W temacie gier niezależnych – zwanych pieszczotliwie indykami – mocny zdecydowanie nie jestem. Jest jednak kilka tytułów, które przebiły się do mojej świadomości, mimo naprawdę umiarkowanego zainteresowania tematem. Te, które zawsze przychodzą mi do głowy, gdy mam wymienić jakiś tytuł indie, to Braid, Bastion i Hotline Miami. Mam nadzieję, że zaraz się nie okaże, iż zaliczyłem poślizg i któryś z tych tytułów był tak naprawdę klasy AAA, tylko fakt ten umknął mej percepcji. Nie zbaczając jednak za bardzo z tematu: dzięki jakże cudownemu abonamentowi Playstation Plus nadrobiłem ostatnio trzecią z wymienionych gier.
I bawiłem się krwawo i wybornie.
Założenia są proste. Na świat patrzę z góry – dosłownie, żadnych przenośni. Lewym spustem mogę albo podnieść broń, albo rzucić już posiadaną. Prawy trigger też ma dwie funkcje. Jeśli dzierżę kałacha albo gazrurkę, to, odpowiednio, odpalam salwę albo miażdżę czerep. Jeśli zaś w dłoniach akurat tylko powietrze świszcze, przechodzę w tryb Wściekłych Pięści Węża IV. Przeciwnicy nie pozostają jednak dłużni i każdy postrzał lub niefortunny cios kończy się śmiercią. Sam zaś nie mam innego wyboru niż przyjąć tryb nauki z „Na skraju jutra”: żyj, umrzyj, powtórz. W tym stylu mam do pokonania łącznie około dwudziestu naprawdę trudnych poziomów.
Oczywiście, ciągłe umieranie umotywowane jest jakąś fabułą. Historia jest przedstawiona jednak w tak zdawkowy, specyficzny i psychodeliczny sposób, że dogłębniejsze omawianie jej mija się z celem. Starczy Wam wiedzieć, że scenariusz daje wystarczające powody do bicia ludzi, zaś jego styl jest na tyle unikalny, by zapadał na długo w pamięci.
Hotline Miami zostało okraszone oprawą audiowizualną, świetnie współgrającą z całą koncepcją gry. Grafikę chyba mogę bez gafy nazwać pixelartową. Twórcy dołożyli wszelkich starań, by, mimo prostoty, było bardzo, ale to bardzo krwawo. I, o dziwo, wyszło im to naprawdę sugestywnie. Dźwięk zaś miesza w sobie bolesne odgłosy umierania i muzykę rodem z „Drive”.
Tekst jest krótki i zwięzły, ponieważ i Hotline Miami takie stara się być. Mapy do długich nie należą, ale ich pierwsze rozpracowanie często wymaga długiego treningu. Zaś po nabraniu wprawy można się z nimi rozprawić dosłownie w kilka chwil. Model rozgrywki też jest prosty do obłędu – łatwo go pojąć, ale osiągnięcie mistrzostwa naprawdę wymaga wysiłku.
PS: W Gorącej Linii z Miami udało mi się wycisnąć platynkę na PS Vita. Przyznaję, że jest to osiągnięcie, które, jako gracza, naprawdę mnie usatysfakcjonowało.
Hotline Miami to moja najlepsza gra z produkcji INDIE. Czytając ten tekst śmieje się sam do siebie, bo również ukończyłem ją platynowo na mojej Vitce:P. Uwielbiam takie klimaty i z niecierpliwością czekam na dwójeczkę.
A dodam jeszcze, że po ukończeniu gry, zakupiłem dwa filmy na DVD (Drive i Taksówkarz) cholernie dobre produkcje, które przedłużyły mi tą świetną grę! Pozdro.
Platyna w Hotline była niesamowicie satysfakcjonująca! Jakiego masz PSN ID? :] W razie czego – mój to Kozuki_Swift. :]
Natomiast Drive i Taksówkarz to świetne filmy. A ten pierwsze jest szczególnie podobny klimatycznie do HM.
sqzi23
Nieziemska satysfakcja, a największą frajdę robiło przechodzenie na poziomie A+, gdzie posiłkowałem się licznymi filmami z youtuba:)
A drugą rzeczą było rzucenie młotkiem 3 oponentów, niezwykle trudne zadanie:)
Tego z młotkiem to sam bym nie wymyślił – na szczęście na YT znalazłem bardzo proste rozwiązanie. :] Natomiast wszystkie A+ zdobyłem bez podpowiedzi z netu, z czego byłem bardzo dumny! 😀