Po przeczytaniu „Paradyzji” przyszła pora na „Całą prawdę o planecie Ksi”. Ponownie, lekturą jestem po prostu zachwycony.
Jak i w innych przypadkach, tak i teraz mamy do czynienia z „fantastyką socjologiczną” czy może dokładniej – „fantastyką naukowo-socjologiczną”. Na warsztat poszła tematyka terroryzmu, oczywiście w wydaniu międzygwiezdnym. Planeta Ksi była celem pierwszego w historii ludzkości osadnictwa pozaukładowego (czyt. poza naszym układem słonecznym). Niestety, coś poszło niezgodnie z planem, zaś ostatnie meldunki załogi konwoju były cokolwiek enigmatyczne. W celu wyjaśnienia szczegółów, na planetę Ksi zostaje wysłana ekspedycja pod kierownictwem komandora Slotha, która ma za zadanie ustalić, co się stało z osadnikami.
Nie chciałbym zbyt wiele zdradzać, ponieważ lektura jest po prostu zbyt ciekawa, a wolałbym nie sprawić, żebyście coś z tej przyjemności stracili. Uchylę jednak rąbka tajemnicy – w konwoju dokonał się przewrót, zaś grupa terrorystów postanowiła stworzyć „idealne społeczeństwo” na własną modłę. Jak i w przypadku „Paradyzji”, pomysły i obserwacje Zajdla są po prostu genialne.
Tym większa szkoda, że autor nie miał nigdy okazji dokończyć kontynuacji – „Drugiego spojrzenia na planetę Ksi”. Jeśli jednak zakupicie wydanie z SuperNowej, będziecie mogli przeczytać trzy napisane przed śmiercią fragmenty owej powieści oraz zapoznać się z posłowiem, nakreślającym bardzo ciekawe tło historyczne „Całej prawdy o planecie Ksi”.