„Igrzyska śmierci”, znane przez wielu pod oryginalną nazwą „Hunger Games”, były dla mnie widowiskiem bardzo specyficznym. Nie czytałem powieści, trailer nie wzbudził moich podejrzeń, poszedłem na ten seans kompletnie nieprzygotowany. Zresztą, z dyskusji ze znajomymi wynika, że nawet gdybym czytał pierwszą część trylogii, to najwyraźniej i tak byłbym zaskoczony tym, co zobaczyłem.
Ograniczmy streszczenie fabuły do niezbędnego minimum. Wyobraźcie sobie, że funkcjonujecie w świecie, w którym co roku organizowane są igrzyska, takie jak za czasów starego, dobrego starożytnego Rzymu, tyle że w nowoczesnej oprawie. Z każdego z dwunastu dystryktów wybierane są dwie osoby – jedna kobieta i jedna mężczyzna. Czy raczej wypadałoby powiedzieć: jedna dziewczynka i jeden chłopiec, gdyż przedział wiekowy zaczyna się na wieku 12 lat, a kończy na wieku lat 18. Z tych 24 osób przeżyje tylko jedna.
Moja prośba wygląda następująco. Pomińmy logikę tak skonstruowanego świata. Mogę oceniać jedynie na podstawie filmu – niestety, sensu to za dużo nie ma, luk logicznych jest cała masa. Co więcej, mam wrażenie, że mimo, iż film trwał prawie 2,5 godziny, to twórcy i tak nie zdążyli zmieścić wszystkiego, co chcieli. To jednak nie jest dla mnie w tej sytuacji aż tak istotne, ponieważ „Igrzyska śmierci” wzbudzają masę emocji i to się okazało dla mnie znacznie ważniejsze.
Wróćmy do naszego punktu zaczepienia. Jedna dziewczynka, jeden chłopiec. Tak, w tym filmie dzieci mordują się nawzajem, będąc zmuszonym nawet do wystąpienia przeciw przyjacielowi z tej samej osady. Owszem, znalazło się tu parę sztuczek monterskich, które przez jakiś czas starały się nie ukazywać bezpośredniej brutalności. Ale! Twórcy nie byli szczególnie skrupulatni w tym zakresie – film jest bogaty w sceny, w których jedno dziecku skręca drugiemu kark. Tak po prostu. Ale przebija dzidą, faszeruje serce ołowiem na patyku czy po prostu siecze z lewej na prawo mieczem.
Dla mnie ten film był fascynujący, nigdy czegoś takiego nie widziałem i skłamałbym, gdybym powiedział, że mnie to nie ruszyło. A jestem raczej tym typem widza, którego mało rzeczy rusza – wiem, że bardziej wrażliwi ode mnie mieli problem wysiedzieć na seansie, miejcie to na uwadze.
Muszę tu jednak uczciwie zaznaczyć, nie byłem przygotowany na to, co zobaczyłem. Trailer o tym nie uprzedza. Ba, zdaje się, że sama powieść, która jest podstawą filmu, również nie przygotowuje widza na to, co ma zobaczyć. I, co gorsze, nie świadczy o tym ograniczenie wiekowe, ustawione na granicę lat 13. Nie mam siły już komentować, jak bardzo jest to bez sensu. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, jak to mogło przejść w Stanach, ale to temat na oddzielny materiał.
Czujcie się po prostu ostrzeżeni – ten film jest znacznie mocniejszy i brutalniejszy, niż może się Wam wydawać po materiałach promocyjnych. Co więcej, to film w dużej mierze nielogiczny, z dziurawą warstwą emocjonalną, ale… to się ogląda. „Igrzyska śmierci” mnie kupiły i wciągnęły, mimo faktu, że naprawdę miałbym się do czego przyczepić. Ale nie zawsze warto się czepiać – to intrygujące widowisko, które warto poznać. I, mam nadzieję, że dzięki temu materiałowi będziecie lepiej przygotowani na to, co zobaczycie.
Ha, czekałam na ten film u Ciebie 🙂
Wczoraj wybrałam się na seans z moją młodszą wersją, lat 16. Dziecek jest po lekturze wszystkich 3 tomów, ja nie czytałam żadnego. Różnica w naszym odbiorze była ogromna – on czasem poziewywał i narzekał na dłużyzny, a mnie bardzo wciągnęło. Podobnie jak Ty – nie spodziewałam się takiej brutalności, z resztą dobrze moim zdaniem ukazanej, ani w sumie dramatyzmu. Myślałam, że będzie to film w stylu „In time” lub podobnym. Ogromne zaskoczenie, które zaowocuje lekturą nieszczęsnych tomiszczy!
Słyszałem, że, niestety, powieści są ponoć bardzo kiepskie od strony językowej – niezły ból. I zaskoczyłaś mnie tym, że ktoś, kto czytał powieść, nudził się – film zbiera świetne oceny, myślałem, że m.in. dlatego, że jest dobrą adaptacją.
Swoją drogą, jak Twoja młodsza wersja reagowała na brutalność? Jeszcze bardziej ciekawiłoby mnie, jak na taki film reagują 13-latkowie.
Mój klon ma ledwo ukończone 16 lat 🙂 Brutalność go nie ruszyła (notoryczny gracz komputerowy, może dlatego?), jakkolwiek zaciekawiła. Narzekał na „dłużyzny” – czyli wszelkie elementy niezwiązane z walką. Podejrzewam, że znudzenie wynikało ze znajomości zakończenia – ja na przykład czekałam w napięciu do końca 🙂
Co ciekawe, mój przyjaciel, facet 25-letni, wyszedł z kina zszokowany, zwłaszcza gdy dowiedział się, że to na podstawie książki dla „młodej młodzieży”.Co do książek, po filmie mam zamiar się do nich zabrać. Klonowi podobały się bardzo, a poziom językowy ocenię zapewne w trakcie 🙂
Jak dla mnie film dobry, z obsady najbardziej podobali mi się Liam Hemsworth, Jennifer Lawrence.
Niedawno to ogladalem i powiem tak, wzdrygiwalem się przy smierci. Jakies to strasznie okrutne i nie wiem, no. Normalnie przemoc mnie nie rusza, ale to chyba taka trochę przesada. Dluzyzny to osobna kwestia, ale po prostu, no, naprawde to niefajne do ogladnaia jest jak dziecko zabija dziecko a czasem gina w dosc nieciekawy sposob:/. Enylej, ksiazka jest lagodniejsza, ze nie bylbys przygotowany? Roznia sie fabularnie?
Książki nie czytałem, ale słyszałem, że jest strasznie słabo napisana i kiepsko się czyta. A co do samego filmu… cholera, po tym całym czasie, który minął od premiery, stwierdzam, że zapadł mi w pamięci. Niedługo wychodzi druga część i chyba się przejdę. :-]
Korzystając z okazji, witam na moim blogu! Przepraszam, że musiałeś czekać tydzień na odpowiedź. :]