Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Benny i Joon – Ciepłe kino na zimne dni

B

Johnny Depp to, na chwilę obecną [początek roku 2006 😉 – przyp. KoZa], żywa legenda aktorstwa. Wiele kobiet uważa go za najprzystojniejszego mężczyznę na Ziemi, a większość widzów widzi w nim klasę samą w sobie, gdyż każda jego kreacja jest unikalna. Po latach występów powstał nawet nieoficjalny gatunek, noszący wiele mówiącą nazwę: „filmy z Johnnym Deppem”. Osobiście, uważam, że jednym z najwybitniejszych obrazów tej kategorii jest dość mało znany w Polsce „Benny i Joon”, wyreżyserowany w 1993 przez Jeremiaha Chechika.

Tytułowa para to rodzeństwo, osierocone w dzieciństwie przez rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Od tamtej pory Joon (Mary Stuart Masterson) nigdy się nie pozbierała i, w pewnym stopniu, zamknęła się we własnym świecie. Benny’emu (Aidan Quinn) nie pozostało nic innego, jak zaopiekować się domem i młodszą siostrą. Największym problemem dla niego jest pogodzenie pracy z życiem osobistym. Co najgorsze, Joon nie chce się zgodzić na żadną gosposie – te z reguły nie wytrzymują z nią dłużej, niż kilka dni. Wszystko ulega zmianie, gdy na planie pojawia się Sam (Johnny Depp) – człowiek o niebywałej wręcz zręczności i poczuciu humoru, lecz również ze zwichrowaną osobowością. Nic więc dziwnego, że od razu tak polubił młodą właścicielką domu, u której zatrzymał się na kilka nocy.

Historia została opowiedziana z niezwykłym ciepłem – takim, którego potrzebuje czasem każdy człowiek. Czego by nie mówić – ta opowieść jest rozczulająca i, być może, naiwna, ale za to piękna. Czasem dobrze oderwać się od rozmaitych potworności tego świata, odstawić na półkę ciężkie kino i obejrzeć właśnie coś takiego, jak „Benny i Joon” – idealny film na poprawę samopoczucia i humoru. Duża zasługa w tym Deppa, który do swojej galerii postaci dołożył tym razem… mima. Umiejętności tego aktora za każdym razem mnie zaskakują, a sceny, w których rozbawiał ludzi swoimi zręcznymi sztuczkami, uważam za zaiste cudowne. Bardzo dobrze zagrała również Mary Stuart Masterson, której wahania nastroju wypadły bardzo autentycznie. Również sposób, w jaki grała osobę o dojrzewającej dopiero uczuciowości, robił wrażenie. Warto też napomknąć, iż jedną z ról epizodycznych dostała Julianne Moore, która, tradycyjnie, była rewelacyjna. Trochę gorzej na tym tle prezentował się przeciętny Aidan Quinn, którego kreacja zwyczajnie zginęła wśród tak wybitnych osobowości.

Miłym dodatkiem do całości jest przyjemna muzyka (autorstwa Rachel Portman, odpowiedzialnej również za ścieżkę dźwiękową do „Czekolady”) i całkiem niezłe kadry, zdecydowanie wzbogacające kompozycje. Mam wrażenie, że takie produkcje, okraszone świetnym wykonaniem technicznym i doskonałym warsztatem aktorskim można byłoby oglądać w nieskończoność. Johnny Depp ma na koncie kolejny wspaniały występ, a widzowie mogą dopisać do swojej listy jeszcze jedną pozycję obowiązkową.

30.03.2006

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
KoZa
13 lat temu

Z perspektywy czasu mogę dodać, że teraz już – po obejrzeniu wielu innych, w tym nowych filmów z Deppem – widzę, niestety, pewną manierę. Coś, co kiedyś wydawało mi się niesamowitym popisem aktorskim, teraz stało się u niego standardem. On po prostu kocha grać „frików”. Sęk w tym, że kiedyś grywał ich sporadycznie – własnie w „Benny i Joon” czy „Edwardzie nożycorękim”. To te specyficzne role, przeplatały role bardziej tradycyjne (gdzie też popisywał się aktorstwem, żeby nie było wątpliwości) – „Don Juan de Marco”, „Co gryzie Gilberta Grape’a”, „Donnie Brasco”.
Teraz jest zupełnie na odwrót – bardzo rzadko zdarza mu się przeplatać role dziwolągów czymś normalnym. Mamy cztery części „Piratów”, „Alicję w krainie czarów”, „Charliego i fabrykę czekolady” czy „Sweeney Todda”. A dla odmiany? Tylko „Wrogów publicznych”. Nawet w „Turyście” gra ponownie Jacka Sparrowa, tylko że bez kostiumu. 
Oczywiście, każdy aktor gra w czym chce – a Johnny najwyraźniej cieszy się, że może przebierać w takich rolach. :] Mi niestety brakuje od paru lat większej liczby jego „poważniejszych” występów. 
A co Wy sądzicie o minionej i aktualnej filmografii Deppa?

Aleksander
13 lat temu

Dzięki za ten tekst, bo w ogóle nie słyszałem wcześniej o tej produkcji. Film jak najbardziej wart jest obejrzenia.

KoZa
Reply to  Aleksander
13 lat temu

Witam na blogu i polecam się na przyszłość. :] Cieszę się, że film podszedł. 

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

3
0
Would love your thoughts, please comment.x