Po czym poznać solidnego developera? Po tym, że potrafi zrobić trzy produkcje złożone wyłącznie z mini-gierek, narobić wokół nich huku, a później jeszcze oddać w ręce graczy naprawdę dopracowane tytuły. Przed premierą każdej z odsłon Królików na Wii zawsze było sporo szumu w prasie. Pomijając rzeczy tak oczywiste, jak trailery, pojawiały się też grafiki z króliczymi wariacjami na temat najpopularniejszych bohaterów ze stajni Ubisoftu. Ba, Davidowi Beckhamowi też się dostało! Nie inaczej miała się sytuacja z TV Party, czyli trzecią już częścią tejże serii na stacjonarnej konsoli Nintendo. Czy i tym razem jest przy czym pobawić się z kumplami? Od razu mogę na to pytanie odpowiedzieć – ano jest!
Jak łatwo się domyślić, tym razem tematem przewodnim całości jest telewizja i show business. W wyniku niefortunnego wypadku, w którym pierwsze skrzypce odegrali Rayman, Króliki i pewien zabłąkany piorun, uszate paskudy zostały teleportowane do telepudła. Na nieszczęście naszego kolegi bez stawów i karku, koledzy Bugsa Bunnyego wykazali się wyjątkowym parciem na szkło i szybko zorganizowali całą dzienną ramówkę, której nie powstydziłaby się niejedna stacja telewizyjna. W trybie single to do nas należy dobór programów i odblokowywania kolejnych dni tygodnia, zaś w multi… wiadomo – zabawa dla czterech osób przy akompaniamencie zrzucanych ze stołów sprzętów domowego użytku. Przez przypadek, w przypływie euforii i z powodu nieodpartej chęci zwycięstwa, rzecz jasna.
Do naszej dyspozycji zostało oddanych łącznie ok. 50 mini-gierek podzielonych na kilka różnych kategorii. Mamy typowy celowniczek, zabawy taneczne, uproszczoną wersję Rockbanda, wyścigi w najróżniejszych formach i z najdziwniejszymi bolidami czy też slalom na… krowie. Co jednak ważne, do ekranu przyciągają nie tylko same wyzwania, ale i ich oprawa. Dla przykładu, wszystkie celowniczki trafiły do serii programów Cult Movies, dzięki czemu zobaczymy takie hity, jak króliczą wersję Dawn of the Dead. Śmiechu przy tym jest od groma – i to takiego szczerego. Bo kto by nie padł przy widoku uszatego przygłupa, uciekającego z więzienia po rolce papieru toaletowego i z… mapą więzienia narysowaną markerem na plecach. Coś wam to przypomina? Nie mniej wesołe są i filmowe wstawki z Raymanem, które są nagrodą za odblokowanie każdego kolejnego dnia programu.
Poziom trudności został tak dostosowany, by zabawa – nawet w pojedynkę – była po prostu bezstresowa. Żeby jednak zachęcić graczy do szlifowania wyników, za naprawdę dobre osiągnięcia dostaje się nagrodę w postaci akcesoriów, które później możemy wykorzystać do „ubrania” własnego Królika. Inna sprawa, że kolejną – kto wie, czy nie największą – mobilizacją do pracy nad własnym skillem są potyczki z kumplami, gdzie każdy punkt jest na wagę złota.
Fraza-klucz, czyli: gra z kumplami – to właśnie do tego są stworzone gry pokroju TV Party. Sens zakupu pudełka z Królikami zaczyna się rozumieć dopiero wtedy, gdy przez mieszkanie przejdzie pierwsze tornado złożone ze znajomych i Wiilotów. Ostrzeżenia przed oczyszczeniem najbliższego otoczenia z rzeczy, które mogłyby ulec zniszczeniu podczas zabawy, są naprawdę na miejscu. Nie raz i nie dwa zdarzyło mi się zamachnąć tak, że byłem o włos od siedmiu lat niechybnego nieszczęścia spowodowanego stłuczonym lustrem. Trzeba też zaznaczyć, że każdy z grających jest non-stop zaangażowany w wydarzenia na ekranie. Nawet jeśli aktualnie tylko jedna osoba ma przed sobą slalom na krowie, cała reszta zebranych przy telewizorze może mu skutecznie utrudniać koszenie punktów przez „rzucanie” różnej maści przedmiotami. Do tego, raz na jakiś czas w trakcie gry odpala się reklama (a jak – komercjalizacja jest wszędzie). Ten zawodnik, który pierwszy wykona zlecone w niej zadanie, zdobywa naprawdę konkretną przewagę nad innymi w dalszych zmaganiach. Emocji przy tym zdecydowanie nie brakuje.
Przed premierą padła też pewna dosyć specyficzna obietnica ze strony twórców – RRR TV Party miał być pierwszą grą, w której da się sterować… tyłkiem. Cóż, wpisu do księgi rekordów Guinessa za to nie będzie, ale trzeba powiedzieć jedno – dotrzymali słowa! Jako że nowe Króliki wykorzystują w pełni możliwości oferowane przez balance boarda, w części gier można po prostu na owej desce usiąść i, dla przykładu, celować królikiem w kolejne bramki. Dodanie obsługi wagi bardzo dobrze wpłynęło na grywalność, gdyż twórcy wykazali się nie małą pomysłowością w tym zakresie. Oczywiście, nie posiadając zestawu Wii Fita, nadal można cieszyć się wszystkimi zawartymi w repertuarze mini-grami. Po prostu wrażenia nie będą aż tak… intrygujące.
Graficznie… Cóż, mamy tu do czynienia z Wii, więc czego się spodziewać? Panie i panowie z Ubisoft Paris całkiem zgrabnie poradzili sobie z problemem niewydolności technicznej Wii i odpowiednio przemyśleli konwencję, korzystając z naprawdę prostych modeli postaci i otoczenia. Efekt jest niezły, gdyż całość jest ratowana przez coś na kształt ubogiego kuzyna cellshadingu, dzięki czemu patrzenie na ekran telewizora nie należy do przeżyć niemiłych. Kolejnym atutem oprawy wizualnej jest humorystyczne podejście do wszystkich tematów – chociażby w przypadku wspomnianego wcześniej pastiszu Prison Breaka.
Zupełnie inną parą kaloszy jest jakość strony dźwiękowej TV Party. Tutaj jest już naprawdę dobrze. Odgłosy wydawane przez króliki bawią i śmieszą, efekty jazdy na krowie rozbrajają, a muzyka… wpada w ucho. Na ogół za sprawą ciekawych aranżacji znanych hitów. Tańczyć można do takich beatów, jak „Jungle Boogie” czy „Wake Me Up Before You Go Go”. Ciekawym pomysłem jest też królicza wariacja na temat przeboju „Toxic” z repertuaru… tak, tak – Britney Spears. Gwarantuję, że cover okazał się znacznie lepszy od oryginału.
Cóż tu więcej mówić… TV Party jest chyba najlepszym przedstawicielem party games – i to nie tylko na Wii, ale i na wszystkich innych platformach. Jeśli ktoś szuka dodatkowego zajęcia na imprezę ze znajomymi, Króliki nadadzą się wręcz idealnie. Co ciekawe, nawet samotne układanie programu telewizyjnego nie nudzi i stanowi przy każdym posiedzeniu świetną, kilkunastominutową odskoczę nie od pracy czy nauki. Za taki poziom widniejące poniżej 8 na 10 jest w pełni zasłużone.
2009-01-26. Tekst napisany na zlecenie portalu Gaminator.tv.