Są takie filmy, które byłby niestety znacznie lepsze, gdyby nie kręcili ich Amerykanie. Nie zrozumcie mnie źle, lubię bardzo dużą część produkcji rodem ze Stanów, ale z pewnymi rzeczami po prostu sobie nie radzą. Niedawno widziałem kolejne wyzwanie, któremu nie podołali. Mowa o „Rytuale”.
Opowiedziana historia jest naprawdę ciekawa i przywodzi mi na myśl skojarzenia z czymś, co nazwałbym „Egzorcystą 2.0”, tylko że w subtelniejszym wydaniu. Czyli bez kręcących się głów i innych dziwnych rzeczy, często z wykorzystaniem krucyfiksu. Głównym bohaterem jest Micheal (Colin O’Donoghue), który uciekł z domu pogrzebowego swojego ojca poprzez przystąpienie do seminarium duchownego. Jego ścieżka edukacji powoli dobiega końca, co sprawia, że trzeba w końcu podjąć decyzję o przyjęciu święceń. Michael wzbrania się przed nimi, jak tylko może, gdyż – jak sam twierdzi – nie czuje wcale powołania. Za namową znajomego księdza postanawia jednak przed podjęciem ostatecznej decyzji udać się do Rzymu, gdzie ma zostać wyszkolony na… egzorcystę. Ze względu na silny brak wiary w zjawiska nadprzyrodzone, Michael zostaje przydzielony do ojca Lucasa (Anthony Hopkins) który wypędził ponoć już ponad sto demonów i może się pochwalić również niecodziennymi metodami edukacyjnymi. Reszta filmu kręci się zaś wokół tego, czy w człowieka może wstąpić demon, czy może jednak nie. Jak twierdzą twórcy, film jest ponoć oparty na faktach. (więcej…)