Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Zabójcy Szatana, Andrzej Ziemiański, Andrzej Drzewiński – "Sam mógłbym coś takiego napisać"

Z

Macie czasem po skończonej lekturze takie wrażenie, że sami moglibyście z powodzeniem napisać to, co właśnie przeczytaliście. Może nie byłoby lepsze, ale raczej gorsze też już nie. Tak miałem właśnie z „Zabójcami szatana” duetu Andrzej Ziemiański plus Andrzej Drzewiński.

Lubię nadrabiać mniej dostępną polską fantastykę i czasem się trafi na takie potworki. Niestety, nie potrafię nawet powiedzieć, w jakim stopniu jest to powieść Ziemiańskiego, a w jakim Drzewińskiego. Zresztą, Ziemiański jest dla mnie dosyć specyficznym autorem. Najpierw nabrałem do niego ogromnego szacunku po przeczytaniu zbioru „Zapach szkła”, a później… Cóż, później ów szacunek był już tylko trwoniony. Najpierw przez „Achaję”, która miała swoje „momenty”, ale w ogólnym rozrachunku była mocno przeciętna (i to po uśrednianiu; pierwszą część czytało się nieźle, ale trzecia, jeśli dobrze pamiętam, to był już dramat). Później zaś przerażającą powieść, jaką jest „Toy Wars”.

„Zabójcy szatana” są powieścią o grupie agentów, którzy wybierają się w – bodaj – tropiki w celu odszukania pewnego zaginionego uczonego, podejrzanego o prowadzenie na ludziach niebezpiecznych eksperymentów. Czemu „bodaj”? Ponieważ w ciągu dwóch dni od skończonej lektury wyparowały mi z pamięci już praktycznie wszystkie szczegóły. Dawno nie czytałem książki z tak nijaką fabułą i równie miałkimi bohaterami. Pierwsze skrzypce zostały obsadzone przez trzech panów, którzy w teorii różnili się cechami charakteru, lecz niestety aż do ostatniej strony ciągle mi się mylili. Nie zapamiętałem na ich temat dosłownie nic, nawet imiona są mi już w tej chwili obce.
Sama powieść ma dziwnie zaburzone proporcje. Liczy sobie raptem 200 stron, ale co i rusz autorzy znajdywali miejsce, żeby wrzucić opis rewolucyjnie spreparowanej mapy na kilka akapitów. Miało się to nijak do fabuły, spowalniało akcję, która i tak była ślamazarna (a to powieść tramwajowo-pociągowa przecież) i służyło chyba tylko jako pole do popisu do pisarzy.

Jeśli podobnie jak ja, lubicie sięgać po mniej popularne książki zaliczające się do polskiej fantastyki, to… sięgając w kierunku „Zabójców szatana”, jednak chwyćcie coś, co będzie leżało obok. Szanse, że traficie gorzej, są nikłe, a jeśli jednak tak się zdarzy, to koniecznie dajcie znać.

Swoją drogą, pisząc „sam bym to chyba napisał”, naprawdę mam wrażenie, że by się dało. Trzeba się zmobilizować i kiedyś w końcu przerodzić słowa w czyn…

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Paweł Majowski
Paweł Majowski
13 lat temu

Prawda, prawda i jeszcze raz prawda! Temu panu (Z.) już podziękujemy, niech podadzą do publicznej informacji nazwisko ghost writera, który mu machnął „Zapach szkła” i wszyscy będziemy szczęśliwsi!

KoZa
Reply to  Paweł Majowski
13 lat temu

Dobrze, że nie tylko ja mam takie wrażenie. Szczerze mówiąc, zaczynałem mieć już wrażenie, ze „Zapach szkła” też pewnie był marny i tylko mi się wydawało (bo miałem tak super samopoczucie, że mógłbym się przeczołgać przez jamę kloaczną i też byłoby fajnie). Widać, że jednak nie. :]

Paweł Szymczak
13 lat temu

Jeżeli lubisz fantastykę, ale nie polską, a starą to polecam „Jankes w Rzymie” poleciłbym jeszcze jedną książkę, ale tytułu zapomniałem :/

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

3
0
Would love your thoughts, please comment.x