Muszę być uczciwy, nie lubię recenzować filmów Tima Burtona. To jeden z tych autorów, którzy mają styl na tyle wyrazisty, że albo się ich kocha, albo nienawidzi. OK, może nie aż tak skrajnie – ale na pewno ciężko być wobec nich obojętnym. Mnie zaś Tim Burton intryguje, ale prawda jest też taka, że wolałem go, kiedy był biedniejszy.
Zanim przejdziemy do mojego osobistego stosunku do filmów Burtona, zajmijmy się fabułą. „Mroczne cienie” są opowieścią o Barnabie Collinsie (w tej roli Johnny Depp), nieszczęśniku, któremu zdarzyło się podpaść pewnej czarownicy. Bardzo seksownej czarownicy, trzeba dodać. Jako że owa dziewoja nie mogła go mieć dla siebie, postanowiła wybić mu całą rodzinę co do nogi, a jego samego zmieniła w wampira, po czym zakopała głęboko w ziemi. Splot wydarzeń sprawił jednak, iż nasz główny bohater obudził się dwieście lat później, w świecie, którego kompletnie nie rozumiał, z rodziną, której kompletnie nie znał. Jak zapewne się domyślacie, historia skupia się zarówno na porządkowaniu rodzinnych interesów, jak też na rozliczeniu się z osobą odpowiedzialną za nastały stan rzeczy.
Co się zaś tyczy twórczości Tima Burtona i, co za tym idzie, stylu „Mrocznych cieni”… Widzieliście „Fabrykę czekolady”? A może „Alicję w krainie czarów”? Tak, chodzi mi o te wersje z Johnnym Deppem. Jeśli mieliście okazje je oglądać, to chyba mogę spokojnie stwierdzić, że będziecie w stanie na tej podstawie ocenić, czy macie ochotę obejrzeć najnowszy propozycję Burtona. Bynajmniej nie twierdzę, że te filmy są takie same, ponieważ nie są. Są jednak na tyle charakterystyczne, że sami będziecie najlepiej wiedzieli, czy taki styl Wam odpowiada, czy też nie. Tradycyjnie, mamy tu bogactwo przerysowanych postaci, odrobinę zachowań, które ciężko wytłumaczyć, oraz sporą dawkę nieposkromionego szaleństwa połączonego z chyba nie do końca zdrową wyobraźnią samego twórcy.
Jeśli o mnie chodzi, jako się rzekło, wolałem Burtona, kiedy był biedniejszy. Mam wrażenie, jakby doszedł do etapu, w którym pieniądze nie mają już znaczenia i może robić swoje filmy dokładnie tak, jak ma na to ochotę. Albo po prostu przez lata jego styl ewoluował w tym kierunku. Osobiście, wolałem stare wersje „Batmana”, „Eda Wooda” czy „Edwarda Nożycorękiego”. Szczególnie ten ostatni film jest bliski mojemu sercu. I mimo tego, że jest podobnie dziwny do tego, co aktualnie kręci Tim Burton, wydawał mi się bardziej surowy, przez co lepiej trafił w mój gust.
Szczerze mówiąc, nie potrafię Wam po prostu powiedzieć, czy „Mroczne cienie” są dobre. To po prostu film Burtona. Widziałem ich na tyle dużo, że nie potrafię już oddzielić dzieła od twórcy, co całkowicie zakrzywia moją ocenę tego, co widziałem. Myślę, że fani Tima będą jak zwykle zauroczeni, a jego zaprzysięgli wrogowie powinni omijać kino szerokim łukiem. A co z ludźmi, którzy dotąd mieli ograniczoną styczność z tym chyba niemożliwym do podrobienia stylem? Może po prostu spróbujcie i przekonajcie się, czy to Was kręci? Tak, to na pewno dobry pomysł.
Ogólnie spoko, ale mi na przykład „Alicja” oraz „Fabryka Czekolady” średnio przypadły do gustu… Po trailerach „Mrocznych Cieni” miałem nadzieję że będzie okraszony dobrym humorem. Podczas tej recenzji się tego nie dowiedziałem, szkoda… dlatego muszę pójść i sprawdzić sam 😛
Z tym humorem to jest tak… Burtonowsko, ponownie. Jeśli średnio Ci się podobały wspomniane wyżej dwa filmy, to myślę, że po tym będziesz miał bardzo podobne wrażenia.
Niestety, jeśli to miała być komedia pełną gębą, to nie wyszło. ;]
„Alicję” skończyłem oglądać w połowie, nie wiem nie mogłem zdzierżyć strasznie… „Fabryka Czekolady” też nie powalała. Jednak jak i przy jednym jak i przy drugim, po samych trailerach miałem złe przeczucia. Tutaj trailer, mnie naprawdę zachęcił do oglądania, miałem nadzieję że będzie to połączenie „Soku z żuka” z „Edwardem nożycorękim” taką miałem nadzieje… Nie wiem co Burtonowi czasem odbija… przynajmniej liczę na dobre „Frankenweenie” jeszcze żadnej animacji nie spieprzył…
PS To było to zdanie którego mi brakowało 😉 Co mnie martwi, że masz podobny gust filmowy do mojego, jak tak sobie pobieżnie czytam tego bloga.
Choć się nie zgodzę że dwójka transformersów była tak słaba… Ale trójka to porażka na całej linii jak dla mnie (takie małe wtrącenie z mojej strony;))
Jako wielka fanka wszelkich filmów o wampirach, koniecznie muszę zobaczyć i ten. Trailer to totalny odlot 🙂