Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Wojownicze Żółwie Ninja – Teenage Mutant Megan Fox

W

Miałem ten komfort, że wybierając się do kina na najnowszą iterację „Nastoletnich Zmutowanych Ninja Żółwi”, byłem już odpowiednio nastawiony. Cały świat zmieszał ów film z błotem i to w znacznie bardziej jednoznaczny sposób, niż się spodziewałem. Dzięki temu wiedziałem, że mały chłopiec we mnie będzie najprawdopodobniej płakał podczas seansu. Byłem pogodzony z tą myślą i gotowy zmierzyć się z losem. I najprawdopodobniej dzięki temu skrajnie negatywnemu nastawieniu… aż tak strasznie nie cierpiałem.

I nie zrozumcie mnie źle – nowe „Żółwie” nie są dobrym filmem. Nie są nawet blisko dobrego filmu. Ale też niemożliwe było chyba jednoczesne spełnienie wszystkiego tego, co zostało już w internecie napisane, więc siłą rzeczy otrzymałem coś trochę lepszego od tego, czego się spodziewałem. Mogę na przykład z ręką na sercu powiedzieć, że wolę nowe „TMNT” od „Transformers” w przedziale od drugiej do czwartej części. Nawet jeśli filmy te prezentują podobny poziom braku finezji i treści, to przynajmniej ten pierwszy jest krótszy o… godzinę. Tak, „Żółwie” trwają rozsądne półtorej godziny, więc nawet jeśli już sięgałem do twarzy, żeby wydrapać sobie oczy, to ostatecznie po prostu nie starczyło mi czasu, by akcję tę sfinalizować.

Fabularnie jest… cóż, źle. I to nie dlatego, że dotychczasowe produkcje z logo „TMNT” były szczególnie rozsądne. To dlatego, że mając tyle możliwości do wyboru, twórcy często wybierali te najgorsze, najmniej ciekawe i przy okazji po prostu skrajnie głupie. Prosty przykład – mistrz Splinter nauczył się ninjutsu z… książki. Ze wszystkich szalonych rzeczy, które można było wstawić jako historię tła dla gadającego szczura, autor scenariusza zdecydował się na przypadkowy kontakt z książka na śmietniku. Ja wiem, że czytelnictwo kuleje i trzeba prezentować jego pozytywne walory, ale nie tędy droga.

Podobnie ma się sprawa z kilkoma konceptami. Bardzo Zły Plan Zniszczenia Świata jest rekordowo miałki i nieciekawy. Wizualny projekt Shreddera jest… wiecie, nawet nie wiem, od czego zacząć. Tak nudnego projektu End Bossa nie widziałem chyba w żadnej wysokobudżetowej produkcji przez ostatnie dziesięć lat. Postrach mojego dzieciństwa wygląda jak połączenie Silver Samuraia (z ostatniego filmu z Wolverinem) z blenderem. Podobne kalectwo spotkało mistrza Splintera, który momentami wyglądał, jakby grafikowi się coś pomieszało przy renderowaniu. I do tego jakość samej animacji była tak niska, że ów szczur wyglądał na uciekiniera z niskobudżetowego serialu telewizyjnego z lat 90-tych. I to w sytuacji, kiedy jakości pozostałych efektów CGI ciężko coś szczególnie ciężkiego zarzucić.

Już się trochę rozpisałem, a nadal nie było słowa o fabule. Cóż, nieprzypadkowo – ta jest skrajnie banalna, co samo w sobie nie byłoby jeszcze takie złe. Ot, Żółwie starają się być superbohaterami i pomagać ludziom. Shredder zaś śni o byciu typowym arcyłotrem i do tych samych ludzi strzela albo ich kroi. Temat zamknięty, dwie strony ze sobą walczą. Gdyby tylko ubrano ten schemat w odrobinę finezji i uniknięto absolutnie pozbawionych kreatywności rozwiązań, które opisałem powyżej, byłoby całkiem OK. Biorąc oczywiście pod uwagę, że efekty, choreografie i dynamika są w takim kinie królami, a nie treść i narracja.

Banalny i nieciekawy scenariusz zostaje ostatecznie sprowadzony do parteru i rozszarpany na strzępy przez dialogi, które osiągają zero absolutne, i aktorstwo, przez które momentami czułem, że podstawy naszego świata drżą w posadach i chcą się rozkruszyć. Zajmijmy się najpierw pierwszą kwestią. Otóż, wymiany zdań między postaciami chyba nie były w ogóle planowane w pierwotnym zamyśle filmu i aktorzy musieli na bieżąco coś wymyślać. W całym filmie nie ma ani jednej linijki tekstu, która byłaby zabawna. Gorzej! W całym filmie nie ma ani jednej linijki tekstu, która by nie wywoływała większego bądź mniejszego uczucia zażenowania. Oczywiście, można powiedzieć, że dialogi w takim kinie nie mają większego znaczenia… ale w tym sęk właśnie. Te dialogi są aż tak złe. Ba, użyję nawet „caps locka”, żeby podkreślić wagę tej sprawy. Te dialogi są AŻ TAK złe. Gdyby podobna jakość była prezentowana przez scenariusz „Avatara”, Cameronowi pękłaby kamera w trakcie kręcenia, gwarantuję.

Ostatnią kwestią jest wspomniane wcześniej aktorstwo, które perfekcyjnie koresponduje z dialogami, prezentując identyczny poziom. Nigdy nie byłem szczególnym przeciwnikiem Megan Fox, nawet lubiłem jej drugoplanowe lub epizodyczne występy. Niestety, okazało się, że w pierwszoplanowej roli nawet ja nie jestem w stanie jej strawić. W sumie jest to nawet jakiś powód, żeby „TMNT” ostatecznie obejrzeć. Nieczęsto widzi się w blockbusterach aktorstwo na poziomie horrorów typu „Dwugłowy rekin atakuje”*, zamawianych hurtowo przez amerykańskie stacje telewizyjne. Połączenie takiego kunsztu aktorskiego z AŻ TAK strasznymi dialogami stworzyło w sumie trudną do podrobienia jakość.

Widzicie jednak, nawet mimo tego wszystkiego, co napisałem powyżej… na samym filmie nie było aż tak źle. Przede wszystkim nie czułem się do końca tak, jakby ktoś bezceremonialnie zgwałcił moje wspomnienia z dzieciństwa. Otóż, Żółwie same w sobie nie były takie straszne i było ich relatywnie dużo. Z jednej strony zawodził trochę koncept wizualny (te potworne nosy), ale z drugiej – same różnice i w wyglądzie, i w charakterach bohaterów zostały całkiem przyzwoicie uchwycone. Nie brakowało też pizzy, a to kluczowe. Zaś na otarcie łez było jedno przyzwoite mano-a-mano ze szczurem i blenderem w rolach głównych oraz całkiem nieźle zrealizowana batalia na górskim stoku. Jasne, to niewiele, ale mimo wszystko jest to jakiś sposób na delikatne odbicie się od dna.

Już teraz wiadomo, że druga część „Wojowniczych Żółwi Ninja” zostanie wyprodukowana. Mam nadzieję, pewnie głupią, że ktoś wyciągnie wnioski z miażdżącej krytyki i obok hitu kasowego zrobi też po prostu przyzwoity film. To jest do osiągnięcia, gdyż same Żółwie – a te są, siłą rzeczy, kluczowe – nie były najgorszym elementem tego obrazu. Gdyby tylko komuś chciało się odpalić milion grupie geeków, których zadaniem byłoby napisanie dialogów, bylibyśmy na właściwej drodze. A jeśli już jestem przy marzeniach, to jeszcze wymieniłbym Megan Fox na Zoe Saldanę albo kogokolwiek innego, kto nie tylko wygląda, ale również gra. I byłby kolejny plus. Restart „TMNT” jest w opłakanym stanie, ale… wydaje mi się, że da się go odratować.
*Widziałem „Dwugłowy rekin atakuje”, wiem, co mówię.

Subscribe
Powiadom o
guest

13 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
10 lat temu

Szkodu, szkodu. Zobaczę to się wypowiem, ale sądzę że film nie za bardzo mi się spodoba. W sumie film dla samych Turtlesów będę oglądał (tak samo jak Need For Speed dla mustanga), więc chyba nie będzie tak źle 😉
btw. Czy tylko mi Donatello przypomina żółwia-murzyna?

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
10 lat temu

W tym filmie wszystkie żółwie miały czarny serca. ;] Jak były sceny w kanałach, miałem wrażenie, że wszystkie cztery urwały się z jakiegoś Bronxu.
BTW, Need for Speed był zaskakująco przyjemnym filmem, dobrze się bawiłem. :]

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
10 lat temu

„W tym filmie wszystkie żółwie miały czarny serca”
To tłumaczy czemu żyły w kanałach XD

Fraa Farara
10 lat temu

„Widziałem „Dwugłowy rekin atakuje”, wiem, co mówię.” – to teraz obejrzyj Birdemic: Shock and Terror. A potem pogadamy o złym aktorstwie. 😛 xD
Chyba obejrzę ze względu na Megan Fox. Tym bardziej, że ostatnio właśnie czytałam na hataku czy gdzieś, jak to na razie grywa takie tam głupie rólki i czeka na coś większego i fajniejszego, i wszyscy w komentarzach pisali, że dopiero wtedy się okaże, jak stoi jej aktorstwo. No to zobaczymy 😀 Challenge accepted. 8) Tylko najpierw „Strażnicy Galaktyki”.
A blendera w dzieciństwie lubiłam, wolałabym, żeby mi go nie zgwałcili jakoś epicko 🙁
PS. Właśnie się zorientowałam że Birdemic ma kontynuację! O_O *pomknęła oglądać*

KoZa
Reply to  Fraa Farara
10 lat temu

„Birdemic”? Challenge Accepted! Brzmi genialnie. 😀
Co do aktorstwa Megan Fox – niestety, jeśli wymięka w pierwszoplanowej roli w takim filmie jak TMNT, to nie wróżę wielkich sukcesów. Ale co tam, chętnie bym ją u Allena zobaczył. 😀

DD
DD
10 lat temu

Użyłeś CapsLocka? Widzę że żarty się skończyły.
Ja od siebie tylko dodam, że nie rozumiem po co tłumaczyć origin żółwi. Nie lepiej owiać to nutką tajemnicy, chociażby jednym dialogiem? Przykład:
[K]toś bliski żołwiom – widzę że masz jakieś pytania.
[A]pril – Ja…tak! Skąd…czym oni są? To obcy, czy coś podobnego?
[K] – wiesz, tego chyba nawet oni nie wiedzą. Ja sam mam co do tego kilka teorii…
[A] – na przykład?
[K] – eksperymenty genetyczne na zwierzętach? Reinkarnacja, która poszła nie tak?
Itp. każdy wybiera wersję, która mu pasuje. To coś jak z przeszłością Jokera 😉

KoZa
Reply to  DD
10 lat temu

Wiesz co, to co napisałeś, jest dużo lepsze, od tego co trafiło do filmu. A pewnie zajęło Ci to z pół minuty. ;]
Wiesz jak jest w filmie? Uwaga, spoiler. To ojciec April stworzył Żółwie! A później postanowił spalić swoje laboratorium, gdy uświadomił sobie, że jego badania zostaną wykorzystane do Złych Celów (oczywiście przez Shreddera). Na szczęście mała April przybiegła i uratowała Żółwie, wrzucając je do studzienki kanalizacyjnej…
Yep, tak właśnie było.

DD
DD
Reply to  KoZa
10 lat temu

(Nostalgia Critic angry face mode) NO. FUCKING. WAY.

KoZa
Reply to  DD
10 lat temu

Jak Ci to powiedzieć… TAK. Serio, zero ściemy. Choćbym chciał, nie wymyśliłbym tego.

Hiddenlord
Hiddenlord
10 lat temu

UWAGA SPOILERY
Zwykle zgadzam się z Tobą w wyrokach na temat gier i filmów, Koz, ale tym razem trochę się mijamy. 😉
Seans z Żółwiami był dla mnie częścią małego kinowego maratonu, który zrobiliśmy sobie z kumplami – Żółwie Nastoletnie Ninja Zmutowane były przeze mnie postrzegane jako film zapowiadający się zdecydowanie gorzej niż Strażnicy Galaktyki, na których również się wybieraliśmy (zresztą na film Marvela szedłem drugi raz). Z Żółwi Ninja pamiętałem tyle, że walczą ze Shredderem, ich skorupy przeszkadzają w zgłębianiu tajników ninjutsu oraz że najbardziej lubię Donatello. Wiedza ta płynęła z obejrzanego ongiś serialu animowanego i filmów oraz serialu z aktorami. Tak więc na film nie szedłem jako żaden fan czy wyjadacz – miałem w ręce jeden oryginalny komiks, gdy miałem może osiem lat i był zdecydowanie dla takiego szkraba zbyt brutalny.
Fabularnie – same klisze i wyświechtane schematy. Mahone (jak lubię nazywać Fichtnera po jego roli w Prison Breaku) dał się widzowi rozpracować momentalnie, a reżyser i tak nie dał nam zbyt wiele czasu na snucie domysłu, gdyż po minucie rozwiał wszystkie wątpliwości. Sam Shredder był na tyle tajemniczy, że twarzy jego nie widzieliśmy, ale nie dodało mu to animuszu, a raczej uczyniło postać papierową – o tyle to śmieszne, że Shredder chciał przypomnieć światu o swoim istnieniu, a w filmie wydawał się cały czas nierealny. Wiadomym było, że Ralph braci odbije, a ekipa uratuje Splintera, a żadna postać z imienia wymieniona nie zginie. Trochę te oczywistości przeszkadzały, ale nie tak bardzo.
W filmie brakowało mi zdecydowanie rozpisania relacji między braćmi – mimo, że na ekranie ich jest bardzo dużo, nie wydaje mi się, bym poznał ich jakoś lepiej. Najwięcej wiemy o Ralphie i Mike’u – bo to postacie najgłośniejsze i najbardziej gadatliwe. Zabrakło mi jednak spokojniejszych scen, gdy widzimy jak Żółwie ze sobą koegzystują. Film bardzo szybko przeszedł do akcji, gdy już Żółwie się w nim pojawiły – czego serio żałuję. W TMNT nie chodzi tylko o oglądanie tego jak się okładają. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Gdy już jednak przechodziło do okładania, zostałem uraczony świetnymi scenami walki i cudownymi efektami. Dobra, jestem łasy na takie tanie zagrywki, przemieniające się Transformersy i wielkie roboty walczące z wielkimi potworami frachtowcem, nigdy się tego nie wypierałem. Właśnie dlatego Żółwie oglądało mi się tak dobrze – może są trochę brzydkie (szczególnie Mikey), mają za dużo pierdół na sobie (szczególnie Mikey), ale jednak tłuką się mistrzowsko i naprawdę fajnie zjeżdżają po śniegu.
Nie pasowało mi to jak Żółwie zostały szybko pojmane – fabuła zdecydowanie zbyt nagle przyspieszyła. Także ostatnie sceny walki ze Shredderem trochę mnie mierżą – powinni otoczyć go i napierniczać w czwórkę w najmocniej ociekającej miodem scenie walki w zwarciu ever. Zamiast tego dostaliśmy podskakiwanie i całą tę głupotę z wieżą – zaczynając od huśtana Megan, a kończąc na najdłuższym spadaniu z budynku w historii kina.
Właśnie, w filmie była Megan – wyglądała całkiem ładnie. Chyba coś czasem mówiła, nie pamiętam.
Koz, uważasz że film nie był totalną porażką, dla mnie z kolei nie jest nawet specjalnie złym filmem. Bawiłem się na nim dobrze – nie wybitnie, ale dobrze. Połknąłem wszystkie te głupoty fabularne i wyszedłem z kina uśmiechnięty. A wiele tekstów, które rzucał Mikey – mimo że strasznie mnie ogółem wkurzał – naprawdę mnie ubawiły. Szczególnie to, że April może być Jedi. 😉

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
10 lat temu

Chciałem napisać jakąś małą egzekucję na temat tego filmu, ale wszystkie minusy wytypowałeś za mnie 😛
Ninjitsu z książki – check
Splinter zrobiony w paincie – check
Silver Sa… Przepraszam, Shredder – check
Dialogi poniżej sklepowego poziomu – check
Karykatura aktorki Megan Fox – check (Nie wiem czy to wrodzona nie chęć do niej, czy czepianie się szczegółów na siłę, ale ona chyba już nie potrafi ruszać górną wargą od botoksu :>)
Bardzo słaby origin Splintera – uncheck
A teraz AŻ jeden plus – Scena w windzie pod koniec filmu 😀

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
10 lat temu

„Splinter zrobiony w paincie”
<3
Co do Megan – niestety, fakt, twarz jej już znieruchomiała… I wygląda atrakcyjnie tylko na ustawionych zdjęciach. Jak jest czasem jakaś przypadkowa fotka z planu czy ulicy, to… wiadomo.

Michał Kubacki
Michał Kubacki
10 lat temu

Oczekiwałem od tego filmu tylko jednej rzeczy – aby brutalnie nie zgwałcił mojego dzieciństwa jak to zrobił DragonBall Evolution. – nie zgwałcić co najwyżej lekko wymacał.
Jeśli chodzi o same żółwie nie były złe – rozumiem że wszelkie ozdobniki, oraz wciskanie postaci pod pewne stereotypy jest to robione pod dzieci. Jestem to wstanie przełknąć, chociaż Donatello okulary + super mega fajne gadżety trochę zbyt bardzo. Co niektóre żarty nawiązań do popkultury mi się podobały.
Splinter – tutaj następuje, dziwny dla mnie zgrzyt. Z jednej strony model jest brzydki, obrzydliwy… i chyba to częściowo doceniam. Jakby nie patrzeć jest szczurem kanałowym i czy one są tulaśne i ładne? Otóż nie, na dodatek jest zmutowany więc chyba wszystko pasuje – chociaż mam wrażenie, że jego animacja trochę była „sztuczna”.

Spoiler

Shreder i jego egzoszkielet – uważam, że pomysł egzoszkieletu bardzo udany… jednak wygląda jak wielka puszka – po co mu tyle noży? Z jednej strony mogę zrozumieć, że to prototyp i dlatego jest taki duży. Jednak z drugiej wolałbym aby było to coś na kształt egzoszkieletu z MGS’a. Tak to jest zbyt duży i „wybajerzony” – pewnie znów pod dzieci.
Geneza Żółwi – ninjitsu z książek? Uciekły z laboratorium, a 8 letnia dziewczynka nazwała je imionami ludzi Renesansu. – Mówię stanowczo nie.
Lepszy motyw był ten w kreskówce, że Spliner był człowiekiem i razem z Shrederem uczęszczali do szkoły ninjitsu. Po czym Spliner został wyrzucony przez podstęp Shredera i zszedł do kanałów gdzie zmutował się w szczura. Ogólnie mutagen dział w taki sposób, że się mutowało w to co najbliższe Twojemu otoczeniu czyli szczury. Ta geneza była bodajże w serialu animowanym (tym starszym na którym ja się wychowałem). Miałoby to o wiele więcej sensu – fajny wątek dwóch zaciekłych wrogów spotyka się po latach by walczyć. I faktycznie mógłby uczyć żółwie ninjitsu, ale no cóż tak się nie stało.

Fabuła – jak i geneza. Fabuła nie jest zbytnio porywająca, parę fajnych scen akcji jest, czasem fajnie dialogi się trafią – to tyle. Drugoplanowi aktorzy grają trochę jak deski.
Ogółem – film obejrzałem tylko z powodu nostalgii i w sumie nie żałuję. Miło było zobaczyć żółwie znowu na ekranie, chociaż wolałbym aby ten film był czymś więcej. Film średni, można obejrzeć – ważne, że nie pogwałcił brutalnie mojego dzieciństwa.
Mam nadzieję, że wszystko co chciałem to poruszyłem, oglądałem go jakiś czas temu 😉
PS Mały bonusik – https://www.youtube.com/watch?v=_jnRxdLX10g 😉

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

13
0
Would love your thoughts, please comment.x