Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Zatańcz ze mną – popkulturowy majstersztyk

Z

Po seansie „Zatańcz ze mną” doszedłem do wniosku, że kręcenie filmów tylko i wyłącznie dla pieniędzy również może być pewnego rodzaju sztuką. Lub – co może bardziej adekwatne – wyzwaniem. Nie jest łatwo, korzystając jedynie z utartych schematów, stworzyć produkcję, na którą ludzie nie tylko przyjdą, ale i zachęcą do niej swoich znajomych. Peterowi Chelsomowi (reżyseria) udało się to wręcz perfekcyjnie! Jego „Zatańcz ze mną” osiąga szczyty prostoty i naiwności, a mimo to wciąż przyciąga ludzi do kina lub przed telewizory.

Głównym bohaterem jest John Clark (Richard Gere), będący ucieleśnieniem zwyczajności. Od kilku tygodni marzy mu się wyrwanie z otaczającej go rutyny – mimo, iż ma wspaniałą rodzinę i dobrą pracę, pragnie od życia czegoś więcej. Z pomocą przychodzi mu… szkoła tańca, którą mija co wieczór, wracając do domu. Pewnego razu postanowił zaryzykować i zapisał się na kurs dla początkujących. Treningi szybko stały się jego nową pasją, co zaowocowało późnym wracaniem do domu i poważnymi podejrzeniami jego żony – Beverly (Susan Sarandon) – przed którą trzymał wszystko w tajemnicy. W film jest również wpleciony wątek pięknej Pauliny (Jennifer Lopez), która po spektakularnej przegranej na Mistrzostwach Świata w tańcu towarzyskim, odwróciła się plecami do całego rodzaju ludzkiego. Jak łatwo się domyślić, ma ona duży wpływ na Johna i jego decyzje.

Producenci nie szczędzili pieniędzy i wynajęli kilku naprawdę dobrych aktorów. Jeśli o mnie chodzi, szczególnie przypadła mi do gustu kreacja Susan Sarandon. Oczywiście, nie był to popis na miarę „Thelmy i Louise”, gdyż „Zatańcz ze mną” zwyczajnie nie miał takiego potencjału. Niemniej jednak, oglądanie scen zazdrości w biurze prywatnego detektywa, którego chciała wynająć do śledzenia męża, sprawiało sporą przyjemność. Trochę gorzej wypadł Gere, choć do roli Johna Clarka i tak pasował idealnie – doświadczenie zdobyte przy „Pretty Woman” dało o sobie znać. Natomiast to, co zaserwowała widzom Jennifer Lopez, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Oswoiłem się już z myślą, iż aktorka z niej żadna – nie spodziewałem się jednak aż tak spektakularnej tragedii. Gdy tylko otwierała usta, by wypowiedzieć dowolną kwestię, połowa sali padała ze śmiechu. Cóż…  przypuszczam, że nie takie było założenie.
Abstrahując od koszmarnej roli Lopez, jest jeszcze jedna kwestia, która mnie negatywnie zaskoczyła. Mianowicie – choreografie taneczne. Z wyjątkiem sceny wieczornego tanga w wykonaniu Pauliny i Johna (zdecydowanie najlepsze kadry w całym filmie), nie było nic wartego większej uwagi. Trochę to dziwne, zważywszy na fakt, że powinna to być najmocniejsza strona „Zatańcz ze mną”. Szczególnie zawiedzione okazały się wszystkie te osoby, które miały już wcześniej do czynienia z tym sportem. Całe szczęście, że przynajmniej muzyka trzymała naprawdę wysoki poziom i było czego posłuchać (chociażby fenomenalne Gotan Project i ich „Santa Maria”).

We wstępie napisałem, że ten film jest majstersztykiem, a jak dotąd wymieniłem niemalże same błędy. Z czym jest to związane? Z tym, że mimo wszystkich wad, „Zatańcz ze mną” ma jedną dużą zaletę. Dzięki dość wiarygodnym, a zarazem prostym kreacjom aktorskim, pozwala na poczucie tanecznej atmosfery bez większego wysiłku ze strony widza. Pokazuje, że czasem w życiu warto coś zmienić, by znów poczuć się młodym – na przykład nauczyć się tanga. Muszą być z tego naprawdę zadowoleni wszyscy właściciele szkół tanecznych, gdyż po premierze filmu niemal natychmiast odnotowali poważny napływ chętnych. Zresztą, nie zważając na banały, film Chelsoma ogląda się naprawdę lekko i przyjemnie – w szczególności, gdy ma się z kim…

11.02.2006

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
rage96
rage96
12 lat temu

W idealny dzień dodałeś recenzje tego filmu, bo niedawno był puszczany w telewizji chyba na TVN. Mojej mamie i siostrze ten film strasznie się spodobał, mimo wielu braków jest to idealny film na letni wieczór.

KoZa
Reply to  rage96
12 lat temu

Naprawdę? Muszę się przyznać, że kompletnie niezamierzone, ustawiłem na auto-publikację, ponieważ byłem na urlopie. Ale miło, że akurat tak się zgrało. :]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

2
0
Would love your thoughts, please comment.x