Spodziewałem się, jak zapewne i wiele innych osób, że „Kot w Butach” będzie kolejnym sposobem na odcinanie kuponów od sławy „Shreka”. Z drugiej strony, miałem też w pamięci, że „Shrek Forever” okazał się zaskakująco dobrym filmem, który miał własny styl i masę świetnych dialogów oraz gagów. Była więc szansa, że futrzak w kaloszach też taki będzie.
Niestety, nie był. Okazał się raczej nijaki.
Trzeba przyznać, że fabuła naprawdę stara się wciągać, jak i nawiązywać do klimatów „Shreka”. Ponownie pod lupę wzięte są rozmaite bajki i baśnie znane z dzieciństwa, przerobione zmyślnie na przygodowy film akcji z gadającymi zwierzętami i nabiałem w roli głównej. Tym razem padło na magiczną fasolę oraz Humpty’ego Dumpty’ego, który ma ochotę podprowadzić z magicznego zamku nie mniej magiczną gęś znoszącą złote jaja. Sęk w tym, że absolutnie niezbędna jest mu do tego pomoc Kota w Butach, którego kilka lat wcześniej zdradził. Na domiar złego, ich śladami podąża para rozbójników – Jack i Jill – którzy również mają chrapkę na gąskę.
Tak jak fabuła trzyma naprawdę dobry poziom, tak zabrakło trochę finezji w dużej części dialogów. Owszem, kilka gagów jest wręcz wybornych, ale, niestety, można je zliczyć na palcach jednej dłoni. Co gorsza, film ma ze dwa fragmenty, które zwyczajnie mi się dłużyły. Całość ratuje rewelacyjny, jak zwykle zresztą przy takich animacjach, polski dubbing. Tak dobry, że nawet nie żałowałem specjalnie, iż nie mam okazji posłuchać Banderasa w roli Kota – Malajkat poradził sobie idealnie.
Dreamworks osiągnęło już tak wysoki poziom technologicznego zaawansowania animacji, że nie będę się nad nim rozwodził – wizualnie całość jest po prostu piękna i dynamiczna. Pozostaje tylko pytanie, czy warto się przejść do kina? Ostatnio nie ma zbyt wielu animacji, na horyzoncie nie widać zaś na razie kolejnych, więc pod tym kątem „Kot w Butach” zdecydowanie prezentuje się atrakcyjnie. Zresztą, to po prostu nie jest zły film. Przy okazji niestety jest też dosyć nijaki i, przynajmniej mi, nie potrafił się jakoś wyraziście wyryć w pamięci.
W moim odczuciu Puszek nie udźwignął ciężaru bycia głównym bohaterem. „Shrek” to animacja, do której chce się wracać, zaś „Kota w butach” obejrzałam raz i więcej nie potrzbuję. Szkoda, bo naprawdę liczyłam, że będę się śmietnie bawić na tej bajce.
Tak, masz rację, że Puszek był lepszy jako postać drugoplanowa. To trochę jak zrobienie animacji o samym Ośle.
Swoją drogą, kocham rolę Puszka w Shrek Forever. ;]
Mnie zastanowiło, że mimo tanich biletów w promocji w Multikinie, na sali było może ze 20 osób. Cóż, „Kot w Butach” to chyba taka animacja, którą prędzej obejrzy się za darmo (minus abonament) w TV niż w kinie…
Jakkolwiek masz rację w jednym – polski dubbing był wyśmienity 🙂
Tak, też mi bardziej podchodzi na seans domowy, w piątkowy wieczór. I to raczej z wypożyczonego DVD, na swojej potrzebie nie miałbym go potrzeby mieć, chyba że do kolekcji animacji czy coś. :]
Ile tak naprawdę jest animacji z ostatnich kilku lat które zapamiętaliście? Shrek – bo był pierwszy. Potem była cała masa Madagaskarów, Polowań na misie i innych skoków przez płoty, które były takie same, bawiły, ale na dłuższą metę były nijakie. Z tego to chyba wyrodził się tylko film „Potwory kontra Obcy” ale to bardziej ze względu na brak tłumu futrzatych zwierzątek.
Myślę, że Kota w Butach też powinniśmy potraktować jak chwilowy umilacz czasu – nic więcej.
Co do animacji – osobiście zachwycona byłam i „Odlotem” i „Jak ukraść księżyc”, które a) nie były o zwierzątkach, b) naprawdę bawiły i miały jakiś przekaz dla osób w różnym wieku 🙂
Też chciałem wymienić cudny „Odlot” i przezabawne, a przy okazji posiadające morał „Jak ukraść księżyc”. A do tego jeszcze takie perełki, jak „Wall-E” czy ukochany przeze mnie „Ratatuj”. Bardzo podobały mi się też pierwsze „Auta”, drugich nie widziałem. I zaskakująco bardzo podszedł mi film „Zaplątani”. :]
naogladalismy sie tych „bajek” i nas mdli. Nie uwazam ze Kot jest nijaki bo nie jest! Poprostu taka przygoda i tyle. Jasne ze mozna było zrobic inaczej ale tak zrobili i coz… Dxis jest dostep do komputerow i programow- prosze zrobcie sami Puszka. Droga wolna. Tylko krytykowac umiecie. Czesc druga moze bedzie inna ale ludzie to tylko bajka,rozrywka-wyluzujcie. Kotek jest przesłotki i koniec !!!
W tym filmie podobała mi się tylko muzyka i świetna parodia super złożonych planów różnych złych mastermindów w wykonaniu Jajka. (scena z okruszkami na pustyni i sępami miażdży)
W kontekście jakości tego filmu najbardziej mnie zmartwiło, ze po tych kilku latach od premiery w sumie nie mam pojęcia, o czym piszesz. 😀
I tak sobie zajrzałem do ostatniego akapitu recenzji, konkretnie – ostatniego zdania: „Przy okazji niestety jest też dosyć nijaki i, przynajmniej mi, nie potrafił się jakoś wyraziście wyryć w pamięci.”. Cóż, faktycznie nie wyrył się w pamięci. ;]