Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury, Terry Pratchett – wrażenia z lektury

Z

Jak głosi wielki, biały napis na okładce, Terry Pratchett dostał za swojego „Zadziwiającego Maurycego i jego uczone szczury” nagrodę w kategorii „najlepsza książka dla młodych czytelników”. Byłem w takim układzie ciekaw, czy owa powieść bardzo odstaje klimatycznie od pozostałych opowieści ze Świata Dysku.

Trzeba Wam wiedzieć, że mimo wszystko nadal jest to właśnie Dysk. Jeśli jednak ktoś nie zna za bardzo tego uniwersum, nie musi się przejmować. Pojawia się raptem kilka nazw geograficznych, których znajomość i tak nie wnosi zbyt wiele do lektury (choć oczywiście jest miłym dodatkiem). A poza tym, jest i Śmierć, co za pewne ucieszy wielu jego fanów.

Co się zaś tyczy samej fabuły – tym razem głównymi bohaterami są kot Maurycy i cały klan szczurów. Wszyscy mieli zdecydowanie zbyt bliską przygodę z niektórymi odpadami z Niewidocznego Uniwersytetu, co sprawiło, że stały się świadome siebie, myślące. Poznały również pewnego chłopca, którego pozornie najważniejszą cechą był fakt, iż wyglądał na głupka i grał na flecie. Tak uformowana radosna kompania podróżowała od miasta do miasta, odstawiając najstarszy numer w każdej książce, czyli „Zaklinacz Szczurów ratuje miasto przed plagą”. Ostatnim ich przystankiem miał być Lśniący Zdrój, z którego każdy miał się już rozejść w swoim kierunku. Traf jednak chciał, że nasi bohaterowie wpadli na trop szajki szczurołapów, która oszukiwała nieświadomych niczego mieszczan. W ten sposób zaczęła się gra o naprawdę wysoką stawkę.

Opowieść może robić wrażenie cokolwiek infantylnej… Lecz tylko pozornie. Pamiętajcie, to Pratchett. Szczerze mówiąc, nie czułem podczas lektury, by ta powieść miała mniej do przekazania niż inne ze Świata Dysku. Owszem, robiła to w inny sposób, korzystając z innego wachlarza bohaterów i zdarzeń, ale… czy faktycznie była „młodzieżowa”? Albo inaczej – czy osiągnęła inną wartość na skali „młodzieżowości” niż pozostałe książki Pratchetta? Nie wydaje mi się, a przynajmniej sam tego tak nie odczułem. Tak jak inne opowieści ze Świata Dysku – „Zadzwiającego…” można czytać w każdym wieku, przy czym starszy czytelnik na pewno więcej z niego wyciągnie.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

0
Would love your thoughts, please comment.x