Do dziś bardzo dobrze pamiętam pierwszą część Assassin’s Creed. To bodaj jedyna gra, przy okazji której wylałem prawdziwe morze tekstu tylko po to, by w ogólnym rozrachunku postawić jej siódemkę w dziesięciostopniowej, gaminatorowej skali. Tytuł z niesamowitym potencjałem, który nie mniej niesamowicie został zmarnowany. Czy Ubisoft uczy się na swoich błędach?
Tak.
W wielkim skrócie można byłoby całą recenzję zmieścić w jednym zdaniu – przygody Ezio są dokładnie tym samym, czym były perypetie Altaira, tyle że z chirurgicznie wyciętymi prawie wszystkimi błędami i niedopracowanymi elementami. Naprawdę, jestem pod wrażeniem. Ciężko mi przypomnieć sobie inną serię, w przypadku której twórcy aż do tego stopnia wzięliby pod rozwagę wypowiedzi graczy i recenzentów (tudzież graczy-recenzentów). (więcej…)