Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Ultimates – Gdyby drużyna Avengers powstała na początku XXI wieku

U

Pierwszy tom „Ultimates” to świetna okazja, by odpowiedzieć sobie na jedno z pytań dotyczących sensu istnienia: czy lubisz restarty? Czy lubisz, gdy znani na wylot bohaterowie przyjmują role trochę inne lub skrajnie inne? Czy lubisz różne podejścia do tego samego tematu? I wreszcie: czy dla Ciebie liczy się tylko klasyka, czy może jest jednak miejsce na uwspółcześnianie starych opowieści? Ja już jakiś czas temu pogodziłem się faktem, że jestem elastyczny i chętnie łapię się za reimaginacje różnych serii. „Ultimates” to po raz kolejny potwierdziło. Co więcej, mam wrażenie, że jest to seria, która może zachęcić do okazjonalnego przeczytania wersji alternatywnej nawet tych bardziej zagorzałych przeciwników.

Jest to jedna z tych historii, które łatwo się streszcza, w szczególności, jeśli człowiek nie chce się za bardzo zagłębiać, by uniknąć spoilerów. Nick Fury, szef SHIELD, wywalczył sobie możliwość stworzenia supergrupy, mającej chronić Ziemię przed najazdami obcych, predatorów czy innych maszkaronów. Start był naprawdę przyzwoity – od razu na pokład zapisał się Tony Stark, powszechnie znany w uniwersum Ultimate jako Iron Man. Równie łatwo poszło z Wasp i Giant Manem. Niewiele później udało się odnaleźć zagubionego w czasie i lodzie Kapitana Amerykę, co z kolei zapowiadało postępy w pracy nad superżołnierskim serum doktora Bannera. Warto tu zaznaczyć, iż obecność wspomnianego okularnika bynajmniej nie zakładała obecności Hulka – ten miał być już na dobre wypleniony z krwiobiegu Bruce’a. O ile kompletowanie pierwotnego składu poszło nienajgorzej, o tyle Nick Fury szybko trafił na inny problem. Brak przeciwnika, który mógłby uzasadnić utworzenie kosztownego oddziału.

To jest właśnie urok „Ultimates” – ciekawe spojrzenie na klasyczną drużynę. Sam nie kojarzę historii, w której pewnym problemem byłby brak przeciwnika i, związane z tym, kłopoty medialne. A jeśli komuś przeszło przez myśl, że musi to być w takim razie strasznie nudny i smutny komiks superbohaterski, to… nic bardziej mylnego. „Ultimates” stoi między innymi doskonale zarysowanymi relacjami między postaciami. Ciężko przejść obojętnie obok któregokolwiek z członków alternatywnego zespołu Avengers. Niektórych łatwo lubić, innymi gardzić, a jeszcze inni okryci są delikatnym całunem tajemniczości. Zaś gdy historia zbliża się do swojego finału, serwuje czytelnikom demolkę najwyższej próby.

Mark Millar odwalił kawał niesamowitej roboty, próbując uwspółcześnić powstanie drużyny Mścicieli. A chyba najlepszą miarą jego sukcesu jest… kinowe uniwersum, które między innymi właśnie z „Ultimates” czerpie garściami. Samuel L. Jackson w roli Nicka Fury’ego jest najprostszym przykładem, ale na tym się bynajmniej nie kończy. O ile często za wzór fabularny kinówek służą historie z głównego nurtu komiksów Marvela, o tyle sama narracja i styl prowadzenia akcji bardzo często przypominają to, co napisał właśnie Millar. Zresztą, to zasługa nie tylko samych scenariuszy, ale też filmowych kadrów Bryana Hitcha. Tak jak kiedyś uważałem „Superman: Earth One” za gotowy, pięknie rozrysowany skrypt, tak samo mam teraz z „Ultimates”. Mam wrażenie, że ten komiks można byłoby po prostu z biegu ekranizować i uzyskać naprawdę niezły efekt.

Komiks Millara i Hitcha jest jednym z kilku już powodów, dla których uważam, że uniwersum Ultimate warto dać szansę. nawet jeśli nie jest się fanem równoległych światów, alternatywnych rzeczywistości, restartów i innych, komiksowych zabaw w miksowanie starego z nowym. Dzięki skromnej liczbie tytułów, da się za tym ciągiem czasoprzestrzennym nadążyć. Zaś wspomniane wyżej uwspółcześnienie i filmowość, sprawiają, że opowieści z tej serii czyta się szybko, lekko i przyjemnie. I przy okazji poznaje się materiał źródłowy, służący często za inspirację dla niektórych rozwiązań z uniwersum filmowego – same zalety. A wady? Jeśli ktoś kocha superbohaterów, ciężko się tu jakichś istotniejszych problemów doszukać.

PS: Zaś jeśli już wiedziecie, że lubicie się czasem dać pochłonąć przez dobrą, alternatywną historię, to gorąco polecam „Spider-Man Noir”.

Subscribe
Powiadom o
guest

21 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Guest
Guest
10 lat temu

„Mark Millar” chyba Miler, ale mogę się mylić 😉

KoZa
Reply to  Guest
10 lat temu

Na wszelki wypadek sprawdziłem – na szczęście udało się uniknąć błędu i „Millar” to poprawna odpowiedź. :-] http://en.wikipedia.org/wiki/Ultimates

DD
DD
10 lat temu

Ja chciałem tylko uroczyście oświadczyć, że Wielka Kolekcja Komiksów Marvela wydała właśnie „Marvel 1602” – jaram się jak Human Torch <3
Co do Ultimates…średnio lubię Ultimate universe (choć niektóre pomysły ma na prawdę ciekawe i z klasą) ale nie sądziłem że film "Avengers" tak dużo z tego runu zaczerpnął!
Fabuła prawie identyczna.

KoZa
Reply to  DD
10 lat temu

Nie ma to jak wziąć się za odpisywanie na komentarze po dwóch miesiącach…
Fabuła to jedno, ale do tego dochodzą też intensywniejsze relacje między bohaterami, część kostiumów etc. Już nie wspominając o Samuelu L. Jacksonie. 😛

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
10 lat temu

„PS: Zaś jeśli już wiedziecie, że lubicie się czasem dać pochłonąć przez dobrą, alternatywną historię, to gorąco polecam „Spider-Man Noir”.”
Wychodzi następny komiks z nim 😀 😀

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
10 lat temu

Ale to chyba tylko w ramach Edge of Spider-Verse / Spider-Verse, nie? Przeglądałem to i jakoś tak na razie nie za bardzo… Są też nowe komiksy z SM 2099, ale też coś nie mogę się przez nie przebić.

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
10 lat temu

A ja czytam na bieżąco spider verse, fajnie tak pooglądać różnych pajączków 😉 2099 jest dosyć dziwny, ale jest w spider verse więc trzeba czytać XD

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
10 lat temu

Szacun za regularność – mi się nadal gromadzą zeszyty z tej serii i… nadal nie mogę się zabrać. ;]

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
10 lat temu

ComicRack na androidzie + wc i przerwy w pracy pozwalają na regularność 😉

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
10 lat temu

Ja głównie w tramwaju i na wyjazdach, czasem w domu. ;] A że ostatnio w tramwaju częściej książki niż komiksy, to mi się zaczęło znowu piętrzyć. ;]

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
10 lat temu

Jak Achaję czytałem to też miałem zaległości, ale po przeczytaniu książki szybko je odrobiłem

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
10 lat temu

Czytałeś tę, nazwijmy to, podstawową „Achaję”, czy wziąłeś się też już za „Pomnik cesarzowej Achai” (czy jakoś tak)? :-]

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
10 lat temu

Podstawkę, „DLC” w późniejszym terminie, w planach mam „Zew Cthulhu” Lovecrafta i „Kłamcę” Ćwieka

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
10 lat temu

Z Lovecrafta czytałem na razie tylko „Przypadek Charlesa Dextera Warda” i „Góry szaleństwa”. Te drugie szczególnie mi się podobały. :-]
A DLC (:P) do Achai jak jest powiązane z trylogią? Orientujesz się może? W ogóle – jak wrażenia z Achai? Ja miałem potwornie mieszane…

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
10 lat temu

Prawdopodobnie „DLC” kontynuuje wątek z podstawki. Wrażenia? Dosyć pozytywne, tak 7/10, autor za bardzo się powtarza, czasami kilkanaście razy na stronę, strasznie wydłuża to czytanie i po prostu męczy.

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
10 lat temu

Ja najlepiej wspominam pierwszy tom. Drugi był jeszcze OK, choć już trochę męczyło mnie notoryczne gwałcenie Achai na różne sposoby. A trzeci kojarzy mi się ze strasznym bełkotem… Poza tym, sama postać Achai tak średnio mi się podobała – wolałem Zahna (jeśli dobrze pamiętam imię). ;-]

Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
Reply to  KoZa
10 lat temu

Zahn i Sirus, najlepsze postacie z wszystkich tomów. Achaia jest fajnie nakreślona, tylko za bardzo mieszana z błotem, przegiął totalnie

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
10 lat temu

Tak, ja własnie tego też już nie mogłem w pewnym momencie przetrawić. Tak samo jak idea „szermierza natchnionego” nigdy do mnie nie trafiła.

Mr. ??
Mr. ??
10 lat temu

Uniwersum Ultimate mi nie podeszło już Ultimate X-Men było słabe i wole New X-Men G. Morrisona czy Astronishing X-Men J.W.
Dobrym pomysłem było Marvel 1602 czy Batman: Gotham w świetle lamp gazowych
czyli alternatywna rzeczywistość osadzona w przeszłości.

KoZa
Reply to  Mr. ??
10 lat temu

Mi też zdecydowanie bardziej leży Astonishing od Whedona (ale to już całe przeczytałem). Ultimate X-Men jak na razie mi się najmniej podoba ze wszystkiego, co z Ultimate czytałem. New X-Men Morrisona jest OK (jak na Morrisona w moim rankingu), ale fanem nie jestem.
1602 czytałem, a Batmana w świetle lamp gazowych muszę kiedyś nadrobić. :-]

trackback
10 lat temu

[…] Pierwszy tom* „Ultimates” podszedł mi wręcz idealnie, stając się kolejnym powodem – po „Ultimate Spider-Man” – do zagłębiania się w alternatywne uniwersum Marvela. Drugi tom tej historii utwierdził mnie w przekonaniu, że Ostateczna wersja komiksów z Domu Pomysłów jest prawdziwą kopalnią świetnej, dobrze napisanej, niezobowiązującej rozrywki. […]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

21
0
Would love your thoughts, please comment.x