Pomysł, by drugie i, zarazem, ostatnie DLC do Mass Effecta opierało się w pełni na strzelaniu do znacząco przeważających sił wroga uważałem za dziwny. Czego by nie mówić, dzieło BioWare to jednak nadal „bardziej cRPG” niż „bardziej strzelanka”. Czy to w ogóle miało się prawo udać?
Każdy, kto grał w Mass Effecta, wie, że mechanika strzelania została tak uproszczona, by nie przykryła sobą warstwy „roleplayowej”. Nawet jeśli ktoś stronił od podobnych gier akcji i nienawidził zmagania się z headshotami na padzie, i tak mógł bawić się bardzo dobrze. Minimalny odrzut, nieskończona amunicja, poziom trudności nie należący do najwyższych, niewidzialna, pomocna dłoń, która lekko korygowała lot kul – to wszystko przychodziło nam z pomocą podczas wielkiej przygody kapitana Sheparda. W kontekście tego wszystkiego muszę przyznać, że… Pinnacle Station zaskoczyło mnie nad wyraz pozytywnie.
Tytułowa stacja kosmiczna jest miejscem, gdzie każdy chętny może sprawdzić swoje umiejętności i zmierzyć się z szeregiem symulacji bojowych. Wśród weteranów niejednej kosmicznej wojennej zawieruchy „zabawa” ta urosła do rangi konkursu talentów, traktowanego nad wyraz poważnie. Wraz z postawieniem swojej lewej stopy na pokładzie Pinnacle Station, Shepard rzuca wyzwanie wszystkim dotychczasowym zawodnikom, nawiązując z nimi bezpośrednią rywalizację. Głównym zadaniem DLC jest uporanie się ze wszystkimi dwunastoma scenariuszami i zajęcie w nich pierwszego miejsca. Innymi słowy, musimy osiągnąć prawdziwie zabójczą skuteczność w eksterminacji. Na deser zaś serwowana jest nam „samobójcza misja”, której nikt nawet nie ważył się podjąć, gdyż jej specyfika powoduje, iż śmierć „w grze” wiąże się ze śmiercią „w realu”. Pamiętajcie, w prawdziwym życiu – nawet w tym obecnym w grach – nie ma opcji „restart”.
Mimo faktu, iż Mass Effect strzelaniną jest bardzo prostą, wypełnianie przygotowanych przez twórców zadań daje naprawdę sporo czystej frajdy. Polecam jednak podchodzenie do nich po jednokrotnym ukończeniu kampanii, w trybie „New Game +”. Jeśli chcecie uporać się ze wszystkimi wyzwaniami i zająć pierwsze miejsca w kolejnych rankingach, po prostu przyda wam się najlepsza możliwa broń oraz pancerz. Chyba że chcecie podnieść stopień wyzwania jeszcze wyżej. A trzeba wam wiedzieć, że i tak nie należy do najniższych.
Do wyzwań można przystąpić zaraz po awansie na Widmo. Gdy tylko Shepard wejdzie na pokład Normandy, otrzyma informację na temat położenia stacji i będzie mógł na niej zawitać w dowolnie wybranym momencie.
W zależności od umiejętności i posiadanego ekwipunku, całe DLC można przejść wzdłuż i wszerz w ciągu mniej więcej dwóch-trzech godzin. Mało? Jak na mini-dodatek za 400 MS Points, wynik ten jest naprawdę przyzwoity. Ponadto, stanowi ciekawy eksperyment i tak też proponuję do niego podchodzić. W przeciwnym wypadku poczujecie się co najmniej oszukani i okradzieni, gdyż Pinnacle Station z cRPG nie ma wspólnego praktycznie nic.
2010-02-22. Tekst napisany na zlecenie portalu Gaminator.tv.