Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Lalande 21185, Janusz A. Zajdel – czyli zapis przygód z galaktycznych ekspedycji

L

Janusz A. Zajdel jest jednym z moich ulubionych polskich pisarzy. Jakby się nad tym głębiej zastanowić… jest jednym z moich ulubionych pisarzy w ogóle. Potrafił łączyć intrygujące wątki socjologiczne z własnymi przemyśleniami na ich temat i przeplatać jest z fantastyką naukową, osiągając po prostu wybuchowe mieszanki. Ta charakterystyka tyczy się jednak jego późniejszych, najpopularniejszych książek, podczas pracy nad którymi miał już wyrobiony warsztat. Jesteście ciekawi, jak wyglądały jego pierwsze kroki w pisarskim świecie?

„Lalande 21185” zostało napisane w roku… 1965. Czyli blisko dwie dekady przed „Paradyzją”. Nikogo chyba nie zaskoczy fakt, iż różnicę widać gołym okiem. Choć przyznaję również, że gdybym moje pierwsze powieści – które może kiedyś powstaną – były na podobnym poziomie co „Lalande 21185”, wcale bym się na siebie za to nie obraził. Wręcz przeciwnie.

Omawiana powieść ma tak naprawę dosyć sporo problemów. Jak na dosyć małą objętość, autor wykreował zdecydowanie zbyt wiele postaci drugoplanowych, które w efekcie nie mogły się pochwalić żadnymi cechami szczególnymi, przez co zlewały się w jedną, bezimienną masę. Natomiast główni bohaterowie to… dzieci. Fakt, że w okolicach 16.-17. roku życia, ale jednak nadal dzieci. Nie wiem, jak Wy, ale ja nie jestem fanem powieści S-F z podrostkami w roli przewodniej. Niestety, w „Lalande” efekt starań Zajdla był cokolwiek infantylny.

Ciężko napisać coś o fabule, gdyż w powieści tak naprawdę nie ma głównego wątku. Ot, ekspedycja z Ziemi przyleciała do innego układu słonecznego i bada dwie z wystarczająco przystępnych dla człowieka planet. Dosyć regularnie bohaterowie wpadają w rozmaite tarapaty, lecz równie szybko się z nich wydostają – akcja poprowadzona w ten sposób po prostu nie budzi emocji. Całość jest podzielona właśnie na takie mniejsze epizody i nie kończy się jakąś konkretną konkluzją. Dużo tu za to miejsca poświęcił Zajdel na wysnuwanie różnych teorii o eksploracji kosmosu czy na rozważania o etycznej stronie takich przedsięwzięć.

Właśnie ze względu na wspomniane rozważania, „Lalande” jest… mimo wszystko naprawdę przyjemną lekturą. Owszem, bohaterowie i akcja szwankują i w przypadku większości powieści fantastycznych byłby to już naprawdę głęboki grób. Sęk w tym, że Zajdel potrafi zainteresować swoimi rozważaniami, a pisze na tyle lekko, że obcowanie z nimi to sama przyjemność.

Z „Lalande 21185” na pewno warto się zapoznać, jeśli lubi się twórczość Janusza A. Zajdla. Nie będziecie tak wstrząśnięci, jak po „Paradyzji” czy „Całej prawdzie o planecie Ksi”, ale mimo wszystko myślę, że radość z lektury i tak odnajdziecie.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

0
Would love your thoughts, please comment.x