Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Mad Max: Fury Road – Droga do kinowej ekstazy

M

Często wydaje się człowiekowi – a przynajmniej mi, kozie – że sporo już widział. Że, owszem, ciągle powstają genialne filmy akcji, ale zaskoczyć już aż tak nie mają szans, ponieważ tak dużo się ich obejrzało. Że nic już tak nie powali, jak „Terminator 2”, „Matrix”, „Avengers” czy „Pacific Rim”. Jasne, można się do tego zbliżyć, ale przeskoczyć? Gdzie tam, człowiek (koza) się już przecież tyle napatrzył, może nawet lekko nasycił… I wtedy przychodzi taki właśnie „Mad Max”. Film, który brutalnie zrywa widzowi beret z głowy i rzuca na ziemię. Wysadza z butów, kradnie sznurówki. Chwyta za tornister i wysypuje wszystkie flamastry. I wciska te wystające główki tych flamastrów w ten beret, co już się kurzy na tej ziemi. Łamie ołówki i maże po piórniku. I mówi: „Nic jeszcze nie widziałeś. Nie widziałeś mnie.”

Po seansie nagle się spostrzegłem, że na dwie godziny wstrzymałem większość czynności życiowych. Nie oddychałem, nie mrugałem, gałki oczne zastygły w jedynej słusznej pozycji, wpatrzone w sam środek srebrnego ekranu. Uszy zdrętwiały, chłonąc każdy dźwięk. Gdy przeleciały wszystkie napisy, dotarło do mnie, że od dawna żaden film akcji nie wytarł mną podłogi aż tak mocno. I sufitu. I wszystkich pozostałych płaszczyzn sali kinowej.

Jasne, to „lekko” zużyty frazes – to stwierdzenie, że „dawno żaden film aż tak <tu wstaw kreatywną czynność>”. Sam tak piszę pewnie raz na pół roku, kiedy któraś z pulpowych produkcji podniesie mi poziom adrenaliny. Sęk w tym, że „Mad Max”… Cóż, nowy „Mad Max” mi uświadomił, że kiedy ostatnio myślałem, iż ciśnienie w kinie mi skoczyło, to tak naprawdę ledwie mi drgnęło. Ponieważ skoczyło naprawdę dopiero teraz. Ostatni raz się tak czułem chyba wtedy, gdy miałem 11 lat i Trinity zawisła w powietrzu, gdzieś w piątej minucie seansu „Matrixa”. Pamiętam też, jak serce mi stanęło, gdy Neo wyskakiwał z helikoptera, by złapać Morfeusza. Filmy, które wymieniłem wcześniej – takie ja „Pacific Rim” i „Avengers” – faktycznie robiły na mnie piorunujące wrażenie i kocham je całym sercem. I wyobraźcie sobie, że „Mad Max” to jest jeszcze poziom wyżej. Po wyjściu z sali myślałem głównie o tym, kiedy mogę go zobaczyć jeszcze raz. I która sala ma największy ekran i najmocniejsze głośniki. To jest czysta, pulpowa, kinematograficzna magia.

Magia prawdziwych efektów specjalnych, podczas realizacji których wysadzono w powietrze równowartość zawartości trzech średniej wielkości komisów samochodowych. Magia, która powołała do życia ważącą 60 kg, plującą ogniem i riffami gitarę elektryczną. Magia, która sprawiła, że stara, powojskowa wyrzutnia rakiet zamieniła się w ośmiokołowy wzmacniacz i zestaw głośników. Magia, dzięki której Charlize Theron i Tom Hardy nie musieli nic mówić, by być usłyszanymi – grali całymi sobą i robili to cudownie. Magia zmieniająca pretekstową fabułą w przygodę życia.

Są filmy, przy których można co najwyżej sucho wspomnieć o jakości scenariusza, poziomie aktorskim i innych technicznych sprawach nawet wtedy, gdy są świetne. Są też filmy, dla których – jak mi się zdaje – najlepszą recenzją są emocje, które wręcz wylały się z sali kinowej podczas ich seansu. I taki właśnie jest „Mad Max”. To jest dwugodzinna, nieprzerwana, jedna, wielka emocjonująca przygoda. Ten film nie zbliżył się do doskonałości. On jest doskonałością.

PS: Doskonałością nie dla wszystkich. Osoby czułe na drażniącą żołądek groteskę mogą przeżywać ciężkie chwile podczas seansu.

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Maciek
10 lat temu

Chyba najlepszy film pierwszego półrocza 2015 i jeśli Star Wars nie uniosą ciężaru, jaki na nich leży, to będzie nawet najlepszy film roku.

KoZa
Reply to  Maciek
10 lat temu

W pełni się zgadzam. :-]
Przy okazji, jest to też film, według mnie, spokojnie zasługujący na wszystkie Oscary w kategoriach technicznych. A i za reżyserię też bym widział tu nagrodę.

DD
DD
10 lat temu

Doceniam kostiumy, klimat, i praktyczne efekty…ale film jakoś taki super duper mi się nie wydaje. Daję 8/10, co i tak jest solidne. Możecie mnie spalić za herezję, ale najpierw sobie popsikam mordę srebrnym sprajem. Witness me , matefakers.

KoZa
Reply to  DD
9 lat temu

Chyba pierwszy, jak dotąd, umiarkowany komentarz dot. „Mad Maxa”, jaki czytałem. U wszystkich znajomych były tylko dwie reakcje na ten film – albo miłość, albo nienawiść. ;]

DD
DD
Reply to  KoZa
9 lat temu

Film mi się bardzo podobał, ale nie rozumiem „aż” takiego zachwytu. Zwłaszcza ze fabuła jest jak Hobbit – W te i z powrotem 😛

KoZa
Reply to  DD
9 lat temu

To zdecydowanie nie był film, w którym fabuła grała pierwsze skrzypce. ;]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

6
0
Would love your thoughts, please comment.x