Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Czerń, Maja Lidia Kossakowska – czyli jak sprzedać strumień własnych myśli

C

Mam za sobą pierwszą część tetralogii „Upiór południa”. Powiem tak, gdybym po Teście Jednej Strony nie dowiedział się, że kolejne odsłony są napisane innym językiem, na pewno bym się za nie nie zabrał.

„Czerń” to… to… to… Ekhm. Nie wiem, co to. Gdybym miał się pokusić o jakieś określenie tego, co wyszło spod palców (tudzież: spod pióra) Mai Lidii Kosakowskiej, powiedziałbym, że to zapis w skali jeden do jednego jej strumienia myśli. Gdzieś w tle przewija życiorys reportera wojennego, pracującego na terenie Afryki, którego ścigają jego prywatne demony przeszłości. Dosłownie i w przenośni.

Tekst jest – mówiąc bardzo delikatnie – bełkotliwy. Po przeczytaniu całości, na szczęście to tylko 200 stron z niedużym hakiem, udało mi się wyłapać, chyba, ogólny sens, ale nadal nie potrafię usprawiedliwić obranego przez autorkę kursu. To ten typ powieści – czy jak woli Kossakowska: mikro-powieści – który jednych zachwyci, a innych nie. Pierwsi będą uważali, że autorka wprost niebywale potrafiła przelać na papier granie duszy sponiewieranego trudnymi przejściami reportera wojennego, zaś ci drudzy pewnie powiedzą, że to po prostu bełkot. Jak łatwo się domyślić, ja jestem w tej drugiej grupie.

Dodam jeszcze, że gdzieś tam w połowie, kiedy już oswoiłem się ze stylem autorki, przyznaję, że nawet pewne porównania zaczęły mi się podobać. Trwało to tylko przez kilkanaście stron, ale przynajmniej w moich oczach uchroniło książkę przez mianem klapy totalnej.

Cała seria „Upiór południa” zaciekawił mnie pod jeszcze jednym kątem. Otóż, to zbiór czterech książek po 200 czy też 200+ stron. Cały zestaw kosztuje 100 złotych. Czyli przychodzi nam zapłacić fortunę za 800 stron tekstu, i to tekstu w formacie Fabryki Słów, co znaczy, że w przypadku innego wydawnictwa byłoby to pewnie ok. 600 stron. Idąc dalej, inne wydawnictwa chcą za takie już dosyć opasłe tomiszcze od 30 do 50 złotych. Czy tylko ja czuję się oszukany?

Oczywiście, rozumiem, że każdy przedsiębiorca chce maksymalizować swój zysk. Mam jednak wrażenie, że w przypadku Fabryki Słów jest to już dążenie po trupach do celu. Skoro cztery mikro-powieści należą do jednego cyklu i razem dają raptem 800 stron, to już z czystej przyzwoitości można byłoby zrobić z tego dwa tomy po 30 złotych każdy. 60 złotych w opozycji do 100 wygląda mimo wszystko znacznie przystępniej. Co o tym sądzicie?

Subscribe
Powiadom o
guest

13 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Oceansoul
14 lat temu

Że iiiiile? No, to zdrowo przegięli. Nawet nie ma co porównywać do takiego MAG-a i ich liczącej 960 stron „Peanatemy” Stephensona, którą można kupić za 53 złote. No, ale najwyraźniej Fabryce musi się to jakoś opłacać (?). Swoją drogą, zawsze niezmiernie denerwuje mnie to, jak kupuję niezbyt grubą książkę z czcionką tak wielką, że zwiększa dwukrotnie liczbę stron.
Jeśli chodzi o literackie strumienie myśli, to ja z reguły jestem wśród tych zadowolonych tego typu zabiegami. Ale pewnie nie każdemu autorowi dobrze to wyjdzie, to raczej dość trudna technika.
Po Kossakowską kiedyś, w dalszej przyszłości, pewnie sięgnę, ale więcej dobrego słyszałam o „Siewcy wiatru”, więc zacznę raczej od niego.

Oceansoul
14 lat temu

„Może przeczytasz „Czerń” i dasz znać, co o tym myślisz? :] Dla Ciebie to będzie jeden wieczór. :]”
Jasne, chętnie sprawdzę, przez 200 stron jakoś dam radę przebrnąć, nawet jak mi się nie spodoba. Chociaż wtedy to mogą być aż dwa wieczory. 😉
„Aha, Siewcę zdecydowanie polecam, mogę Ci pożyczyć, jeśli masz ochotę. :]”
Równie chętnie przygarnę. ^^ A to ma jakieś dalsze części?

Oceansoul
14 lat temu

Okay. ^^
No i oczywiście ja też bardzo chętnie pożyczę wszelkie książki z biblioteczki. Prawie pełna lista posiadanych do wglądu na LC. 😉

Chimek
14 lat temu

Pierwszego tomu akurat nieszczęśliwie nie czytałem, ale pozostałe to cud miód. Widać po nich, że Kossakowska po pierwsze rozwinęła się jako pisarka, po drugie – ma na tyle ugruntowane nazwisko że rzuca ochłapy dla baaardzo szerokiej i często młodej publiki („Zbieracz Burz” – kontynuacja „Siewcy”), a przy tym wydaje takie perełki jak te cztery mini-powieści. W sumie najlepsza z nich jest iście faulknerowska „Pamięć Umarłych”. „Burzowe Kocię” to taka mroczna baśń, a ten ostatni – tytuł wyleciał mi z głowy – w klimatach psychiatrycznych nieco zawodzi, ale daje się czytać. Tyle tylko, że to już nie jest klasyczna fantastyka…
A swoją drogą, od kiedy liczba stron ma znaczenie dla jakości tekstu? 😉 W takim razie arcydziełem literatury powinny być ostatnie tomy „Harry’ego Pottera”, a do śmietnika trzeba wyrzucić Stokera, Miltona czy choćby dramaturgię Słowackiego. ;P

Chimek
14 lat temu

O, właśnie – „Czas Mgieł”, moim zdaniem najsłabszy z tej trójki którą czytałem – może to dlatego, że ta konwencja jest nieco wyświechtana, a przy okazji pisanie o szpitalu psychiatrycznym bez znajomości tematu jest takie… no… nie-keseyowskie. 😉
A z tą ceną, chodziło mi o pierwszy komentarz, Oceansoul. 😉 Co prawda nie od dziś wiadomo, że Fabryka to – nomen omen – fabryka, ale nie oznacza to że za dobrą literaturę nie warto zapłacić. Mnie się te wydania podobały, fajne okładki itp., jedyne zastrzeżenie mam do konwencji – jakiś kretyn, bo inaczej tego nie nazwę, postanowił ilustrować powieści w taki sposób, że czytelnik dostaje atrofii wyobraźni. 😉

Chimek
14 lat temu

Jasne, jak na tablicę wejdą wrażenia, to właściwie ciężko się dogadać. 😉
A ten pierwszy tom właśnie akurat przyjaciółce wsiąkło… Ale nadrobię. 😉 A Ty jak lubisz „Siewcę” to koniecznie ogarnij sobie „Zbieracza Burz” – zdaje się, że wyszedł już drugi tom, bo ja czytałem, jak był tylko pierwszy i historia naturalnie urywała się w połowie… Ale to taki „Siewca” tylko sprawniej napisany, bo wiadomo że chodzi o to samo. 😉 I w sumie bohater też rozwinięty lepiej, niż tam (czyli „romantyczny twardziel”), bardziej autoironicznie… Zresztą z drugiego tomu bodaj jest świetny tekst jak zdaje się Gabriel i Michał podczas walki rozmawiają przez jakieś tam magiczne oko (cytuję z czapki, ale z zachowaniem sensu):
– Dawaj anioły 5. kręgu!
– Nie ma, wszystkie na awangardzie!
– No to Dżiny!
– Też nie ma, bronią czegośtam!
– KURRRWA!
– Kurew też już nie ma…

Chimek
14 lat temu

Oj wiem… Ja teraz z racji nadchodzących miesięcy chudych za ostatnią wypłatę nakupiłem sobie gierek na PSN, żeby mieć na dłuższy czas. xD

Oceansoul
14 lat temu

To ja jeszcze wspomnę na wszelki wypadek, że absolutnie nigdzie nie piję do jakości i nie kwestionuję tego, że warto za nią płacić. Wręcz bardzo lubię płacić za ładne wydania świetnych książek. Zauważam jedynie, że inne wydawnictwo za tę samą liczbę stron (czyli taką samą zawartość i taką samą jakość) zażądałoby pewnie mniej i jeszcze dołożyło twardą oprawę. A że sporo w tym gdybania? Cóż, pomarzyć zawsze miło.

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

13
0
Would love your thoughts, please comment.x