Przygody tak zwanej Pierwszej Rodziny Marvela to ten element dorobku Domu Pomysłów, na którym się kompletnie nie wyznaję. Jeden z wielu takich elementów, muszę dodać, by być uczciwym. Reeda Richardsa wraz z krewnymi i kolegami kojarzę z dwóch kiepskich filmów kinowych, które wiele osób uważa chyba wręcz za abominacje. Jego radosna choć lekko nadęta kompania przewijała mi się też w różnych innych komikach, ale nigdy nie czytałem niczego poświęconego stricte im. Ponownie dzięki Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela udało mi się wypełnić tę lukę.
Moje zainteresowanie „Niepojętym” szybko wzrosło, gdy dowiedziałem się, że osią intrygi będzie Doktor Zagłada (mam przed sobą świetlaną przyszłość tłumacza filmów kinowych). Chciałem właśnie się brać do streszczania wstępu do serii, aby tradycyjnie móc choć pobieżnie zarysować, z czym czytelnik będzie miał do czynienia. I muszę tu uczciwie przyznać, iż w przypadku „Niepojętego” ciężko jest to zrobić. Akcja rozwija się tak szybko i dzieje się tak wiele, że praktycznie wszystko, co napiszę będzie większym bądź mniejszym spoilerem. Starczy może więc, że powiem, iż największy wróg Fantastycznego Kwartetu postanawia zbratać się bliżej z magią, by móc poigrać z naukowym sposobem myślenia Reeda z domu Richards. (więcej…)