Po kolejnych książkach Terry’ego Pratchetta zacząłem ostatnimi czasy oczekiwać coraz więcej. Co ciekawe, nie jestem wielkim fanem Niewidocznego Uniwersytetu – wolę, gdy magowie Świata Dysku pojawiają się jako dopełnienie innych powieści niż jako postacie pierwszoplanowe. Choć de facto w przypadku „Niewidocznych Akademików” to nie sami czarodzieje grają pierwsze skrzypce, a… ich pracownicy. Panienki z Nocnej Kuchni i ekipa od… ściekania świec. Takiego profesjonalnego, żeby był idealny zaciek tylko po jednej stronie świecy.
W Ankh-Morpork mają się niedługo rozegrać pierwsze mistrzostwa piłki nożnej. Powodów jest wiele – magowie mają w tym swój interes, gdyż tradycja wymaga od nich… wystawienia drużyny. Lord Vetinari z kolei poczuł potrzebę, by nadać chaotycznym ulicznym rozgrywkom uporządkowaną formę, dokładnie tak, jak zrobił to wcześniej w przypadku złodziei. W tym całym harmidrze pojawiają się również krasnoludzcy projektanci mody, uberwaldcy politycy i pewien zabłąkany goblin, który urodził się do wielkich czynów.
Pratchett z każdą kolejną książką robi na mnie coraz większe wrażenie. W „Niewidocznych Akademikach” po prostu się zakochałem – to powieść, która z jednej strony bawiła mnie do łez, a z drugiej… potrafiła czasem trafić w czułą strunę. Fanom Pratchetta chyba nie muszę polecać. Jest to też całkiem niezła pozycja dla osób, które dopiero chcą zacząć przygodę ze Światem Dysku. Oczywiście, tradycyjnie jest sporo odniesień do przeszłych powieści, ale w przeciwieństwie do serii o Straży – nie trzeba mieć dobrego podkładu historycznego, by czerpać przyjemność z lektury.
Hmm… a mnie „Niewidzialni Akademicy” bardzo rozczarowali… Nie potrafiłam choć marginalnie zainteresować się bohaterami, humor był nieco wymuszony, postaci nie do końca ciekawe…W mojej opinii, po „Monster’s regiment” najsłabsza powieść Pratchetta. „Snuff!” nieco przywróciło mi wiarę w mistrza, bo obawiałam się, że to początek końca.
Akurat „Monster’s regiment” jeszcze nie czytałem, więc nie potrafię się ustosunkować. Ale gdybym miał jakoś uporządkować ostatnie powieści Pratchetta, to też bym postawił „Niucha” przed „Niewidocznymi”.