na kolejny konkurs! Ponownie fundatorem nagród jest firma Galapagos. Jak się zapewne domyślacie po tytule wpisu, do zgarnięcia jest film „Dziewczyna w czerwonej pelerynie”, rzecz jasna na DVD. A żeby być dokładnym: za dwie najciekawsze odpowiedzi na zadanie konkursowe można wygrać zestaw „płyta DVD + książka związana z filmem”. Zadanie konkursowe znajduje się zaraz poniżej, zaś regulamin możecie przeczytać w rozwinięciu wpisu. Do dzieła!

Zadanie konkursowe

Biorąc pod uwagę, że mój bohater – Jason Statham – potrafi zabić garniturem (’Transporter 3′), pomyślałem, że tego samego powinien się nauczyć nasz czerwony kapturek. Po pierwsze, problem wilka byłby rozwiązany. Po drugie, wilk zostałby ostatecznie upokorzony. Pytanie do Was wiec brzmi: jak wspomniana dziewoja mogłaby wykonczyć natrętnego czworonoga przy użyciu swojego przyodziewku? Najbardziej kreatywne odpowiedzi zgarną nagrody – proszę tylko zachować umiar w zakresie jakichś patologicznych zapędów. ;] (więcej…)

Benny i Joon – Ciepłe kino na zimne dni

B

Johnny Depp to, na chwilę obecną [początek roku 2006 😉 – przyp. KoZa], żywa legenda aktorstwa. Wiele kobiet uważa go za najprzystojniejszego mężczyznę na Ziemi, a większość widzów widzi w nim klasę samą w sobie, gdyż każda jego kreacja jest unikalna. Po latach występów powstał nawet nieoficjalny gatunek, noszący wiele mówiącą nazwę: „filmy z Johnnym Deppem”. Osobiście, uważam, że jednym z najwybitniejszych obrazów tej kategorii jest dość mało znany w Polsce „Benny i Joon”, wyreżyserowany w 1993 przez Jeremiaha Chechika.

Tytułowa para to rodzeństwo, osierocone w dzieciństwie przez rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Od tamtej pory Joon (Mary Stuart Masterson) nigdy się nie pozbierała i, w pewnym stopniu, zamknęła się we własnym świecie. Benny’emu (Aidan Quinn) nie pozostało nic innego, jak zaopiekować się domem i młodszą siostrą. Największym problemem dla niego jest pogodzenie pracy z życiem osobistym. Co najgorsze, Joon nie chce się zgodzić na żadną gosposie – te z reguły nie wytrzymują z nią dłużej, niż kilka dni. Wszystko ulega zmianie, gdy na planie pojawia się Sam (Johnny Depp) – człowiek o niebywałej wręcz zręczności i poczuciu humoru, lecz również ze zwichrowaną osobowością. Nic więc dziwnego, że od razu tak polubił młodą właścicielką domu, u której zatrzymał się na kilka nocy. (więcej…)

Giganci ze stali – dubbingowy gwałt

G

Pytanie na dobry początek – jaki macie odruch, gdy widzicie, że zaraz na ekrany wejdzie film z Wolverinem i wielkimi robotami, które walczą na ringu do ostatniej kropli smaru? Osobiście, mimowolnie wyciągam kasę z portfela i kupuję bilet na seans. Myślałem, że „Real Steel” – czy też po naszemu „Giganci ze stali” – nie może być złym filmem w swoim gatunku. Ta produkcja miała wszystko. Hugh Jackman i wspomniane roboty to dla mnie recepta na epicką rozwałkę w najlepszym wydaniu.

A teraz pomyślcie, że po kupieniu biletu okazuje się, iż produkcja jest przeznaczona dla 7-latków. Tak, dla osób, które urodziły się w okolicach 2004 roku. Ale to nie koniec atrakcji – gdy tylko Hugh Jackman otworzył usta, okazało się, iż w najlepsze… korzysta z dorobku nie Shakespeara a Mickiewicza. Tak „Giganci ze stali” są zdubbingowani. Dramat, horror, koszmar, tragedia – to pierwsze słowa, jakie przyszły mi do głowy, gdy zdałem sobie sprawę z tego, co słyszę. (więcej…)

Batman & Superman – World's Finest – pierwsze spotkanie Człowieka ze Stali z Mrocznym Rycerzem

B

Zanim zajmiemy się samą animacją, omówmy najpierw jeden termin związany z komiksami. Jest nim „crossover”. To ten typ obrazkowej opowieści, w którym spotykają się postacie z dwóch różnych serii, na ogół od jednego wydawcy, ale jak każda zasada, ma to swoje wyjątki. Czasem wychodzą z tego ciekawe i łatwe do przetrawienia dla szarych zjadaczy chleba historie. Czasem zaś wychodzą z tego takie potworki, że tylko komiksowy geek jest w stanie ogarnąć umysłem i chronologię samych komiksów, i sens wydarzeń w nich zawartych (coś takiego miało miejsce, według mnie, na przykład przy okazji marvelowskiego cyklu „Civil War”, który się ciągnął bodaj przez 100 komiksów w prawie wszystkich seriach tego wydawcy). Na szczęście, animowane przygody Batmana i Supermena zaliczają się do tej pierwszej kategorii, z którą można obcować bez spędzenia uprzednio tygodnia z nosem zanurzonym w wikipedii. Ale jeśli starczy mi nerwów i siły, może kiedyś przybliżę Wam również taki właśnie mega-crossover na łamach mojego bloga. Na razie zajmijmy się „World’s Finest”. (więcej…)

Be Cool – Śmiech nadejdzie jutro

B

„Be Cool” isn’t cool – tym krótkim zwrotem amerykański widz mógłby skwitować najnowszą produkcję Gary’ego Gray’a. Czy autorowi się po prostu wydawało, że film jest śmieszny, czy też uznał swoje zarobki za zbyt małe – tego nie wiem. Jestem jednak przekonany, że ktoś na tym „obrazie” musiał zyskać i to dużo, gdyż zaangażował przy produkcji wiele gwiazd Hollywoodzkiego kina.

Kontynuacja „Dorwać Małego” wdraża nas w tajniki biznesu muzycznego rodem ze Stanów Zjednoczonych. Chili Palmer (John Travolta) postanawia zerwać z kręceniem filmów i wziąć się poważnie za pomaganie młodym talentom w ich drodze do wielkiej sławy na deskach Hyde Parku. Niestety traf chciał, że wszystko zaczyna się komplikować po śmierci znajomego, który miał wyraźnie na pieńku z amerykańską filią rosyjskiej mafii. Szybko się okazuje, że celem panów w stylowych garniturach jest również sam Chili Palmer. (więcej…)

Gears of War 3 – O grze inaczej, czyli porozmawiajmy o fabule

G

Mimo że sprzedałem Xboxa 360, pozostały pewne gry, które miałem nadzieję jeszcze kiedyś mieć okazję przejść. Najważniejszym z takich tytułów było zdecydowanie „Gears of War 3”. W jedynce się zakochałem, w dwójkę grałem z miłą chęcią, a biorąc pod uwagę tendencję do ciekawego poszerzania fabuły w kolejnych odsłonach, liczyłem, że trójka wyrwie mnie z butów. I wyrwała prawie tak dobrze, jak się tego spodziewałem.
Zanim przejdziemy do dania głównego, zaznaczę, iż będzie to dosyć specyficzna recenzja gry. Czemu? Ponieważ skupimy się głównie na fabule. Ponownie: czemu? Ponieważ formuła rozgrywki się nie zmieniła. A co się dzieje, jeśli kiedyś owa formuła była idealna i się zmienia? Tak jest, nadal pozostaje idealna. (więcej…)

Tożsamość – Świetny film-zagadka

T

Przyznaję, że motyw zaniku pamięci połączony z mroczną, zakręconą fabułą jest czymś, co mi się chyba nigdy nie znudzi. Owszem, najlepszy film w tej kategorii już powstał. „Memento” Christophera Nolana raczej nic nigdy nie przebije (choć mam nadzieję, że ktoś mnie jeszcze kiedyś miło zaskoczy). Niemniej jednak, kolejne tego typu produkcje, w których główny bohater składa ze skrawków swoją przeszłość i stara się przy okazji nie przyjąć zbyt dużo ołowiu, zawsze przyjmuję z otwartymi ramionami. A później chętnie polecam znajomym, jeśli są tak dobre, jak chociażby „Tożsamość”.

W tym wypadku naszym zapominalskim jest dr Martin Harris (czyli jeden z moich ulubieńców, Liam Neeson), który przyjechał z żoną do Berlina na konferencje naukową. Niestety, zapominanie zaczęło się od zostawienia części bagażu na lotnisku. Podczas szybkiego kursu powrotnego z hotelu po swoją zgubę, Martin ma „szczęście” uczestniczyć w solidnych rozmiarów wypadku drogowym, przez co trafia do szpitala. Los chciał, iż doktorowi nic poważniejszego się nie stało i na własne życzenie mógł wrócić do hotelu. Sęk w tym, że tam już czekał inny Martin Harris. Jeszcze większym problemem okazał się fakt, że też przyjechał z żoną na konferencję do Berlina. Z tą samą żoną, z którą przyjechał „nasz” dr Martin Harris. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze